Film, owszem , dobry, ale jak dla mnie zbyt bajkowy. Przykro mi, ale momentami zbyt
wyolbrzymione sceny mnie śmieszyły. Wiem, że narażam się teraz na masę komentarzy
typu, że jestem bezuczuciowym dzieckiem, który chce zabłysnąć w internecie , ale to moja
osobista opinia :)
Nie prawda że jesteś bezuczuciowym dzieckiem, tylko prawidłowo oceniłeś to ckliwe, "wzruszające" i patetyczne filmidło jakich z holiłód wychodzi bardzo wiele.
Film był dobry - 7+/10, adaptacja jak najbardziej udana,niemniej zgadzam się - utwór zbyt naiwny; miał zmuszać do głębokich refleksji, konfliktów moralnych, czego nie udało się uzyskać przez spłycenie postaci - te są "czarne" - złe do szpiku kości, lub "białe" - wspaniałe, dobre, bez skazy (jedynym wyjątkiem zdaje się być "Hanks", który jednak i tak swoim życiem zapracował sobie na pokutę). Najgorzej twórcy przedstawili postać Coffey'a, chyba żaden widz ani przez chwilę nie myślał, że to "mógł być on" - gdyby pociągnąć jego wątek, zrobić z niego bardziej tajemniczą postać... kto wie! Raził też pseudo-chrystianizm.
Polecam "Marzyciela", film o klasę, dwie, lepszy!