PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=862}

Zielona mila

The Green Mile
1999
8,6 1 milion ocen
8,6 10 1 1037035
7,0 60 krytyków
Zielona mila
powrót do forum filmu Zielona mila

"hahaha"

"GŁUPI FILM, GŁUPIE ZAKOŃCZENIE"

"dalem jedna gwiazde ale zasluguje na zero"

"zalew gowna"

"Zielonej Mili nie powinno byc w top 100"



Zalew to prawda, ale zalew haterów i trolli. Film z dodatkiem fantastyki - główny zarzut przeciw. Czy film dużo by stracił gdyby ten wątek zniknął? Owszem, straciłby wszystko.

Pomimo steku bzdur wypisywanych jakoby film był totalnym gniotem, cieszę się, że prawdziwi ludzie filmu potrafią docenić sztukę scenografii, oświetlenia - które miało niemały wpływ na odbiór filmu, PRAWDZIWEGO AKTORSTWA, i historii która wzrusza do łez.

King jest grafomanem? Też się to słyszało jednak AŻ dwa filmy na podstawie powieści i noweli (Skazani na Shawshank) widnieje w pierwszej dziesiątce.

Kochani kinomani dziękuję wam, że Zielona Mila jest na 5 miejscu!

Kochani Hejterzy, żałosna bando, skoro ten film jest tak kiepski, dlaczego jest tak wysoko? Bo istnieją ludzie potrafiący zrozumieć i docenić czym jest prawdziwe KINO!

AVE FILMWEB! AVE CINEMATOGRAPHY!

użytkownik usunięty
Kepke333

Wreszcie porządny temat. Ja nadal czekam na argumenty dotyczące stricte merytorycznej strony filmu, ale już się raczej nie doczekam :( A szkoda, bo mam ochotę na poważną dyskusję. Jednak nadal puste przymiotniki i oczywiście przykłady głębokich filmów nagranych za czasów istnienia Austro-Węgier.

Hejters gona hejt, kolego :)

Btw. Zielona Mila >>>>>>>>>>>> Skazani na Shawshank

ocenił(a) film na 3

http://www.filmweb.pl/film/Zielona+mila-1999-862/discussion/Da%C5%82em+jedn%C4%8 5+gwiazdk%C4%99,1978762#post_8093754

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Dalej nie ma powiadomień.

"Murzyn w filmie i na świecie zawsze musi zginąć." Niezły argument. Ale ja mam lepsze:
"Chłopcy z ferajny" - gangster w filmie i na świecie zawsze musi się stoczyć na dno.
Tak można spłycić fabułę w KAŻDYM filmie.

"pomimo faktu, że jest niewinny, to i tak strażnicy nie będą się starać o jego uniewinnienie."
Weź dowolnego skazańca, idź do sądu bez dowodów i powiedz "on jest niewinny, on chciał dobrze", a jak sędzia już uzna Cię za wariata to dodaj jeszcze, że on uzdrawia.

"Czarny charakter wśród dobrych strażników musi wystąpić, aby mógł przypiec głowę osobie"
Jasne, ale to była zemsta za upokorzenie, czyli "normalne" ludzkie zachowanie. Percy nie był czarnym charakterem, miał słabą psychikę. I tutaj też wychodzi kto nie zrozumiał tej postaci i prawdziwych powodów, dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. Ja nt. Percy'ego mogę napisać całe wypracowanie, jeśli chcesz ;) Znam takiego człowieka jak on.

"Bliżej mu z pewnością do fantastyki lub kina familijnego"
Familijnego? Hehe. Fantastyczne są tylko zdolności Johna. Nic więcej.

Sorry Janko, ale niżej potwierdziłeś moje słowa (czytaj: puste przymiotniki i pytanie o bardzo stare filmy).

ocenił(a) film na 3

Bardzo stare filmy są z czasów Milesa czy Chaplina.

A prawda taka że Mila to pompatyczna, ckliwa, płytka bajeczka nic nie wnosząca do kina. Z przeciętną muzyką i aktorstwem. Nie ma co się rozwodzić nad tym jeszcze bardziej.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

To jest Twoja prawda. Przecież w Mili przekleństwa sypią się jak śnieg w zimie. "you son of a bitch" leci praktycznie co 2 minuty. Obejrzyj to z rodzinką jako film familijny. Aktorstwo jest bardzo dobre, nie wiem co możesz zarzucić grze Hutchisona, Jetera, czy chociażby Morse'a. Nawet drugo/trzecio-planowi jak Sadler, czy Sinise zagrali bardzo dobrze. Oglądałam wiele filmików z planu i oni genialnie ćwiczyli. Przerobili film przy jednym stole. Ale jak kiedyś mi napisałeś, film widziałeś dawno temu, więc możesz nie pamiętać wielu rzeczy.

użytkownik usunięty

O i jeszcze Harry Dean Stanton jako Toot-Toot. Świetny we wszystkich scenach :)

ocenił(a) film na 3

Niektórym aktorom nie można wiele zarzucić, bo nie musieli się niczym wykazać. Miele bardzo płytkie, jednowymiarowe postaci do zagrania. Tutaj nawet można wziąć naturszczyków i by wyszło podobnie. Hanks zagrał słabo (tutaj akurat przyznałaś mi racje). Ten murzyn tez się nie popisał. Postaci drugoplanowe też są nijakie, ale wszystko to głównie wina rozpisania postaci, które jest słaba.
Jeszcze na minus przypomniała mi się egzekucja. Która jest tak strasznie przesiąknięta patosem i ckliwością. Komiczne wahania napięć i wybuchy (Bay byłby dumny), które chyba miały nadać większy dramatyzm, a wyszło na odwrót. Ryczący strażnicy tylko pogarszają całą głupotę tej sceny.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

"bardzo płytkie, jednowymiarowe postaci do zagrania"
Przykład poproszę. Np. powiedz mi co masz do takiej postaci jak Brutal. Gdzie aktor popełnił błąd, czy może raczej, co z tą postacią konkretnie jest nie tak?

"Ten murzyn tez się nie popisał."
Oglądając Milę, miałam chwilami wrażenie, że Duncan naprawdę jest upośledzony. Więc zagrał bardzo wiarygodnie. A mówił proste dialogi, bo nie umiał za bardzo mówić, o czytaniu i pisaniu nie wspominając (co zresztą w tamtych czasach nie było dziwne).

"Ryczący strażnicy tylko pogarszają całą głupotę tej sceny."
Jestem pewna, że nawet taki twardziel jak Ty by zapłakał na ich miejscu. Płacz jest normalny w sytuacji, gdy umiera ktoś bliski. Już nawet pomijając, że uśmiercali dobrego, niewinnego człowieka, bezsilnego wobec prawa.

