Może zacznę od wyjaśnienia sprawy mieszkania jego i Rimy. Już dawno w jednym z wywiadów Alan wyjaśnił dlaczego mieszkają oddzielnie. Kilkanaście i dziesiąt lat temu Pani Horton była aktywną politycznie osobą. Kilkakrotnie kandydowała do chyba Rady Miejskiej i wygrywała. A ponieważ kandyduje się w okręgu w którym jest się zameldowana. Rima nie zmieniała miejsca zamieszania. Po drugie Alan jest wręcz pedantem, a Rima podobno nieco mniej :) a tak każde z nich ma swój kącik do którego mogą zawsze wrócić, a kiedy chcą to mogą pobyć razem. Odkąd Pani Horton przeszła na emeryturę (wcześniej wykładała na uczelni) jeździ z Alanem na plany filmowe.
A co do miłości, że nie ma takiej. Może Alan miał romanse ale dobrze skrywane? Chociaż ja w to wątpię. To mężczyzna całkiem innego pokolenia, inaczej patrzy na kwestię związku, Wiem że inni w jego wieku "szaleją', ale on jest raczej typem domatora i wiernego mężczyzny, skoro znalazł kobietę z którą mu dobrze, to po co szukać i kusić los, że straci się to co ma. Tyle mogłam wywnioskować na podstawie wywiadów z nim, których sporo się naczytałam.
A teraz 24 godziny z Alanem... Ponieważ mam dobrze ponad 20 lat :) jakoś seks z facetem po 60 mnie nie przeraża. Wszystko zależy od tego, co się czuje do tej drugiej osoby, wtedy nie zwraca się uwagi na wygląd...
No znowu zboczyłam z tematu...Alan. Po pierwsze rozmowa, o jego ulubionych utworach: muzycznych, literackich i innych. Wspólny spacer, a wieczorem.... blask świec, zimny szampan, truskawki i bita śmietana :D... a co tam:D
Maj Law,
nie sprzeczamy się o Seva, bo wiadomo, że kocha nas wszystkie. Tak samo, jak my jego. Prawda, Sev?
Sprzeczamy się o Alana, który laws onli mi. MI, not ju or Sarah.
Hi laws mi, je, je je!
Kejt, serio bys poszla z facetem starszym od Ciebie o 40 lat do lozka ?
Ja bym miala opory przez starszym 20 a co dopiero o 50...
Ale coz. Daznt mater.
baj de łej.
Kejt its jur drim.
Aj min Alan's law.
Alan daznt law ju.
Du ju anderstend?!
Pewnie, że bym poszła. Z Alanem? No baaa!:)
A tak serio, to nie wiem. Być może. Już mówiłam, że mam dziwne skłonności.
Choć 40 lat to może rzeczywiście trochę duża różnica wieku.
Ale cóż, nigdy nic nie wiadomo:P
PiEs.
Sarah. Ju ar soł inkredibli stiupid! Hał kud ju fink dat Alan kud law samłan soł agli end stiupid lajk ju? Ju dont iwen łont tu goł tu bed łid him, bikoz his tu old for ju.
Soł, it iz soł obwius dat hi laws mi, not ju. Ju sili lityl gerl.
tak, jestem tu "swieza" i na pewno nie mam pojecia o waszych "specyficznych sposobach wymian mysli, pogladow". ale to nic nie znaczy.
po pierwsze: przepraszam, bo zapomnialam wstawic smiley'a za moje pytanie, abyscie wszystkie mogly zrozumiec, ze ja tylko zartuje. :)
po drugie: ja, bron boze, nigdy bym nie uwazala, ze jestescie naprawde zakochane w tym mezczyznie! serio. uznalabym, ze jest to mozliwe, dopiero gdybyscie mi napisaly, ze naprawde spedzilyscie z alanem jeden caly dzien, lub nawet miesiac, i znacie go na tyle dobrze, aby moc go pokochac.
wedlug mnie, te wszystkie dziewczyny, ktore uwazaja, ze sa zakochane w jakiejs slawnej osobie, nie maja ani troche racji. sa najwyzej zauroczone. nie maja pojecia o tym, jaka ta osoba jest prywatnie, wiedza tylko to, co dana osoba swiatu pokaze. a swiat bardzo latwo jest oklamac, pokazac siebie lepszym, niz sie jest naprawde.
mam szczera nadzieje, ze zrozumialyscie wszystkie o co mi chodzi. i mam nadzieje, ze nie czujecie sie... zranione, lub zle potraktowane, przez moje pytanie.
