A raczej rólki. 'Hakerzy', 'Gia', 'Tomb Raidery', 'Przerwana lekcja (...)' itd. - wszędzie ta sama postać - lesbijka/chłopaczara (efekt przeżałosny), która jej zupełnie nie pasuje. Nie zagrała jak do tej pory w ŻADNYM ambitnym filmie, a czytam o niej dosłownie wszędzie. Niedobrze mi gdy na nią patrzę. Zaznaczam, że nie chcę obrażać niczyich uczuć religijnych. Po prostu Angelina cholernie mnie irytuje.
Przyznam, że akurat tego jednego filmu nie oglądałem. Pomysłu na następny weekend nie mam, więc nadrobię zaległości w tym zakresie ;)
Dla mnie kojarzy się natomiast tylko z kobietą-tajną-agentką... I zaznaczam, to też nie stawia tej aktorki w dobrym świetle. A czytamy o niej "dosłownie wszędzie", chyba dzięki jej działalności charytatywnej, związkiem z Bradem i ploteczkach, medii o jej rzekomym "niezrównoważeniu". Rzadko słyszę, aby ktoś promował ją ze względu na talent... Osobiście, też tego nie robię, bo zwyczajnie odgrywane przez nią postacie (i sposób, w jaki to robi) nie przemawiają do mnie. Podpisuję się pod twoim ostatnim zdaniem - również mnie irytuje i najdziwniejsze jest to, że nie wiem, dlaczego. Po prostu "nie ten deseń" :) .
Średnio ją lubie, akurat w jednym się nie zgodzę. W "Przerwanej lekcji (...)" zagrała na prawdę fantastycznie.