'Zielona Mila' film Frank'a Darabont'a muszę przyznać, że obejrzałem bez ziewania i chęci odłożenia go na inny termin. Stephen King, dla mnie geniusz swojego gatunku, jak wszystkie swoje dzieła napisał 'Zieloną Milę' fenomenalnie. A film? Film też taki był. Oglądałem go dawno temu, a że wiele lat na karku nie mam, to wbił mi się głęboko w pamięć. Po kilku latach postanowiłem odnowić pamięć i obejrzeć go jeszcze raz. Tak silne emocje, jakie on na mnie wywarł, udało się tylko 'Skazanemu na Shawshank' i pierwsze obejrzenie uniwersum 'Władcy Pierścieni'. Dla mnie zasłużone 9/10, bo nie wczytuje mi ostatniej gwiazdki w ocenach... No dobrze, 10/10 dam, bo 'Zielona Mia' to arcydzieło bez dwóch zdań. Geniusz i tyle.
A tak BTW: kto przeczytał tego posta, w nadziei 'pohejtowania' tego filmu czytając tytuł, dał się nabrać. A ten kto, żeby mi nawrzucać, że nie rozumiem tego filmu zaznaczam, że to był tylko żart. Pozdrawiam i polecam osobom, które jeszcze nie go nie obejrzały. Jest ktoś taki w ogóle?