Niesamowicie brzydki mężczyzna, ale to nieważne tak naprawdę - jest genialny w roli Sherlocka,
a jego głosu mogłabym słuchać niemal nieprzerwanie.
Ja kiedyś znalazłam jeszcze lepsze - jeszcze z czasów, jak filmu nie było w kinach i pojawiła się w sieci ta scena:
http://www.youtube.com/watch?v=BlAx6GZyPuQ
I komentarz mojej kumpeli: " Ta mina Harrisona :D Jakby chciał powiedzieć- ' No i co się tak pocisz dzieciaku? ' ".
Skoro już wszyscy dzielą się swoimi bezwartościowymi opiniami, i ja się podzielę: imho Cumberbatch jest beznadziejny, nudny, głosem też nie powala (jeżeli idzie o voice porn, lepszy jest Jeremy Irons), co bynajmniej nie znaczy, że podobają mi się cioty w stylu Pitta i DiCaprio, albo przereklamowany Depp. Nie rozumiem, co ludzie widzą w Benedictcie, co widzą w "Sherlocku", który jest dziecinny i nudny, oparty na kiepskiej i przewidywalnej pisaninie Doyle'a. Poe pisał o niebo lepiej. Mimo że nie napłodził tylu powieści detektywistycznych, co Doyle, jedna jego powieść jest lepsza od wszystkich Doyle'a razem wziętych. Doyle to literacki fastfood.
Ojej, ile złości w tym poście. Nie wiedziałam, że zwykłe posty o aktorze mogą kogoś tak zdenerwować. Ale w końcu forum chyba jest właśnie po to, by się wypowiadać, prawda?
Ale muszę się zgodzić co do Deppa - facet przereklamowany w cholerę. Ok, jest dobrym, kreatywnym aktorem. Na pewno nie przystojniakiem. I naprawdę nie wiem, co jego fanki w nim widzą. Pamiętam nawet taką sytuację, jak byłam w muzeum Madame Tussaunds w Londynie i jak potem pokazałam fotki kumpelom, to normalnie aż piały na widok Deppa. LOL Dla mnie on nawet nie jest intrygujący, a co tu dopiero mówić o urodzie.
Co do Doyle'a... Wiadomo, jego twórczość nie musi się każdemu podobać, jednak mimo wszystko autor zapisał się w długowiecznej historii światowej literatury, po którą sięga wiele pokoleń. Gdyby faktycznie jego powieści miały wartość niczym zwykła ścierka do podłogi, to nikt by tego nie czytał, lub tylko znikoma liczba. A tymczasem mamy już XXI wiek, a jego książki nadal się sprzedają. A to chyba o czymś świadczy.
Gdzie w moim poście widzisz zdenerwowanie? xD
"Dla mnie on nawet nie jest intrygujący, a co tu dopiero mówić o urodzie.
Dokładnie. W dodatku w każdym filmie gra tak samo - tylko charakteryzacja inna (ludzie się tym podniecają, jakby zapominali, że to właśnie dzięki charakteryzatorom Depp ma takie "różnorodne" role, a nie dlatego, że sam tworzy wyjątkowe kreacje swoją grą). Owszem, Depp mógł być intrygujący za czasów "Edwarda Nożycorękiego". Ale nie teraz. (Btw: "Edward..." i "Las Vegas Parano" to imho jedyne naprawdę dobre filmy z Deppem).
Co do Doyle'a. Rozumiesz znaczenie słowa "fastfood" w kontekście mojego posta? Fastfoody mają zerową wartość odżywczą i smakową, ale nie sięga po nie "znikoma liczba", tylko miliony ludzi. Teraz już chyba rozumiesz.
Poza tym: nastolatki zaczęły podniecać się Sherlockiem dopiero odkąd Ritchie nakręcił film kinowy, a prawdziwa sherlockomania wybuchła, gdy powstał serial. Nie chodzi więc o same książki, bo gdyby nie adaptacje filmowe (z ładnymi dupami, wpasowującymi się w gusta niewiast), żadna by się nie chwaliła na swoim blogasku, że ma wszystkie książki Doyle'a i nie byłoby mody na Sherlocka.
