Bez wątpienia "Zielona Mila" jest obrazem wielkim, artystycznym, zmuszającym do refleksji i zastanowienia się nad swoim życiem. Na tym pięknym obrazie są też niestety pewne skazy - film momentami jest sztucznie "przegadany", niektóre sceny na siłę "przedłużane", i o ile lubuję się w filmach psychologicznych gdzie większy nacisk kładzie się na indywidualny odbiór przez widza, tak tutaj momentami byłem zirytowany niepotrzebnymi "spowalniaczami" - momentami mając wrażenie jakby reżyserowi zabrakło pomysłu na zgrabne przesunięcie fabuły z punktu a do punktu b. Wielkim plusem jest gra aktorska w zasadzie wszystkich bohaterów "Zielonej Mili", reżyseria jak już wspomniałem na średnim poziomie, fabularnie jest za to na plusie. Reasumując : film ambitny, trudny, dotykający duszy, lecz momentami na siłę przedłużany i przegadany.
To mnie zniszczyłeś tym linkiem. Uważaj, żeby przypadkowo nie napisać kilku zdań na forum - taki wysiłek fizyczny groziłby Tobie trwałym kalectwem. A na WF trzeba chodzić prawda ?
Głupiutkiś chłopaczek, koło wielkiego nie stał nigdy ośla łąko. Stoi w jednym szeregu z taśmowymi produkcyjniakami-przeciętniakami dla umysłowych miernot. I tylko dlatego jest tu wysoko.
zapominasz o serialu M-J-M ??? nie ryczysz za Hanka? a moze juz sie pochlastales? moze i dobrze nie bedziesz wypisywal glupot
Ty podniecasz się tym inflantylnym badziewiem. Czymś na poziomie tych seriali o których gadasz. Ergo - hipokryta. Haha.
W całej swojej genialności i nieomylności zapomniałeś o tym, żeby nie obrażać drugiej osoby ze względu na jej gust - według mnie to zbyt duże faux pas jak na takiego inteligenta, na jakiego się kreujesz. Wyrażaj swoją opinię nie obrażając innych - uczą tego już w przedszkolu, to nie jest chyba takie trudne prawda ?
Wy obrażacie sztukę takimi kwestiami jak "wielki film". Nie dziw się, że niektórzy się podśmiechują z takich jak wy.
Mój skromny, głupawy i jakże nieznający się na kinematografii umysł podpowiada mi, że nazwanie "Zielonej Mili" wielkim filmem jest mniejszą zbrodnią, niż ocena kunsztu aktorskiego Dolpha Lundgrena na 10/10.. Ale co ja tam marny robaczek wiem ;)
Dobrze, że się przyznałeś. Szczerość zawsze w cenie.
Oceny czasem stawiam szczerze, czasem nie. Naprawdę nie przywiązuje do nich jakiejś wagi. Lepiej dać mięśniakowi dychę niż papkę taką jak ta uznawać za wielkie kino tak więc znowu nie mogę się zgodzić. :D Zresztą skoro taka marność jak Mila może se być wysoko nie miałbym nic przeciwko by Stallone był w pierwszej dyszce aktorów. Byłoby sprawiedliwie.
Oj nie tłumacz się.. Nie zasłużyliśmy na to ;) A tak między nami - poćwicz trochę ;)
Jesteś kolejnym któremu to tłumaczę jak się o mnie o to wypytuje. Ale pewną rację masz, nie powinienem się tłumaczyć przed kinomaniakami za dychę. :P
Jestes tak wieeeeelikim kinomanem a nie mozesz zrozumiec ze ten FILMWEBOWY ranking (arcydzielo, wybitny itp) to tylko troche chybiony pomysl tworcy portalu.Glosujac np: 10 nie ma sie wyboru , dany film staje sie arcydzielem bo tak sobie wymyslil wlasciciel strony.
O, w końcu coś sensownego napisałeś. Autorzy strony muszą z czegoś mieć pieniążki to tego nie wywalą. Bo nie da się ukryć, że ranking użytkowników jest pomyłką absolutną. Mnie wystarczyłyby same fora, bez średnich i wstawiania cyferek.
Szanowny Grzegorzu Cholewo, słowo 'głupota", którego tak chętnie używasz w stosunku do innych , najlepiej pasuje akurat do Ciebie. Film ma wysokie oceny, bo to przyzwoity film.
