PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=120103}

Zostań

Stay
2005
7,2 72 tys. ocen
7,2 10 1 72342
6,0 30 krytyków
Zostań
powrót do forum filmu Zostań

Rozumiem zarzuty - że przekombinowany, zatłoczony symbolami, zagadkami, które trzeba łączyć i można rozkminiać na dwadzieścia sposobów. Ok, ale zamiast tworzyć te labirynty znaczeń, co mogło być czym i dlaczego, nie lepiej rozkoszować się klimatem tego filmu? Niesamowitymi zdjęciami? Scenografią, kostiumami? Przecież to jest tak niesamowiciee oniryczone, wysmakowane kolorystycznie, zadbane o każdy detal. Te wnętrza, meble, wielkomiejskie labirynty jak z koszmaru. Po prostu duży szacunek za warstwę wizualną tego filmu.
(SPOILER)
Bo fabuła jako taka (nie zrażając się zawczasu pretensjonalnymi odniesieniami do Szekspira, Freuda, itd.), rozpatrując ją na pierwszym pod ręką poziomie znaczeń daje radę jeśli chodzi o spójność. Mamy faceta, który umiera w wypadku samochodowym, ale chwilę przed śmiercią rejestruje że zginęli przy okazji wszyscy jego najbliżsi. W miksie złudzeń i biochemicznych procesów zachodzących w chwili powypadkowego szoku i urazu facet żegna się ze swoimi bliskimi, którzy właśnie umierają. Zamiast klatek z tego, co było, przeżywa to, co by mogło być. Nie chce pozwolić mu umrzeć psychiatra, a właściwie przypadkowy lekarz, reanimujący go tuż po kraksie. Samobójstwo do którego nie chce dopuścić Sam to w gruncie rzeczy rezygnacja Henrego i zgoda na śmierć, bo podczas wypadku "zabił" wszystkich swoich bliskich. To że Sam i Lila będą razem to też fantazja i spostrzeżenie umierającego Henrego. Para bohaterów jest odpowiednio atrakcyjna, oboje są medykami, tak traumatyczne wydarzenie na pewno ich zbliży. Problemy Lili jako wykładowcy sztuki na uniwersytecie są projekcją Henrego, podobnie jak "lepi" na potrzeby swojej śmierci postać Sama-psychiatry. To że poprzedni lekarz Henrego ma załamanie nerwowe nie jest niczym dziwnym, bo ta kobieta to po prostu postać, która wybiegła z auta w chwili wypadku myśląc, ze to ona spowodowała śmierć tylu osób.

Dla mnie "Stay" jest naprawdę sprawnie zrealizowane, porządnie, z dużą dbałością o detal. Sposób kręcenia i najrózniejsze szczegóły już na początku filmu mówią, że to nie jest coś realistycznego i linearnego. Ale jest tu niestety za dużo wszystkiego; za dużo powtórzeń, symboli, scenek jak z Salvadora Dalego. Człowiek wie, że to wszystko iluzja, ale irytuje się z braku jednego wyraźnego punktu zaczepienia. Tak czy siak - Gosling zagrał jak zwykle genialnie, trochę drewniany McGregor i jego dziwnie mało iskrzący związek z Naomi Watts. Oklaski za zdjęcia i oniryczny Nowy Jork.