Chyba nie ma w polskim kinie drugiego takiego reżysera, aktora, scenażysty, operatora - on w swoich filmach jest wszystkim jednocześnie, również sobą. Razem z Igą Cembrzyńsą tworzą te obrazy na wpół realne na wpół wyśnione, gdzie wyraźnie odczuwa się tęsknotę za czymś utraconym, nie wiem - za młodością, za ciszą, zrozumieniem, za błogim spokojem plynących dni. Oboje robią te filmy jakby na przekór konwencji, łamiąc struktury, improwizując, filmując i mówiąc o tym jednocześnie, dla widza to jakby oglądać film i obserwować jego tworzenie. W jednej z części tej sagi jaką jest cała jego twórczość bohater zapytany czemu robi filmy powiedział: "żeby ci którzy myślą podobnie nie czuli się samotni". Troche pomaga, tylko komu bardziej.. :-)
to ładnie powiedział: "żeby ci, którzy myślą podobnie nie czuli się samotni"... Pan Andrzej mówi w swojej sztuce coś, co jest we mnie głęboko i chociaż na te kilkadziesiąt minut mogę się przenieść do tej idylli. Jego filmy i wyrażana w nich filozofia to taki przystanek w tym zwariowanym życiu... żeby stanąć, pomyśleć i poszukać, co jest ważne i jak prosta może być prawdziwa mądrość...