Sługus Partyjny... specjalista od filmów robionych na zamówienie sprytnych komuchów którzy doskonale wiedzieli, że kinematografia może robić za wentyl bezpieczeństwa zabranej wolności moich rówieśników. Suceks oparty na fortelu, bo skoro powstają filmy odnoszące się do takich wartości, czerpiące pełnymi garściami z historii i tożsamości narodu to przecież nie może być tak źle... Trudno było nie uwierzyć
Fragment artykułu o Wajdzie (z "GW", więc pewnie nie przekona, no ale warto spróbować):
Z czasów "Człowieka z marmuru" pochodzi informacja cenzorska, która dotarła do rąk Wajdy. "Jest jednym z czterech polskich reżyserów, którzy zyskali wysoką pozycję w świecie - pisał cenzor PRL. - Ideowo i politycznie nie jest zaangażowany po naszej stronie. Zajął raczej stanowisko bezstronnego sędziego historii, uważając, że ma prawo i obiektywne możliwości przykładać miarę humanizmu i moralności do wszystkich problemów świata, i że nie jest mu do tego potrzebny ani marksizm, ani żaden inny system filozoficzno-moralny".
Wajda cytował tę charakterystykę z dumą, uważając ją za jedną z najlepszych recenzji swojego dzieła."
Władza naprawdę dobrze maskowała te układy z Wajdą, skoro nawet cenzorzy nic nie wiedzieli ;-)
To skąd to jest nie ma w tym momencie znaczenia.
Natomiast obiektywnie rzecz biorąc:
Ta informacja cenzorska, "która dotarła do rąk" reżysera jest wyjątkowo ładnie napisana... prawdziwe epitafium dzielnego mistrza... cenzor chyba się zakochał... Nie dziwię się, że Wajda z dumą cytował tę opinię. Stalin też chętnie z dziećmi pozował. Bezstronnym sędzią historii to był np. Leon Beynar, którego publikacji zakazano, miał też pecha do kobiet - tak się śmiesznie złożyło, że żona w SB pracowała... miała bardzo blisko do pracy.
Trochę się wygłupiłeś tą ripostą.
KOMPLETNIE nie rozumiem o co ci chodzi... Cenzor przyznał, że Wajda "ideowo i politycznie nie jest zaangażowany" po ich (władzy) stronie. Uważasz, że nie wiedział co pisze?;-) Zaś porównywanie "z dumą cytowania" tej notki z budową obrazu Stalina jako dobrotliwego "ojca narodu" jest zwyczajnie niesmaczne...
KOMPLETNIE NIE ROZUMIESZ...no wreszcie się zgadzamy, a NIESMACZNE jest Twoje: cenzor to... cenzor tamto... Odnośnie porównania to już tłumaczę, chodzi o mechanizm tworzenia sztucznej rzeczywistości, która w przypadku Wajdy i tego drugiego znacznie odbiega od prawdy. Zacznijmy od tego, że Wajda skończył szkołę filmową nie mając matury, tylko jakim cudem ??? Dwa magiczne słowa: WOLNY SŁUCHACZ. Regulaminowo sprawa wygląda następująco: Wolny słuchacz, po zaliczeniu pierwszego roku zostaje wpisany do rejestru studentów, składa ślubowanie i nabywa wszystkie prawa studenta wynikające ze statutu uczelni oraz regulaminu studiów. Szkopuł w tym że nie można być wolnym słuchaczem bez matury... HE HE ... Jak więc Wajda studia ukończył? Ano nastąpił łaskawy teleport na DRUGI rok ! I po kłopocie... A potem już jakoś poszło
p.s. Pan Sobolewski jest krytykiem filmowym GW, a jak wiadomo Andrzej Wajda był też jednym z trzech (obok Zbigniewa Bujaka i Aleksandra Paszyńskiego) założycieli Agory S.A., m.in. wydawcy "Gazety Wyborczej"
zaczynam się zastanawiać kim ty jesteś...
Od końca:
Ja natomiast po tej wypowiedzi nie mam już prawie wątpliwości kim TY jesteś... Ale o polityce na FW nie gadam.
Sobolewski oczywiście pisze obecnie dla GW, ale zaczynał duuużo wcześniej i "poglądy filmowe" ugruntowane miał wcześniej - wystarczy poczytać jego archiwalne teksty z "Kina" lub "Filmu" by przekonać się, że po przyjściu do GW swych zapatrywań nie zmienił. Jest wielkim wielbicielem Wajdy, to prawda (i był nim już przed GW), ale bynajmniej nie bezkrytycznym - nieraz krytykował jego nowsze filmy, zwłaszcza "Pierścionek z orłem w koronie" i "Katyń".
Przed Filmówką Wajda studiował na ASP w Krakowie - od 1946. Tuż po wojnie niczym dziwnym nie było przymykanie oczu na brak matury, często wystarczyła "mała matura", czyli egzamin gimnazjalny. Co było potem w Łodzi - nie wiem, ale przypuszczam że bycie już studentem (i to dość prestiżowej uczelni) mogło brak matury zrekompensować. A jeśli to nie to, to mógł tez zwyczajnie w łapę dać komu trzeba... Nie ma co zaraz z podejrzeniem spiskowania z czerwonymi wyjeżdżać. No ale to normalne dla... Ajjj, miało być bez polityki.
Dygresja: na mojej uczelni jest czasami taki bałagan, że na myśl jak to wyglądało za komuny robi mi się ciut zimno... Przykładowo ostatnio okazało się, że moje świadectwo dojrzałości cudownie wyparowało z mojej teczki po kilku latach studiów. Szczęśliwie był to odpis.
Porównanie zaś, wyobraź sobie, pojąłem (więc jednak niekompletnie nie rozumiem, źle się wyraziłem). Tym niemniej uważam, że przyrównywanie zgrubsza kogokolwiek (poza kilkoma Josifowi podobnymi) do największego zbrodniarza jakiego znała historia jest jednak niesmaczne...
Panicz Frodo zdjął pelerynkę a ja nawet do stołu nie podszedłem.
Od końca to nie jest dobra metoda, nienaukowa :)
Archiwalne teksty są... archiwalne, a teraz piszemy co możemy. Tak to już jest w dużej firmie. Pan Sobolewski był krytyczny wobec takich filmów jak "Pierścionek..." czy "Katyń"? I całe jego szczęście, ale to nie jest argument, bo oba filmy są obrzydliwie płytkie... Ja np. jestem fanem polskiej kuchni ale to nie znaczy że będę się ślinił nad każą kapustą... To co Wajda zrobił w "Katyniu" z odpowiedzialnością towarzyszy to jest jakiś ponury żart. To jest historia? Nie to jest kolejny obraz Wajdy który udaje idiotę i liczy że będzie zaraźliwy. Pojawiła się krytyka? Oczywiście, bo to było już za dużo, nawet dla wielkiego miłośnika tej twórczości.
Powiedz mi szczerze jak nazwałbyś człowieka który przeinacza historię swojej rodziny, robi sobie roszadę ze swojego prawdziwego ojca, i dla celów marketingowych ładuje kompletnie obcego mu kapitana Wajdę i jeszcze dedykuje mu film o tak ważnym ładunku historycznym i emocjonalnym? Czy to jest poważne? Czy to zasługuje na szacunek? Czy to jest niepełnosprawny umysłowo osiemdziesięcioletni mitoman? Czy bezrefleksyjne moralne ścierwo?
Chciałbyś mieć takiego syna?
OK, to tera od początku...
Czy mam rozumieć, że dla ciebie to co ktoś pisał kiedyś nie jest w ogóle ważne, bo "archiwalne teksty są archiwalne"? Ciekawe że nie obejmujesz tą zasadą także filmów, bo wówczas nie zakładałbyś tego tematu...
Skoro Sobolewski pisze to co kiedyś znaczy to, że nie zmienił poglądów specjalnie do roboty w GW - to chciałem tu powiedzieć. I jeszcze to, że jest on fanem Wajdy, ale nie wyznawcą (krytykowane filmy można potraktować jako dowód tego), który by mu tylko słodził. I dlatego nie wierzę, by ową notatkę cenzora (ktoś jeszcze pamięta, że to o niej rozmowa?) wspomniał, jeżeli sam nie wierzy w jej autentyczność, oraz wierzę, że zna się na cenzurze PRLowskiej na tyle, by fałszywkę rozpoznać.