fajnie by bylo, gdybysmy wszystkie korzystaly z tej stronki w pokoju. moim glownym celem w ostatnich czasach jest znalezienie tutaj paru pokrewnych dusz. przynajmniej jesli chodzi o tematy filmowe.
mam wiec dwa pytania: ile wlasciwie macie lat? (pytam tylko z czystej ciekawosci) i co sadzicie o emmie thompson? (ona jest czyms w stylu mojego "idola". brr, nie lubie tego slowa. :) ona... jest godna podziwu kobieta. a ja jestem ta osobka, ktora ja podziwia.)
czekam na odpowiedz(i).
nie czujemy się w żaden sposób urażone, broń boże!
po prostu Twoja wypowiedź sprawiła wrażenie, jakbyś nasze głupotki wzięłaś bardzo serio i poczułam się w obowiązku uświadomić Cię:)
co do wieku - był nawet temat, w którym wszystkie publicznie przyznawałyśmy się do naszych lat. rozpiętość mamy sporą - od 13 wzwyż, a kiedyś na czat zawitała nawet pani powyżej trzydziestki.
osobiście liczę sobie 21 wiosen.
o Emmie Thompson myślę jak najbardziej pozytywnie - dobra aktorka, no i przyjaźni się z Alanem:), ale nie darzę jej jakimś szczególnym uwielbieniem czy sentymentem (być może sama nie wiem, co tracę, ale cóż...)
a tu na forum koegzystujemy pokojowo, nie zdarzają się jakieś ostrzejsze wymiany poglądów. jeśli się kłócimy, to raczej na czacie, na który serdecznie zapraszam codziennie około 19:
http://www.polchat.pl/chat.php?_room=dorimtorium14
obowiązkowa herbata. bez poczucia humory nie wpuszczamy :)
(czasem trudno za nami nadążyć, zwłaszcza, jeśli zaczynamy się kłócić na nasz ulubiony temat:P)
pozdrawiam serdecznie i witam w imieniu wszystkich chorych na alanholizm:)
Kejt (jak zwykle szalona)
Zobacz kilka tematow nizej, tam jest moj temat i wszystkie sie przyznaly:) A ta rozpietosc jest naprawde duza.
Ja mam 13. Ale to tylko nic niewarta liczba, bo i tak nie czuje sie na 13-nastolatke.
Oczywiscie nie czuje sie zraniona w zaden sposob :)
Lubie dyskusje i oczywiscie musialam powiedziec co o tym mysle, a jak!
I doprawdy osoy, ktore mowia, ze kochaja jakas gwiazde myla sie, bo kochaja co najwyzej jakis wyimaginowany wizerunek.
Co do Emmy- szanuje i podziwiam. Bardzo lubie. I to wszystko ;)
Pozdrawiam ;***
no, to mi ulzylo, bo juz myslalam, ze tutaj sa same staruchy. :)
nie, zartuje, ale... ciesze sie, ze jestescie takie mile wobec mnie. :)
ja strasznie lubie alana, ale jestem bardziej emmoholiczka, szczerze mowiac. od jakichs dwoch lat jestem jej "fanka". (tego slowa tez nie cierpie... :))
ja mam lat czternascie. skonczylam w sierpniu. ale wlasciwie wiek nic nie znaczy.
pozdrowionka i do nastepnego razu! i dzieki za zaproszenie do czatu. :)
Witam serdecznie nową alanholiczkę :) Jakże mi miło cię poznać.
cóz. ja też stara nie jestem, jeśli mnie moja skleroza nie myli mam 14 lat :P co nie przeszkadza mi wielbić 61-no letniego alana.
Nasze grono się powiększa. Cieszy mnie to, oj cieszy ^^
rowniez serdecznie witam emoo/alanoholiczke ;)
masz racje, wiek nic nie znaczy.
czyatjac Twoje wypowiedzi powiedzialabym, ze masz przynajmniej 17 lat.
Ugh. Coz ;)
pozdrawiam ;**
witam, witam wszystkich jeszcze raz!
wlasciwie wiek alana czy emmy tez nic nie znaczy. ludzie az tak strasznie duchowo sie nie zmieniaja z wiekiem.
mysle ze wszyscy ludzie do konca zycia w glebi serca zostaja dziecmi.
wiec nie ma w tym nic dziwnego, ze podziwiamy/wielbimy/... 61-no letniego alana. on jest tylko starszy, wiecej przezyl, ale wlasciwie jest na tym samym "poziomie" jak my. :)
tak samo emma - jestem pewna, ze bym sie mogla z nia superowsko zakumplowac, mimo ze jest ode mnie 34 lata starsza. :)
pozdrowionka!
