Doskonałe dokumenty i rosyjska mafia – 21. WFF

- / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Doskona%C5%82e+dokumenty+i+rosyjska+mafia+%26+8211+21.+WFF-24486
Od piątku trwa 21. Warszawski Festiwal Filmowy. Do końca przyszłego tygodnia zostanie pokazanych 130 filmów praktycznie z całego świata. Oprócz dzieł uznanych twórców kinomani mogą zapoznać się z twórczością debiutantów, dokumentami oraz prawie nieznanymi w naszym kraju produkcjami rodem z Burkina Faso, czy Kazachstanu.

Festiwal to również okazja do spotkania z filmowcami i porozmawiania z nimi o ich pracy.
Z dziennikarzami spotkał się między innymi Bent Hamer, autor doskonałych "Historii kuchennych", którego najnowszy film "Factotum" pokazywany jest w ramach tegorocznej imprezy.
Powstały w oparciu o prozę Charlesa Bukowskiego obraz, to historia żyjącego na krawędzi pisarza Henry'ego Chinaskiego, który pije i nieustannie zmienia pracę imając się najrozmaitszych zajęć. Tak naprawdę Chinaski chce robić to, na co ma ochotę: przesiadywać w barach, obstawiać wyścigi konne, zadawać się z kobietami i tworzyć.

Mimo, iż w obsadzie "Factotum" znalazły się hollywoodzkie gwiazdy w osobach Matta Dillona i Marisy Tomei, filmowi temu daleko do papki, jaką do wielu lat karmi nas stolica światowej kinematografii. To inteligentna, brawurowo zagrana i przede wszystkim szalenie dowcipna produkcja, która na pewno zyska uznanie u festiwalowej publiczności. (dw)

Nie rozczarował również Aleksiej Bałabanow, rosyjski reżyser znany polskim widzom dzięki filmom "Brat" i "Brat 2". Jego najnowszy obraz "Ciuciubabka" to dynamiczna, wypełniona czarnym humorem i miejscami makabryczna komedia przywodząca na myśl kino Quentina Tarantino. Bohaterami filmu są dwaj gangsterzy (jeden z nich o fizjonomii do złudzenia przypominającej Romana Giertycha), którzy w połowie lat 90. działają na usługach lokalnego mafioso Michałycza (fenomenalny Nikita Michałkow). Niestety, proste z pozoru zadanie zlecone im przez szefa okazuje się kompletnym fiaskiem, kiedy bohaterowie padają ofiarą zasadzki zastawionej przez skorumpowanego policjanta.

"Ciuciubabka" zwraca na siebie uwagę przede wszystkim wybornym aktorstwem, zabawnym (choć często makabrycznym i dosadnym scenariuszem) oraz doskonałym przedstawieniem siermiężnego, rodzącego się dopiero światka mafijnego. Miłośnicy kina spod znaku Quentina Tarantino nie powinni wyjść z kina rozczarowani. (mk)

Zadowoleni będą również wielbiciele dokumentów. Spośród wielu filmów dokumentalnych, jakie znajdują się programie tegorocznego festiwalu, osobiście polecam dwa: "Swobodni jeźdźcy, wściekłe byki" z 2003 roku oraz telewizyjny "Być punkiem" z roku 2005.

Pierwszy z nich, powstały w oparciu o książkę Petera Biskinda, to fascynująca opowieść o Hollywood lat 60. i 70. – czasach, kiedy - na krótko - reżyser zyskał w światowej stolicy filmu ogromną władzę, co zaowocowało powstaniem w USA wielu wybitnych produkcji autorskich. Epoka ta skończyła się wraz premierą "Gwiezdnych wojen" George'a Lucasa i "Szczęk" Stevena Spielberga – filmów, które wyznaczyły w kinie nową erę – erę superprodukcji przygotowywanych z myślą o nie o wartościach artystycznych, ale z nastawieniem na maksymalne zyski.
Zanim to jednak nastąpiło w Hollywood powstały, obok niskobudżetowych produkcji Rogera Cormana przygotowywanych z myślą o kinach samochodowych, takie dzieła jak "Swobodny jeździec", "Bonnie i Clyde", "Dzika banda", "Rozmowa", czy "Ostatni seans filmowy". Ich realizacja była możliwa dzięki wyjątkowej atmosferze, która na kilka lat zapanowała w stolicy filmu.
"Swobodni jeźdźcy, wściekłe byki" to fascynujący portret tamtych czasów i twórców, którzy wtedy doszli do głosu. To także historia filmowego świata pełnego narkotyków, alkoholu i używek, które dla niektórych twórców stały się z czasem ważniejsze od ich filmów. (mk)

