Film kiepski, wręcz fatalny. Niby horror ale całkowicie bez klimatu. Reżyserowi zupełnie nie udało się
zbudować jakiejkolwiek atmosfery. No chyba, że chodzi o atmosferę... znużenia. To akurat wyszło mu
wybitnie. Jedyne sceny, które w tym filmie mogą widzowi przyspieszyć tętno, to prymitywne i oklepane
do bólu BU! - coś nagle się pojawia/wyskakuje przy wtórze gwałtownych dźwięków. Do tego drewniane
aktorstwo. Dzięki niemu żadna z postaci nie jest przekonywująca.
Im bliżej końca filmu tym gorzej, głupiej, wręcz idiotycznie. Scena walki głównego bohatera i jego
kompanów z opętanymi, podczas, której księżulo-drink-outsider poskramia jednego z nich krzyżykiem
i jakąś magiczną przyśpiewką, przelała czarę - wyszliśmy z kina.