PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=370625}
6,4 6,8 tys. ocen
6,4 10 1 6761
5,5 2 krytyków
Zwerbowana miłość
powrót do forum filmu Zwerbowana miłość

Dawno nie oglądałem tak kiepskiego filmu. Dziury logiczne są tu tak wielkie, że można w nie włożyć sporej wielkości miasteczko. Na dobrą sprawę nie wiadomo do końca o co w tym filmie chodzi... Facet, który gasi wszystkich pokazujac swój portfel (nie wiemy co w nim jest - legitymacja partyjna? karta biblioteczna? legitymacja honorowego dawcy krwi? zdjęcie fajnej laseczki? fotografia z Eminemem? - nie mamy pojęcia i nie dowiemy sie tego) unika zderzenia z garbusem prostytutki. Prawdopodobnie (w zamysle reżysera) zakochuje się w niej do szaleństwa (w filmie nie widać, żeby był między nimi jakiś większy żar), wynajmuje ją za duże pieniądze, i w sobie tylko znanym celu dosypuje jej do każdego napoju jakiś dziwny proszek (byłem pewien, że to rozgneciony Plusssz - bo też się pienił i też nie dawał żadnych efektów). Facet ten ma prawdopodobnie żonę (domyślamy sie tego, bo w środku nocy kładzie się do łóżka w którym śpi jakaś kobieta. Acha...mówi ona w całym filie tylko jedno zdanie, ale to szczegół), ale jego do niej stosunek, tak jak uczucie do Orleańskiej (Anny, prostytutki) jest bliżej nieokreślony. W tym samym czasie inny facet zajmuje się mikrofilmowaniem supertajnych dokumentów dotyczących opozycji i partyjniaków komunistycznych tak, aby po przesłaniu ich do Szwajcarii partia miała haka na wszystko i na wszystkich. Wiec ten pan, nazwijmy go "007", bo tak jak superagent miał dostęp do wszelkich nowinek technicznych pozwalających na podsłuchiwanie i śledzenie poczynań najważniejszych osób w komunistycznym państwie, ten pan 007 zamiast robić po prostu jeszcze jedną kopię każdego dokumentu (bo każdy z nich przechodził przez jego ręce) wolał zorganizowac super kosztowną akcję w stylu amerykańskiego kina akcji aby te dokumenty, które sam zmikrofilmował podjąc nielegalnie z konta w Szwajcarskim banku. Pomijam milczeniem fakt, że został wydany wyrok na 007, ale nasz dzielny kopista-mikrofil(m) zabija cyngla (o którego nikt się nie martwi, i nikt nie sprawdza czy dobrze, lub wogóle wykonał swoją robotę) i razem ze swoim kumplem z tajemniczym portfelem wydają grube pieniądze na operacje plastyczną która likwiduje zmarszczki u pani Orleańskiej, która to w czarnej peruce zostaje wysłana do rzeczonego banku aby znając tajne kody podjąć dokumenty i przekazać je swojemu sponsorowi. Nie wiemy, czy musi ona się spieszyć, czy za chwile przyjdzie właściwa pani, która te papiery miała z banku odebrać, czy wogóle ktoś taki istniał, czy kluczem do ich odebrania było specjalne hasło, nazwisko odbierającej, czy jej wygląd? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, ze pani ta wskoczyła szybko do innego samoloty i pofrunęła na antypody aby tam wraz z córką i koleżankami po fachu uwić sobie bezpieczne gniazdko. Nie wiemy czy pani Orleańska wiedziała z czym ucieka, jak i kiedy dowiedziała się jakiego kalibru są dokumenty, których posiadaczką się stała, jak udało jej się wywieźć te wszystkie osoby z kraju, gdzie wyjechac za granicę nie było łatwo... W tym filmie jest więcej niedopowiedzeń i pytań niż na tegorocznej maturze z matematyki. Jeśli sądzicie, że to co napisałem jest nielogiczne i niezrozumiałe - obejrzyjcie ten film a zobaczycie, że mógłbym się jeszcze wiele w tych kwestiach od scenażysty i reżysera jeszcze nauczyć. A jeśli zrozumieliście o co mi chodzi to uwierzcie - ten film to gniot. Gniot jakich mało.