Tylko wiesz - serial i film to jedno, a książka to drugie. Łącząc jedno i drugie w komercję, porównując do McDonalda to po prostu nieporozumienie. Książki żyją własnym życiem i sięgają po niego różni ludzie. Przede wszystkim książki Doyle'a nie są reklamowane w żaden sposób, a jednak ludzie sięgają po nie w każdym pokoleniu. Natomiast filmy i serial są reklamowane, więc na upartego można porównać do Fast Foodów. Zwłaszcza, że ekranizacje są robione przede wszystkim dla pieniędzy, a nie książki Doyle'a. Widzisz teraz różnicę?
Przy okazji - wersja kinowa kompletnie mi się nie spodobała. Jak dla mnie to był koszmar. Co innego serial. Przede wszystkim, pełen szacunek dla Moffata za tak ogromne ryzyko, by przenieść akcję Sherlocka do czasów obecnych (przypominam, że to ten sam pan, co stworzył nową wersję kultowego Dr Who). Nawet na początku mocno kręciłam nosem na obsadę i sam styl filmu, ale po drugim podejściu zmieniłam zdanie. Jak widać, raczej nie jestem łatwym widzem.
A wszelkie fast foody omijam szerokim łukiem. Wolę moją zdrową dietę :)
Ach, młodzi gniewni! Uwielbiam to wyindywidualizowanie z rozentuzjazmowanego tłumu :-)
Jeśli jednak chcesz prawdziwie zabłysnąć jako Gwiazda Nowej Krytyki, odrób najpierw lekcje.
Poe jest jednym z największych pisarzy w historii światowej literatury - niestety, nie udało mu się stworzyć bohatera literackiego, który stałby się ikoną. Jego Dupin - choć Conan-Doyle niewątpliwie inspirował się tą postacią - nie jest w stanie dotrzymać kroku Holmesowi. Może dlatego, że Sherlock jest częścią duetu Holmes-Watson, którego stworzenie - z punktu widzenia potencjału literackiego - ma cechy geniuszu. W tym "pisanina" ACD wygrywa z wysoką literaturą pióra Poego.
Jeśli mogę zauważyć przy okazji, Poe nie napisał ŻADNEJ powieści detektywistycznej. Takie rzeczy warto wiedzieć przed zabraniem głosu na ten temat.
Co do aktorstwa Benedicta - stworzenie zniuansowanej psychologicznie kreacji z wielorakimi kulturowymi odniesieniami uważasz za beznadziejne? Współczuję tak wyrafinowanego gustu, bo usatysfakcjonuje Cię może jeden film lub serial na tysiąc...
O, było oczywistym, że jakiś mentalny gimbus zaraz zacznie mi zarzucać chorobliwy nonkonformizm albo inne dziwactwo. Zabawne, że według ciebie każdy, kto krytykuje jedną popularną rzecz, na pewno, dla zasady, nie lubi żadnej innej popularnej rzeczy. Dla twojej wiadomości: rzygam na Sherlocka i Supernatural, ale lubię Doctora Who (któremu popularności chyba nie odmówisz, bo cieszy się większą, niż Sherlock), i jeszcze większym fanem Top Gear, które jest najpopularniejszym serialem telewizyjnym, nawet bardziej od Doctora Who. Także fail, dziubasku.
"[...] niestety, nie udało mu się stworzyć bohatera literackiego, który stałby się ikoną"
Było także oczywistym, że ktoś zacznie rzucać na obronę statusem "kultowości". Hamburger też jest kultowy.
Jesteśmy też na bakier ze skrótami myślowymi. Mimo, że Poe nie napisał powieści stricte detektywistycznej, to dał on początek temu gatunkowi (The Murders in the Rue Morgue jest przez wielu uważana za pierwszy utwór detektywistyczny w historii, mimo że wcześniej powstało już kilka podobnych, ale tylko "podobnych").
"Współczuję tak wyrafinowanego gustu, bo usatysfakcjonuje Cię może jeden film lub serial na tysiąc..."
Proszę się jeszcze za mnie pomodlić.
Nice try... Jednak pozwolisz, że nie zejdę na zaproponowany przez Ciebie poziom dyskusji. Retoryka inwektyw nie zmieni podstawowego faktu, że merytorycznie Twoja wypowiedź pełna jest błędów. Don’t shoot the messenger :-)
Ciekawe... Od razu przypomniała mi się pewna dawno przeczytana fraza:
"Tyle z niej będziesz miał, ile sam jesteś wart".