A jak nazwałbym opisanego przez ciebie człowieka? Hmmm... Zapewne brzydko bym nazwał, bardzo brzydko. I na jednym słowie by się nie skończyło. Ale w podobnie brzydkim tonie wyraziłbym się również o kimś, kto rzuca takie oskarżenia bez twardych dowodów.
To że ktoś pisał, pisze dobre recenzje nie oznacza, że jest uczciwy w swojej ocenie. W tekście który przytoczyłeś Pan Sobolewski opiera się na tak nierealnym dowodzie, że trudno się nie zaśmiać, chociaż oczywiście jest to bardzo smutne. Czy tak doświadczony krytyk mógł zrobić to nieświadomie. Ta nibynotka jest laurką od towarzyszy a nie dziełem cenzora. Tak się właśnie tworzy legendy. Nawet największy stek bzdur przedstawiany latami jako fakt może stać się prawdą, a potem już nikt tego nie kwestionuje. Chwilę później młodzież czyta na Wikipedii o tragicznych bajkolosach, o ojcu który był kapitanem i zginął w Katyniu, o bezstronnych sędziach historii, zamiast o reżimowym produkcie i konfabulancie, którego ojciec nigdy nie był kapitanem lecz porucznikiem, i nie zginął w Katyniu tylko na posterunku w Charkowie. Andrzej Wajda doskonale o tym wiedział kręcąc Katyń, chociaż powinienem napisać kręcąc przy Katyniu.
To są fakty, więc przestań się zasłaniać magiczną notką niewadomego pochodzenia która trafiła w ręce reżysera.
Ja rozumiem że Pan Sobolewski jest twoim ulubionym krytykiem i trochę głupio wyszło ale pogódź się z tym, że to był tekst o wartości porównywalnej z cytowaną tam notką cenzorską.
Chcesz prawdziwą notatkę z tego okresu? Proszę bardzo.
Wajda Andrzej syn Jakóba, urodzony 6.III.1926 w Suwałkach. Soc–pochodzenie inteligenckie. Absolwent A.S.P. w Krakowie. Aktywny członek ZAMP od X.48. poprzednio ZNMS. W ZAMP pełnił funkcję Kier. Wydz. Kadr Zarządu Uczelnianego ZAMP przy A.S.P. W pracy organizacyjnej nie wykazywał samodzielności. Posiada duże wyrobienie ideologiczne oraz wykazuje zdecydowaną postawę. Pod względem politycznym pewny. Członek PZPR. Dobry naukowiec. Zasługuje na zaufanie. Nie ma w stosunku do niego żadnych zastrzeżeń natury politycznej czy też moralnej.
Kier.Wydz.Kadr
Szydłowski Zygmunt
Jak dołożymy do tego wypowiedzi samego bohatera tego CV wszystko zaczyna się układać w całość.
żeby było na temat załączam omówienie projektu pt.:
„Człowiek z marmuru”– posiedzenie Komisji Ocen Scenariuszy – z dnia 30.04.1963
Mówi Andrzej Wajda:
/.../ Pan Minister zna moje perypetie z filmem polsko–radzieckim, sprowadziłem do Polski ludzi, którzy są przez Chruszczowa stawiani na świeczniku, a potem dowiaduję się, że nie może być robiony film o partyzantce polskiej i radzieckiej. (chodzi o scenariusz wg powieści Przeździeckiego „Schronisko na Lisiej Górze”)
/.../ Rok temu wyprawiłem się na rozmowę z tow. Kraśko i zwierzyłem się z tego, że Amerykanie zrobili piękny film „12 gniewnych ludzi”, powiedziałem, że w Polsce można zrobić identyczny temat, ale to nie może być sąd, ponieważ nie odgrywa on takiej roli jak w Ameryce, ale to może być zebranie partyjne. Prosiłem tow. Kraśko, żeby umożliwił mi dotarcie do materiałów Biura Kontroli Partii, żeby przedstawiono mi kilka materiałów zamkniętych, odfajkowanych, a ja jeden z nich sfilmuję i jestem przekonany, że film byłby interesujący i nasz - polski.
