Chyba jestem nieludzki. Po obejrzeniu filmu okazało się, że jestem jedyną osobą (wśród
wielu znajomych którzy obejrzeli), która nie płakała na zakończeniu. Nie wiem, dlaczego.
Co do filmu: elementy fantasy bardzo dobre, no i najważniejsze: świetni Hanks, Morse,
Clarke Duncan, genialny Hutchison i przyćmiewający ich wszystkich Rockwell. Film
rewelacja.
Człowiek to bardzo skomplikowana istota. Poruszył cię w inny sposób, w inny sposób poruszył innych - bo niektórzy jak poczytasz inne posty nawet się śmiali.
epicface, Twoja reakcja pokrywa się z moją i moich znajomych. Jesteś normalny i nie dajesz sobie wcisnąć badziewia. Gratuluję
Potzdorf, nie zauważyłeś, że dla epicface film nie jest badziewiem? Po prostu nie wzruszył się końcowymi scenami do tego stopnia, żeby płakać.
Ja film bardzo cenię jako produkcję nietuzinkową, ze świetną grą aktorską, dobrym klimatem i na podstawie w cale nie płytkiej powieści Kinga.
Ja też nie miałem skłonności do szlochu generalnie nie pamiętam żebym kiedykolwiek płakał a powodów miałem wiele.Po prostu jedni są bardziej wrażliwi od innych .Film uważam za jedną z najlepszych adaptacji kinga .Mi wcale się nie dłużył.Gra aktorska była doskonała historia nietuzinkowa film godny polecenia.Co do wypowiedzi pana potzdorf 'a .To że ktoś płacze na koniec tego filmu nie znaczy że jest jakimś ciemnym frajerem .Taka jest często reakcja na ckliwe historie .Znam osoby które płaczą z byle powodu bo taką mają naturę.
Za to oglądając Króla Lwa (wczoraj) ryczałem jak małe dziecko. Tak więc wrażliwość jest na poziome normalnym, na siłę nie próbuję opanowywać emocji. Po prostu ciekawiło mnie, czemu akurat na Zielonej Mili nie miałem takich przeżyć wewnętrznych jak inni.