Nie mam zbyt wygórowanych życzeń.Wystarczyłoby żeby mi coś poczytał(w jego wykonaniu nawet książka telefoniczna była by wciągająca niczym najlepszy kryminał).Mnie nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne.:)
Pozdrawiam fanki Alana.:)
Chyba zaskoczę wszystkie ,jak jeden mąż,dziewczyny na tym temacie-forum.Dla mnie Alanek nie jest potencialnym kochankiem tylko wymarzonym,wyśnionym,OJCEM!!!Mój prawdziwy zmarł jak miałam zaledwie dziewięć miesięcy i dlatego nie mogłam go zapamiętać.Moze wydać sie Wam to śmieszne,ale zawsze go sobie tak wyobrażałam.Jakby wyglądał jeden dzień z Alankiem?No cóż,bardzo prosto!Poszlibyśmy na bardzo długi spacer,połączony z obiadem,jakimś kinem (ciekawe czy byśmy wybrali taki sam tytuł?).Nie wiem czy od razu bym mu wyznała jakie uczucia do niego drzemią na dnie mego serca.Wszystko by zależało od tego jakby nasza znajomość się potoczyła.Bardzo bym też chciała poznać kobietę,której jest tyle lat wierny.Pozdrawiam wszystkie potencjalne moje macochy :D
Masz rację! Mimo, że mam ojca, czasami widze Alana jako takiego opiekuńczego tatusia-przyjaciela. Nie wiem dlaczego... tak po prostu. Wiele razy wyobrażałam sobie jego i jego dzieci razem, oczywiście gdyby je miał. A szkoda, że nie ma. Nie będę się nad tym teraz tu rozwodzić bo przynudzałam o tym w innym temacie.
A Rimę swoją drogą też bym chętnie poznała, bo ciekawa jestem co ona ma tkaieog w sobie, że Alan zapałał do niej miłością. Wdzięczne jej jesteśmy przede wszystkim za zaciągnięcie Alana na deski teatru.
Kwestii urody nie będę tu poruszac :). Daruję to sobie.
Ale zdecydowanie masz rację!
<kłania się nisko>
Po pierwsze mam natchnienie, więc podejrzewam, że to nie będzie krótki post. Po drugie, skoro mam wenę, to muszę się gdzieś wygadać. Po trzecie uwielbiam ten temat, wprost kocham. Jak nie mam się czego czepić/robić/mam nudy, to sobie czytam;) to najbardziej zróżnicowany temat ze wszystkich, a jak ktoś się go czepi to jest automatycznie niesamowicie wylewny. I zawsze jak go czytam to pojawia się na mych ustach drobny uśmiech;))
Jeden dzień z Alan'em? Pewnie jakbym go zobaczyła, to otworzyłabym paszczękę, wytrzeszczyłabym gały i tak bym stała, a jakby się odezwał, to pewnie dostałabym porażenia bębenków usznych, a jakby się uśmiechnął, to pewnie nici ze wspólnie spędzonego dnia, bo groziłoby mi to wylewem/zawałem lub jakąś inna groźną przypadłością ze skutkiem tragicznym...TO TYLE, NA TEMAT JAKBY PRAWDOPODOBNIE BYŁO W RZECZYWISTOŚCI, ALE,ALE... jeśli mam się wypowiadać na temat wizji wspólnie spędzonej DOBY z Sami-Wiecie-Kim, która tkwi głęboooko w mojej dzikiej, nieokiełznanej, perwersyjnej PODŚWIADOMOŚCI to...wolę to przemilczeć, aby nikogo nie skrzywdzić/zdemoralizować/zaszokować...
btw-dobrze podejrzewałam;)
Z początku całkiem nieśmiała...wogóle bym sie nie odzywała...
ale skoro uswiadomiłam sobie ze mam go na 1 dzien zaczynam gadac...