Nie rozczaruje Was również amerykańsko-brytyjski dokument "Być punkiem", którego autorzy podjęli się opowiedzenia historii narodzin i rozwoju jednego z najważniejszych nurtów muzycznych XX wieku, dzięki któremu w latach 90. powstał grunge. Wywodząc korzenie punk rocka z Ameryki reżyser Don Letts przedstawia najważniejszych twórców muzyki i ideologii punk. Wyjaśnia w jakich okolicznościach doszło do narodzin tego nurtu i co sprawiło, że w krótkim czasie punkowa rewolucja ogarnęła cały świat.
O muzyce i tamtych czasach opowiadają członkowie punkowych kapel, dziennikarze, właściciele klubów oraz zafascynowany tą muzyką reżyser Jim Jarmusch.
Dla miłośników punka dokument Dona Lettsa będzie wspaniałą podróżą sentymentalną ilustrowaną utworami najbardziej znanych formacji punkowych, dla młodych ludzi, zafascynowanym kompozycjami komercyjnych kapel typu Limp Bizkit, opowieścią o czasach, kiedy muzyka faktycznie mogła zmienić świat. Polecam.

W ramach festiwalu pokazano również "Ukryte" (nagroda w Cannes za reżyserię) najnowszy film Michaela Haneke, jednego z najciekawszych europejskich twórców.
Tak jak w słynnym "Funny Games" reżyser zaprasza widza do gry, nieustannie mnożąc pytania i wątpliwości. Bohater filmu (Daniel Auteuil), prezenter telewizyjny otrzymuje taśmę wideo, na której widzi swoja rodzinę. Tajemnicze przesyłki zaczynają się powtarzać, a żartowniś dołącza do nich krwawe rysunki. Rodzina Georgesa stopniowo zaczyna popadać w obsesję.
Umiejętnie stopniowane napięcie, powoduje, że rozwiązanie zagadki z minuty na minutę staje się coraz bardziej fascynujące. Haneke prowokuje, czyniąc ze swego psychologicznego dreszczowca inteligentną metaforę polityczną, porusza temat relacji między zachodem i byłymi koloniami, odkrywając jaki wpływ przeszłość może mieć na teraźniejszość.
"Ukryte" nie są typowym thrillerem, akcja filmu toczy się dość wolno, sporo tu rozmaitych tropów, zwodzenia widza. Mimo że atmosfera zagrożenie stale jest w filmie obecna, to momentami bliżej mu do dramatu społecznego. Na uwagę zasługują świetne kreacje Daniela Auteuil, Juliette Binoche i Annie Girardot, która zagrała w filmie epizodyczną rolę. (dw)

19. festiwalowi towarzyszyła retrospektywa filmów Ventury Ponsa największego katalońskiego reżysera, człowieka-instytucji. Pokazywano wówczas aż 10 jego produkcji. W tym roku można obejrzeć najnowszy film twórcy zatytułowany "Głupia miłość". Jego bohater Pere-Lluc wpada pewnego dnia na drabinę i zakochuje się do szaleństwa w jej właścicielce. Zaczyna ją śledzić, obserwuje jej dom, krążąc pod oknami, zostaje nawet klientem firmy, którą Sandra prowadzi wraz z mężem.
Tytułowa głupia miłość jest udziałem kretyna, idioty, głupca, bo takimi epitetami charakteryzuje samego siebie bohater, który z rozbrajającą szczerością komentuje z offu wydarzenia na ekranie. "Nam kretynom pozostaje tylko miłość, bo ona jest za darmo" – tego rodzaju komicznych puent jest w filmie więcej. Obraz może się podobać, głównie dzięki walorom komediowym. Zabawne dialogi, ironiczne spojrzenie na świat i emanujący z ekranu erotyzm, głównie za sprawą Cayetany Guillen Cuervo w roli Sandry czynią z "Głupiej miłości" niezłą rozrywkę. (dw)

Przed nami jeszcze 7 dni festiwalowych projekcji a przed Wami kolejne relacje z opisame najciekawszych, naszym zdaniem, filmów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones