Kasa, kasa, kasa....
Chyba pan Żuławski potrzebuje pieniędzy na nowy film próbując szokować czytelników swoim nowym opisem życia.
Owszem wiedział jak szokować gdy miał 30 i więcej lat, robił to dosyć inteligentnie, wyrażał to w filmach przekraczając konwencję zachowując dobry smak.
Teraz staruszek chciałby szokować słowem (szkoda, że nie filmem), kiepsko wychodzi to siedemdziesięciolatkowi, który myśli, że stek wyzwisk i przekleństw wystarczy. Ludzie "inteligentnieją i już przeszłością jest wywlekanie fekaliów, rzyganie i spuszczanie... Zatem tłumaczę to poszukiwaniem źródeł zasilających do stworzenia ostatniego filmu życia... Oby...
P.S. Wolę czytać poezję Jacka Podsiadło.