No widzisz, gdyby nie jad, nie byłoby dramy. Napisanie zwyczajnej opinii na dany temat to dla Ciebie zbyt ciężka filozofia?
Przeczytaj sobie swój komentarz raz jeszcze, może jeszcze....i jeszcze. A potem porównaj sobie z pozostałymi opiniami.
Jedyne co mogę napisać po przeczytaniu Twojego komentarza to, to, że powinnaś zajrzeć do słownika pod hasło "ignorancja".
1. Czy na moim profilu aby nie wyświetla się płeć? Coś takiego.
2. Skąd u was ta dziwna maniera pisania zaimków wielką literą? Ta zasada obowiązuje podczas pisania prywatnej wiadomości albo nekrologu. Jesteśmy na publicznych forum i się nie znamy. "Heloł".
3. Każdy, kto ma inne zdanie od ciebie, jest "ignorantem"? Jakie to polskie. ;__;
#jadmocno
Twoja płeć mnie nie interesuje, tak samo jak zawartość profilu, a że brzmienie twojego (teraz już będę pisać z małej, skoro nie lubisz gdy ktoś cię szanuje) nick'a jest raczej żeńskie, a nie męskie, więc jesteś sam sobie winny, chłopczyku :)
Ty nie masz odmiennego zdania - za mało wiesz i pomimo braku wiedzy, ferujesz wyrokami -> ignorancja.
To nie jad, to tylko zwrócenie uwagi, ale widać, skutku to nie przynosi bo mamy tu do czynienia z bojownikiem-ignorantem :)
PS
"Hashtagi" tu nie działają, tak samo jak BB-code i inne kody html. To tak dla informacji. Może poszukaj ludzi w swoim wieku na forum Miley Cyrus czy innego Bieber'a, bo sądzę, że wiekiem fizycznym i psychicznym nie różnisz się od 15latków :)
Zależy mi tylko na szacunku znajomych, to raz. Dwa: nie ma żadnej zasady, nakazującej pisanie zaimków wielką literą, kiedy mowa o forum publicznym. To plaga we współczesnej sieci (choć przyznam, że daleko ci jeszcze do śmieszności polaczków, którzy piszą: "Cholerny żydzie, życzę Ci, abyś spalił się w piekle!" - to już kabaret). Taka pisownia może być wyrazem szacunku w prywatnej korespondencji i wtedy jest na miejscu.
Nie dostrzegam nic żeńskiego w brzmieniu nicka. Jest raczej neutralny.
Po czym wnosisz, że "za mało wiem"? Myślisz, że nie ma na świecie literaturoznawców, którzy mają Doyle'a za nudnego grafomana? Albo takiego Prousta? (Ten jest jeszcze gorszy). Sam znam jednego. Ale on też pewnie wie mniej od ciebie. ;___; Po prostu zadziwia mnie, że kiedy tylko ktoś wyraża swoją dezaprobatę dla modnego obiektu, nad którym wszyscy się spuszczają, rzuca się na niego chmara mentalnych małolat i zarzuca mu ignorancję.
ad. PS Jesteś nowa w internetach? No, to jeszcze raz: #JP2GMD #inba
I tak nie załapiesz, więc mogę tak do woli.
Może dla Ciebie brzydki, ale tysiące kobiet uważa inaczej, ja również. Według mnie w Sherlocku grał i wyglądał nieziemsko. Poza tym, za swoją oryginalną urodę jest wręcz ubóstwiany, można to zaobserwować np. na tumblru! Moim zdaniem jest o wiele lepszy taki, niż gdyby był takim zwyczajnie ładnym chłopcem jak np. Brad Pitt.
Co mnie obchodzą tysiące kobiet? Tysiące ludzi wierzy w faceta chodzącego po wodzie i w płonący, gadający krzak. Sądzisz, że to dodaje obiektom ich kultu powagi? xD
Królem tumblera jest Hiddleston i kropka.
A Pitt nie jest nawet "ładnym chłopcem". To brzydactwo.
Napisałam tysiące kobiet, żeby podkreślić, że są różne opinie. Widocznie na marne. No i chciałam też podkreślić, że mój komentarz nie był skierowany do Ciebie.
Haha myślę, że dodaje powagi, nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę ale bardzo wielu ludzi bierze swoją wiarę na poważnie. Masz szczęście, że ja nie do końca, bo rozpętałaby się tu prawdziwa wojna.
Hiddleston jest przystojny ale według mnie nie tak bardzo jak Benedict.
Doskonalę zdaje sobie sprawę z tego, że wielu ludzi bierze wiarę na poważnie. W końcu nie bez powodu im wyższe IQ i wykształcenie, tym mniejszy odsetek wierzących (a ci z wyższym wykształceniem i IQ wciąż są w mniejszości).
E tam, myślę, że za pół roku też ją będzie mocno kręcił.
Zresztą - sama jestem żywym dowodem na do, że to jest możliwe :)
Ja mam już za sobą dwa etapy:
"Co to za ohydna wydra?!"
"On jest boski!!!"
Teraz jest faza umiarkowana i cieszy mnie bardzo, że Benedict gra w ciut większych filmach z lepszymi aktorami :)
Mnie przede wszystkim cieszy, że dostaje coraz większe i ciekawsze role. Pamiętam, jak jakiś czas temu obejrzałam "Hawking'a" i wtedy się zastanawiałam, czy pojawi się taka rola, w której Ben będzie jeszcze lepszy niż w roli naukowca. No i doczekałam się. Wielokrotnie. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie zapragnęła jeszcze więcej. Dlatego czekam na taką rolę, którą Ben rzuci mnie na kolana, jako widza i wiernego fana jednocześnie.
Jako widz jestem bardzo nietypowa - im bardziej kogoś uwielbiam, tym więcej od niego wymagam. Takie swoiste zaprzeczenie zapatrzonej w idola fanki :D Mimo, że Bena ubóstwiam bezgranicznie, to i tak jestem wstanie dostrzegać jego potknięcia - co zresztą widać w moich opiniach o jego roli w Piątej Władzy. Dla mnie zawsze najpierw będzie aktorem, a dopiero potem interesującym mężczyzną. Ciekawe, czy zostanę przy nim tak długo, jak np. przy DiCaprio, którego fanką jestem już 19 lat :) Czas pokaże.
Ja nie oczekuję aby jakikolwiek aktor/aktorka/reżyser rzucali mnie na kolana, ale zawsze me oko cieszy dobry występ w dobrym filmie.. albo nawet i złym filmie ;)
Nie ma też, już od jakiego czasu, dla mnie aktorów dla których zawsze poszłabym do kina. Dla mnie jednak liczy się całość i głównie reżyser (tu, w ciemno, zawsze pójdę na filmy Ridley'a Scotta, którego ubóstwiam - szkoda, że jego bratu się zmarło, bo robił on z kolei dobre kino akcji).
Mogę się zachwycić jakąś rolą, ale dopiero po obejrzeniu minimum 3 produkcji taki aktor trafia do mnie na listę: http://www.imdb.com/list/DSlW-INMQHM/ ;) Lista co jakiś czas się poszerza, w tym roku dołączyli Armitage, Hiddleston, Cumberbatch, Pace i Dano. Ale gdy ktoś mnie pyta o ulubionego aktora czy najlepszego aktora młodego pokolenia, to częściej wskazuję wszystkich, tylko nie amerykanów ;) Cóż, Ameryka kraj imigrantów, mało mają męskich inteligentnych facetów, to muszą szukać w Kanadzie, Australii czy poddawać się ponownej inwazji Królestwa Brytyjskiego :D
A w Fifth Estate, faktycznie Bruhl był ciut lepszy od Cumberbatch'a. Swoją drogą, ten aktor też zaczyna się przebijać i jemu również kibicuję.
Pana Bruhla też podziwiam już od jakiegoś czasu i podoba mi się u niego to, że nie rzuca się bezmyślnie na komercję. I również mnie cieszy to, że zaczyna być dostrzegany również za oceanem. Daniel jest tego wart i liczę na kolejne świetne role przeznaczone specjalnie dla niego.
Albo można mieć jeszcze tak ze co miesiąc bedziesz myślała tylko o nim, potem miesiac przerwy, i znowu...
Dla mnie jest atrakcyjnym mężczyzną. Ma osobowość, ma to coś i głos, którego mogę słuchać bez przerwy. Jest intrygujący.
Benedict jest wysoki, szczupły, zadbany, a więc nie można go nazwać brzydkim, przecież to jest aktor, dba o wygląd. Brzydki to może być ktoś zaniedbany.
