"Drapieżnik" z
Richardem Gere'em w roli głównej wzbudził mieszane uczucia zarówno wśród widzów jak i recenzentów. Łukasz Muszyński okazał się dla filmu dużo bardziej łaskawy niż Michał Walkiewicz. Dziś proponujemy Wam lekturę dwugłosu w sprawie nowego dzieła twórcy
"Infernal Affairs".
Michał Walkiewicz: Najkrócej rzecz ujmując, mamy do czynienia z thrillerem z pretensjami. Te są trojakiego rodzaju: film chce być efektownym shockerem, przedstawiać rzeczowy ogląd problemu przestępstw seksualnych, a przy okazji zabrać widza w podróż do mrocznego jądra ludzkiej duszy. Czyli kawa na ławę. Na dzień dobry plansza z wiadomością, że na tysiąc zarejestrowanych przestępców na tle seksualnym przypada tylko jeden kurator. Potem subtelny jak wiosenny poranek wypis z Nietzschego (
„Kiedy ścigasz potwory, uważaj żeby samemu nie stać się potworem. Gdy za długo patrzysz w otchłań, ona także patrzy na ciebie”) Jest temat i motto? To cowabunga i do przodu!
WIĘCEJ Łukasz Muszyński: Twórca
"Infernal Affairs: Piekielnej Gry" zanurza się w podświadomości współczesnej Ameryki, by wyłowić z niej dwie podstawowe żądze człowieka: seks i przemoc. Straciły one jednak ludzki wymiar. Świat przewrócono na plecy i brutalnie zgwałcono. Kim jest tutaj Babbage? Ostatnim sprawiedliwym próbującym przywrócić rzeczywistość do pionu? A może stanowi taki sam jak jego podopieczni produkt zdegenerowanego społeczeństwa? Reżyser nie udziela jednoznacznej odpowiedzi: pewnie zagubił się w swym ponurym uniwersum.
WIĘCEJ