SPOILER Czy bylibyście w stanie poprowadzić egzekucję niewinnego człowieka, nawet gdyby on was o to prosił, tak jak zrobił to John? KONIEC SPOILERA. Swoją drogą ten film tylko podkreśla geniusz Kinga. Przed przeczytaniem książki byłam cakowicie za karą śmierci, ale potem zaczęłam się zastanawiać. Posoba mi się to, że King potrafi spojrzeć na trudne sprawy pod innym kątem. Poza tym ekranizacja "Zielonej mili" jest obok "Skazanych na Shawshank" lepsza od pierwowzoru literackiego - King powinien być dumny:)
Od samego poczatku wiedzialem ze nie zabil tych dziewczynek, pomimo ze opisu nie czytalem. Ja bym wlasciwie posadzil ta bande debili na krzeslo za glupote, bo zaden z nich nie zadal mu pytania czemu to zrobil i dlaczego nie uciekl.
zauwaz, jakie w tamych czasach bylo spoleczenstwo, to, ze nie bylo jakis badan czy to na pewno on zgwalcil etc etc
W tamtych czasach jeśli ktoś był Murzynem w dodatku przyłapanym na miejscu zbrodni to nikt nie zawracał sobie głowy jakimiś badaniami. Ludzie biali mieli prostą mentalność - po co marnować kasę na Murzyna skoro sam sie podłożył? Poza tym, jeszcze raz pytam: skąd wiecie, że John nie przyznał się w sądzie do winy? W końcu chciał umrzeć.
John był nadwrażliwym człowiekiem... może nie powiedział po prostu nic, w końcu nawet przez cały film za wiele nie mówił ;> a nie zapominajmy że dopiero w więzieniu się dowiedział, kto zabił te dziewczynki. Policja nie miała nikogo innego kogo mogłaby o to posądzić...
No w sumie masz racje, zapomnialem jak kiedys murzyni byli traktowani. A to czy sie przyznal czy nie do winy to malo istotne, kazdy w sadzie gada ze jest niewinny a w rzeczywistosci najczesciej jest inaczej.
(SPOILER) Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia. Też się nad tym zastanawiałam, ale sytuacja jest praktycznie patowa. Zakładając, że to byłaby dla kogokolwiek kwestia możliwości dokonania takiego wyboru, to "w grę" wchodzą czynniki, które się wzajemnie ze sobą spierają. Z 1 strony to pozwolenie mu na śmierć to zabicie cudu od Boga (zakładając, że taki cud by istniał i że Bóg istnieje) i co za tym idzie, uniemożliwienie wyzdrowienia wielu osób. Z 2 strony było mi go żal, bo był poniekąd skazany na cierpienie. Z innej znowu strony nikt nie ma prawa odbierać życia 2 człowiekowi (zwróćmy uwagę na fakt, iż Coffey był niewinny) , ale z kolei wiedząc jaki jest, nie wysłuchać wiedząc, że cierpi i będąc z Nim związanym czymś na kształt przyjaźni? Wybór jeśli nie niemożliwy, to cholernie trudny.