PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=36236}
7,4 5 718
ocen
7,4 10 1 5718
6,7 7
ocen krytyków
Znachor
powrót do forum filmu Znachor

Dobry film

ocenił(a) film na 8

Film dla mnie jest tylko dobry... A dlaczego dobry? Dlatego, że reżyser nie był wierny książce... W dobie lat międzywojennych i powojennych myślałem, że stara szkoła kręcenia filmów będzie kładła nacisk na dokładność z faktami, a tutaj się bardzo rozczarowałem...

Przede wszystkim:
1. Profesor Wilczur nie został pobity pod sklepem z wódką tylko został dalej wywiedziony poza miasto;
2. Szkopkowa nie prowadziła kina tylko była właścicielką sklepu z galanterią (skąd to wziął ten pomysł?);
3. Marysia nie grała w kinie na pianinie tylko była ekspedientką w sklepie u Szkopkowej;
4. Leszek nie rozbił mandoliny na głowie Zenona Woydyłło, a zrobił to Sobek;
5. Michalesia nie złapała Leszka na tym, że chce odebrać sobie życie;
6. Rafał Wilczur nie był na ślubie Leszka i Marysi (możemy się tylko tego domyślać, bo w książce nie jest to opisane);
7. Antoni Kosiba nie od razu, tzn. w pierwszy dzień po otrzymaniu posady u Prokopa Mielnika,
zrobił operację Wasylowi (troszkę to niepojęte by w 5 minut po poznaniu włóczęgi zgodzić się na operowanie syna. W książce trwało to troszkę dłużej, by pokazać o narastającym zaufaniu do Kosiby...);
8. Wydaje mi się również, że Jemioł nie był wspólnikiem, tego człowieka, który napadł i okradł Profesora Wilczura. Po obejrzeniu filmu można sądzić, że brał w tym udział, a wydaje mi się, że tak nie było...;
9. Skrócone maksymalnie dialogi, które nie mogą dać odbiorcy wszystkich informacji, jeśli nie czytał książki.

Zacząłem od krytyki, a teraz powiem co mi się podobało. Znakomita gra aktorska Junoszy-Stępowskiego, międzywojenny klimat oraz to, że bardzo dokładnie, choć krótko, pokazał reżyser rozterki Dobranieckiego w wyniku rozpoznania w Antonim Kosibie swojego zaginionego kolegi. Podobał mi się również w tym filmie wątek, którego nie pokazali w nowszej ekranizacji. Otóż mam na myśli moment jak Marysia wspomina i recytuje wiersz swojej Mamy Beaty w obecności Antoniego Kosiby i wtedy zaczyna mu się coś przypominać. Następuje wtedy egzaltacja uczuć i jest to bardzo miłe... Zatem warto koniecznie obejrzeć tą wersję ze względu na te małostkowe niuanse, które również zaskakują.

Lepsza ekranizacja moim zdaniem jest ta z 1981 roku. Dlaczego? Lepsza gra aktorska, dokładniejsze wątki, lepiej chwytała za serce. Jednak również nie trzyma się blisko faktów z książki jak ta wersja z 1937 r...

użytkownik usunięty
markkooos

Mam takie same zdanie co ty. Książki nie czytałem, choć słyszałem że film Hoffmana jest wierniejszą adaptacją. "Znachor" z 1981 wypada zdecydowanie dużo lepiej pod wieloma względami.

ocenił(a) film na 10

pod jakimi?

ocenił(a) film na 5
markkooos

za wikipedia:
"Znachor – powieść Tadeusza Dołęgi Mostowicza z 1937 roku. Dzieło to powstało początkowo jako scenariusz filmowy. Kiedy jednak scenariusz odrzucono, autor przerobił go na powieść."

Myśle ze zekranizowano początkowy scenariusz.

ocenił(a) film na 7
fmd3d

Scenariusz do tego filmu napisał Anatol Stern. Sądzę, że scenariusz napisany przez Dołęgę-Mostowicza nie różnił się zanadto od tego co jest w książce.

markkooos

Masz rację, ekranizacja Hoffmana wierniejsza jest powieści Mostowicza, ale osobiście sto razy bardziej wolę przedwojenną wersję Michała Waszyńskiego. Mam jakoś do tego filmu wielki sentyment. Junosza-Stępowski i ten klimat... klimat, którego nikt już nigdy tak nie odtworzy, charakterystyczny tylko dla tamtego kina. Poza tym wychodzę z założenia, że film ma swoje prawa i nie musi dokładnie trzymać się powieści. Ciężko zresztą jest upchnąć wszystko w około półtoragodzinnym seansie (weźmy pod uwagę, że "Znachor" Hoffmana ze względu na większe możliwości jest znacznie dłuższy). Zgadzam się co do Jemioła (za bardzo można odnieść wrażenie że brał udział w napadzie na profesora), zgadzam się też co do zbyt szybkiej operacji Wasyla (choć tutaj problemem jest czas ekranowy). Reszta w porządku. Moim zdaniem niektóre zmiany wyszły filmowi na dobre, np. praca Marysi w kinie wnosi dużo klimatu.

markkooos

Eee... Naprawdę? Żaden film nie odtwarza powieści w 100%, nawet w naszym dość ubogim filmowo dwudziestoleciu twórcy mieli świadomość, że tego się raczej nie da zrobić. Adaptacja "Trędowatej" anno domini 1936 jest, na przykład, niezbyt wierna powieści (i sto razy od niej lepsza, żeby taki kawał grafomaństwa przerobić na uroczy, romantyczny wzruszający film, to naprawdę sztuka). Niektóre rzeczy lepiej wyglądają na ekranie niż na papierze.

ocenił(a) film na 6
markkooos

Książki to akurat też nie miałem przyjemności czytać, ale tak jak ty wolę (i to zdecydowanie) wersję z Bińczyckim. Głównie ze względu na reżyserię, montaż, aktorstwo i scenariusz, które kiepsko się spełniają w przedwojennej wersji. Ogólnie uważam, że "Znachorowi" z 1937 wiele brakuje do świetnego filmu, ale myślę że można obejrzeć by móc porównać ją z ekranizacją Hoffmana. Za całość dałbym 5, ale za przyzwoitą rolę Junoszy-Stępowskiwgo i lepsze, mniej ckliwe zakończenie dam 6/10.

kryst007

To prawda, że wiele jest odstępstw od wersji powieściowej. Film z 1981 jest bardziej wierny powieści Mostowicza.
Na temat gry aktorskiej możnaby sie długo rozpisywać. Ale to są zupełnie inne epoki kina.
Chciałbym tylko napisać o dwóch rzeczach, które mnie w tym przedwojennym filmie zafrapowały. Po pierwsze młody Czyński chciał niby najpierw sobie strzelić w głowę, a jak niby Michalesia mu przeszkodziła, to dopiero wtedy zapytał o cmentarz. To po co wczesniej kazał ściąć wszystkie kwiaty. Tutaj to już była kompletna pomyłka w tym filmie.
A po drugie, czy profesor Wilczur był aż tak przystojny, jak się nim w szpitalu zachwycano? Junosza Stępowski był przed wojna za bardzo przereklamowany, takie jest moje zdanie.

markkooos

A jak z najnowszą produkcją?

ocenił(a) film na 10
markkooos

Znachor 1937,1982 oraz 2023. Wszystkie trzy wersje z osobna mają coś, czego brakowało innym częściom. Przykładowo wg mnie najlepsze zakończenie było w wersji 2023. Myślę, że początek też był najlepszy w 2023. Gdyby je połączyć w całość powstałaby wersja idealna, przynajmniej dla mnie. Nie chcę wymienić wszystkich scen w kolejności, jakie by mi pasowały, bo zeszłoby dużo czasu.

Myślę, że w wersji 1937 za bardzo przebijały się przedwojenne wady społeczeństwa w Polsce. Jednak nie chcę o tym pisać, każdy sam może to zrozumieć. W wersji 2023 były sceny, które za bardzo nawiązywały do polityki dzisiejszych czasów i nie dziwne, w końcu dystrybucji marnego Netflixa.

Tak czy inaczej, każda z tych trzech wersji ma coś unikalnego i dobrze mi się je oglądało.

ocenił(a) film na 10
Alan_F

Dodam jeszcze, że się pomyliłem co do roku. Gdzieś przeczytałem 1982 a powinno być 1981. Nie wiem, jaka jest prawdziwa data.

Co do wersji 1937, dowiedziałem się przed chwilą że powstała kontynuacja : Profesor Wilczur (1938) z tymi samymi aktorami. Obejrze sobie jutro.

markkooos

Wiem, że już sporo czasu minęło od tego posta, ale pan Mostowicz zmarł dwa lata po nagraniu pierwszej wersji Znachora. Był on też współscenarzystą tejże razem z panem Sternem. Więc szanowni państwo, dopatrujecie się wielu niezgodności, ale sami też nie jesteście dokładni w swoich wypowiedziach

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones