Dlaczego amerykanie ciągle pałują się martyrologią żydowską lub afroamerykańską, ale NIGDY nie nakręcili choćby jednego, porządnego filmu o tym, jak to z ich przyczyny wyginęły blisko 4 miliony rdzennych mieszkańców Ameryki? Czy taka produkcja dostałaby Oscara? Jedyne, co dostali Indianie, to cukierkowy "Tańczący z wilkami" - nijak nie przedstawiający ogromu strat wśród Indian i perfidii białych, którzy np. celowo dawali Indianom koce i inne rzeczy po ludziach zarażonych ospą, albo płacili za skalpy (Brytyjczycy w XVIII wieku) - i zakłamaną "Pocahontas"; srsly, zrobić romantyczny musical z tragedii setek tysięcy ludzi - to potrafią tylko amerykanie. Już widzę musical o Auschwitz, w którym Żydówka o wymiarach 90-60-90 - podczas gdy jej historyczny odpowiednik był 12-latką - hasa po łące z niemieckim żołnierzem. Środowiska żydowskie na pewno nie byłyby oburzone. NA PEWNO.
Może byłoby więcej produkcji o martyrologii Indian, gdyby to Indianie trzymali w rękach prawie cały przemysł filmowy... Ale nie trzymają. (Nie, nie jestem antysemitą - to, że Hollywood należy do Żydów to po prostu fakt, który akceptuję). Poprawność polityczna amerykanów skłania ich do ciągłego wałkowania w przestrzeni publicznej tematu rasizmu wobec czarnych - sprawa jest bez przerwy na topie - ale wobec Indian nie czują już takiego przymusu (mam wręcz wrażenie, że w zbiorowej świadomości chamerykańskiej Indianie po prostu nie istnieją)... Ciekawe, czemu.
Jest jeden porządny film traktujący poniekąd o "zarżnięciu" Indian. Lśnienie Kubricka. Tyle tylko, że nie jest to pokazane wprost,a trzeba czytać między wierszami.
Było powiedziane, nawet owe lśnienie jest nawiązaniem. Musisz się zainteresować kultura indiańska aby zauważyć nawiązania
Jest w Lśnieniu trochę aluzji do ludobójstwa Indian - choćby powtarzające się sceny tryskającej krwi z szybu windy czy słowa Jacka: Brzemię białego człowieka Lloyd, brzemię białego człowieka"
z takich bardziej oczywistych przykładów.
Sądzę, że przyjdzie i na to czas. W końcu czarni tez "trochę" czekali aż historie o ich przodkach weszły do kinowego mainstreamu. Jest jakiś w miarę słynny film poruszający tę tematykę starszy niż "Chwała" z 1989? I prosze nie podawać przykładu "Przeminęło z wiatrem" ;) Nawiasem mówiąć reżyser "Zniewolonego" nie jest Amerykaninem, co zresztą widać w filmie.
PS Disney "romantyczny musical" robi generalnie ze wszystkiego: z greckich mitów, z chinskiej legendy, z prozy Hugo, z "Tarzana"... Więc czemu z historii Pocahontas nie? ;)
Pod względem stylu narracji, odmiennego mocno od typowego amerykańskiego kina wysokobudżetowego. Chcesz wiedzieć, jak ten film zrobiłoby 95% amerykańskich reżyserów? To obejrzyj np. "Amistad".
To wolałbym taki temat zobaczyć w patetycznym stylu niż przyglądać się 'cut' scenkom, które tak naprawdę tylko męczyły widza i nic wartościowego nie wnosiły. To fajnie wyglądało w chociażby Róży czy Pogorzelisku, ale tutaj zupełnie mi nie pasowało.
Jedyne, co po tym filmie mi zostanie w pamięci, to scena kiedy główny bohater płacze do kamery. A co z resztą? No właśnie.
duzo ci zostalo bo mnie po latach w sumie nic, tylko pamietalem ze Brad Pit jakas wazeline dla murzynow wciskal ale szczegółów nie pamietalem. Ten film to naciagany sredniak a te oscary to mozna nimi wytrzec tylek albo kazac na nich siadac fanom takich gniotow stylizowanych na hity jak ten tutaj :-) Ciesze sie z nie jestem odbiorca docelowych tego lewackiego shitu bo wole cierpiec na niedostatek dobrej sztuki niz nie miec duszy i cieszyc sie z byle czego.
Ziomek, nawet nie chcę mi się czytać o czym pisałem z tamtym użytkownikiem. Pamiętam tyle, że w tamtych latach sporo mówiło się na temat tego filmu i wszędzie wyskakiwał, nawet z lodówki. Pozdrawiam
Miedzy indianami a murzynami jest jeszcze taka roznica ze ci pierwsi byli u siebie na wlasnej ziemi, a duza czesc czarnych w usa to wcale nie sa potomkowie sila sprowadzonych niewolnikow tylko tych ktorzy sie tam wpakowali z wlasnej woli
I co z tego? Szukali lepszego życia, jak każdy kto ma przerąbane...a dostali coś jeszcze gorszego. Mało kto mówi jak powstało USA, ale niczym się to nie różni od obecnych działań pana Putina. Świat jest okrutny, nie ma sprawiedliwości...
Akurat większość Afroamerykanów to potomkowie niewolników i co istotne: większość z nich ma wśród przodków białego mężczyznę, co potwierdzają wszystkie ostatnie badania genetyczne. Dlatego, jeśli kogoś dziwi różny odcień skóry Afroamerykanów, to warto iść tym tropem - prawie wszyscy z nich to Mulaci a nie Murzyni.
Polecam "Pochowaj me serce w Wounded Knee" i w mniejszym stopniu "Niebieskiego żołnierza", oba filmy ukazują jedne z najbardziej brutalnych masakr ludności indiańskiej przez Amerykanów.
"Mały wielki człowiek" pokazuje zarzynanie indiańskich kobiet i dzieci, oraz to jakim Custer był narcyzem i frajerem. Stary film, jak dla mnie jeden z tych, które trzeba obejrzeć, jeśli ktoś lubi amerykańskie filmy o dzikim zachodzie.
http://www.filmweb.pl/film/Ma%C5%82y+Wielki+Cz%C5%82owiek-1970-7630
Jednak temat Indian to złożona sprawa. Oczywiście kobiety i dzieci to niewinne ofiary, ale wojownicy indiańscy napadali podróżujących sobie białych ludzi okrutnie z nimi postępując, więc nie byli tacy niewinni. Jeden napadnięty przeżył i odnalazł na prerii swój skalp. Jakoś udało mu się wrócić do swoich. Skalp przekazał jakiemuś muzeum, gdzie leży do dziś. Wg mnie jedni drugich nakręcali do rozwałki. Ale to za białymi stało regularne wojsko, lepiej uzbrojone i zaopatrzone. I jedni i drudzy ze sobą często współpracowali. Czy to w XVIII czy XIX wieku, Indianie służyli jako zwiadowcy dla Anglików, Francuzów, Amerykanów z Południa i Północy. Co do zabierania Indianom ich ziemi... Indianie nie uznawali prawa własności, po prostu chcieli korzystać z ziemi i jej plonów gdy zajdzie potrzeba na równi z białymi. Jako nomadzi, przemieszczali się z miejsca na miejsce. Jednak w świecie białych, każda ziemia musi mieć właściciela lub byc własnością danego państwa.
I to było piękne w ich ideologii, natomiast teraz za każdy m2 musimy płacić , nawet przy wyjeździe w "lepsze" strefy pobierają opłatę klimatyczną. Każdy metr przestrzeni kosztuje, obojętne czy to dom, garaż czy śmietnik, ciekawe tylko dlaczego mamy płacić za każdy, nawet najmniejszy skrawek terenu skoro w założeniu planeta Ziemia należy do wszystkich ludzi ...
Cóż, każdy człowiek może spróbować uczciwie lub nie na nią zarobić i kupić sobie kawałek. Z jednej strony masz rację, wszędzie dojenie na kasę, ogrodzenia, narzucanie prawa. Z drugiej to sam wolałbym mieć skrawek ziemi tylko dla mnie, rodziny i przyjaciół. Na tyle duży by się skutecznie odgrodzić od widoku intruzów. Wyobraź sobie, że masz dom z lasem, polem, kontemplujesz sobie ciszę i przyrodę, lecz nagle przychodzą tam jacyś pseudo hipisi i zaczynają napierdzielać na bębenkach, gitarach, drzeć się, kopulować i ćpać 30 metrów od Ciebie.
Myślisz, że twojej rodzinie i przyjaciołom miło będzie wbijać do twojej samotni, gdy sami męczą się pomieszkując w blokach ? Czy im również zapewnisz takie enklawy ?
Żyjesz wśród innych , więc musisz się z tym pogodzić. Jak bardzo chcesz się odizolować od innych ludzi, może od razu wyspa na własność ogrodzona w koło drutem kolczastym ?
A co będzie, jak w końcu wyjdziesz "na ulicę" ? Jak będziesz potrzebował pomocy ze strony innego człowieka, może taki właśnie hipis skończy kurs ratownictwa i uratuje ci życie w jakieś sytuacji ? Skąd wiadomo , że ze strony innych ludzi spotka Cię coś złego ?
Jakby ludzie nie chcieli mieć wszystkiego , wielkich połaci ziemskich, majątków , to nie byłoby niewolnictwa, ale najlepiej jest się wyręczać pracą innych.
Ludzie powinni uczyć się żyć obok siebie w zgodzie, a nie coraz bardziej ogradzać od siebie i izolować. Teraz już nawet własnego sąsiada się na ulicy nie poznaje. Wyobcowanie, wyalienowanie do niczego dobrego nie prowadzi...
Od kilku lat jestem posiadaczem takiego miejsca. Najlepiej szukać na wsi, gdzie mieszkają sami rolnicy. Cisza i spokój, zero hipisów, bo nie mają czego tam szukać pośród pól uprawnych. Poznałem się z okolicznymi mieszkańcami i żyjemy na przyjacielskiej stopie.
"[...] wojownicy indiańscy napadali podróżujących sobie białych ludzi okrutnie z nimi postępując, więc nie byli tacy niewinni."
"Co do zabierania Indianom ich ziemi... Indianie nie uznawali prawa własności, po prostu chcieli korzystać z ziemi i jej plonów gdy zajdzie potrzeba na równi z białymi."
Indianie skolonizowali prerie dzięki koniom, zatem władali nią ok. 250-300 lat. Przez ten czas toczyli wojny pomiędzy sobą o panowanie nad określonymi terenami, więc w jakimś stopniu zaznaczali swoją własność. Problemem było to, że władze amerykańskie zawierały kolejne traktaty z Indianami mające obowiązywać "dopóki trawa będzie zielona, a woda będzie płynąć" i pod wpływem naporu osadników, lub co gorsza poszukiwaczy złota, je łamały. Pretekstem były próby obrony swojego terytorium, a odwet za "zbrodnie" niewspółmierny. Potem tymi samymi metodami odebrali 1/3 terytorium Meksykowi.
Biali wkroczyli na nie swoje tereny. Nie ma znaczenia czy Indianie czuli przywiązanie do swojej ziemi. To samo biali zachodni Europejczycy robili w Australii, Ameryce Południowej, czy w Afryce. Wszędzie się wpychali, okazując niesamowite okrucieństwo. To samo robi teraz Putin, ale teraz to święte oburzenie...
Faza kolonialna i imperializm. Zachod wyrols na niewolnictwie dlatego jest taki zepsuty. A cala ameryka powstala ze zboczencow, sekciarzy i separatystow ktorzy chciali sie odseparowac od kosciola panujacego w danym kraju to poplyneli do ameryki bo tam mogli robic co chca dlatego oni maja co dekade jakis przypal ze albo policja rozwala sekte wybijajac ich do nogi ale jakies masowe samobojstwo oni popelniaja albo kolejny proces o okradanie przez scjentologow.
Najpierw ogolili indian. Potem jak osadnicy opanowali jakos stany to przyszli biznesmani ktorzy zaczeli budowac kolej i kazdy kto stal na drodze mial albo sprzedac ziemie albo zostal nakarmiony ołowiem cos ala Escobar i jego plata o plomo. Ten kraj to jedna wielka iluzja. Sa tam pewnie i dobrzy ludzie ale amerykanski sen to czarna komedia.
To nie do końca tak, że wszyscy Indianie byli nomadami i nikt z nich nie uznawał granic terytorialnych. To było bardzo zróżnicowane wśród plemion. Poczytaj sobie o historii Pięciu Cywilizowanych Narodów złożonych z Seminoli, Czirokezów, Kri, Czoktawów i Czikasawów. Seminole lepiej sobie radzili jako farmerzy od białych i może dlatego zostali wypędzeni.To jest symetryzm zrównywanie odpowiedzialności Indian z białymi. Wyższość technologiczna była po stronie białych, ale nie zmienia to faktu, że byli najeźdźcami, a w XIX wieku rządy USA pogwałciły praktycznie wszystkie traktaty z Indianami.
Prawda, "Mały wielki człowiek", to chyba jedyny lub jeden z niewielu filmów, pokazujący prawdziwe oblicze najeźdźców. Nie dziwi więc postawa Indian, napadających na ludzi, pragnących osiedlić się na ich ziemi. Ty też byś nie chciał, żeby w Twoim sadzie, jeśli go masz, ktoś postawił willę i wyciął wszystkie drzewa. Indianie i tak byli zbyt łagodni, ale nie mieli pojęcia, co niesie ze sobą "nowe". Ale wracając do filmu. Nie jest zły, ale moim zdaniem, nie zasłużył na główną nagrodę. Co najmniej dwa filmy bardziej
Prawda, "Mały wielki człowiek", to chyba jedyny lub jeden z niewielu filmów, pokazujący prawdziwe oblicze najeźdźców. Nie dziwi więc postawa Indian, napadających na ludzi, pragnących osiedlić się na ich ziemi. Ty też byś nie chciał, żeby w Twoim sadzie, jeśli go masz, ktoś postawił willę i wyciął wszystkie drzewa. Indianie i tak byli zbyt łagodni, ale nie mieli pojęcia, co niesie ze sobą "nowe". Ale wracając do filmu. Nie jest zły, ale moim zdaniem, nie zasłużył na główną nagrodę. Co najmniej dwóm filmom bardziej należała się główna nagroda.
a to mało westernów swego czasu nakręcili? W TV kiedy był tylko 1 i 2 kanał nie było innych filmów do oglądania w sobotę o 20:00
Westerny były kręcone przez białych twórców i z punktu widzenia białych ludzi. Nieraz samych Indian grali biali aktorzy co już samo w sobie było absurdem. Ale na pewno nie można mówić że to typ kina z którym w dużym stopniu utożsamiaja się Indianie bo to nie są ich opowieści.
nienawdzilem tych gowniany westernow z Johnem Waynem gdzie czysci kowboje paradowali w kolorowych koszulach., To bylo tak sztuczne jak cala ameryka.
ale wiesz, na westernach nie pokazywali przecież rzezi 4 milionów Indian w tym kobiet i dzieci tylko głównie jak szeryf gonił przez prerię tych 'złych'...ew. coś tam się czasem postrzelali z jakąś grupką Indian ale głównie bez ofiar :)
Rok temu wyszedł film"Wind River" traktujący problematykę Indian. Polecam gorąco!
Amerykanie potrafią mieć dystans do swojej historii i jest wiele filmów krytycznie pokazujących ich historię. Weźmy np film "Ofiary wojny" z Michaelem J Foxem czy też "Pluton" Olivera Stone. Są też filmy opowiadające o wybijaniu Indian, choć w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć stricte jakiegoś tytułu. Zresztą nie tylko amerykanie się splamili tego typu działalnością. W tym elitarnym gronie jest prawie każde państwo które posiadało kolonie, tak jak Hiszpania, Niemcy czy też Rosja. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie dla amerykanów, a jedynie próba uświadomienia tobie, że ludzie postępują w dany sposób w danej sytuacji bez względu na to jakiej są narodowości. Mówi o tym choćby słynny już eksperyment więzienny.
