Film made in Hongkong. Główny wątek to porwanie autobusu z turystami że by uwolnić swojego szefa. Był nim taki gościu z brodą i chyba turbanem. Jak raz mu przynieśli jedzenie do celi, to złamał strażnikowi rękę prze otwór w drzwiach.
Drugi film również z Hongkongu. Dominowały w nim walki ninja. Był tam taki jeden, co nazywał się chyba "Czerwony Skorpion" i wszystkich rozwalał. Był nim jakiś blondasek Europejczyk.
Oba filmy raczej z lat 80.