Nie broń Pana, który "przez pracę zespołową, kolektywną i stosowanie oceny przydatności politycznej obrazu ma realizować realizm socjalistyczny w plastyce". Tak więc proszę Cię tylko o jedno, po prostu bądź uczciwy.
Tylko tyle, a zarazem tak dużo.
Na początek przepraszam, że tak długo nie odpowiadałem, ale dowalili (żeby mocniej nie powiedzieć) nam taki kopiasty projekt, i to do zrobienia "na wczoraj", że przez ostatnie dwa tygodnie prawie od niego nie wstawałem - na tyle jedynie by obejrzeć co jakiś czas film i machnąć jakiś króciutki tekst.
"To że ktoś pisał, pisze dobre recenzje nie oznacza, że jest uczciwy w swojej ocenie" - A czy ja stwierdziłem kiedyś inaczej? Tym niemniej pozwolę sobie zaufać bardziej jemu, jego wiedzy i doświadczeniu niz Tobie lub komukolwiek innemu na tym forum. Przynajmniej na razie, gdy sam nie mam wiedzy o tym jak notki cenzorów wyglądały, ergo mam wybór: zawierzyć słowu Sobolewskiego lub Twojemu... Z przyjemnością się podszkolę, ale póki co moje próby znalezienia jakichś prawdziwych bez wątpienia notek nie dały rezultatów.
Ojciec Wajdy rzeczywiście nie zginął w Katyniu, tylko w Charkowie, co potwierdza między innymi Ośrodek KARTA. Jednak zarówno mordy w Katyniu, jak i w Miednoje koło Tweru i wreszcie w Charkowie określane są w Polsce wspólną nazwą "Zbrodni Katyńskiej", lub, w skrócie, "Katyniem". Ma to sens, bo przecież była to jedna i ta sama operacja, a jako pierwsze odkryto groby właśnie w Katyniu. I tyle w tym temacie...
Przytoczoną notkę "z tego okresu" widziałem już kilka(naście) razy na rozmaitych stronach prawicowych (ostatnio chyba na obnie.pl), choć w jakichś 80% były to strony, które określiłbym jako "oszołomskie". Pochodzą one od niejakiego Kotowskiego, znanego jako Koteusz. Musisz mi wybaczyć, bo ja kompletnie nie wierzę w ich prawdziwość... (A szczególnie w członkowstwo Wajdy w PZPR) Po pierwsze dlatego, że Koteusz to, na moje oko, oszołom właśnie, który z pewnością nie cierpi Wajdy (i zgrubsza każdego publicznego POplecznika) bardziej niż Sobolewski go kocha. Po drugie: na swoim blogu (skąd chyba wszyscy inni "pożyczyli" tę notkę) nie podał żadnego źródła, swoją drogą w takim przypadku najbardziej wiarygodny byłby skan oryginału. Po trzecie dziwnym trafem tymi sensacjami nie zainteresowały się żadne ciut poważniejsze media, jak np. "Gazeta Polska" (bardzo przecież też cięta na Wajdę). Dlaczego? Odpowiedź nasuwa mi się tylko jedna... Na marginesie: na jakiej podstawie twierdzisz, że jest to notatka "z tego okresu" co notka cenzorska od Sobola? Na blogu Koteusza (i w innych miejscach też) jest ona opatrzona nagłówkiem "Notatka kadrowa bez daty". No chyba że dla ciebie "ten okres" to cały PRL, ale to przecież bzdurne w tym przypadku, bo język urzędowy czy partyjny z lat 70 różnił się od tego z lat 50, o czym już tu gdzieś wspominałem.
Dalsze fragmenty też znam (często towarzyszyły notatce "z tego okresu") i nie widzę w nich niczego zdrożnego. Cytat z ostatniego akapitu pochodzi z tego samego co "z tego okresu" wpisu Koteusza, więc zbyt poważnie go nie biorę, zdaję sobie jednak sprawę, że podobne rzeczy czasem po prostu trzeba było za komuny wpisywać np. w kwestionariusze osobowe (stąd to, wg Koteusza, pochodzi), by się np. dostać na wymarzone studia.
Z Encyklopedii PWN: uczciwość - zachowywanie uznanych norm moralnych, rzetelność w ich spełnianiu, prawość; określa zarówno konkretne postępowanie w danych okolicznościach, jak i trwałą cechę charakteru.
Nie wiem na pewno czy jestem uczciwy, ale staram się... Pozdrawiam
Masz rację – nie przekona, ale nie dlatego, że z Wyborczej, ale dlatego, że tak notatki cenzorów nie wyglądały (nie wiem, czy miałeś kiedykolwiek przyjemność takowe czytać), np. oskarżenie o niesprzyjanie ideologii marksistowskiej wiązało się z użyciem pewnych zwrotów (np. sługus interesów reakcyjnych, burzyciel ładu społecznego, podżegacz itd.) i pociągał za sobą dalsze epitety. A to są łagodne i przyjazne określenia, bez nowomowego nalotu.
A to to albo jakiś „kolega” mu zrobił przysługę, albo Wajda sam to wymyślił. Bo o fakcie, że lubił sobie koloryzować biografię już chyba miałeś okazję się przekonać.
Za szybko nacisnąłem "wyślij"...
Notek cenzorskich nie czytałem, fakt, ale kronik parę widziałem na różne tematy i wtedy jednak język już był trochę inny niż 10, 20 lat wcześniej. A "sługus interesów reakcyjnych" to bardzo mi latami 50 pachnie...
Zaś owy artykuł z Wyborczej pisał T. Sobolewski (swoją drogą mój ulubiony krytyk), który na pewno wie jak takowe notki wyglądały. Skoro zatem ją przytoczył oznacza to, że albo wierzy w jej autentyczność, albo kłamie w żywe oczy. Nie obraź się, ale skłonny jestem raczej jemu zaufać i uwierzyć. Pzdr.
Teraz ja się wtrącę - to, że wierzy w jej autentyczność, nie oznacza, że jest autentyczna.
A Lenka tu faktycznie przesadziła z doborem słownictwa, ale generalna myśl, że cenzor nie mógł czegoś takiego napisać, się zgadza. Bo to jest normalny samobój. I nawet jeśli język nowomowy ewaluował, to jednak ciągle były konkretne wytyczne, do których oni musieli się ściśle stosować. A cenzorzy to generalnie nie byli ludzie, którzy się lubili narażać. Także i ja tu w tę autentyczność powątpiewam.
BTW polecam lekturę tego (nie samej strony, jeno książki)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarna_Ksi%C4%99ga_Cenzury_PRL
"to, że wierzy w jej autentyczność, nie oznacza, że jest autentyczna."
Naturalnie. Ale jako że Sobol jest wybitnym filmoznawcą (i niezłym znawcą literatury) z blisko czterdziestoletnim doświadczeniem, szansa że się myli w tej sprawie jest moim zdaniem bardzo niewielka.
Nie rozumiem też dlaczego owa notka miałaby być "samobójem" dla owego cenzora. Przecież on Wajdy, ani też jego podejścia, nie chwali. Nie uważa też, że "marksizm, ani żaden inny system filozoficzno-moralny" nie jest Wajdzie potrzebny do robienia filmów, lecz jedynie uważa, że Wajda tak uważa ;-)
Samobój polega na tym, że 1. nie ma tu krytyki takiej postawy 2. "Zajął stanowisko bezstronnego sędziego historii" - stwierdzenie, czyli przyznanie, że sędzią historii można być poza marksizmem 3. "przykładać miarę humanizmu i moralności do wszystkich problemów świata" - czyli, że posługuje się "miarą humanizmu i moralności" i że znów jest to możliwe poza marksizmem.
Jest to, jak zauważono już wcześniej pochwała, a takowa nie mogłaby mieć miejsca, jeśli delikwent "ideowo i politycznie nie jest zaangażowany po naszej stronie". Tyle.
"2. "Zajął stanowisko bezstronnego sędziego historii" - stwierdzenie, czyli przyznanie, że sędzią historii można być poza marksizmem" - Nieprawda, to zdanie nie jest przyznaniem, że sędzią historii można być poza marksizmem. Ono tylko stwierdza, że Wajda za takiego się ma.
"3. "przykładać miarę humanizmu i moralności do wszystkich problemów świata" - czyli, że posługuje się "miarą humanizmu i moralności" i że znów jest to możliwe poza marksizmem." - to już wygląda na manipulację z Twojej strony, ponieważ w notatce jest napisane "uważając, że ma prawo i obiektywne możliwości przykładać...". Nie sądzisz, że pominięte przez Ciebie "uważając, że" jest kluczowym fragmentem tego zdania? Cenzor pisze, co Wajda uważa. I nie przyznaje mu w tym racji
Także ta notatka nie jest pochwałą, a bezstronnym opisem. Opisem, który nie zawierał zwrotów wskazanych przez Lenę parę postów wyżej, bo powstał za Gierka, a nie za Bieruta.
Ogólnie rzecz ujmując, Wajda jest krytykowany (czasem wręcz obrzucany g*****) przez niektóre środowiska, ponieważ nie wszyscy potrafią wznieść się na tyle wysoko w swoich przemyśleniach, żeby stwierdzić, że nie każdy komunista był zły i nie wszystko za komuny było paskudne. Pewnie wielu podobałyby się filmy z czarno-białym zarysowaniem postaci - odsyłam do produkcji takich jak Avatar. Wajda to reżyser krytyczny wobec poprzedniego systemu, ale nie zaślepiony nienawiścią w pisowskim stylu. Reżyser, który próbuje zrozumieć, a nie wydawać nieprzemyślane sądy.
"Zajął stanowisko bezstronnego sędziego historii" to jest stwierdzenie. "Właściwa" forma brzmiałaby "uzurpuje sobie stanowisko bezstronnego sędziego historii". Reszta też się zgadza, bo po "uważając" jest że ma prawo przedkładać "miarę humanizmu i moralności" czyli, że ta miara humanizmu i moralności jest cechą jego twórczości.
A tak poza tym, tak, tak, Wajda to reżyser bardzo krytyczny wobec poprzedniego systemu. Tylko że ten system go utrzymywał i to utrzymywał na górze przez cały okres swojego trwania, dając mu niewiarygodne jak na tamte czasy sumy pieniędzy na filmy (poszukaj sobie inf. ile dostał np. na "Ziemię obiecaną" - skądinąd b. dobry film), a ile w tym czasie dostawali inni. On w tych czasach żył jak pączek w maśle. I nie trzeba być historykiem, żeby wiedzieć, kto w tych czasach miał takie przody. Wystarczy trochę pomyśleć.
Rozumiem, że Ty na miejscu Wajdy byś umarła z głodu, ale złotówki od komuchów nie wzięła. Łatwo jest być bohaterem w XXI wieku.
Wajda umiał być w opozycji do władzy w taki sposób, żeby pozwolono mu tworzyć. Dzięki temu powstawały jego filmy, które inteligentni ludzie umieli zinterpretować. Podobna jest sytuacja z Kapuścińskim, ewidentnie żyjącym w niezłych układach z PRLowską władzą, ale przemycającym w swoich książkach treści wolnościowe.
Nie sądzisz, że taka postawa jest skuteczniejsza i bardziej pożyteczna od tworzenia do szuflady?
"Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia… trzeba być lisem i lwem." - Nicolo Machiavelli "Książę"
I jeszcze jedna kwestia - kogo, Twoim zdaniem, w tamtych czasach system NIE utrzymywał?
Żartujesz, prawda? Wajda jako lis :DDD Dobre, nie powiem.
No to może po raz kolejny podam link do programu (znowu podziękowania dla użytkownika deenope za wrzucenie go tutaj)
http://www.youtube.com/watch?v=dBuZaEDAc_g&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=hDNluFklSi8&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=qCG4XF1De5o&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=p1eQ4xuPqIo&feature=related
Efektów się nie spodziewam, ale co mi tam.
A Wajda przemycał w swoich filmach, a jakże, ale nie to, co myślisz. I inteligentni ludzie potrafią to wychwycić.
A ja na jego miejscu wybrałabym jedną z dwóch opcji. Pierwsza - zrobiłabym tak, jak Polański czy Żuławski; druga - tak jak Has czy Kawalerowicz w drugiej swojej fazie (czyli od filmu "Pociąg"). Ale on nie mógł (i/lub nie chciał) tak zrobić z powodów, których inteligentny człowiek by się domyślił nawet przeczytawszy niektóre komentarze tutaj. A jak się nie domyśli, to ja też tłumaczyć nie będę, bo nie lubię strzępić jęzora po próżnicy.