pytam się co mysli o postaci granej przez siebie w Sweeney Todd i Harrym Potterze.Jak było na planie z Pottera z Radcliffe itd.itp. pozniej poszlibysmy na kolacje...taką ludzką bo facet moglby by byc moim dziadkiem niestety:|
Pozniej kino,teatr,gadanie,no i polozylabym go spac,osobno w jakims pokoju i co chwile doglądałabym czy mu dobrze...:)
POZDRAWIAM:)
polecam na youtube teledysk: Texas - In Demand. wcale bym się nie obraziła gdybym była na miejscu tej kobiety. Tańczyć z Alanem. Mrauu ;) Tylko ten krawat który ma na sobie jest eh różowy. Tak wyglądałaby moja chwila spędzona z Alanem. pozdrawiam ;)
Ah znany, znany w naszych kręgach;) Ale wiesz, masz święta racje. Taaaka chwila musiałaby być cudowna:)
Oj, no ale nie przesadzaj...twarzowy był;P
eh no jestem dosyć nowa więc nie wiedziałam, że jest znany ;) a co do krawata no możliwe,ale wiesz, Alan chyba we wszystkim wyglądłby świetnie ;P
E tam, każdy musi mieć pierwszy raz, normalka, nic dziwnego, że nie wiedziałaś:) U niektórych wszystko się między innymi przez to (tzn teledysk) zaczęło:)
Też tak sądze;P Ala rzeczywiście, masz racje, krawat rzuca się w oczy:) Chyba nawet koszulinkę ma różową, jak się nie myle...nie pamiętam dokładnie;P
koszule ma niby taką białą wpadającą w róż, a jak ją pod koniec troche rozpina, eh ten gest ^^
a co do teledysku to z powodu występującej w nim osoby normalnie prawie nie zwróciłam uwagi na piosenkę :P
Taaak, rozpina i luzuje krawat, hmm^^ Ja tam na takie szczegóły jak piosenka nie zwracałam zbyt wielkiej uwagi;P Ala takie dla mnie wszystko było harmonijne, pasowała do siebie:)
Jestem całkowicie nowa na filmwebie i pierwszy raz się tu wypowiadam ;) Żeby było ciekawiej zarejestrowałam się głównie ze względu na Rickmana i to forum :D
1 dzień z nim? Moje marzenia nie są aż tak wygórowane, ale oczywiście nie odmówiłabym ;P Z pewnością na początku byłoby sztywno. Zwłaszcza moja bariera językowa (trochę znam angielski, ale nie na tyle, żeby swobodnie rozmawiać i nie zastanawiać się nad odpowiednimi konstrukcjami, czasami itp.). Potem poprosiłabym go o coś w stylu profesjonalnego wywiadu ;P chcę być kiedyś dziennikarką, więc bez tego się nie obejdzie. Zresztą, jeśli miałabym go na cały 1 dzień to chciałabym, aby inne fanki Alana miały coś z tego ;) Miałabym przygotowane pytania, włączyłabym dyktafon i je zadała. No a po wywiadzie rozmowa by się rozkręciła i pytałabym go o wszystko. Rozmowa, rozmowa, rozmowa. No a potem może jakiś film razem? Niekoniecznie kino. W domu milej ;D I to tyle. Żadnych kosmatych myśli :D
Tak, teledysk znany, znany i .... uwielbiany. :) Ja również bym się nie obraziła, będąc na miejscu wokalistki Texasu. ;P Co więcej - za TAKIE TANGO z Alanem wiele bym dała... ^^
Przyznaję się bez bicia, że należę do grona tych osób, u których fascynacja osobą sir Alana rozpoczęła się właśnie od tego wideo. Jak już kiedyś pisałam i do czego również przyznaje się Kaliope <o ile mnie moja skleroza nie myli ;) > to było jak grom z jasnego nieba.... ;D
A krawat to wcale nie jest różowy, tylko purpurowy :P (koszula - i owszem ma odcień różu). I ten przyjemny metaliczny połysk - jedwab zapewne. ^^ Jak dla mnie krawaty jako część męskiej garderoby mogłyby nie istnieć, lecz ten przypadł mi wyjątkowo do gustu. Zresztą, jak wiemy, Alan nawet w różowym wyglądałby doskonale. :D
I znowu się rozpisuję. ;). No to jeszcze dla miłego przypomnienia (choć sama piosenka rzeczywiście niespecjalna) ;)
http://pl.youtube.com/watch?v=G7A_bJFZNXE
Ach! I witam nowe Alanholiczki serdecznie :)
Ja również gorąco witam nowe Alanholiczki. Znów nasze grono sie powiększa, niezmiernie mnie to cieszy :)
Masz rację Deirdree, Texas to był grom z jasnego nieba, który ostatecznie "popchnął" mnie w ramiona tej alanowej obsesji. ahhh... Zaczęło się od pana Es Es, ale "In demand" dopełniło całości. :)
Może i Alan nie umie zbytnio tańczyć, ale to wcale nie przeszkadza w byciu seksownym, a on bezwatpienia w tym teledysku był... ah taki męski! Nawet jeśli poruszał się dość sztywno w tym hm.. śmiało mogę to nazwać pseudo tangiem, mam nadzieję, ze mnie za to nie zlinczujecie, ale trochę tańczyłam towarzyskiego tańca w życiu i wierzcie mi, że było to bardziej tang "chodzone" niż tańczone. :)
Długo mogłabym się rozpływać, ale wiem, ze już zaczełam przynudzać. Zapewne piszę bez łądu i składu, bo nie zdrzemmnęłam się przez całą noc ani na pięć minut. Najpierw byłam na rozdaniu nagród w Lublinie (2,5h drogi w jedną stronę) a na 19 z minutami dotarłam do szkoł na tzw. "noc śpiewu" w ramach całonocnej próby przed programem artystycznym w filharmonii na 2 kwietnia. Ech.. Padam z nóg.
