Moje koleżanki mówiły, że strasznie płakały po tym filmie i miały straszną "depresję", a ja nic. Nie uroniłam ani jednej łzy. Ale chyba nie dlatego, że jestem nieczuła - na filmach płakałam juz nie raz, ale na jakiś bardziej realistycznych. Tutaj rzeczywiście to wszystko było tak skonstruowane, aby jak najbardziej poruszyć widza. Do tego stopnia, że te chwyty były zauważalne, a to już niedobrze. Jednak mnie film się przyjemnie oglądało, mimo niemalże tych 4 godzin. Najbardziej chyba poruszyły mnie słowa Johna, że ludzie są dla siebie tacy wstrętni, a on to wszystko czuje, i nie może tego znieść. Że za dużo tego...
Film nagrałam i pewnie jeszcze nie raz obejrzę.
Być może, że nie zrozumiałas sensu filmu do końca. Objejrzyj do jeszcze raz i skup sie na nim maxymalnie. Moim zdaniem ten film to dzieło sztuki. Oglądałem go 5 razy i za każdym razem się łza w oku zakęci ;-|