Nierozumiem tego wielkiego bólu dupy hejterów w związku z obsadzeniem Afflecka w roli Bruce'a Wayne'a... Nie powiem, że był to mój faworyt, ponieważ kompletnie nie brałem go pod uwagę(liczyłem, że będzie to ktoś z trójki: Josh Brolin, Scott Adkins, Anson Mount), ale po informacji, że to właśnie on dostał angaż przyznam szczerze, że jestem bardzo, bardzo zadowolony. Dlaczego nie płaczę jak większość społeczeństwa? Z kilku powodów. Po pierwsze: Affleck podszkolił się ogromnie aktorsko od czasu marnego Daredevila i wg mnie jest on bardzo dobrym aktorem. Po drugie: nie uważam, że Bale wykreował jakoś świetnie Batmana, więc Affleck raczej poprzeczki wysoko założonej nie ma. Po trzecie: wygląd fizyczny ma odpowiedni, przypakuje trochę i będzie dobrze. Po czwarte: jego warsztat reżyserski jest bardzo silną stroną, co może korzystnie wpłynąć na jakość filmu. Przypuszczam, że po premierze drugiej części "Supermana" hejterzy zmienią front i będą przynajmniej zadowoleni z Afflecka, bo wiem, że na pewno sprosta wyzwaniu