C'est la vie!
Nie przynudzasz ;) Uwielbiam czytać takie rzeczy.
Tango może i bardziej chodzone, ale za to w momencie gdy tak ręce rozkładają (kurde, nie wiem jak to przedstawić ;D), tak... yyy, tak że są tak blisko siebie w sumie (ale wybrnęłam z sytuacji, nie ma co) wychodzę wręcz z siebie. A u mnie zaczęło się od Severusa, a ostateczny cios zadała mi "Rozważna i romantyczna". I się zaczęło.
akurat u mnie sie od rozważnej i romantycznej zaczęło. Ten pułkownik Brandon w jego wykonaniu był uroczy. Nie wiem dlaczego, ale kompletnie mnie rozczulił :P
A ja wiem dlaczego ;) Głos, wygląd, gra. Zwłaszcza, gdy przyniósł Marianne w strugach deszczu. I potem jak się o nią martwił. I jak jej czytał. Cudo.
A, tak nawiasem mówiąc wbiłam na Alanowy czat ;) Nikogo na razie nie mam, ale czekam, czekam ;)
O matko, aż boję się(wstydzę) pomyśleć a co dopiero pisać ;). Rano leżałabym sobie z nim w ciepłym łóżku i rozmawiała o wszystkim wtulona w jego tors(ummmm... to mogłoby być naprawdę przyjemne ;) ). Później zabrałabym go na długi spacer po Krakowie(bo kocham to miasto tak jak Alana ;) ) i pokazała wszystko co jest najciekawsze(może zakochałby się w Polsce i wrócił na kolejne 24 godziny). Przy obiedzie rozmawialibyśmy o nim, o jego zainteresowaniach, życiu. Bardzo chciałabym widzieć jaki jest naprawdę. Moja chora wyobraźnia działa całkiem nieźle, ale mając go na ten krótki czas wolałabym dowiedzieć się czegoś o nim...od niego. A wieczorem...jakaś kolacja przy świecach, winko przy kominku i namiętna, gorąca noc. Ehhh... chyba jestem jednak romantyczką, a do tego uwielbiam starszych, inteligentnych facetów z genialnym głosem i dystansem do siebie, a Alan takie cechy posiada. I jak go tu nie uwielbiać? :).
LuckyMe! CO się stało z deptajem.pl? Jestm w cięzkim szoku, bo jeszcze wczoraj działało! niemieccy hakerzy... nie powiem jacy. Bo hakerzy, prawda? Mam nadzieję, ze uda się to jeszcze jakoś odzyskać :(
Oj biedny by był, bo jak ja już bym go dorwała…to z łóżka bym nie wypuściła. A prawda jest taka, ze jestem perwersyjna i pełna energii, więc czy by nadążył?
Zapewne z łóżka bym go nie wypuściła.
A tak poza wiecie, czym to rozmawiałabym z nim o wszystkim, co możliwe. O filmach, jego zainteresowaniach, moich zainteresowaniach. Mówiłby mi wiersze( sonet 130 w jego wykonaniu to masakra, i mój fetysz od jakiegoś czasu), bo kocham poezję i kocham jego GŁOS…rozpływam się.
A tak w ogóle to cześć, bo jestem nowa.
A witam:) Tu aż się roi od perwersyjnych osobowości (sorry, nie mówię ogółem, ale 2 już na pewno są;)) Cóz z nas wyrośnie za kilka lat...sorry drugi raz, czytaj: ze mnie;)
No wiesz, fetysz to rozumiem, ale masakra?! Ale przypuszczam że to (na szczęście) tylko przyzwyczajenie słowne;)
owszem masakra, ale w dobrym tego słowa znaczeniu:)
http://pl.youtube.com/watch?v=cw6Swr-ME40
sama sprawdź. <3
ale ja tak nie odczułam:) Wyprzedziłam tylko w razie czego, żeby nikogo czasem nie urazić, bo na tym forum to trzeba delikatnie...czasem;P
heh właśnie dlatego napisałam, że to nie do Ciebie ;) To był taki żarcik i odp. na to co napisała Sunshine :)