Bez przesady. Wątek myszy poprowadzony brawurowo. Przydałby się kot, co by dodał dramaturgii :)
Właśnie problem w tym, że oni nie mają argumentów. Chyba, że "nudny" albo "fantastyka zepsuła ten film", co jest kompletną bzdurą.
http://www.filmweb.pl/film/Zielona+mila-1999-862/discussion/Przes%C5%82anie+film u.%C2%A0,1961564#topic_1961564
miłej lektury :)
To nie jest prowokacja. Film jest schematyczny, tandetny, żenujący. Wszystko właściwie zostało powiedziane na przykład tu: http://www.filmweb.pl/film/Zielona+mila-1999-862/discussion/Przes%C5%82anie+film u.%C2%A0,1961564
Warto poczytać te opinie, warto też sięgnąć czasem po dobre kino: Kubricka, Lumeta, Bergmana, Felliniego, Triera, Braci Coen czy Tarantino. Pozdro
Przecież w tamtym temacie są same bzdury. Wszystkie te pseudo "argumenty" da się obalić. Ale najbardziej mnie rozwaliło "Murzyn w filmie i na świecie zawsze musi zginąć." Jak to się ma do filmu? John mógł być równie dobrze biały. Dali czarnego, by zwrócić uwagę na problem rasizmu i dyskryminacji w Ameryce w latach 30. Przez kolor skóry od razu wylądował na krześle. Nie dało się udowodnić niewinności, bo nie było dowodów. Na słowo mieli im uwierzyć? A postacie nie są czarno-białe. Jedynie Bill był całkowicie zły, ale tacy ludzie (patrz: socjopaci) są wśród nas. Film może się wydawać żenujący (szczególnie elementy fantastyki) jak ktoś ma problem z hybrydami filmowymi. W takim wypadku odsyłam do Klanu, gdzie macie obyczajowe problemy polskich rodzin, które mogą zdarzyć się każdemu.
Ale nie chodzi o to, czy argumenty da się obalić czy nie. Jeśli chcecie, moi drodzy, traktować ten film jako dzieło sztuki (określenie "dzieło sztuki" w tym znaczeniu nie jest wartościujące, tylko wskazuje kategorię w której rozpatrujemy ten "produkt"), to nie da się ustalić jednoznacznych, obiektywnych kryteriów. Są pewne przesłanki pozwalające jakiś film ocenić lepiej lub gorzej, jednak także nieostre.
Można w miarę bezpiecznie wyznaczyć jakieś bieguny. Na przykład na gruncie muzyki (która jest sztuką znacznie bardziej abstrakcyjną a przez to trudniejszą do oceny) na szczycie jest np. Chopin, Radiohead, Miles Davis (żeby było z różnych beczek) a na dnie np. Rebecca Black, Bayer Full i Gosia Andrzejewicz. Jeśli ktoś uważa że jest odwrotnie, to z przekonaniem bliskim pewności, można stwierdzić że jest prowokatorem lub idiotą. I nie chodzi o gusta, tylko o pojmowanie "wagi" dzieła sztuki.
Otóż twierdzę, że np. "Zielona Mila", "Masa Krytyczna", "Zmierzch cz III i IV" (pierwszy Zmierzch jeszcze ujdzie) to są właśnie wyznaczniki filmowego kiczu. To jest dno.
Oczywiście, że da się postawić obiektywne kryteria. Fabuła może kogoś nie interesować, ale jakby nie patrzeć aktorstwo jest znakomite (może i Hanks trochę zawiódł w swojej roli, ale wszyscy pozostali, z Samem i Dougiem na czele, zagrali znakomicie). Zdjęcia również są dobre, klimat więzienia (a raczej bloku śmierci) bardzo dobrze pokazany, muzyka Newmana dobrana idealnie. Film jest groteskowy - łączy w sobie dramat i komedię, a to trudne wywołać u widza tak skrajne emocje, jak śmiech i łzy.
I nie porównuj filmów do muzyki, bo to całkowicie inne dziedziny sztuki. Przede wszystkim w muzyce są gatunki (tak jak i w filmach z resztą). I tak jak nie można zestawiać ze sobą fantastyki z dramatami obyczajowymi, tak nie można porównywać wykonawców muzyki klasycznej z gwiazdkami pop, mającymi zarobić skandalem (jakbyś chciał wiedzieć Rebecca Black ma partnerstwo na youtube, zatem Ty chcąc sprawdzić co to za chłam nabijasz jej wyświetlenia, co za tym idzie - dajesz jej zarobić). Voilà jak się teraz zarabia pieniądze :)
Jeszcze wracając do filmu: Ja nie twierdzę, że Mila to dzieło sztuki. Zdaję sobie sprawę, że są lepsze/ambitniejsze filmy. Ale stawianie ZM na równi ze Zmierzchem jest jednak krzywdzące. Każdy film ma swoich odbiorców. Czasem lubię obejrzeć głupie komedie z Jimem Carreyem, czasem klasyki jak Ojciec Chrzestny. To nie ma nic wspólnego z moją inteligencją. Raczej Ci, co nazywają idiotami ludzi lubiących cokolwiek, co oni uważają za dno, udowadniają swoją płytkość, ponieważ kulturalny człowiek trzyma takie poglądy dla siebie.
Ja mam bardzo szerokie horyzonty, cenię zarówno filmy Kubricka, Bergmana, jak i Mendesa, Scotta, czy Spielberga. Lubię zarówno filmy amerykańskie, jak i kino europejskie. Te starsze, jak i te wyprodukowane dość niedawno. Dla przykładu: Łowca Androidów, wg wielu klasyk Sc-Fi, amerykańskiej produkcji 9/10, a Moon, jeden z lepszych filmów Sc-Fi ostatnich lat (o wiele lepszy od Avatara, który wyszedł w tym samym roku), wyprodukowany w Europie, niskobudżetowy, bez większych akcji, a jednak ambitny, skłaniający do myślenia 10/10. Ale wielu ludzi nawet nie wie, że taki film istnieje, także nie zawsze USA <<<<<< Europa.
Widzę, że przeciwnicy Mili, to ludzie całkowicie zamknięci na nowe produkcje, podający jako przykład zawsze filmy bardzo stare, a jako wybitnych reżyserów, tych, którzy już nie żyją. Jeszcze chwila i podadzą jako klasyk film braci Lumiere :)
"Widzę, że przeciwnicy Mili, to ludzie całkowicie zamknięci na nowe produkcje, podający jako przykład zawsze filmy bardzo stare, a jako wybitnych reżyserów, tych, którzy już nie żyją. Jeszcze chwila i podadzą jako klasyk film braci Lumiere :)"
Dziwny tok rozumowania. Za 100 lat Zielona Mila będzie bardzo stara, a "Twoi" wybitni reżyserzy nie będą żyli. Za 1000 lat Zielona Mila będzie tak samo stara jak np. 7 pieczęć Bergmana. W przypadku filmów czas jest względny.
Zacytuj, gdzie jest napisane, że uważam reżysera Mili za wybitnego, bo jakoś nie mogę się doszukać. Jak wyżej, lubię wielu reżyserów, zarówno tych, mających wiele klasyków na koncie (patrz: Kubrick, Scorsese), tych dopiero początkujących, z dobrym startem (np. Duncan Jones), ale też tych, nazywanych komercyjnymi jak James Cameron, Ridley Scott, czy Steven Spielberg.
A z tym tokiem rozumowania: Ja piszę teraz, nie za 100 lat, więc mówię, jak jest teraz. Ludzie chcąc udowodnić, że Mila to dno powołują się na takie klasyki jak np. Odyseja Kosmiczna, czy Przeminęło z wiatrem (to mi najbardziej zapadło w pamięć). Już pomijając, że to całkowicie inne gatunki, filmy te dzieli przepaść.
To, że daję 9/10 Mili i np. Ojcowi Chrzestnemu, nie znaczy, że stawiam te filmy na równi. Bo ja nigdy nie porównuję filmów, nawet tych samych gatunków (ewentualnie o tym samym temacie, np. wojna). Nie znajdziesz prawdopodobnie takiego filmu jak Mila, łączącego w sobie nie tylko komedię i dramat, ale nawet elementy fantastyki. Niektórym one przeszkadzają, trzeba lubić hybrydy gatunkowe.
Nigdzie nie pisałem, że uważasz reżysera Mili za wybitnego.
"Nie znajdziesz prawdopodobnie takiego filmu jak Mila, łączącego w sobie nie tylko komedię i dramat, ale nawet elementy fantastyki."
Mechaniczna Pomarańcza czy Harry Angel.
"Zielona Mila będzie bardzo stara, a "Twoi" wybitni reżyserzy nie będą żyli." Napisałeś.
Mechaniczna Pomarańcza jest sklasyfikowana w gatunku Sc-Fi, gdzie rzeczy "niemożliwe" nie budzą raczej zdziwienia. Poza tym to całkiem inny film, więc przykład nietrafiony. A Harry Angel nie znam, bo nie oglądam horrorów, ale ten gatunek to odmiana fantastyki. Z resztą, z tego co czytam w opisie filmu to jest o magii. Mila nie jest fantastyką, ma tylko kilka elementów, które można śmiało wyliczyć.
Czy reżyser Mili nazywa się "Twoi" ? Nie napisałem.
Mechaniczna Pomarańcza jest całkowicie innym filmem to chyba oczywiste, chciałaś żebym znalazł filmy które łączą te gatunki (komedia, dramat, elementy fantastyki) to napisałem. Harry Angel to samo.
