W wielu opiniach czytałem że ten film to "zwykły wyciskacz łez", czy tak naprawdę tu chodzi o łzy ? na to pytanie odpowiem w ostatnim zdaniu...Ten film przedstawia wiele wspaniałych tekstów, np. ostatni, niby mówi o tym co każdy wie-o tym że każdy kiedyś dotrze na koniec swojej zielonej mili, jednak nie tylko o tym mówieł...ale nie będę się w to zagłębiał już. Dla mnie najważniejszym przekazem filmu było ukazanie tego, że nie tylko ma się rozum, czucie, smak, węch czy słuch...ale przedewszystkim ma się serce! I serce jak to mówi "olbrzym" niczego nie ukryje i nie skłamie...tak jak myśli mogą być zdradzieckie czasem...dużo osób kalkuluje, myśli nad wszystkimi opcjami nie patrząc na serce, brną do celu po trupach, a serce mówi nie to nie jest najlepsze rozwiązanie bo z reguły te łatwe nie są dobre, tylko że już serca wiele osób pozamykało i przestało słuchać, niestety. Sam Coffey mało mówi, raz powiedział że mało wie! ale jest wyjątkowy właśnie dlatego że tyyyyle czuje! i na tym bazuje jego życie...jeśli chodzi o pytanie postawione na samym początku to odpowiadam "NIE!" to nie jest zwykły wyciskacz łez! to jest znakomity wyciskacz łez, bo to nie są zwykłe łzy, moim zdaniem autor specjalnie tak nastawił film żeby ludzie go poczuli! zrozumieli odczuwając! a nie tylko analizując, moim zdaniem cel tego filmu został osiądnięty, miał otworzyć serca ludzi i pozwolić im spojrzeć poprzez uczucia! dlatego ten film jest taki dobry bo uczucia sią wspaniałe! i to one dają szczęście w życiu. Ja kocham filmy te które wzbudzają we mnie uczucia tak jak "Zielona Mila"...