Życzę więcej wstrzemięzliwości w naszych filmwebowych pogawędkach
Pozdrawiam serdecznie
Nie dziecinko droga. Wiem, że jeszcze młodzi jesteście i dajecie się nabierać na taką tandetę. Film z grubsza nie jest wcale taki zły jak o nim pisze, po prostu przeciętny wyrób z US and Ej które tak chłoną takie umysły jak wasze, natomiast kreowanie go na jakieś wybitne kino to głupota prostego ludu w stanie czystym.
Abstrahując od tego czy ten film jest dobry, wielki, słaby, gówniany czy przeznaczony dla idiotów, bo to subiektywna sprawa, to faktycznie - jedyną głupią osobą w tym temacie jesteś ty sam.
Nie ma nic głupiego w oglądaniu z przyjemnością filmów mniej ambitnych, ja na przykład bardzo wysoko cenię rozrywkę dla motłochu w rodzaju "Spartacusa". Z takim uporem kreujesz się na alternatywną osobę, że za moment zesrasz się bursztynem, a w swojej ignorancji nie potrafisz zrozumieć takich prostych rzeczy, jak to, że popularne kino mainstreamowe może miło oglądać każdy bo jak sama nazwa wskazuje - jest to kino dla każdego. A Twoja "alternatywność" i "nie uleganie powszechnym trendom" może najwyżej rozśmieszyć kogoś kto swój etap buntu ma już dobre parę lat za sobą.
Jakby zebrać wszystkich takich pseudo indywidualistów, wyznawców wielkiej Oczywistości z całego świata to pewnie byłoby ich więcej niż tych obszczekanych, głupich "mas".
Stąd Twoje szastanie na prawo i lewo "głupkami". Myślisz, że ktokolwiek potraktuje Cię jako poważną osobę z porządnym gustem bo zjedziesz fanów popularnego kina? Dla mnie to dwie identyczne rzeczy - traktowanie takiego szablonowego kina jak "Zielona mila" czy "Skazani na Shawshank" jako arcydzieło kinematografii, a traktowanie innych jako głupich bo lubią takie kino oglądać. Jedna bajka, tak samo proste myślenie prostaka.
Gust filmowy naprawdę nie odzwierciedla czyjejś inteligencji czy jej braku, więc nie próbuj na tym polu dodawać sobie punkcików do IQ, bo to tak nie działa. Dla uzupełnienia dodam, że traktowanie innych z góry jako idiotów bo lubią film A, a nie B też nie doda Twoim wypowiedziom animuszu.
Z pozdrowieniami dla wszystkich oświeconych hipsterów! Zaprawdę godna najwyższego uznania jest wasza walka z kinowym Babilonem o wy dzielni przedstawiciele najwyższych szczebli inteligencji.
Dżizas, człowieku. Napociłeś się nie wiadomo na co. Przecież też je lubię i oglądam z taką samą pasją z jaką oglądam kino inne. Kung-fu, filmy akcji, przygodowe są tak samo zajebiste jak i ambitne. Tu nie ma nic ze szpanowania alternatywizmem bo mam głęboko w kiciu tak zwane pozerstwo. Nie jestem tu dla popularności. Kino dla każdego nie znaczy zaraz "zajebiście nadzwyczajne". To co jest tu durne wśród tego filmwebowego motłochu to zwykłe mieszanie pojęć - kulturalny relatywizm. Produkcyjka dla zabicia czasu traktowana z jakimś namaszczeniem godnym traktatów filozoficznych i wmawianie mi takich bzdur. Wiem, że ludzie nie muszą być wyznawcami pokręconych jak baranie rogi rzeczywiście wymagających filmów i powinienem do tego podchodzić z dystansem bo gusta mas zawsze przecie będą niewymierne. Co nie zmienia tego, że krytyka się należy, sam natomiast przyłączasz się do kultywowania byle-jakości.
"może najwyżej rozśmieszyć kogoś kto swój etap buntu ma już dobre parę lat za sobą. " Ten ktoś jeszcze mnie najwyraźniej nie zna za dobrze. :P I po drugie nie interesuje mnie ani trochę jak zaeraguje. Nie buntem się kieruje bo za stary na to jestem człowieczku.
"Myślisz, że ktokolwiek potraktuje Cię jako poważną osobę z porządnym gustem bo zjedziesz fanów popularnego kina? "
Myślisz, że mnie to interesi? :P Najwyraźniej czegoś nie rozumiesz.
"Dla mnie to dwie identyczne rzeczy - traktowanie takiego szablonowego kina jak "Zielona mila" czy "Skazani na Shawshank" jako arcydzieło kinematografii, a traktowanie innych jako głupich bo lubią takie kino oglądać. Jedna bajka, tak samo proste myślenie prostaka. "
To bardzo dobrze, że tak uważasz. Natomiast istota rzeczy nie jest do zamknięcia ot tak. To chyba kumasz.
"Dla uzupełnienia dodam, że traktowanie innych z góry jako idiotów bo lubią film A, a nie B też nie doda Twoim wypowiedziom animuszu. "
Co ty nie powiesz? :P
Ja również pozdrawiam, szczerze ci piszę. :P Z pozdrowieniami dla parsu i waszych podrzędnych kinowych igrzysk. Hahaha.
Zarzucasz mi napocenie się, wypisujesz się z naszych kinowych igrzysk, po czym rodzisz metrowy blok tekstu i latasz po forum szukając moich komentarzy, żeby móc na nie odpowiedzieć. Czujesz absurd?
Ale ja lubię byle-jakość. Lubię od czasu do czasu obejrzeć "American Pie" czy "Głupi i głupszy", nawet durnego Sandlera. Lubię też czasem popatrzeć na smutne przygody dzielnego upośledzonego murzyna-cudotwórcę. "Transformersy" i "Avatara" też się super oglądało. Motłoch ma to do siebie, że ceni prostotę - tak było od zawsze. Od czasów rzymskich igrzysk, poprzez muzykę i kino ludzie pozbawieni byli gustu i dostawali to czego chcieli - prostą papkę zdatną do strawienia dla każdego. Nie łudź się, że wyśmiewanie ludzie, którzy kino traktują jako rozrywkę do kolacji w środku tygodnia sprawi, że Cinema City zacznie wyświetlać klasykę kina.
A głupota wcale nie musi iść w parze z gównianym gustem. Wręcz przeciwnie, wielu bardzo mądrych ludzi nauki pewnie z zapałem śledzi przygody rodziny Mostowiaków, tudzież uważa Hanksa i Deppa za aktorskich bogów.
Nie, nie czuję. Ponieważ zaglądam od czasu do czasu na fora Deppa na którego przypadkiem zajrzałem ( bo tam trochę śmiechu było ostatnio ) czy Skazanych i o dziwo ty też tam jesteś. Toć odpowiadam i piszę ci bo to co tam gadasz pokrywa się z tym co i ja gadam. Tylko łagodniej ujmujesz choć gdzieś pod tymi słowami czai się agresja. :P U Deppa pisujesz, że nie podejrzewasz u filmwebowiczów coś takiego jak gust jak i postawienie go ponad Bogarta. No to o co my się kłócimy skoro się zgadzamy? :P Rozmówcom odpowiadam na konkretne teksty, napisałeś konkretnie toć piszę. Inna sprawa, że ze swoimi zwierzeniami trafiłeś kulą w płot.