Pisząc do mnie "Twoi" wybitni - rozumiem "moi" wybitni, czyli że według mnie są wybitni. A że nie napisałeś jacy konkretnie, to domyślnie chodzi o Darabonta. Dobra, nieważne :)
Zielona Mila to z założenia przede wszystkim dramat! Pokazany jest klimat bloków śmierci, ostatnie chwile ludzi, którzy mają zostać straceni, relacje strażników, hierarchia społeczna, dyskryminacja czarnych (w sądzie prawnicy nawet nie chcieli walczyć, sprawa o krześle była z góry przesądzona). W takim poważnym temacie jak śmierć i życie nie ma miejsca na komedię, czy fantastykę. Dlatego przykład z horrorem i Sc-Fi jest nietrafiony, bo tam przeciwnie, każdy oczekuje czegoś "nieziemskiego".
Mechaniczna Pomarańcza jest też głównie dramatem. Elementy fantastyczne czy komediowe nie są tu również bardzo istotne. Harry Angel tak samo posiada w sobie wiele cech dramatu, nie jest to typowy horror. Nikt nie oczekiwał od MP czegoś nieziemskiego tak samo jak od Zielonej Mili.
Czemu nie dochodzą mi powiadomienia??
Nie dostrzegasz różnicy? Już w opisie MP masz napisane "W odległej przyszłości", co wskazuje na gatunek Sc-Fi. A Mila ma tylko jeden element fantastyki - mianowicie zdolności Johna. I jeszcze połączenie z komedią, co tworzy groteskę i skrajne emocje, jak śmiech i łzy (wiem, powtarzam się). Ale jeszcze raz przypomnę: "w gatunku Sc-Fi rzeczy "niemożliwe" nie budzą raczej zdziwienia". W Mili jest zaskoczenie. I akurat te elementy w filmie, jak i książce są bardzo istotne.
Mechaniczna Pomarańcza jest filmem groteskowym z dużym naciskiem na dramat. Główny bohater niszczy wszystko i wszystkich na swej drodze by trafić do więzienia. Decyduje się na tajemniczy eksperyment - Ludovico, który pozwoli mu na wcześniejsze wyjście. Zostaje "wyleczony". Jednak skutki leczenia nie są zbyt dobre. Czyni on teraz dobro bo nie ma innego wyboru. Wolna wola zostaje mocno zachwiana. Na końcu Kubrick zmienia zakończenie książkowe i nasz Alex ponownie zaczyna gwałcić itd. Mój zarys przedstawia na szybko fabułę. Oczywiście wniosek jest jeden - MP to klasyczny dramat z elementami komediowymi i fantastycznymi. Tu także przeżywamy skrajne emocje. Odczuwamy radość by po chwili czuć smutek. Co ciekawe widz "kibicuje" Alexowi - najpierw gdy jest gwałcicielem i bandytą, a później gdy CAŁKOWICIE sprawiedliwie trafia do więzienia. Sprytny zabieg Kubricka. Nie wiem czy oglądałaś Full Metal Jacket, ale to również jest dramat tyle, że miejsce akcji powoduje że widnieje przy nim gatunek "wojenny".
Wiadomo, te filmy są kompletnie inne niż Zielona Mila, ale pisząc "Nie znajdziesz prawdopodobnie takiego filmu jak Mila, łączącego w sobie nie tylko komedię i dramat, ale nawet elementy fantastyki" zrozumiałem, że chodzi o filmy które łączą kilka gatunków - a dokładnie te co Mila. Tobie pewnie chodziło o film, który pokazuje podobny problem w taki sam sposób jak Mila. Tu mogę się zgodzić, że być może nie ma podobnego, ale z drugiej nie ma także podobnego filmu, który w tak groteskowy czy oryginalny sposób ukazywałby problem podjęty przez Kubricka w Mechanicznej Pomarańczy.
P.S. Mi też nie dochodzą powiadomienia , znowu coś zjarali :)
Teraz widzę, że dywagacje o gatunkach, reżyserach, kryteriach, wartościach w ogóle nie mają sensu. Być może, fani "Zielonej Mili" uznają mnie za trolla, ale ja nie mam potrzeby obrażania ludzi. To co za chwilę napiszę, wynika raczej z troski o Wasze serca i umysły. Ktoś musi powiedzieć Wam smutną prawdę, co być może zachęci niektórych z Was do rewizji swoich przemyśleń.
Otóż ekscytujecie się kiczem w najczystszej postaci.
Mam Cię za trolla, ponieważ jak oni napisałeś pusty temat typu "chciałbym dać minus jeden, ale się nie da", nie poparty żadnymi argumentami odnośnie filmu (swoją drogą, ciekawe, czy go oglądałeś). Jedyny Twój komentarz to kilka bezsensownych przymiotników (tandetny, żenujący) oraz oczywiście odsyłanie do poważnego kina wybitnych reżyserów (ciekawe, czy sam na to wpadłeś, czy skopiowałeś). Takich pustych temacików jest na filmwebie od groma, sztuką jest wybronienie swojego zdania argumentami. Oczywiście na temat tego konkretnego filmu, bo argument, że istnieje milion lepszych to żaden.
Ale istnieje cała masa lepszych a temu "dziełku" przecie bardzo łatwo konstruktywnie wytknąć jego "tandetność".
pewnie tak , typowy maniak polskich debilnych telenowel, i moze juz przestan robic go z siebie...