chester07

Zadajesz bardzo dużo pytań, oznacza to chyba tyko tyle, że nie oglądałeś filmu uważnie, do tego brak podstawowej wiedzy bo na przykład Wiedeń jest w Austrii a nie w Szwajcarii. Wielu wątków nie trzeba ciągnąć od A do Z. Nad niektórymi trzeba było się choć trochę zastanowić ... ale co dla niektórych to są odległe czasy.... A ten lek to się nazywał sintrom... poszukaj sobie w necie do czego służy...........

gimi

Za Szwajcarię przepraszam - nie wiem co mnie napadło. Mój błąd. Pytania utrzymuję w mocy. Podobnie jak moją opinię o tym filmie. Masz rację, nie wszystkie wątki muszą być wyjaśnione od A do Z, ale wypadałoby je tak pokazać, żeby fabuła intrygowała a nie dziwiła nieporadnością zmuszając do insynuacji, które przeczą zdrowemu rozsądkowi i logice. To nie miała być jakaś głupiutka komedyjka Cezarego P, ale osadzony w realiach kryminał polityczny (mniej więcej). Nie bardzo odpowiada mi również wychodzenie z kina i sprawdzanie na necie co i w jakim celu podawane było Orleańskiej. To nie jest dobry film.

ocenił(a) film na 7
chester07

Myślę że byłbyś szczęśliwszy skupiając się na produkcjach niemieckich, w szczególności serialach kryminalnych. Te filmy są specjalnie sprawdzane pod kątem spójności logicznej. Obecność nawet niewielkich niedomówień eliminuje odcinek. Niemcy lubią porządek. Wszystkie wątki są wyjaśniane nawet do trzech razy (przez ofiarę jeśli przeżyje, sprawcę, i Herr porucznika prowadzącego śledztwo). No i najlepsze. Streszczenie możesz zawsze przeczytać w gazecie telewizyjnej. W filmie już dużo więcej z reguły nie ma.

alfbrajn

Produkcja niemiecka nie kręci mnie szczególnie, ale to prawda - wolę filmy (nieważnie gdzie zrealizowane), w których akcja jest logiczna i jasna na tyle, żeby nie było konieczności zaglądania do internetu aby sprawdzić jaki sens miał pewien wyraźnie podkreślony występujący w filmie element, a którego obecność można było spokojnie wytłumaczyć, bądź też choć trochę uzasadnić. Pozdrawiam.

alfbrajn

Ja się zgadzam z chester07, uważam że jest wiele lepszych filmów o podobnej tematyce które trzymają w napięciu i są gnialnie zagrane, zrobione, z genialnym scenariuszem, reżyserią i ścieżką dźwiękowa ("Różyczka"), przy czym nie trawię kina niemieckiego - myślałam że podobnej tematyki nie można gorzej zrobić niż w "Życiu na podsłuchu" ale okazało się, że można. Twoje argumenty są słabe.

ocenił(a) film na 6
chester07

Właśnie dlatego dzieci nie powinny oglądać takich filmów, a później zaniżać im oceny.

armal84

Właściwie, to swoje lata już mam, ale dziękuję... Co do zaniżania ocen, to każdy ma prawo ocenić dany film tak jak uważa to za słuszne. Szczerze mówiąc ja jeszcze tego filmu nie oceniłem, ale na specjalną prośbę kolegi armala84 w tej chwili to zrobię dając temu dziełu niestety tylko 4 punkty. Od teraz dopiero można mieć do mnie pretensje o "zanizanie ocen". A tak właściwie, to co to znaczy kolego armal84? Od jakiej wartości zaniżamy ocenę filmu, a od jakiej ją zawyżamy? Mój głos nie wpłynie znacząco na ocenę filmu jeśli znajdzie się odpowiednio duża ilość filmomaniaków, którzy mają większą satysfakcję po jego obejrzeniu. Zawsze możesz dać filmowi 10 aby zrównoważyć moją świętokradczą i obrazoburczą herezję. Każdy ma prawo do własnego zdania (także o filmie) - moje jest takie jak je opisałem i nie zgadzam się z twierdzeniem, że jest złe czy niewłaściwe. Jest moje i można się z nim zgadzać, bądź nie, ale nie można twierdzić, że jest złe czy dziecinne. Gimi podał argumenty przeciwko moim słowom - i to jest jakaś dyskusja, Ty kwitujesz wszystko jednym zdaniem - a to jest trollowanie, prawda?

chester07

No dobra, ja spróbuję :) bo widzę, że nie masz co liczyć na odpowiedzi bardziej rozbudowane niż "obejrzyj Rambo to film dla Ciebie". A że po części się zgadzam z Twoimi zarzutami, a po części nie, to może dojdziemy do jakichś wspólnych wniosków :)

> Dziury logiczne są tu tak wielkie, że można w nie włożyć sporej wielkości miasteczko.

