... i nic więcej pisać nie trzeba. Ten film powinien zobaczyć każdy, bez względu na wiek, płeć, poglądy i inne kryteria. Wspaniałe widowisko, pełne prawdziwych emocji, wzruszające, poruszające i przede wszystkim - ponadczasowe. Wracam do tego filmu bardzo często i za każdym razem wywołuje u mnie silne emocje. 10/10
Możliwe, nie mogę odrzucić takiej możliwości. :) Mało w życiu widziałam, ale staram się poszerzać zbiór poznanych filmów/.
Niestety jak widać niektórzy wiedzą lepiej i zdecydowanie wolą zakończyć sprawę pozostawiając po sobie jedynie niesmak. Cóż...
Nie zamieniłabym tego filmu na żaden inny, ma głębie która pochłania widza w całości a kiedy go już wypluję jest pogrążony w jej pięknie na całego. Wzruszający? och za mało powiedziane, brakuję oddechu przy nim chciałoby sie wręcz mieć taka siłę aby zmienić bieg wydarzeń ;*
'ma głębie która pochłania widza w całości a kiedy go już wypluję jest pogrążony w jej pięknie na całego'
10/10
"Nie zamieniłabym tego filmu na żaden inny, " - zamieniłbym na 1000 innych bo bez problemu się tyle znajdzie bardziej wartych uwagi.
"ma głębie" - jaką?
ten film, to widza może co najwyżej osrać intelektualnie. Głebi on ma tyle, co Czarodziejki z księżyca.
Znowu kobiety. O Boże. :P
"Niestety jak widać niektórzy wiedzą lepiej i zdecydowanie wolą zakończyć sprawę pozostawiając po sobie jedynie niesmak. Cóż... "
Ano, niesmak budzą również peany na cześć drugorzędnego filmiku bo z arcydziełem to ten nie ma nic wspólnego. Cóż poradzić? To jest dopiero wzbudzenie niesmaku.
Czasami filmy proste, z jakimiś niedociągnięciami ale po prostu z uczuciem są lepsze od tych dopiętych na ostatni guzik z maksymalną promocją, efektami itd.
"Czasami filmy proste ale po prostu z uczuciem" - dlatego min. Tokijska opowieść jest moim number one.
Grzesiu, też łagodnie mówiąc nie przepadam za kobietami w Polsce, na pewno nie za młodymi :P co do filmu to nie pamiętam go za bardzo bo dość dawno temu oglądałem, ale chyba nie był taki zły jak dla mnie, ale inaczej patrzyłem wtedy na filmy, okiem gówniarza że tak powiem, musiałbym obejrzeć jeszcze raz żeby ocenić...
Cóż, ja obejrzałem jak miałem już uczulenie na hollywoodzkie triki. A co by było gdybym zobaczył za czasów oglądania Disneya? Pewnie wyrósłbym z tego.
ja tak miałem z Gladiatorem... pierwszy seans - rok 2002 - jeden z najlepszych filmów jakie dotychczas widziałem, następny seans - rok 2011 - średniaczek :)