Można Go było lubić, można było nie lubić. Ale do KOBIET gust miał znakomity! Zatrudniał (i uwodził?) wyłącznie te najzdolniejsze i najpiękniejsze: Braunek, Schneider, Adjani, Marceau, Petry, Rosati...
Należy zazdrościć mu jego skuteczności :-)
Adjani po roli w "Opętaniu" wpadła w głęboką depresję, Petry rzekomo wylądowała w szpitalu psychiatrycznym, Romy Schneider akurat zawsze miała poważne problemy. Mam wrażenie że Żuławski obsadzał w swoich filmach te delikatne, wrażliwe kobiety i doprowadzał je do tego że nie grały, a po prostu pokazywały przed kamerą swoją "mroczną stronę". Wyrażały emocje o któe same się nie podejrzewały. Stąd te załamania. To je przerastało kiedy filmy wchodziły już do kin. Petry po latach zapewnia że w rzeczywistości po nakręceniu "Szamanki" jeździła sobie po świecie a informacje o jej pobycie w szpitalu są wyssane z palca. Wydaje mi się jednak że w momencie kiedy wchodziła na plan to była młoda, bardzo wrażliwa, zamknięta w sobie dziewczyna, której Żuławski dał nadzieję na wielką karierę a ostatecznie w jakiś sposób wykorzystał.
Nie znoszę Zulawskiego zarówno, jak i jego filmów. Niszczył kobiety i traktował je przedmiotowo. Braunek po rozwodzie uciekła na wiele lat do Indii, Adjani i Petry wyładowały w psychiatryku, Romy Schnaider wiadomo jak skończyła i zapewne pan Zulawski tez miał w tym swój udział. Inne kobiety, które były jego kochankami tez ucierpiały jak chociażby Rosati. To zły człowiek był i proszę nie usprawiedliwiać go, bo geniuszem filmowym tez nie był, a takowym się czasem wybacza w imię sztuki. Bufon nadęty i tyle!