Zgoda.

> Na dobrą sprawę nie wiadomo do końca o co w tym filmie chodzi...

Nie no, wiadomo, bez przesady. Agenci SB chcą wejść w posiadanie superhipertajnych teczek. Każdy dla siebie - kto kogo przechytrzy.

> Facet, który gasi wszystkich pokazujac swój portfel (nie wiemy co w nim jest

Legitka Esbeka czy co oni tam nosili dla rozpoznania. Milicjant nawet nie gada z nim tylko się zawija do swojej roboty. Twoje propozycje to tylko zupełnie niepotrzebna ironia zawiedzionego widza :)

> unika zderzenia z garbusem prostytutki.

Wjeżdża w nią z własnej nieprzymuszonej woli.

> Prawdopodobnie (w zamysle reżysera) zakochuje się w niej do szaleństwa

Nie. Zakochuje się dopiero z czasem. Na początku chce ją tytułowo zwerbować.

> (w filmie nie widać, żeby był między nimi jakiś większy żar)

Zgoda. Końcowa miłość zupełnie z pupy.

> i w sobie tylko znanym celu dosypuje jej do każdego napoju jakiś dziwny proszek

Zgoda. Po co ta cała szopka - nie wiem. Zakładam dla potrzeb litości dla scenariusza, że po to, aby podwyższyć poziom leukocytów w krwi dziewczyny, by ją od siebie uniezależnić. Będziesz żyła, przeprowadzimy operację tylko zrób coś dla nas.

Problem z tym, że ona raczej od początku wie, że koleś jest Esbekiem. Mówi jej: "Nie zarabiam tyle ile ty", więc raczej logiczne, że nie ma między nimi niedomówień. I to główna dziura logiczna scenariusza według mnie. Wystarczyło jej powiedzieć: zrób coś dla nas, dobrze zapłacimy. A potem ją zabić co i tak mieli w planie.

> Facet ten ma prawdopodobnie żonę

Ma na pewno. Znowu niepotrzebna ironia :)

> ale jego do niej stosunek, tak jak uczucie do Orleańskiej (Anny, prostytutki) jest bliżej nieokreślony

Ojtam. On całymi dniami w robocie, ona sama w domu - małżeństwo tylko na papierze.

> pan 007 zamiast robić po prostu jeszcze jedną kopię każdego dokumentu

On ich nie kopiował (na zasadzie włożę byle jaką kartkę do kserokopiarki), zgrywał je na mikrofisze. "W tym kraju nie ma nawet papieru do dupy". Miał tyle materiałów, ile potrzebował plus dla pewności dokładnie go sprawdzali czy czegoś nie wynosi. Dyskusyjny jest jedynie ten sprzęt podsłuchowy, ale to łatwo można wytłumaczyć. W końcu to SB.

> nasz dzielny kopista-mikrofil(m) zabija cyngla (o którego nikt się nie martwi, i nikt nie sprawdza czy dobrze, lub wogóle wykonał swoją robotę)

Owszem, megabzdura. I jeszcze próbowali upozorować, że to Stroiński się spalił :)

> Nie wiemy, czy musi ona się spieszyć, czy za chwile przyjdzie właściwa pani, która te papiery miała z banku odebrać

Nikt ich nie miał odebrać. Miały sobie tam leżeć i czekać na lepsze czasy. Stroiński z Więckiewiczem odczekali aż wszystkie dokumenty znalazły się w sejfie i pojechali je stamtąd zabrać. Nikt się bankowi na pewno nie tłumaczył co jest w skrytce, kto po to przyjdzie, kiedy, ile razy itd. Zobaczyli znaną im kobitkę, podała hasło, zabrała dokumenty i w długą. Dyskusyjne jedynie, że załatwiane to było bez podpisu.

> czy kluczem do ich odebrania było specjalne hasło, nazwisko odbierającej, czy jej wygląd?

Hasło i nazwisko na paszporcie. A wyglądać musiała tak samo w końcu im się poprzednia opatrzyła co jakiś czas podrzucając nowe rzeczy.

> Nie wiemy czy pani Orleańska wiedziała z czym ucieka

Wiedziała, że ucieka z kupą kasy, która jej się przyda z dala od gościa, który cały czas się z nią bawił. Nic więcej nie musiała wiedzieć.

> jak i kiedy dowiedziała się jakiego kalibru są dokumenty, których posiadaczką się stała

Mało ważne, a wręcz zupełnie nieistotne :) To niedopowiedzenie (poza lakoniczną wiadomością w końcowych napisach) to akurat dobre zakończenie.

> jak udało jej się wywieźć te wszystkie osoby z kraju, gdzie wyjechac za granicę nie było łatwo...

Po 1989? Zapłaciła z pliku dolarów :)

Czyli wychodzi na to, że przesadzasz :) Dziury były, ale nie w takiej ilości jak to opisałeś. Pozdro! :)

ocenił(a) film na 7
Quentin_3

"Kluczem" do skrytki była znajomość kodu do niej i dowód tożsamości, w tym wypadku paszport i żeby Orleańska była podobna do właścicielki schowka (osoby na zdjęciu w paszporcie), przeprowadzili operację plastyczną. [Quentin_3 - serio w bankach nie wymagają przy tej okazji podpisu.]
To, komu kto chce podkraść informacje, wyjaśnia tekst na samym początku filmu: "Wśród wysokich funkcjonariuszy SB dochodzi do brutalnej walki o wpływy, pieniądze i polityczną nietykalność."

Chester07 - z żadną podaną przez Ciebie niejasnością się nie zgadzam. Film bardzo mi się podobał.

Quentin_3

I taką dyskusję lubię. Szacun. Oczywiście pozostaję co do tego filmu conajmniej sceptyczny, ale argumenty masz mocne. Pozdro.

ocenił(a) film na 7
Quentin_3

Szkoda, że tu nie ma sogów;)
Ten proszek to to nie było to, co dostali od lekarza? "Dwie tabletki i serce stanie"?
Lekarz był generalnie przekupiony pewnie i nie musieli jej niczego dawać na rzeczywisty stan leukocytów. Diagnoza mogła być podrobiona.
Zauważcie, że kiedy jej podał któryś raz ten proszek i poszła do innego lekarza - stan jej był ok. Widocznie to był jakiś tam proszek powodujący senność i tyle. Miał tylko dać powód, żeby zwróciła się do tego akurat lekarza.

Mi się film bardzo podobał. Rzadko mi się polskie filmy podobają.

dorcia_ma

Lek miał powodować skutki uboczne typu wysokie ciśnienie, krwotok (Viagra tak właśnie działa), lekarz był ustawiony, dlatego Więckiewicz po wszystkim go zlikwidował... masakra... a potem tacy jak Ty piszą że my (którym się film ewidentnie nie podobał) "nie oglądali dokładnie".

ocenił(a) film na 6
Quentin_3

zauwaze, ze urzadzenie do kopiowania mialo licznik, wiec nie bylo czym zrobic sobie kopii dla siebie; aparatu fotograficznego rowniez nie mogl wniesc, bo byl kontrolowany; zawartosc pieniezna i tak rekompensowala kosztowne zabiegi...

ocenił(a) film na 7
Quentin_3

Uczucie bliżej nieokreślone dla żony? Czy tylko ja zauważyłam, że do sceny seksu, chyba na klatce schodowej, opiera się dziewczynie jak może? Kochał żonę ewidentnie, a pracę traktował hmmm jako pracę. Unikał kontaktu z dziewczyną, nie całował jej nie przeleciał jak zrobiłby to inny. I czy tylko mi się wydawało, że w końcu kiedy doszło do stosunku facet o mało się nie rozpłakał? A może się mylę?

Co do zabójcy tego kopisty, jak go nazwaliście, że nikt nie sprawdza czy wykonał robotę... Ależ owszem, sprawdza, przecież wyrok na kopistę zostaje w końcu wykonany. Na koniec filmu jest powiedziane, że z Wiednia nigdy nie wrócił do Polski bo w kilka tygodni potem "słuch o nim zaginął". To rozumie się samo przez się.

mnulka

Czy żonę kochał czy nie, trudno stwierdzić, myślę że niekoniecznie. Owszem, pracę traktował jak pracę, ale nie chciał zbliżać się do Anny nie dlatego, że kochał żonę, ale dlatego, że po pierwsze był/chciał być profesjonalistą, a po drugie właśnie po to, żeby nie zapałać uczuciem do Anny, co mu się z resztą nie udało, ponieważ w scenie miłosnej na korytarzu rzeczywiście prawie się rozpłakał po wszystkim, ale nie dlatego, że został "zmuszony" do stosunku i go żałował ze względu na miłość do żony, ale ponieważ zrozumiał, że czuje coś do kobiety, którą teoretycznie ma po wykonaniu zadania zabić.

ocenił(a) film na 6
Quentin_3

To się nazywa wnikliwa odpowiedź

ocenił(a) film na 3
chester07

zgadzam sie w pelni - film dno.

pelno niejasnosci - to mogloby jeszcze byc - gdyby film byl spojny. niby sie to uczucie rodzi - ale tego nie widac - slaba gra aktorka?? rezyser zle poprowadzil te role na maxa.

troche przerysowany tez ten caly swiat przedstawiony w tym gniocie. ale to tez jeszcze mozna zniesc. ja sie tylko zastanawiam jak prostytutka, ktora skradla kase lacznie z dokumentami (ktorych jak wiemy nie wykorzystala) - dala rade kupic mega super mieszkanie z widokiem na opere w sydney.. no sorry. debilizm.

film dno. szkoda oczu i czasu.

sonnentor_filmweb

Jak dała kupić?? Zabawne pytanie :) pewnie za $ które ukradła przy okazji z dokumentami :)
Uczucia miało tam nie być...zrozumcie,że Więckiewicz to wyszkolony agent którego zadaniem było zdobyć zaufanie Anny i przekonanie jej do dobrowolnego udziału w akcji. Dlaczego nie powiedzieli jej po prostu "damy Ci kasę i zrobisz, to czy tamto"? Poczytajcie książki szpiegowskie czy inne filmy z tego gatunku. Osoba przekonana do swojej misji, widząca w niej większą korzyść niż pieniądze lepiej ją wykonuje niż kupiony człowiek, poza tym miała się zakochać w naszym agencie, a jak wiadomo kobieta zakochana jest w stanie zrobić wiele...tylko, że cała ta "zwerbowana miłość" wzięła w łeb, bo on się zakochał, a ona go rozszyfrowała. I poza tym ile musieliby zapłacić prostytutce, by dała się pod nóż??

Niejasności jakieś może i były w tym filmie, ale dla nikogo kto żyje w tym kraju gdzie są na każdego teczki, były lustracje i inne bajery.
Gdzie rzeczy których nie można było normalnie nabyć się "załatwiało". Wydaje mi się, że dla każdego z nas te niejasności są tak oczywiste, że szkoda taśmy na ich prostowanie. Wystarczy tylko obejrzeć film i podczas tego oglądania ruszyć trochę mózgownicą, przypomnieć sobie to co wiemy o tamtych czasach.

ocenił(a) film na 3
exanime

no wiem ze nie kupial tego za worek ziemniakow ale jakos slabo tej kasy tam bylo na taki apartment.

wszystko co piszesz to racja - ale ja osobiscie uwazam ze zostalo to bardzo kiepsko przedstawione. rezyser nie udzwignal tematu i juz.

ocenił(a) film na 7
sonnentor_filmweb

Skoro była prostytutką, to może tak się dorobiła?;)

Z resztą - jest scena kiedy zwraca się do Bohosiewicz, żeby jej pomogła. Niby w czym, jak przez resztę filmu jej nie ma? Może obie poznały jakiegoś Australijczyka? A to nie Bohosiewicz jest z nią w tym domu już w Australii?

dorcia_ma

W sumie może masz rację koleżanko...były przecież dewizowymi prostytutkami, to Australijczyków jakiś mogły znać lub się na nowym kontynencie dorobić, wszak w tym zawodzie chyba bezrobocia nie ma nigdzie i nigdy ;)

ocenił(a) film na 7
exanime

Myślę, że bardziej chodziło o pomoc w przewiezieniu córki tam, gdzie wyląduje. Raczej nie znały żadnych Australijczyków, a przynajmniej nie korzystały z ich pomocy. Wygląda na to, że Anna podjęła decyzję gdzie leci już na lotnisku, pewnie dlatego, że to najdalsze wymienione miejsce. A apartament? Ta scena jest odsunięta w czasie od pozostałych. Może dostała tam dobrą pracę, albo bogato wyszła za mąż, plus kasa zabrana z konta, której nie wiemy ile było, ale w domyśle dużo. To nieistotne - chodzi tylko o to, że ma się dobrze.
Film nie był dla mnie niejasny, a nawet bardzo nie skupiałam się na oglądaniu, wszystko jest raczej logiczne. Gdyby było powiedziane, że "muszę ją zwerbować i dosypuję jej środki, żeby się gorzej czuła i chciała operacji", "zaczynam się w niej zakochiwać", "jestem sb-kiem" "a to w takim razie nie będę Panu przeszkadzać, bo się Pana boję, jak wszyscy" to film byłby straszny.
Wyobrażacie sobie takie dialogi w filmie? Dla mnie film był kompletnie zrozumiały bez tego.

ocenił(a) film na 5
neshka

Fabula jest w kilku momentach naciagnieta do granic mozliwosci, ale gdyby glowna role kobieca zagrala nie p. Pierzak vel Orleanska to moze i przyjemnosc bylaby wieksza. Niestety plan zdjeciowy Zlotopolskich to nie miejsce na zbieranie aktorskich szlifow i stad przepasc miedzy gra Wieckiewicza a jej jest moze tak zauwazalna. MIalem niezly ubaw ogladajac grer Wieckiewicza, ktory tu zagral SB-ka przywoicie by w Rozyczce rozwinac sie jeszcze bardziej. Co by nie powiedziec - chlop ratuje ten ogolnie niezbyt udany film.

Batman_7

Pytacie skąd miała kasę na apartament? :-) Pieniacze znajdujące się w skrytce były tylko dla chwilowego urządzenia się (lotnisko, hotel). Prawdziwa kasa leżała w tych materiałach. Do dzisiaj można z tego wyciągnąć niezła kasę.

rutten

Dla mnie scena bardzo dobra. Apartament z widokiem bodajże na operę w sydney wskazał, że główna bohaterka w końcu tam wylądowała, sprowadziła córkę z pomocą koleżanki ii ogólnie się urządziła. Bardzo ważne było to co oglądała w telewizji, czyli wystąpienie Wałęsy (albo Bolka, jak kto woli) po chyba wygranych wyborach prezydenckich mówi, że powstaje III RP. Główna bohaterka, która poznała materiały jakie skradła się tylko do siebie uśmiecha. Pamiętamy, że na początku filmu gdy odbywało się spotkanie ludzi służb, którzy mówili o skopiowaniu materiałów, stwierdzili oni, że po tym skopiowaniu nie ważne kto będzie rządził to oni będą pociągać za sznurki.

ocenił(a) film na 7
Batman_7

O tak Więckiewicz jest stworzony do roli .... brutalów.

ocenił(a) film na 8
mnulka

A widziałeś Wymyk?

ocenił(a) film na 7
kinofanka_2

Jasne.

ocenił(a) film na 7
dorcia_ma

Jeśli chodzi o pomoc, to wydaje mi się, że chodziło o to, żeby sprowadzić córkę, co na koniec jest pokazane jak obie z córką siedzą w Sydney.

chester07

Zgadzam się w 100%. No, może poza tajemniczym proszkiem - jeśli dobrze pamiętam to był to sildenafil, (np. bardziej znana nazwa handlowa - Viagra) który faktycznie mógł wywołać skutki uboczne, jakich bohaterka doświadczała. Generalnie - gniot.

chester07

Muszę się zgodzić z Chesterem07 - miałem identyczne przemyślenia kiedy skończyłem oglądać film.Na dodatek opis na Filmwebie jest mylący,gdyż po jego przeczytaniu nastawiłem się na mega skomplikowaną intrygę,a tu dostałem dość prosty scenariusz pełen niedopowiedzeń.
Zastanawia mnie jedna rzecz - na jakiej zasadzie główny bohater szukał kandydatki na agentkę.Czy odwiedzał wszystkie bary/lokale i obserwował pracujące tam prostytutki,czy może miał fuksa i napatoczył się na Orleańską praktycznie od razu?No i ciekawe jest to,że nasza bohaterka zna płynnie dwa języki (choć może to był standard u prostytutek w tamtych latach,nie wiem...).

