Niejaki pietka napisał: ,,Umiera jak Chrystus za winy innych i podobnie jak On cierpi niemożliwie. Złośliwy więzienny strażnik nie moczy gąbki i biedny John zamiast szybko umrzeć dzięki przewodnikowi prądu, jakim jest woda, kona na krześle paląc się żywcem.'' Przecież to bzdura!!! Przy egzekucji Johna Coffey'a jedynie ekploduja lampy w sali... A ów ,,złośliwiec'' sucha gabka raczy nie jego a innego skazanca Eduarda Delacroix... Kurde... ja juz sie bierzesz do pisania recenzji to rob to chociaz rzetelnie, moze np ogladajac film (ew uwazniej i ze zrozumieniem), do pisania glupot wystarczaja pisy we forach... Film wg mnie swietny, nie mniej niz ,,skazani na shawshank''.