Co w tym wypadku nie jest już komplementem lecz wręcz przeciwnie. Kolejny film robiony od stępla. Na jedno kopyto. Grupa amerykańskich nastolatek, chłopczyk z anielską buzia i jego kolega wyglądający jak ten gość z kabaretu w żółtym swetrze co reklamuje jedną z sieci RTV AGD i wszysto okraszone seryjnym mordercą w tle. Oczywiście film jest solidną robotą, ale Craven robi go jak rzemieślnik, bez polotu. Nie wnosi w ten oto klepany gatunek nic nowego niż "Scream" a szczerze mówiąc po mistrzu spodziewałem się coś więcej. Film przyzwoity, nic poza tym.