bardzo dobry, pomysł niezły, ale troche długi. Daje 9/10
Oglądam ten film trzeci raz i po raz kolejny nie rozumiem skąd wysokie oceny tej produkcji. Ma ona oczywiście mocne strony: bardzo dobre aktorstwo, ciekawie poprowadzona historia, film (mimo tego że jest dość długi) nie nudzi - generalnie ma to co dobry film mieć powinien. Ale bądźmy szczerzy, historia jest sztampowa, podział postaci na dobrych (rozsądnych, szlachetnych i oczywiście wykazujących poglądy słuszne) i tych złych (brutalnych i głupich konserwatystów z posypką rasistowską) jest naiwny i hamerykański. Sceny "paranormalne" są żałosne: uzdrowienie kobiety na wyjeździe ;) , post-vomit między Coffeyem i Watermorem czy przekazanie wizji Coffeya do Hanksa (uścisk dłoni połączony z orgazmem Toma) wywołuje raczej zażenowanie. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby coś takiego zrobiono w polskiej produkcji pozbawionej otoczki kultowego obrazu to internauci rozjechaliby twórców, a sam film wyśmiali. Nie wiem dlaczego "Zielonej mili" tak wiele się wybacza.
Podsumowując: moim zdaniem poprawna lub co najwyżej dobra.
Film znośny ale zdecydowanie za długi, mnie nie ruszył. Ale mysz żyjąca pewnie z 50 lat.... mnie rozwaliła. Kolejna sprawa to dlaczego każdy był przebierany w ciuchy więzienne a murzyn w normalnym ubraniu jak i z łańcuszkiem.
I zostawili mu metalowe szelki i łańcuszek którymi można zrobić sobie krzywdę??
Łańcuszek to mu zostawili już później przecież, jak wiedzieli, że jest kimś wyjątkowym, kimś ponad nimi. Przecież wtedy byli skłonni go nawet wypuścić. Zrobić sobie krzywdę metalowymi szelkami? U Billego było chyba metalowe łóżko z metalowymi sprężynami. :) Wydaje mi się, że trochę na siłę się czepiasz.