Pozdrawiam
jak już zakładasz temat to fajnie byłoby komuś odpisać wiesz?
Wg mnie inaczej traktowane jest wybicie Indian z prostego powodu - to nie było typowe ludobójstwo w komorach gazowych czy na plantacjach jak w innych przypadkach tylko tak zwana walka o terytorium, dlatego może myślą oni o tym w innym aspekcie. Oczywiście ja nie popieram takiego myślenia ale próbuję tylko znaleźć odpowiedź na Twoje pytanie...
Założyciel tematu nie odpowiada, więc zgodzę się z Tobą ;).
Amerykanie myślą pewnie o tym tak jak właśnie napisałeś, natomiast Indianie mogą mieć podobne odczucia do nas względem Niemców lub Rosji, gdy byliśmy pod ich zaborami. Nam się jednak udało wyzwolić, a Indianie zostali całkowicie unicestwieni lub zasymilowani (zamerykanizowani... taka aluzja do germanizacji i rusyfikacji ;) ).
Dlatego Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia czy Francja i państwa, które powstały na ich fundamentach są takimi ''naszymi Rosjami'' innych regionów świata (Ameryka Północna, Ameryka Południowa, Afryka, Australia itd.).
Zgadzam się z autorem posta. Jest moda na poprawność polityczna i na biczowanie sie za niewolnictwo. Jacy to oni byli źli i niewolili innych. Ciagle są kręcone jakieś filmy o niewolnikach i potem jest wielkie szlochanie i nagroda dla czarnoskórej aktorki lub aktora za wielką rolę życiową. No proszę was.
Niewolnictwo było podle i nalezy je potępiać. Nikt normalny nie upadłaby tak drugiego człowieka. Ale ten dzisiejszy masochizm też jest chory.
Ja chetnie zobaczyłabym jakiś porządny film z wielkim budźetem o Indianach w rezerwatach. To jest materiał na film. Amerykanie się z tego nie rozgrzeszyli. Chodzą na paluszkach wokół Murzynów, a udają, że nic się nie stało z Indianami.
"Pochowaj me serce w Wounded Knee" z 2007 roku jest moim zdaniem dobrym filmem o wyzyskiwaniu Indian.
W tej modzie nie ma nic o tym ze CZARNI sprzedawali swoch za paczke fajek i to afrykanie przyczynili sie do powstania niewolnictwa. W chlopaki nie placza Fred mowi prawde. Zapytajcie Jamajczykow dlaczego nienawidza afrykanczykow? Wlasnie za to.
W zadnym filmie amerykanskich tego nie ma, jest tylko pranie mozgu glupich obywateli i modelowanie szarej masy.
Było też trochę filmów o Indianach, W tej chwili pamiętam "Mały Wielki Człowiek" z Dustinem Hoffmanem (stary film, Hoffman jeszcze był młody) i "Hostile" z Christianem Balem. Oba pokazują wiele prawdy na temat Indian. Właśnie sobie przypomniałem "Geronimo". Nowszy niż film z Hoffmanem, ale też już dość stary.
Trochę takich filmów powstało. Zaczęło się od Marlona Brando, w którego imieniu Oscara odebrała Indianka (zdaje się, że jego rodzona bądź przybrana córka, a Oscar był chyba za "Ojca Chrzestnego") i odczytała manifest na temat zakłamanego i negatywnego wizerunku Indian w filmach. Oczywiście manifest wywołał skandal, ale coś zaczęło się zmieniać.
Ale faktem jest, że jednak filmów o prześladowaniach czarnych jest znacznie więcej. Pewnie kiedyś się znudzą i być może wtedy zacznie się robić więcej filmów o prześladowaniach Indian.
"Niebieski żołnierz" Mocny film naprawdę warto zobaczyć, miałem szczęście powtórzyć go sobie w zeszłym roku