Naprawdę bardzo dobry film i te prawdziwe słowa:
"Jestem zmęczony wędrówką. Samotnie jak jaskółka w deszczu. I tym, że nigdy nie miałem
przyjaciela, żeby mi powiedział skąd, dokąd i dlaczego idziemy. Głównie jestem zmęczony tym jacy są
ludzie dla siebie. Zmęczony jestem tym bólem na świecie, który czuję i słyszę codziennie. Za dużo
tego, to tak jakbym miał w głowie kawałki szkła." <3
a musi być odkrywcze i głębokie? Wystarczy, że prawdziwe. Czy wątpisz, że są wrażliwi ludzie, którzy są nieodporni na - w skrócie - zło tego świata i odczuwają tak wielki dyskomfort psychiczny, że cierpią z tego powodu? Nie trzeba być Coffeyem, żeby nie móc odnaleźć się w brutalnej rzeczywistości, a gdy na dodatek ma się zdolności takie jak on - widzi i odczuwa się więcej i mocniej, to można oszaleć. Czy cierpienie jest banalne? Dla mnie nie. Czy jest miara cierpienia? Dla mnie nie ma.
Coffey jest postacią tragiczną w tym filmie i to nie tylko z powodu tego, że jest niesłusznie skazany na śmierć.
ładnie powiedziane, a film na pewno warto obejrzeć, ale też nie podczas imprezy, tylko w jakiś wolny, spokojny wieczór...