John jest metaforą wielu rzeczy, wielu ludzkich zachowań. Trzeba umieć to dostrzec. Niektórzy wierzący odnajdują nawet nawiązanie do Jezusa, który również czynił dobro, a został skazany na śmierć. Ale to już trochę nadinterpretacja, jednak pokazuje, że każdy może odebrać film po swojemu, niektórzy - mogą nie odebrać go wcale.

ocenił(a) film na 3

Sam i Doug grali negatywne postaci, i akurat oni się dobrze wywiązali. Natomiast ten Coffey i reszta strażników to takie kluchowate, ciepłe postaci których nie sposób nie lubić (coś jak Forrest i M.Freeman). Dwie miny na krzyż, szczątkowa (a raczej brak) gra oczami. Coś by się jeszcze znalazło, ale jak pisałem dawno temu Mile oglądałem.

"Jestem pewna, że nawet taki twardziel jak Ty by zapłakał na ich miejscu."
Tja...ale to jest film, nie musieli tego tak nachalnie przedstawiać na ekranie. Mogli to zrobić jak w Łowcy Jeleni. Gdzie Bob, zagrał chyba swoją najlepszą scenę (pod koniec filmu) w karierze. Wiele uważa że to Walken zagrał tam pierwsze skrzypce, ale De Niro wcale nie był gorszy. Taki przygnębiony, wypruty z nadziei, znakomicie grający oczami. Tam był dopiero dramatyzm, tragedia i naturalność, a w Mili ckliwość, wyolbrzymienie, a wręcz przerysowanie biją po oczach. Na mnie takie tanie chwyty nie działają.

"niektórzy - mogą nie odebrać go wcale"
no cóż, nie będę z tego powodu specjalnie żałował

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Walken rządzi, już Ci mówiłam :)

Czyli Ty sądzisz, że dobrze można zagrać jedynie czarny charakter? Strażnicy nie byli "ciepłymi kluchami", czy "limp noodle", jak to mówił Bill. Już nawet nie chodzi o film, ogólnie w takiej pracy nie można być nerwowym, trzeba umieć dotrzeć do tych ludzi jak psycholog. Skazani w spokoju muszą się pogodzić z losem. Nie potrzebny jest im stres. Akurat tutaj bardzo dobrze zagrali swoje role. Szczególnie w scenie, gdy przekonują Dela, żeby oddać mysz do Mouseville, aż widać jak im żal tego człowieka. Jeter z resztą też zagrał prawdziwie (ogólnie bardzo dobry aktor, również w innych filmach), a jakby nie patrzeć był pozytywną postacią.

"nie musieli tego tak nachalnie przedstawiać"
Jak nachalnie? Przecież oni tam nie wyli jak na świniobiciu. Jedynie Dean płakał, reszta miała tylko tzw. świeczki w oczach. Ale nadal uważam, że to normalne w tym przypadku.

"Na mnie takie tanie chwyty nie działają."
Na mnie też nie. Nie płaczę na Mili. Chyba, że na napisach końcowych, z żalu, że to już koniec ;)
.

ocenił(a) film na 3

A widziałaś ten film?

Czarny charakter zawsze daję większe do popisu. Tym większa zasługa aktora gdy stworzy coś wybitnego z "dobrej" postaci. Jak np. Al w "Serpico". Gdzie swoją rolą zjada całą obsadę Mili razem wzięta na śniadanko.
Już kiedyś pisałem że nie lubię takich bohaterskich, przesłodzonych bohaterów. A taki Coffey robi tam za dziesięciu. Po prostu uważam że aktorstwo tam było słabe i zdania nie zmienię. Raz że mieli łatwe postaci do zagrania, a dwa że wykonali je co najwyżej przyzwoicie (szału ni ma).

W porównaniu do w/w Łowcy, w mili jest to tandetne, sztuczne i przesadzone.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Przecież ja nigdy nie napisałam, że Mila to największe arcydzieło na świecie. Co więcej, napisałam, że mam świadomość, że są ambitniejsze filmy. Aktorstwo może GENIALNE nie jest, ale każdy bardzo dobrze zagrał swoją rolę. Nie porównuj filmów, tak od siebie różnych.

Prawdziwie cukierkowe, bohaterskie zakończenie by było, gdyby na końcu uratowali Johna od krzesła (Bill się przyznał, prawnik znalazł dowody, pozwolili Johnowi uciec kosztem posady). To dopiero tani chwyt i bajkowe zakończenie jak w "Skazanych na Shawshank". Tutaj jest pokazana bezradność wobec prawa, nie ma żadnych bohaterów, są tylko ofiary.

ocenił(a) film na 3

Wiem, ale dla mnie jest pomiędzy tymi produkcjami w każdym elemencie przepaść.
Nie są znowu aż tak różne. Przecież oba to dramaty (Mila dla mnie nie jest, ale mniejsza o to). Scena z Łowcy (z Walkenem i Bobem) i ta egzekucja z Mila mają ze wiele wspólnego, z tą równicą że w tym pierwszym wyszło dużej lepiej.
A oglądałaś ten film? bo tak o nim pisze, a nie wiem czy wiesz w ogóle co mam na myśli.

"Aktorstwo może GENIALNE nie jest, ale każdy bardzo dobrze zagrał swoją rolę."
Przeciętnie, do tego jak pisałem, nie mieli trudnych ról do zagrani o bóg wie jakiej psychice.

No właśnie takie byłoby lepsze. Tzn. dalej by było słabe, ale przynajmniej nie odstawałoby od reszty film. A tak jest to tani chwyt na zwiększenie dramaturgi i wzruszenia u widza.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Widziałam. Możesz się odwoływać.

Mogli grać nawet strach na wróble, ważne, że zrobili to dobrze i wiarygodnie.

Tu się mogę zgodzić, ale zależy co kto lubi. Ja Skazanych nie lubię właśnie za hepi endzik. Bardzo bym się zdenerwowała, jakby John jednak przeżył.

ocenił(a) film na 3

Nie chciałem się specjalnie odwoływać, tylko wiedzieć czy go oglądałaś.
Ale jak pisałem sceny są bardzo podobne. W obu pod koniec następuje śmierć człowieka (Walken praktycznie już jest martwy). Jednak pomysł w DH jest dużo lepszy. Bez żadnej nadętości, wyniosłości, czy nachalnej dramaturgi i ckliwości, taki naturalny, gorzki i szczery. De Niro gra tak wybitnie oczami, że nawet nie musi ryczeć, aby widać smutek i żal w jego oczach. Brak muzyki w takich scenach jest nieoceniany. W Mili to kolejny tani chwyt aby wzbudzić wzruszenie u widza.

Aktorstwo to jeden z moich ulubionych elementów filmach. W Mili jest poza nielicznymi wyjątkami mocno przeciętne i niezbyt wiarygodne.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Ok, rozumiem. Przynajmniej masz argumenty. A to cenię u ludzi, tak samo jak kulturę ;)

Tylko dwie sprawy:
1. "De Niro gra tak wybitnie oczami, że nawet nie musi ryczeć, aby widać smutek i żal w jego oczach."
Znowu zapominasz o Walkenie. Poza tym, z tego co pamiętam podczas sceny jego śmierci, De Niro darł się, żeby się obudził. Ale masz rację, że w swoich rolach umie pokazać emocje samą mimiką twarzy.

W Mili aktorzy też to potrafili. Choćby scena egzekucji Dela, gdzie widać, że Percy'ego najpierw fascynuje widok smażącego się człowieka, a w drugiej chwili widać, że się boi, a nawet żałuje tego, co zrobił. Nic nie musiał mówić, miał to "wypisane na twarzy". Nawet głupia baba z "publiczności", która na chwilę przed egzekucją życzyła mu śmierci w męczarniach (Del zgwałcił i zabił jej córkę), później w kulminacyjnym punkcie sceny widać po jej minie, że jest jej go żal.

2. "Brak muzyki w takich scenach jest nieoceniany."
Scena chrztu w Ojcu nie byłaby tak genialna, gdyby nie muzyka w tle. Jak mówiłam, soudtrack jest dla mnie w filmach bardzo ważny, bo nadaje emocje różnym scenom, np. w Braveheart, podczas słynnego "they will never take our freedom", aż czuje się tę wolność, dzięki idealnie dobranej muzyce. Dobry reżyser wie, kiedy zastosować muzykę pasującą do sceny, a kiedy nie stosować jej w ogóle.

Mimo, że ŁJ jest bez wątpienia lepszym filmem, niż Mila i porównywanie ogólnie jest nie na miejscu, to scena śmierci Walkena nijak ma się do egzekucji Johna. Całkiem inna sytuacja, tam była wojna, zmuszali ich do gry... jakoś nie widzę powiązania.

ocenił(a) film na 3

1. Walken wiadomo, że genialne zagrał, ale pisze tylko o Bobie, bo to on świetnie pokazał, że aby wyrazić smutek (żal) nie trzeba wylewać hektolitrów łez. Pod koniec też się co prawda popłakał, ale tak jak mówiłem, nie było to tak wyniosłe i napuszone jak w Mili.
O Percy'm dobrze się wypowiadałem. A że zrobili dwie miny na krzyż ich nie usprawiedliwia. To i tak nic przy tym co zrobił duet De Niro-Walken.

2. Chodziło mi raczej o używanie ckliwej muzyki podczas podniosłych scen. Po prostu drażni mnie gdy ktoś tanią muzyką próbuje na siłę wywołać u mnie jakiekolwiek emocje. Tak jak to było w Mili, gdzie podczas egzekucji muzyka właśnie spotęgowała tę tandetę.

Nie miałem na myśli powiązań fabularnych, tylko zbliżenia emocjonalne. Jak reagują na śmierć przyjaciela.

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

Muzyka właśnie po to jest, żeby wywoływać emocje, widać to najlepiej w starych horrorach, gdzie skrzypce mają budować napięcie. Nawet gdy sceny nie są tak straszne, to głównie przez muzykę człowiek odczuwa lęk.

Chcesz mi powiedzieć, że w Titanicu podczas śmierci Jacka smutna muzyka + melanchoilijny głos Sissel to tani chwyt, żeby ludzie się popłakali? Muzyka jest bardzo potrzebna, bo nadaje sens scenom.

Poza tym trochę się pogubiłam, bo gdzieś napisałeś, że oglądałeś Milę raz i pozostawiła po sobie bardzo wielki niesmak, a gdzieś indziej, że też kiedyś lubiłeś takie filmy jak ZM, Forest, czy Szeregowiec, ale to było zanim odkryłeś ambitniejsze kino.

I tutaj też można mówić, do kogo właściwie kierowana jest Mila. Jeśli nie lubisz patosu w filmach to będziesz się irytował oglądając Milę, szczególnie pod koniec. Ale jak widzisz ani mnie, ani Ciebie ostatnia scena nie wzruszyła, a ja na pewno nie jestem nieczuła, po prostu wzruszają się Ci najbardziej wrażliwi, ci co utożsamili się z postacią Johna (mnie on też lekko irytował), lub ludzie starsi, rozmyślający o śmierci, szczególnie że Mila dość często leci w tv, a przecież tv oglądają głównie strasi, do nich to trafia, do nas nie.

Zauważyłam, że z tego jednego seansu zapamiętałeś jedynie scenę egzekucji, która tak cię zdenerwowała. A przecież oprócz tego w filmie jest wiele scen bez patosu. Ja zazwyczaj oglądam tak przez 2 godziny, mniej więcej do sceny jak idą uzdrowić tą żonę naczelnika i później ewentualnie jeszcze podoba mi się scena jak wychodzi na jaw, że to Bill jest winny. Też mnie trochę irytuje postać Johna, ale potrafię przyznać, że aktor świetnie się w nią wcielił.

Jakbym miała powiedzieć, że jakaś scena jest ckliwa na siłę to wymieniłabym cały wątek z Melindą, tutaj twórcy rzeczywiście mogli sobie podarować patetyczne dialogi typu "śniłam, że się odnaleźliśmy", ale ostatnia scena egzekucji jest akurat na plus, może wolałbyś, żeby pokazali jak publiczność krzyczy, żeby cierpiał zamiast muzyki i uśmiechnięte (lub co gorsza kamienne) twarze strażników zamiast łez w ich oczach.

ocenił(a) film na 3

"Chcesz mi powiedzieć, że w Titanicu podczas śmierci Jacka smutna muzyka + melanchoilijny głos Sissel to tani chwyt, żeby ludzie się popłakali?"
Po części na pewno. Ale tam to jakoś nie przeszkadza, bo nie jest ona użyta w tak tandetnej scenie jak w mili, gdzie jak pisałem jeszcze bardziej ja potęguje.
Krótko pisząc: tandetna scena + podniosła, melancholijna muzyka = jeszcze większa tandeta

Nie raz, tylko kilka, ostatni "seans" mnie tak właśnie poirytował.

"Jeśli nie lubisz patosu w filmach to będziesz się irytował oglądając Milę"
Nie lubię to mało powiedziane. To najgorszy element jaki występuje w filmach.

"Zauważyłam, że z tego jednego seansu zapamiętałeś jedynie scenę egzekucji"
Często jedna scena psuje mi cały odbiór filmu. I z takich scen najwięcej szczegółów zapamiętuje, dlatego na niej się skupiam, bo resztę pamiętam jak przez mgłę.

"może wolałbyś, żeby pokazali jak publiczność krzyczy, żeby cierpiał zamiast muzyki i uśmiechnięte (lub co gorsza kamienne) twarze strażników zamiast łez w ich oczach."
Wolałbym żeby ten film w ogóle nie powstał ;)

użytkownik usunięty
jankotelegazeta23

To wszystko sprowadza się do Twojego subiektywnego odczucia na temat jednej sceny. Według Ciebie jest tandetna, wg mnie nie. Tak jak płatki róż w AB - niektórzy uważają je za kicz, innym się podobają.

Gdyby nie powstał to nie mielibyście na co narzekać. A ja bym nie miała co czytać. Ogólnie nudy. Nie przejmuj się rankingiem.

ocenił(a) film na 3
Kepke333

"PRAWDZIWEGO AKTORSTWA"
W Mili? No proszę Cie... poza Rockwellem obsada nie istnieje. Popis aktorstwa dali tutaj:
http://www.filmweb.pl/film/Glengarry+Glen+Ross-1992-1248
albo tutaj
http://www.filmweb.pl/film/Dwunastu+gniewnych+ludzi-1957-30701

"Kochani kinomani dziękuję wam, że Zielona Mila jest na 5 miejscu!
Kochani Hejterzy, żałosna bando, skoro ten film jest tak kiepski, dlaczego jest tak wysoko? Bo istnieją ludzie potrafiący zrozumieć i docenić czym jest prawdziwe KINO!"
Jest wysoko po jest bajkowy, prosty i "wzruszający"(ckliwy), takie filmy maja rzesze fanów.


Ile widziałeś filmów przed latami 90 lub z poza Ameryki, skoro pchasz Milę do "prawdziwego kina"?

ocenił(a) film na 1
jankotelegazeta23

Otóż to, zaglądam na profile fanbojów Mili i okazuje się, że 95% z nich nie widziało w życiu poważnego artystycznego filmu. Nie widzieli kina niezależnego, nie znają klasyki, nie mają pojęcia że poza Polską i Holiłudem powstają jakieś produkcje filmowe.

Panowie Flashback_ i Kepke333: odróbcie lekcje z kina, potrawcie ten film trochę dłużej, nabierzcie dystansu. Wtedy porozmawiamy o Kinie.

ocenił(a) film na 3
rysiozklanu

O Polskim kinie też maja marne pojęcie. A był okres że robiliśmy lepszy filmy niż hamerykanie.

A Flashback_ to dziewczyna :)

ocenił(a) film na 9
jankotelegazeta23

gratuluję argumentu rzędu przedszkolnych spin czterolatków: ty się nie znasz, bo nie widziałeś tego, co my uważamy za świetne. to brzmi jak "twoje autko jest brzydkie, bo moje jest ladne", jak moje kuzynostwo jeszcze kilka lat temu. przypomnę tylko, że jeśli argumentem w jakimkolwiek sporze jest "ty tego nie zrozumiałeś", oznacza to relatywny brak jakichkolwiek argumentów. i o ile Flashcback_ skutecznie część hejterskich odparła, o tyle hejterskie są jedynie do odparcia, nic poza tym, taka ich siła.
powiem tylko, bo widzę, że tu się wkradło "dwunastu gniewnych..." jako przykład gry aktorskiej, że sam murzynek z Zielonej Mili odegrał więcej emocji, niż wszystkich dwunastu plus strażnik przed drzwiami w "Dwunastu...".
zabawa w "nie znasz się, bo ja widziałem lepsze" jest nudna, janko + rysio.

jako pointę dodam cytat spod linka, którym janko faszeruje każdy temat odnoszący się do tego filmu:
" Za 100 lat Zielona Mila będzie bardzo stara, a "Twoi" wybitni reżyserzy nie będą żyli. Za 1000 lat Zielona Mila będzie tak samo stara jak np. 7 pieczęć Bergmana. W przypadku filmów czas jest względny. " Kamileki. ergo: wiek nie świadczy o jakości filmu. jarmarczne "moje jest mojsze niż twojsze", jak z "dnia świra", to dziecinada.

pozdrawiam Flashback_ i dziękuję za promyk nadziei pośród gwaru szczekaczy ;)

ocenił(a) film na 1
protectore

"Kamileki. ergo: wiek nie świadczy o jakości filmu" - dokładnie, nic innego nie miałem na myśli. Jednak w top 100 ciężko szukać filmów z lat 30 czy 40 więc dla większości jednak wiek świadczy o jakości filmów - smutne, ale prawdziwe.

użytkownik usunięty
protectore

Dokładnie, co to za argument, że istnieje milion lepszych filmów. Jeszcze nikt tu nie przedstawił argumentu, który by mnie zagiął. Kiedy nie wiedziałabym, co odpisać. Dlaczego? Ponieważ nikt nie pisze o filmie, a o rzeczach kompletnie z nim nie związanych, mających udowodnić, że nie znamy się na kinie. A przecież już nie raz napisałam, że cenię również ambitniejsze filmy. Rysiu całkowicie poległ, pisze jakieś wymijające wypowiedzi o krajach produkcji, nie odnosi się do mojego tekstu, rozmowa z nim to jak podróż przez bagno, zero kontaktu.

ocenił(a) film na 5

"Dokładnie, co to za argument, że istnieje milion lepszych filmów"

Dośc poważny to argument, bo skoro są filmy, które zawiesiły wysoko poprzeczkę, to rozmaite przeciętniaki wyglądają przy nich po prostu marnie.

"Jeszcze nikt tu nie przedstawił argumentu, który by mnie zagiął"

Pomijając głupawą fabułę, to jednak dość sporo się tu mówi na temat przedstawienia postaci, czyli czarno-białego podziału na dobrych i złych. Albo ktoś jest krystalicznie dobry, albo do bólu zły. A wszystko po to, żeby prosty odbiorca, do którego adresowany jest film, nie musiał się głowić "po czyjej być stronie", tylko otrzymał prosty podział na tacy. Podałbym przykłady innych filmów, w których rys charakterologiczny wygląda dużo lepiej, ale widzę, że nie lubisz takiego porównywania.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly


To prawda, nie lubię porównań, ponieważ ja dzielę filmy na różne kategorie. Nigdy nie zestawię ze sobą np. Pulp Fiction i Króla Lwa, mimo że obydwa filmy na zawsze zapisały się do światowej kinematografii. Już pomijam fakt, że to inny gatunek, inny temat i ogólnie jest między nimi przepaść, ale np. Listy Schindlera i Pianisty też nie porównam, mimo że gatunek mają ten sam.

Postacie w Mili nie są czarno-białe. Jedyna do bólu zła postać to Wharton, dobra - John Coffey. Reszta to postacie "szare", trochę bardziej skomplikowane, mające cechy, które każdy z nas posiada. Więc argument nietrafiony.

Mila, jak każdy inny film, ma swoje wady i zalety (arcydziełem nie jest). Ja obiektywnie mogę powiedzieć, że aktorstwo jest bardzo dobre, muzyka pasuje do klimatu filmu (Newman zawsze daje radę, czy w AB, czy w drodze do zatracenia muzyka jest świetnie dobrana), w postaciach można doszukać się drugiego dna (jeśli ktoś próbuje analizować oczywiście), więzienne bloki są dobrze odwzorowane, widać dbałość o szczegóły, sceny zagrane bez zarzutów (widziałam wiele filmików z planu oraz przygotowania aktorów do roli).

Fabuła - albo kogoś interesuje, albo nie.

Znienawidzone elementy fantastyki i komedii - jak mówię, trzeba lubić hybrydy gatunkowe. W Mili są dość drastyczne, bo przy temacie jak śmierć i życie nie ma zazwyczaj miejsca na takie rzeczy, ale jest to stonowane, nie razi widza.

P.S W moim rankingu Mila na pewno nie byłaby w pierwszej 10, ale aktualnie mam ważniejsze problemy, niż ranking na psującym się filmwebie ;)

ocenił(a) film na 3

"Postacie w Mili nie są czarno-białe. Jedyna do bólu zła postać to Wharton, dobra - John Coffey. Reszta to postacie "szare", trochę bardziej skomplikowane, mające cechy, które każdy z nas posiada. Więc argument nietrafiony."

Jeżeli postaci są "szare", to dlatego nijakie, nudne. Bardziej skomplikowane? W którym momencie zwątpiłeś w słuszność poczynań Paula czy Brutusa? Czy oni dopuścili się w tym filmie czynów dwuznaczych? Czy pozostali bohaterami dla publiczności? A Percy - to też taka skomplikowana postać? Rzczej prymitywnie wyeksponowany jako sadysta, nieudacznik, tchórz. Widzisz coś dobrego w tej postaci?

Żaden wątek "Mili" nie jest sensownie rozwinięty. Przyznam, że na początku zachowanie strażników wydaje mi się dość osobliwe. Cela śmierci dla MORDERCÓW przypomina hospicjum dla ludzi nie uleczalnie chorych, którym zostało kilka dni życia. Niech i tak będzie, ale tą szlachetność strażników można było w jakiś sposób uzasadnić. Ktokolwiek miał wątpliwości dostał kijem w łeb dzięki postaci Percy'ego. Masz zastrzeżenia, czy mordercy powinni być traktowani jak dzieci w przedszkolu? No to jesteś Percym albo rozszalałym motłochem na egzekucji Coffeya.

Coffey to naturalnie postać pseudochrystusowa. Z Chrystusa zostało tylko to, że czyni cuda i został niewinnie skazany na śmierć. I tyle. Oczywiście nie wymagam od Darabonta rozważań na poziomie Tarkowskiego, ale do licha po co w ogóle ten Chrystus?!? Warto się ośmieszać z pseudomistycyzmem dla kilku płaczliwych scenek?

Problemem "Mili" jest to, że o niczym ciekawym nie mówi, nie prowadzi w żadnym sensownym kierunku. Ckliwość dla ckliwości. O ile popularność "Pięknego umysłu" czy "Skazanych na Shawshank" można jeszcze racjonalnie wytłumaczyć - ot bajeczki na zasadzie: bohater przechodzi przez trudności, ale dzięki uporowi i sile woli wygrywa. Pseudoartystyczne kino przygodowe. Po happy endzie publiczność płacze i bije brawo. O tyle "Zielona mila" to typowo hollywódzki kicz typu "Patch Adams" czy "Cudowne dziecko". Dlaczego fora tamtych filmów nie są pobojowiskiem? Dlatego, że choć ich oceny są zawyżone, to nie aż tak, by być NA PIĄTYM MIEJSCU W RANKINGU. Na tym polega tragedia: ktoś rzucił kiedyś, że "Mila" to arcydzieło, a ciemny lud to kupił.

użytkownik usunięty
feuerbach

"Jeżeli postaci są "szare", to dlatego nijakie, nudne"
"Szare", bo łączą w sobie dobro i zło.

"Cela śmierci dla MORDERCÓW przypomina hospicjum dla ludzi nie uleczalnie chorych"
Do pracy w blokach śmierci nie biorą byle kogo. Strażnik musi umieć dotrzeć do tych ludzi jak psycholog. Blok ogólny w więzieniach różni się od bloku śmierci, strażnicy również inaczej się zachowują.

"Bardziej skomplikowane? W którym momencie zwątpiłeś w słuszność poczynań Paula czy Brutusa? Czy oni dopuścili się w tym filmie czynów dwuznaczych?"

Choćby Paul- niby był dobrym człowiekiem, starał się dotrzeć do więźniów i nie oceniał ich przez pryzmat przeszłości. Ale jednak miał też swoje złe zachowania. Pozwolił Delowi zginąć w męczarniach. Zrobił to celowo, żeby pozbyć się Percy'ego, który miał odejść do innej pracy, jeśli wykona egzekucję.

"A Percy - to też taka skomplikowana postać?"

Akurat najbardziej skomplikowana z nich wszystkich.

"Dlaczego fora tamtych filmów nie są pobojowiskiem? Dlatego, że choć ich oceny są zawyżone, to nie aż tak, by być NA PIĄTYM MIEJSCU W RANKINGU."

Nie bulwersuj się tak, to tylko ranking w internecie. Z resztą to nie jest TOP najlepszych filmów, tylko najpopularniejszych. Ja rozumiem, według mnie Mila nie powinna znaleźć się w 10, ale bez przesady, żeby tak to przeżywać.

ocenił(a) film na 3

"Do pracy w blokach śmierci nie biorą byle kogo. Strażnik musi umieć dotrzeć do tych ludzi jak psycholog. Blok ogólny w więzieniach różni się od bloku śmierci, strażnicy również inaczej się zachowują."

Nie mam nic przeciwko "miłości bliźniego" w blokach śmierci. Martwi mnie sposób jej przedstawienia w filmie: drętwy i ugładzony. Wszyscy strażnicy są niesłychanie cierpliwi i szlachetni, zaś więźniowie potulni jak baranki. Dopiero w tę utopię wkracza Percy.

"Choćby Paul- niby był dobrym człowiekiem, starał się dotrzeć do więźniów i nie oceniał ich przez pryzmat przeszłości. Ale jednak miał też swoje złe zachowania. Pozwolił Delowi zginąć w męczarniach. Zrobił to celowo, żeby pozbyć się Percy'ego, który miał odejść do innej pracy, jeśli wykona egzekucję."

Chyba zawodzi Cię pamięć, lub świadomie manipulujesz faktami. Paul pozwolił Percy'emu dokonać egzekucji, ale skąd mógł wiedzieć, że ten użyje suchej gąbki? To ma być ta moralna dwuznaczność? Nie ma mowy o świadomym skazaniu Dela na cierpienie.

""A Percy - to też taka skomplikowana postać?"

Akurat najbardziej skomplikowana z nich wszystkich. "

Porzućmy termin "skomplikowany", bo chyba nie dojdziemy do porozumienia. Zastanówmy się czy Percy może być "interesujący"? Moim zdaniem, nie. To typowy badguy, w dodatku prymitywnie przedstawiony na tle swoich kolegów-aniołków. Percy to postać jednozacznie paskudna. Bezczelny sadysta, utrzymuje posadę dzięki koneksjom. W dodatku tchórz - nie potrafił obronić kolegi, zlał się w portki ze strachu itd. Dla mnie to postać nudna i irytująca, wprowadzona by publiczność miała na kim skupić negatywne emocje.

Kiedy szukam w pamięci przykładu pociągającego złoczyńcy, to mam przed oczami brawurową kreację Oldmana w "Leonie zawodowcu". Stansfield - to fascynujący badguy! Sadysta, skur.wiel, ale gdy pojawia się na ekranie, to wszystko inne traci znaczenie. Stansfield jest świetnie umotywowany, no i jak zagrany! W sumie chcemy żeby przegrał, zginął, ale z drugiej strony - cholera, nudno by było bez niego! Ot maestria Oldmana i Bessona.

"Nie bulwersuj się tak, to tylko ranking w internecie. Z resztą to nie jest TOP najlepszych filmów, tylko najpopularniejszych. Ja rozumiem, według mnie Mila nie powinna znaleźć się w 10, ale bez przesady, żeby tak to przeżywać."

Ja się nie bulwersuję, spokojna Twoja głowa. Gdybym się miał przejmować tym śmiesznym rankingiem, to dostałbym apopleksji :) Tymczasem rozmawiamy sobie spokojnie, co dowodzi, że jeszcze mnie szlag nie trafił. Moje wykrzykniki to nie przejaw irytacji. Raczej próba wyjaśnienia przyczyn tej gigantycznej polemiki. "Zielona mila" to swoisty fenomen - film słaby, a strasznie przereklamowany. Mam nieodparte wrażenie, że gdyby "Mila" stała o 70 miejsc niżej w rankingu, to nikt by tu o nią kopii nie kruszył. Tak na marginesie: ten temat jest dobym przykładem, że pozycja filmu w rankingu nie jest bez znaczenia. Autor tematu, niejaki Kepke333, użył kilkakrotnie argumentu pozycji w rankingu, jako miary jakości filmu.

użytkownik usunięty
feuerbach

" Wszyscy strażnicy są niesłychanie cierpliwi"
Właśnie o tym mówię, że stres jest skazańcom niepotrzebny, w przypadku takich osób jak Bill cierpliwość się pewnie gdzieś kończy, ale tu rozwiązaniem jest izolatka, nie krzyki, czy agresja. Dopóki więzień nie sprawia problemów, strażnik powinien być miły niczym stewardessa w samolocie.

"zaś więźniowie potulni jak baranki."
Ani ja, ani Ty nigdy nie wylądowaliśmy na krześle, więc postawienie się na ich miejscu jest raczej niemożliwe, ale wydaje mi się, że do takiego człowieka, który został skazany na śmierć, w te kilka dni dociera jak zmarnował sobie życie. Teraz bardzo trudno zostać skazanym na śmierć. Takiemu Breivikowi, który powystrzelał ludzi o innych poglądach politycznych (jak wiadomo lewackich) grozi "jedynie" 21 lat więzienia. Ale wtedy szło się na krzesło za jedno cięższe przestępstwo, jak w przypadku Wodza, który "tylko" zabił człowieka po pijanemu. Więc teraz docierało do nich, że za jeden popełniony błąd tracą życie, raczej nie mieli ochoty się rzucać, woleli po prostu pogodzić się z losem. Choć pewnie były wyjątki jak Bill.

"skąd mógł wiedzieć, że ten użyje suchej gąbki?"
On to widzi na kilka sekund przed wydaniem rozkazu. I od razu po włączeniu prądu mówi do Brutala, że gąbka jest sucha. Ale ten mu odpowiada, że już i tak jest za późno. Mógł szybko coś krzyknąć, jeśli nie był pewny, przecież nic by się nie stało, jakby się pomylił.

"To typowy badguy, w dodatku prymitywnie przedstawiony na tle swoich kolegów-aniołków. Percy to postać jednozacznie paskudna."

Percy głównie miał problem z Delem, w książce jest opisane ich pierwsze spotkanie i powód, dlaczego tak bardzo go nie lubił. Ogólnie on chciał być w tej pracy, bo nienawidził przestępców, dlatego traktował ich bez szacunku. Przecież do innych strażników nie podskakiwał, ale oni go przez to chłodno przyjęli i to go bolało.

Co do egzekucji Dela - on sam spalił wcześniej kilku ludzi, no więc można powiedzieć, że to była karma. Ale Percy chyba sam nie do końca wiedział co się stanie jak nie zmoczy gąbki, że będzie aż tak źle. Ludzie w złości posuwają się do różnych okropnych rzeczy, których później żałują. On chciał się po prostu zemścić na wrogu za upokorzenie.

A jeśli chodzi o mysz - chyba Percy jako jedyny zareagował prawidłowo. Mysz w takim miejscu to szkodnik, trzeba wytropić i zabić/przegonić. Nie masz w piwnicy trutek na myszy? Może zareagował zbyt gwałtownie, taki ma temperament.

Oczywiście nie mówię, że Percy był dobrym człowiekiem, miał po prostu słabą psychikę.

"użył kilkakrotnie argumentu pozycji w rankingu, jako miary jakości filmu."

Pewnie dlatego, że głosujemy my, użytkownicy. Nie chodzi o to, że ludzie mają kiepski gust. Wszystko się liczy podczas oceny, ale ilość głosów szczególnie. Mila i Forrest Gump bardzo często lecą w tv, więc mają dużo głosów, a taki Obywatel Kane o wiele mniej. Jakby chodziło tylko o oceny to to by było na pierwszym miejscu: http://www.filmweb.pl/film/Lgushchie+bogu-1917-483611

Prawda jest taka, że nie da się stworzyć rankingu, który by wszystkim odpowiadał, tak jak nie da się wybrać partii, z której każdy byłby zadowolony. Uroki demokracji ;) Zrób swój własny ranking u siebie na blogu, na pewno pochwalę Twój gust :)

ocenił(a) film na 5

Kategorie kategoriami, ale żaden film nie jest dobry (lub zły) sam w sobie. Taka Mila przez masę niedostatków, których inne filmy nie mają (lub mają ich mało) plasuje się w szeregu dość daleko.
Poza tym, można dzielić filmy na gatunki, ale takie elementy aktorstwo, muzyka, scenografia.kamerowanie itd są jednak od tego w pewien sposób niezależne i mogą tworzyć punkty wspólne. Powinny one być dobre (tj. dobrze spełniać swoje zadanie) zawsze. A jak jest z aktorstwem w GM? Czy któryś aktor wspiął się na wyżyny swoich możliwości, czy po prostu "odbębnił swoją robotę"?Ok, może ograniczała ich rola, ale to kolejny kamyczek do ogródka. Nie mieliśmy tu spazmatycznych płaczów, wybuchów gniewu, wewnętrznych rozterek, obłędu, żądz, czegokolwiek co mogłoby stanowić okazję dla wykazania się któregokolwiek z aktorów.
A co dostaliśmy w zamian? Proste, prymitwyne wręcz środki: zapłakanych strażników, zapłakanego skazańca, zero jakiejkolwiek ekspresji.
"Reszta to postacie "szare", trochę bardziej skomplikowane, mające cechy, które każdy z nas posiada. "

Nazwałbym je mało wyrazistymi, co nie musiałoby by być wadą, gdyby nie fakt, że to dość ważne dla filmu postacie.
Odwzorowanie bloków więziennych? Nie bardzo. Za mało tu brudu, za mało surowości, by dało się poczuć tę atmosferę. Wiele lepiej przedstawiono to np. w Midnight Express. A co gorsza, ten obraz pogarsza przedstawienie więźniów i strażników jako jednej, wielkiej kochającej rodziny.

"Znienawidzone elementy fantastyki i komedii - jak mówię, trzeba lubić hybrydy gatunkow"

Trzeba lubić, ale trzeba też umieć to robić. Mistrzowski przykład pod tym względem - "To wspaniałe życie". Jest w nim i dramat, i fantasy i komedia, ale wszystko to zrobione w dużo lepszy sposób.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly

"żaden film nie jest dobry (lub zły) sam w sobie"
Można ocenić film bez porównywania do innego. Np. jak jakiś film jest nudny, na siłę ciągnięte są zbędne wątki, fabuła nie trzyma się kupy, to jest to zły film.

"aktorstwo, muzyka, scenografia.kamerowanie itd są jednak od tego w pewien sposób niezależne"
To prawda, jednak muzyka może subiektywnie się komuś podobać lub nie, ale obiektywnie można ocenić, czy jest dobrze dobrana do klimatu fabuły, czy pasuje do konkretnych scen. Ta w Mili spełnia swoje zadanie.

"Nie mieliśmy tu spazmatycznych płaczów, wybuchów gniewu, wewnętrznych rozterek, obłędu, żądz, czegokolwiek co mogłoby stanowić okazję dla wykazania się któregokolwiek z aktorów."

Jak to nie? Sam Rockwell wykazał się idealnie jako socjopata. W wielu scenach (szczególnie przy egzekucji Dela) wręcz widać obłęd w jego oczach. Tak potrafi zagrać tylko znakomity aktor. Rola Whartona w Mili jest na najwyższym poziomie i Sam na pewno nie jest aktorem, który tylko odbębnia swoją robotę. Jest jednym z najlepszych aktorów swojego pokolenia, talentem dorównuje nawet Day Lewisowi.

To samo jeśli chodzi o Hutchisona. Jako Percy naprawdę pokazał, że jest bdb aktorem. Świetnie zagrał emocje mimiką, bez słów, choćby podczas egzekucji Wodza (pierwszej, w której brał udział), gdzie widać, jak fascynuje go ten widok.

Co by nie mówić o filmie, aktorstwo jest na wysokim poziomie. Tylko Hanks dość blado wypadł, reszta bez zarzutów zagrała swoje role.

"przedstawienie więźniów i strażników jako jednej, wielkiej kochającej rodziny."
Nie poznajemy ich na tyle, żeby stwierdzić, czy zawsze między nimi było tak dobrze. Chyba każdy stara się o dobre relacje z ludźmi z pracy.

Mówiłeś, że film widziałeś tylko raz, więc mogłeś nie zwrócić uwagi na pewne szczegóły. Za pierwszym razem patrzy się na film jako całość, natomiast kolejnym razem wychwyca się detale.

ocenił(a) film na 5

Można oceniać filmy bez porównywania do innych, ale już nazywając film arcydziełem czy przeciętniakiem, plasujemy go gdzieś w stawce, wartościujemy. Do oceny pewnych elementów trzeba jednak czasem przyjąć pewne punkty odniesienia. Jeśli jakiś film jest mistrzowski, to mamy na myśli głównie to, że inne filmy z podobnej kategorii w czymś mu ustępują.

Z aktorstwem w Mili jest takiż problem, że do zagrania powstały role mało ciekawe, mało skomplikowane wewnętrznie, więc aktorzy po prostu zagrali jak zagrali, lepiej po prostu nie było jak tego zrobić. Wysoki poziom? Nie, po prostu wywiązanie się ze swojego obowiązku. Rockwell zagrał może najlepiej, ale na tle tej bezjajecznej reszty.

"Nie poznajemy ich na tyle, żeby stwierdzić, czy zawsze między nimi było tak dobrze. Chyba każdy stara się o dobre relacje z ludźmi z pracy."

Bazujemy na tym co widzimy, a widzimy strażników "do rany przyłóż", żyjących za pan brat z więźniami. Brak tu więziennej surowości, a przecież więzienia nie wyglądają w ten sposób. Nikt w normalnym świecie się nie cacka ani nie buduje piknikowej atmosfery.

użytkownik usunięty
gowniarz_wyniosly

"widzimy strażników "do rany przyłóż", żyjących za pan brat z więźniami"

Już o tym pisałam, więc zacytuję:

"Do pracy w blokach śmierci nie biorą byle kogo. Strażnik musi umieć dotrzeć do tych ludzi jak psycholog." Na pewno przy rekrutacji przechodzi się jakieś testy, albo odpowiada się na jakieś pytania, to jak praca z dziećmi, czy zwierzętami - trzeba mieć podejście.