"Ale ja lubię byle-jakość. Lubię od czasu do czasu obejrzeć "American Pie" czy "Głupi i głupszy", nawet durnego Sandlera. Lubię też czasem popatrzeć na smutne przygody dzielnego upośledzonego murzyna-cudotwórcę. "Transformersy" i "Avatara" też się super oglądało. Motłoch ma to do siebie, że ceni prostotę - tak było od zawsze. Od czasów rzymskich igrzysk, poprzez muzykę i kino ludzie pozbawieni byli gustu i dostawali to czego chcieli - prostą papkę zdatną do strawienia dla każdego. Nie łudź się, że wyśmiewanie ludzie, którzy kino traktują jako rozrywkę do kolacji w środku tygodnia sprawi, że Cinema City zacznie wyświetlać klasykę kina. "
Ja tam nie mam nic do Transformerów czy tego Avatara. Może i bym miał gdyby np. Avatarowi też przylepiano łatki "arcydzieła". A przez pewien czas tak było. Do dziś trzymam komiksy z przygodami robotów. Drugorzędna rozrywka ( pierwszorzędna, np. klasyki Spielberga spokojnie mogłaby zająć tu miejsca niektórych pozycji - toć one są częścią historii kina. Ale te same bałwany "snobujące się na Zieloną Milę bo to taki lubiany filmik" toć i znakomitym filmom rozrywkowym zaniżają noty ) ale strawna. Transformery na pewno dało się zrobić lepiej ale to rzecz na inny temat. Naturalnie nie lubię gdy artystyczna drugorzędność zajmuje miejsce pierwszorzędnej więc sądzę, że kminisz tony w jakie wpadam. Z drugiej strony wiem co lubią oglądać szerokie masy. Ale z trzeciej jak drugorzędność jaką lubią podnoszą do pierwszej ligi wywołuje w niektórych reakcję. Masz tego przykład. :P Czy wyśmiewanie da czy nie, to u mnie nie gra roli bo ja wiem gdzie szukać sensownych rankingów i filmów do obejrzenia więc mnie tu nic nie boli. Ci poprzestający na rzewnym wypłakaniu się przy produkcie obliczonym na łatwe emocje, z papierowymi postaciami - i twierdzić, że to "Obywatel Kane" naszych czasów - to jakieś pomieszanie z poplątaniem i naturalnie, że można się wtedy zdrowo pośmiać. :P
"A głupota wcale nie musi iść w parze z gównianym gustem. Wręcz przeciwnie, wielu bardzo mądrych ludzi nauki pewnie z zapałem śledzi przygody rodziny Mostowiaków, tudzież uważa Hanksa i Deppa za aktorskich bogów. "
Jest tu nawet jeden co mi poleca bez przerwy te głupkowate w jego mniemaniu seriale jak Mostowiaki gdy najeżdżam na Milę. Widzisz do czego to doszło? Haha.
Heteroseksualni mężczyźni nie oceniają świata przez pryzmat gejostwa, tak jak kobiecości, no bo tak się składa, że nie są ani gejami ani kobietami.
Ale oczywiście w przypadku pozostałych tego typu wnioski są całkiem zrozumiałe.
a niby skąd miałbyś wiedzieć jak oceniają świat heteroseksualni mężczyźni?
Zresztą czy ja cokolwiek mówię o ocenianiu, klasyfikowaniu, mieszam się do waszych niemądrych pogaduszek? Nie, ja tylko mówię, że Spartacus jest dla gejów, geju.
Ponieważ wbrew Twoim niesmacznym, krępującym fantazjom tak się składa, że jestem mężczyzną w 100% heteroseksualnym.
>"czy ja cokolwiek mówię o ocenianiu, klasyfikowaniu (bla bla bla)"
>"Spartacus jest dla gejów."
^ trzy kłamstwa w jednym zdaniu (fantazjom, mężczyzną i heteroseksualnym).
Bo Spartacus jest dla gejów, geju.
Vide - "Imperium zmysłów" to znacznie wartościowsza rzecz od tego syfu jeśli o tym gadasz. Ale tu trzeba być dorosłym właśnie. :D
Dobrze powiedziane: "przyzwoity film". Tylko przyzwoity, a ocenę ma wyższą niż większość filmów, które arcydziełami faktycznie są, a nie udają jak "Zielona Mila".
Wiesz, ja się za bardzo nie dziwię bo to wyciskacz łez. Nie winię tutaj nawet scenarzystów bo mieli związane ręce bazując na powieści Stephena Kinga [którego bardzo sobie cenię swoją drogą ;)]. Bazowanie na emocji i mamy średnią 8,7 - według mnie realnie powinno to być 7,7-8,0.
'Bez wątpienia "Zielona Mila" jest obrazem wielkim, artystycznym, zmuszającym do refleksji i zastanowienia się nad swoim życiem. '
muehehheehehh
'AMBITNY, TRUDNY'- jak to czytam, to zastanawiam się, czy to nie prowokacja, w sumie lepiej byłoby, żeby była, ale znając ludzi- może nie być.
Wielki- Zależy jakie kryterium przyjąć. Jeśli chodzi o przełomowość i znaczenie dla kina, to na pewno nie.
Artystyczny- w żadnym wypadku
Trudny- Trochę tak. Po obejrzeniu nie byłem pewien, co tak naprawdę twórcy w niektórych kwestiach chcieli przekazać.
Zmuszający do refleksji- raczej nie, ale to kwestia indywidualnego odbioru.
Ambitny- Są setki, jeśli nie tysiące ambitniejszych.
Dotykający duszy- może czyjejś dotknął...