Racja. Przemycał to co Ty, o Nieomylna, myślisz. Jak dobrze, że to wychwytujesz. Przy pomocy niszowych, katolickich stacji telewizyjnych.
A tutaj właśnie Ty uciekasz się do "brzydkiej retoryki". Lenka jest cięta na Wajdę, nie powiem, ale uwierz mi, nie potrzebuje czerpać informacji z "niszowych, katolickich stacji telewizyjnych" (a tak poza tym to trzeba się było nie krępować i powyzywać jeszcze np. gospodarza programu od prawicowych sfrustrowanych nienawistników).
Zaczynamy się denerwować, co? Zupełnie bez potrzeby. W zasadzie to kończę już tę rozmowę, bo jak mówiłam, nie lubię strzępić jęzora po próżnicy. Dodam tylko na koniec, że Wajda, czy to się komuś podoba czy nie, jest człowiekiem stworzonym metodycznie, celowo przez poprzedni jaśnie nam panujący i to, że jest dzisiaj uważany za działacza wolnościowego to dla mnie ironia, a nawet złośliwy chichot historii.
Ale myślę, że przywrócenie mu właściwego miejsca w historii polskiej kultury jest tylko kwestią czasu (chociaż nie wiem, czy ja tego dożyję). Póki co są to tylko przebłyski w postać książki "Pan Andrzej" czy tego artykułu, co go Sylwia poniżej podała. Ale archiwa ciągle pełne są dokumentów, a i kronik filmowych raczej nikt nie spali. Kiedyś komuś się zechce wyciągnąć z nich wnioski :)
Powodzenia w "przywracaniu właściwego miejsca w historii". Nie zapomnij o agencie Bolku i tym paskudnym Żydzie - Michniku.
Nie wiem, po czym wnioskujesz, że mam coś do wymienionych przez Ciebie panów. Czyżby jakaś nowa metoda czytania ze zrozumieniem :D A jeśli tak, to nie za krótka ta lista? Wysil się, może jeszcze coś dorzucisz.
To by było spójne - nienawiść do tych panów połączona z usilnym tropieniem "PRLowskich sługusów" i dążeniem do historycznych rozliczeń.
W przypadku Wajdy nie ma czego tropić, on był PRL-owskim sługusem. A mi nie chodzi o żadne rozliczanie tylko o umieszczenie go we właściwym dla niego miejscu. Przecież nie nawołuję, żeby go oskalpować czy w więzieniu zamykać.
W takim razie wytłumacz mi (prostemu chłopakowi bez studiów), czemu ten sługus ma taką pozycję w naszym, na szczęście już demokratycznym, kraju? Czy nie ma u nas historyków? Czy nie ma filmoznawców? Czemu ci, którzy podnoszą głos są w zdecydowanej mniejszości?
To nie manipulacja, a jedynie skrót myślowy. Skoro "uważa, że ma prawo przedkładać", to znaczy, że jest w tego posiadaniu ("miary humanizmu i moralności"), a skoro jest w posiadaniu, a nie jest z nami, to znaczy, że "miara humanizmu i moralności" jest możliwa poza marksizmem. Teraz jaśniej?
Ludzie, czy czytanie jest aż tak trudne? Nie uważa, że jest, ale uważa, że "ma prawo i obiektywne możliwości przykładać".
Skoro Wajda "uważa, że ma prawo przykładać", to logicznym następstwem tego jest, to że uważa, że jest w posiadaniu "miary humanizmu i moralności". Cenzor w żadnym wypadku tego posiadania nie potwierdza. Jak ja napiszę "Kowalski uważa, że może przykładać długopis do czoła", to stwierdzam, że on TAK UWAŻA, a nie że POSIADA długopis.
Czytanie nie jest trudne, ale rozumienie czytanego tekstu bywa. Dlatego polecam zapomnieć, że to Wajda i podejść do tego bez emocji, które to nazwisko w Tobie najwyraźniej wywołuje. Może wtedy przestaniesz interpretować wg z góry założonego schematu.
Ale żeby sobie ten długopis móc przyłożyć, jednak musi go mieć. Uważanie dotyczy tylko przykładania, natomiast posiadanie miarę humanizmu i moralności jest stwierdzone.
Widać logiki pragmatycznej się na studiach nie miało.
Dlatego polecam zapomnieć, że to Wajda i podejść do tego bez emocji, które to nazwisko w Tobie najwyraźniej wywołuje. Może wtedy przestaniesz interpretować wg z góry założonego schematu.
Studiowałem prawo i dziennikarstwo. Logiki trochę było. I historii też. Tylko może nie tej jedynie słusznej - znanej Tobie z tajemnych źródeł (prawicowe media dla sfrustrowanych nienawistników?) Pozdrawiam, buziaki.
Przepraszam za tę uwagę, ale w internecie to możesz być kim chcesz, a w ani jedno, ani drugie nie wierzę, bo tam uczą czytać ze zrozumieniem, a Ty na serio masz z tym spory problem :P
Nie musisz mnie przepraszać. Możesz sobie wierzyć w co chcesz i naprawdę mam to gdzieś. A Ty co studiowałaś? czy w Szczawnie-Zdroju jest uczelnia? A może coś się nie powiodło w wielkim świecie i trzeba był podkulić ogonek i wrócić do mamy?
Pytania tylko sugerują. Ja nie posunąłem się tak daleko, żeby napisać "nie wierzę, że skończyłaś jakiekolwiek studia". Takie insynuacje są raczej w Twoim stylu.
Ja też takiego czegoś nie napisałam, napisałam jedynie, że nie wierzę w te, bo o ile mi wiadomo, na dziennikarstwie jest retoryka, a na prawie logika pragmatyczna. A zresztą to nie powinno mieć dla ciebie żadnego znaczenia w co wierzy lub nie osoba z internetu. Ale jakoś dziwnie ma.
Owszem, na dziennikarstwie jest retoryka, a nawet "retoryka i erystyka". Prof. Bralczyk postawił mi piątkę. Na prawie jest "logika prawnicza". 4+ u prof. Malinowskiego.
"Możesz sobie wierzyć w co chcesz i naprawdę mam to gdzieś", "A zresztą to nie powinno mieć dla ciebie żadnego znaczenia w co wierzy lub nie osoba z internetu".
Nie ucz mnie, Lenko, czytać ze zrozumieniem.
Nie zaśmiecajmy forum. Nasza dyskusja już dawno przestała dotyczyć filmów. Proponuję ją zakończyć miłym akcentem. Podoba mi się Twój nick :)
Pozdrawiam.
Mylisz się, Wajda nie wywołuje u mnie takich emocji, jakie mi przypisujesz. Ja nawet lubię niektóre jego filmy, cenię za wykonanie, solidną filmowa "robotę", nawet za sposób, w jaki dawkował treści propagandowe - w jego filmach jest to naprawdę subtelne i niełatwe do wychwycenia, jeśli nie jesteś wystarczająco uważny. To, przy siermiędze np. takiego Zarzyckiego, to prawdziwa finezja, w której naprawdę można się rozsmakować. Jak by się tak dobrze zastanowić, to ja naprawdę go cenię. I zacytuję tu słowa Lenki (przepraszam Lenka za ten rabunek), wypowiedziane kiedyś przy okazji rozmowy o "Popiele i diamencie", ale rozciągnę to też na inne jego filmy - "Nikt inny tak pięknie o tych czasach nie kłamał".
dodam jeszcze, że używanie skrótów myślowych to jedna z, najczęściej stosowanych, metod manipulacji.
Moje przykłady miały być "drastyczne", żeby uzmysłowić, że w przypadku takich notatek istniały ścisłe określone zasady, procedury, a ta się z tych wszystkich zasad wyłamuje. A przecież cenzura to była sprawną i skutecznie działającą instytucją; nie było tam miejsca na talkie "odstępstwa". Żaden szanujący się historyk nie uznałby takiego źródła za wiarygodne.
Dodatkowo masz analizę filologiczną (i tu moja refleksja - że pomimo rozłąki ciągle stanowimy z Sylwią zgrany duet :*).
A krytyka filmowego nie obowiązują takie zasady. ma prawo wziąć za dobrą monetę wszystko, co mu się posunie pod nos. Tak więc wybacz, ale będę się trzymać swojej wersji i zapiszę to Wajdzie w poczet jego mitomańskich zagrywek.