ocenił(a) film na 7
Skaffim

Pytanie jak szukał słuszne, ale tak naprawdę nieistotne. ;)
Jeśli chodzi o języki to całkiem prawdopodobne. Ona nie stała na ulicy, a obracała się wśród bogatych obcokrajowców. Myślę, że dziś też luksusowe prostytutki znają języki. ;)

chester07

Dzisiaj przypadkowo obejrzałem ten film w necie .
Spodobał mi się do tego stopnia że postawiłem trochę o nim poczytać . No trafiłem na Twój post.
Sadzać po pytaniach które zadałeś masz lat niewiele a historia współczesna to nie Twój konik . Bo na szkołę to wiem ze młode pokolenia niema co liczyć .
JA czołgi pamiętam z ulicy , 14 grudnia, bo matka wysłała nas do szkoły . Przegapiliśmy komunikaty w TV o tym że szkoły zostały zamknięte . W pierwszych wyborach już uczestniczyłem .
Dla mnie film jest aż nadto jasny i zrozumiały .Prostytutki , cinkciarze , kierowcy TIR-ów (wyjazdy na zachód) funkcjonariusze SB bo to byli nierzadko ludzie z wyższym wykształceniem . I te profesje to były jedne z nielicznych dzięki którym można było dobrze zarobić .
W filmie pokazano świat raczej beztroski i dość kolorowy . Zapewne dlatego żeby był do zaakceptowania przez młode pokolenie . Tak naprawdę nie było . Nawet nie widać specjalnego przeskoku miedzy Austrią a Polską . A zapewniam Cię ze był szokujący.
Lek podawano kobiecie aby wywołać wrażenie choroby resztę załatwiał lekarz SB.
Legitymacja którą pokazywał bohater filmu działała cuda w tamtych czasach a zresztą często nie musieli jej nawet wyjmować po zachowaniu było widać z kim masz do czynienia . Oni się bali niewielu albo nikogo w przeciwieństwie do szarego obywatela .
Co do poszukiwań zabójcy killera czy lekarza ? To byli ludzie SB wiec sprawa była od razu zamiatana pod dywan .
Najpierw trzeba było się dowiedzieć kto kropnął kolesia a potem decydować czy w ogóle będzie miał pogrzeb , czy może wyjechał na placówkę np do Afryki:) Mogłoby być tak że koleś naraził się np kolegom zza wschodniej granicy to wtedy od razu się mówiło że wyjechał do sanatorium:))))). Wszystko było możliwe.
Dziennikarze wtedy nie rządzili , oni byli narzędziem władzy. Internetu nie było a za ulotki czy gadanie miałeś zaproszenie do smutnych panów.
Ale uwaga . Ja czuje powrót tamtych czasów. Dla mnie historia zatacza koło:(
Żeby zrozumieć film pogadaj z rodzicami albo dziadkami , oni Ci wytłumaczą.

roman_k

W porządku, zgadzam się - tak było. Jednak mój post dotyczył nie sytuacji polityczno-społecznej tamtych (i wg Ciebie obecnych również) czasów a dziur logicznych w filmie.

chester07

Film obejrzałem, z kilkuminutową przerwą, ale nie przeszkodziło mi to w odgadnięciu o co biega, z akcji która toczyła się dalej. Naprawdę nie wiem czego tu nie da się zrozumieć (błędy logiczne). To jest kilkadziesiąt minut, w których trzeba przedstawić bardzo długo historię i reżyser z scenarzystą nie mogą wszystkiego łopatologicznie wytłumaczyć. Film zmusza do myślenia i takie lubię. Powodzenia w oglądaniu kolejnych filmów. Polecam do obejrzenia "Człowiek z Księżyca" Formana, szczególnie końcówkę, tam dopiero jest dziura logiczna ;)

zakh

Miałem przyjemność obejrzeć ten film - jest świetny.

ocenił(a) film na 2
chester07

zadzam się,bez sensu i kupy sie nie trzyma,Więckiewicz dobry,ale z kicy dzieła nie zrobi...

ocenił(a) film na 7
chester07

Ty po prostu już na początku nie zajarzyłeś filmu to jak Ci się miał podobać.

chester07

Wszystkie odpowiedzi na twoje pytania sa w filmie. Nie ma tam zadnych niedopowiedzen.

ocenił(a) film na 7
chester07

tępemu idiocie ciężko zrozumieć...

chester07

Cóż, nie wypominając nikomu wieku, bo to bez sensu, a i nie jest moją intencją obrażanie kogokolwiek... Ale żeby zrozumieć rozgrywki PRLowskich służb u schyłku ustroju, trzeba po prostu mieć tych lat tyle, żeby coś z tamtych czasów pamiętać. Co nie zmienia faktu, że film arcydziełem nie jest :)