RECENZJA: Serial "1992: Wielka gra". Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie 1992

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/RECENZJA%3A+Serial+%221992%3A+Wielka+gra%22.+Igrzyska+Olimpijskie+w+Barcelonie+1992-154648
RECENZJA: Serial "1992: Wielka gra". Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie 1992
źródło: materialy promocyjne
W Viaplay zadebiutował serial dokumentalny "1992: Wielka gra" opowiadający o kulisach legendarnego meczu w historii polskiego futbolu. Był to wielki finał rywalizacji piłkarzy podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku i jak pisze nasz recenzent Maciej Satora: "nasze własne Mission: Impossible".

W opisie serialu można natomiast przeczytać: "Choć Biało-Czerwoni przegrali wtedy z Hiszpanami 2:3, wracali do kraju w chwale bohaterów, a wywalczony tytuł wicemistrzów olimpijskich do dziś pozostaje ostatnim wielkim sukcesem polskiej reprezentacji w piłce nożnej".
Jak to właściwie było?

Fragment recenzji serialu "1992: Wielka gra" w reżyserii Michała Bielawskiego znajdziecie poniżej. Całą można już przeczytać na katcie serialu pod LINKIEM TUTAJ

recenzja serialu "1992: Wielka gra", reż. Michał Bielawski


Kiełbasy do góry i golimy frajerów
autor: Maciej Satora

Dawno, dawno temu, przed aferą premiową i nietrafionym karnym z Portugalią, była sobie reprezentacja Polski. To czasy futbolu pamiętane jak przez romantyczną mgłę. Premierem kraju jest wówczas Hanna Suchocka, na Stadionie Dziesięciolecia kwitnie największy bazar w Europie, a pamiętane z poprzedniego systemu gigantyczne kolejki ustawiają się do pierwszej restauracji McDonald's. Piłka jest inna; niby wciąż kulista, a jednak trochę kanciasta; niby profesjonalna, ale też bez przesady. Czasem nie starcza na nowe korki czy rękawice, ale to w sumie tylko błyszczący bajer. W końcu zawodnikiem i tak jest się tylko na pół etatu, drugie pół wypełnia bycie człowiekiem. Zamiast diety ścisłej – piwna piana na wąsach i papieros w dłoni. Zamiast wyuczonych formułek w wywiadach i panowania nad wizerunkiem – młodzieńczy freestyle osobowości. Zamiast izolujących się od świata półbogów – zwykłe chłopaki, trochę speszone nadziejami, które pokłada w nich naród. 


W tym czasie polska piłka po latach dobrej passy znów zwraca się w kierunku mitotwórczej gawędy o przeszłości. Rozpamiętywana klątwa Zbigniewa Bońka potęguje marazm w narodzie, przekonanym o własnej bylejakości i wstydliwie zerkającym na sukcesy Zachodu. Stan polskiej piłki jest trochę jak lustro odbijające społeczne kompleksy w ogóle. Czuć to też w niedoinwestowanym PZPN-ie, gdzie po korytarzach niesie się nieśmiałe echo rewolucji; wciąż zbyt stłumione, by przekonać związkowy beton do zdecydowanych działań, ale wystarczające do wywołania jakiejś wymiernej reakcji. Naciski reformatorów pozwalają na wypracowanie kompromisu. Choć w pierwszej reprezentacji ma zmienić się niewiele, ta druga, młodzieżowa, zostaje powierzona Januszowi Wójcikowi; obiecującemu trenerowi z nowoczesną wizją gry. Cel? Awans na Igrzyska Olimpijskie poprzez zajęcie pierwszego miejsca w grupie z Anglią, Turcją i Irlandią. Nasze własne Mission: Impossible.


Kontekst zarysowany przez "1992: Wielką grę" zdaje się fundamentalny dla zrozumienia, dlaczego gdy mój dziadek z ojcem zaczynają dyskusję o reprezentacji Wójcika, ich głos po 30 latach wciąż drży z ekscytacji. Trzyodcinkowy serial Michała Bielawskiego chwyta jej fenomen od każdej możliwej strony, nie tylko regularnie wchodząc w pęknięcia narodowego pomnika, ale i tłumacząc, dlaczego w ogóle został on zbudowany. Robi to przeważnie ustami innych, przeplatając gadające głowy byłych piłkarzy, trenerów i dziennikarzy z archiwalnymi momentami naprzemiennej chwały i młodzieńczej lekkości ducha. Moc serialu Bielawskiego leży więc nie w formie (choć jak na skromną produkcję Viaplay, "1992" jest wyprodukowany bez zarzutu), ale w tym, co w opowieściach o futbolu najpiękniejsze – sile anegdoty. I chociaż samym skierowaniem kamery na Orlęta Wójcika reżyser składa im kolejny symboliczny wieniec, wie dobrze, że najciekawszym pozostaje ludzkie oblicze zawodników. Po pierwsze dlatego, że ta wizja przeszłości jest nostalgiczną odtrutką na dzisiejszy skomercjalizowany futbol, zamieniający współczesnych piłkarzy w podporządkowane PR-owi cyborgi albo wypłukane z osobowości banery reklamowe. Po drugie: bo właśnie w zachowanych przez pamięć emocjach, a nie w suchych wydarzeniach boiskowych, kryje się prawdziwa wartość tego sportu. Wartość, którą, w odróżnieniu od medali czy pucharów, można obdarzyć miliony. 

Cała recenzja serialu "1992: Wielka gra" do przeczytania TUTAJ


Zwiastun serialu "1992: Wielka gra"




Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones