szkoda tylko, że zrobił to co zrobił - był skazany za gwałt i morderstwo kobiety i 6osób, to okropne. Mimo to był bardzo sympatyczny i bardzo było mi go żal.
nie przypominam sobie, by o tym gwałcie było wspomniane w filmie- wiesz to z książki, czy jestem nieuważnym widzem? :P
na filmie chyba nie bylo nic o tym, dopiero na wikipedii bylo napisane o książce
No już nie przepraszaj ;P
To jest zresztą wielkim plusem filmu- francuski skazaniec jest ukazany jako jednoznacznie pozytywna postać. Mimo iż czeka na śmierć, cały czas kibicujemy zarówno jemu jak i jego małej przyjaciółce ;)
To właśnie jest takie dziwne - niby zrobił coś okropnego, ale potem tak się zmienił, że stał się pozytywną postacią, a w to, że dopuścił się takich czynów, ciężko jest uwierzyć.
Podobnie ma się rzecz z postacią graną przez Sama Rockwella- przecież to największa szumowina pod słońcem, gwałciciel i morderca dwóch bezbronnych dziewczynek! A w filmie 90% scen z jego udziałem to "banan" na twarzy widza, powodowany niesamowicie zabawnymi żartami ze strony "Dzikiego Billa". Działa to tak samo w trakcie kolejnych seansów, kiedy się już wie, kto zabił dziewczynki. Widz to wie, a i tak śmieje się z tego, co na ekranie wyczynia Rockwell ;)
To prawda, choć to był morderca, to ja cały czas się śmiałam z jego żartów choć były debilne. xD Ale to nie znaczy, że go lubiłam, lubiłam Dela, choć też był zły, ale widzowie poznali go dopiero gdy się zmienił na lepsze.
Pewno, Bill to najgorsza kanalia, ale za numer z wafelkiem i tekst "How dooo you doo!" go po prostu uwielbiam :D