PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=862}

Zielona mila

The Green Mile
1999
8,6 1 milion ocen
8,6 10 1 1037035
7,0 60 krytyków
Zielona mila
powrót do forum filmu Zielona mila

Michael Clarke Duncan to moim zdaniem autorytet dla wszystkich aktorów na świecie. Jego rola własnie sprawiła, że człowiek nie dał rady normalnie się skupić, czuł smutek i przygnębienie razem z Nim, mimo to nie jest to film pokroju dajmy na to "Skazani na Shawshank", ale mamy tu nieco przyjemniejszą atmosferę. Jedyne co może uszczęśliwić widza w tym filmie to fakt, że John nie chciał już żyć i że policjanci szczerze go opłakiwali. Tak film naprawdę jest po prostu genialny, nie wiem jak można było wpaść na taką historię, ale reżyserowi to się po prostu udało. Szkoda tylko, że ojciec zamordowanych dziewczynek nie dowiedział się, że to nie John był sprawcą zajścia, ale mimo to nie chodzi o szczegóły a raczej o losy bohaterów, które mnie osobiście przejęły. Brawa za film!

ocenił(a) film na 10
Karolexification

Witam. Bardzo dziękuję za Twój wpis. Sama chciałam zamieścić podobny. Jestem filmem zachwycona, ale i potwornie dobita, maksymalnie zdołowana... Takich właśnie filmów boję się najbardziej: które - jak ja to określam - "bolą". A ten film boli tak mocno, że chce się wyć. Nic nie dają liczne elementy komediowe, wplecione do fabuły, film jest straszliwy w swej wymowie i bardzo pesymistyczny dla wizji świata w przyszłości. Cierpienia skazanego, który czuje i widzi bestialstwo otaczającego go świata, jest bezgraniczne i udziela się widzowi. Zdecydowanie nie polecam tego filmu osobom nadwrażliwym: po tym filmie nie można spokojnie pospać, choćby człowiek padał z nóg (sprawdziłam na własnym przykładzie). Też bardzo brakowało mi tutaj zakończenia tej najważniejszej z poruszonych kwestii - dajmy na to: oburzenia ojca i jego ataku na strażnika już po egzekucji, z jakiej racji podał rękę skazanemu; on wtedy wyjaśniłby, że tak naprawdę zabił ten zwyrodnialec, a teraz uśmiercono niewinnego człowieka, który akurat chciał pomóc, bo miał moc uzdrowicielską, tylko nie zdążył. Tego zabrakło, płacz strażników to dla mnie nieco za mało, ponieważ wszyscy zgromadzeni na egzekucji przeklinali skazańca i on z tą myślą szedł do Nieba. Poza tym - dla zdruzgotanych tragedią rodziców musiało być szokiem ujrzenie, jak strażnik, prowadzący egzekucję i nadzorujący ten straszny blok skazańców, podaje spokojnie na oczach wszystkich rękę mordercy ich córeczek - tego wątku chyba jednak w filmie nie rozwiązano należycie... Choćby ze strony przełożonego, któremu uratowano umierającą żonę: jakieś nowe dochodzenie, wznowienie procesu, bo pojawiły się nowe poszlaki... Pomimo tego jednego szczegółu film jest fenomenalny, zapada głęboko w pamięć, nie da się o nim zapomnieć i przejść nad nim (i jego głębokim przekazem) spokojnie dalej... Namawiano mnie na niego długie lata, bałam się go, bo przypuszczałam, sądząc z opisów w mediach, że jest obrazem w typie "Skazanych na Shawshank", o którym to filmie też piszesz, a który był dla mnie równie przerażający, choć z innych zgoła powodów, przypuszczałam, że jedyną różnicą będzie śmierć niewinnego człowieka, w końcu wczoraj zdecydowałam się, nie żałuję, ale chyba nigdy go już nie obejrzę (podobnie, jak "Skazanych..."), bo dobija straszliwie... "Człowieczeństwo" strażników, ich pogawędki ze skazanymi, wchodzenie do ich celi, ludzkie traktowanie itp.... po "Skazanych..." też wywarło na mnie niesamowite wrażenie. Pozdrawiam. :)