"stres jest skazańcom niepotrzebny, w przypadku takich osób jak Bill cierpliwość się pewnie gdzieś kończy, ale tu rozwiązaniem jest izolatka, nie krzyki, czy agresja. Dopóki więzień nie sprawia problemów, strażnik powinien być miły"

"wtedy szło się na krzesło nawet za jedno cięższe przestępstwo, jak w przypadku Wodza, który "tylko" zabił człowieka po pijanemu. Więc gdy docierało do nich, że za jeden popełniony błąd stracą życie, raczej nie mieli ochoty się rzucać, woleli po prostu pogodzić się z losem. Choć pewnie były wyjątki jak Bill."

Widzimy takich strażników, bo tacy mieli być.

Jest taki serial "Prison Break", też o więzieniu, pewnie znasz, i tam też klawisze całkowicie inaczej zachowują się na bloku ogólnym, a inaczej w blokach śmierci.

"role mało ciekawe, mało skomplikowane" Być może nawet takie miały być. Poza czarnymi charakterami, strażnicy, naczelnik, jego żona, żona głównego bohatera to zwykli ludzie. Normalni pracownicy więziennictwa. Ich role nie wymagały wielkiego warsztatu aktorskiego, bo grali postacie "obyczajowe". Dopiero John ma być postacią "nadzwyczajną", a przyznasz, że Duncan świetnie zagrał tę postać.

ocenił(a) film na 3
protectore

"sam murzynek z Zielonej Mili odegrał więcej emocji"
on grał? ja myślałem że się kręcił po planie jak większość obsady
jakie emocje? dukanie przez łzy? patetyczne i "guembokie" przemowy?

Poza tym aktorstwo nie polega tylko na ekspresji. A akurat w wypadku tego murzyna jest ona zagrana w tani i "ckliwy" sposób, na pewno nie lepszy od gości z gniewnych.

Tu nawet ni chodzi o to że widziałem lepsze filmy, tylko że Mila jest słaba i nie ma praktycznie żadnych plusów.

ocenił(a) film na 9
jankotelegazeta23

patetyczn ei glebokie przemowy :D? my ogladalismy ten sam film? bo mnie sie wydaje, ze pzoostali przez trzy czwarte filmu mieli go za niedorozsinietego, a wypwoiadal rownowazniki zdan i pojedyncze slowa, stad - patetyczne? to taki maly dowodzikm na to, ze ludzie nie kupiaja sie na filmach, ktore pozniej oceniaja

ocenił(a) film na 9
protectore

wybaczcie literowki.

ocenił(a) film na 9
protectore

mialo byc: patetycznie glebokie przemowy? czy my ogladalismy ten sam film? bo mnie sie wydaje, ze pozostali <bohaterowie> przez 3/4 filmu mieli go za niedorozwinietego, a on wypowiadal rownowazniki zdan i pojedyncze slowa, stad - patetyczne? <co, kurcze, w jego tekstach bylo patetyczne? patetyczne to byly wlasnie teksty najstarszego z lawnikow w "Dwunastu...", janko...> to taki maly dowodzik na to, ze ludzie nie skupiaja sie na filmach, ktore pozniej oceniaja.

ocenił(a) film na 3
protectore

http://pl.wikiquote.org/wiki/Zielona_mila
wyniosłe i puste jak ten cały coelho

Ten stary ławnik był po prostu doświadczony życiowo, i musiał przytemperować młodych. Lumet chciał pokazać że w starości jest siła i skarb, że Ci ludzie też mają bardzo dużo mądrego do powiedzenia i trzeba natężyć uszu i brać ile się da.
Sidney w dramatach społecznych nie miał sobie równych.

Co do skupienia. To przy takiej ilości ckliwości i nadętości ciężko się skupić, gdy jednocześnie ma się ochotę wrzucić TV przez okno. Film oglądałem z rok temu i już nie zamierzam do niego wracać. Są ciekawsze i głębsze filmy od takich bajeczek.

ocenił(a) film na 9
jankotelegazeta23

w powyzszym musze poprzec wzmianke o Coelho - jest wzniosly i pusty. ale to dlatego,z e jego ksiazki to zlepki aforyzmow, bez pomyslu na fabule.
moje pyatnie brzmi tylko, co to ma do "Zielonej Mili"? jako porownanie wypada slabiutko, jako ze w "zielonej" mamy moze ze 2 aforyzmy w calym filmie. stad patetyzmu jakiegos przesadzonego nie zaobserwowano.

ocenił(a) film na 3
protectore

Wyolbrzymiona ckliwość się kwalifikuje pod patetyczność.

ocenił(a) film na 9
jankotelegazeta23

gdyby tam jednak byla wyolbrzymiona ckliwosc, jak dla mnie to ani troche nie ejst przesadzone. ale jak mowie, jak dla mnie. i nie zamierzam, jak pan, narzucac ludziom tej prawdy jako jedynej i obowiazujacej.

ocenił(a) film na 3
protectore

Ja nie narzucam, tylko sugeruję. Tez kiedyś lubiłem Forresta, Ryana, Skazanych czy Milę, ale odkryłem kilka lepszych produkcji na których tle w/w filmy wyglądają bardzo blado.

ocenił(a) film na 9
jankotelegazeta23

aha, kiedys lubil pan mile, a teraz daje jej 1/10, bo znalazl lepsze produkcje. przekonujace. niedlugo odkryje pan jeszcze lepsze produkcje i "dwunastu..." obnizy pan do 1/10?

ocenił(a) film na 3
protectore

Głupi tok rozumowania. I czemu się na 12 tylko skupiasz?

ocenił(a) film na 9
jankotelegazeta23

uzywam przykladu, ktorego wczesniej uzyl pan.
poza tym cieszy mnie, ze sam pan widzi glupote w takim sposobie postepowania. z tym ze to nie moj sposob - tylko pana.
dochodzimy wiec do miejsca, w ktorym udowodniono panu, ze nie ocenia pan filmu sila argumentow, obiektywnie, a jedynie przekonaniem, ze inne kino, ktore pan odkryl, jest w pana opinii lepsze, wiec cala opinia publiczna i inni recenzenci sie myla.
gdzie tu rzetelnosc?

ocenił(a) film na 9
protectore

"I czemu się na 12 tylko skupiasz?"
pokazuje pana bron. brak rzetelnej argumentacji odnosnie mili, a jedynie rzucanie tekstami: "bo nie jest jak film x".

ocenił(a) film na 3
protectore

już kilka razy się na ten temat wypowiadałem, nawet u góry Flashback_ coś tam wystukałem, zresztą wy nie jesteście lepsi, bo 3/4 komentarzy to "wzruszający i piękny film", i kto tu nie ma argumentacji?