Poza tym mnie nudzą ładni w stylu modeli, można popatrzeć, ale nie są ciekawi.
Nie zgodzę się z Tobą tylko w kwestii tego, że jest niesamowicie brzydki;) Może rzeczywiście, jeśli chodzi o zdjęcia, to jest niefotogeniczny, ale za to kamera go kocha! Ja sama nie byłam do niego przekonana zanim nie obejrzałam Sherlocka, ale potem przepadłam! Ben ma w sobie jakiś urok, przyciąganie i "to coś", poza tym jak moja poprzedniczka napisała - jest wysoki, szczupły i zadbany. Jego urodę trzeba odkryć samemu;) A ja wolę właśnie taką urodę, niż typowych hollywoodzkich przystojniaków, na których może i miło popatrzeć, ale ich wygląd jest taki banalny, ze mi się po jakimś czasie po prostu nudzi.
Nie mówiąc już o jego głosie, którym czaruje i którym sprawia, że ma ciary na całym ciele. Aż człowiek by błagał - Mów do mnie, mów! Mogę go słuchać wiecznie;)
Witajcie Panie.
Nie wiem od czego zacząć...
Ja w Benie zakochałam się dzięki roli Sherlocka. Nawet nie wiem jak to określić. Uważam że jest brzydki, po prostu brzydki, nic w nim nie jest ładnego, a mimo to jest tak seksowny, tak pociągający, że aż piękny.Śmieję się kiedy go widzę, bo aż mam ochotę krzyknąć na widok kogoś o takiej urodzie. Nie dziwiłoby mnie to, gdyby nie fakt, że po prostu uwielbiam przystojnych mężczyzn, przeważnie takich typowych przystojniaków. Raczej nie miewam rzutów psychofańskich (jako nastolatka kochałam Jareda Leto tak, że nie można było tego wyrazić słowami), ale Ben wywołuje we mnie takie emocje, że oglądanie wywiadów z nim przed snem od jakiegoś czasu jest normą. Jedyne co mnie smuci to to że jest tylko 2cm ode mnie wyższy, czyli nie aż tak wysoki, na jakiego wygląda ;)
Od kilku dni (bo tyle zajęło mi zatracenie się w tej osobie) zupełnie zmienił mój pogląd na facetów. Dziś, rozmawiając o nim z przyjaciółką, zdałam sobie sprawę z tego, że nie ma niczego bardziej kuszącego niż inteligentny i utalentowany mężczyzna. Jednak wygląd to nie wszystko. I za to jestem tej mojej platonicznej miłości do Benedicta bardzo wdzięczna. Życzę sobie i wam takiego mężczyzny. Znającego swoją wartość, która nie wynika ze słodkiej buźki, czy dobrych ciuchów, a tego co ma w głowie i co w życiu robi. Benedict jest świadom swojej nietypowej urody, jest świadom swojego talentu, a mimo to sprawia wrażenie (i myślę że jest) skromnego, choć w ten cholernie seksowny sposób pewnego siebie człowieka. Pozdrawiam was wszystkie, cieszę się że nie jestem sama ;)
NO I TEN GŁOS! <3
Chyba jeszcze żadna wcześniej nie opisała go tak pięknie i jednocześnie bardzo trafnie, jak Ty. Witaj w naszym skromnym klubie :)
I fakt, Ben nie jest za wysoki, bo ma tylko (!) 184cm wzrostu (to tyle, co mój brat, więc nie mnie nie robi wrażenia). Ale, podświadomie nabieram się, sądząc, że wygląda na wysokiego (zresztą nie tylko ja). To wszystko za sprawą odpowiedniej budowy sylwetki: bardzo szczupłej, do tego bardzo długie nogi. Oczywiście, odpowiedni ubiór też robi swoje.
Ten facet ma cholernie wysoką samoświadomość i wie, jak się podobać, jak zwrócić na siebie uwagę. I jak na razie, wychodzi mu to bardzo dobrze.
nooo, podoba mi się to, co napisałaś :)
Ale wiecie, oglądam jego zdjęcia i nie zgadzam się z tym, że jest niefotogeniczny. Jest bardzo fotogeniczny, ma plastyczną twarz, piękne oczy i te usta... Niejedna gwiazda filmowa dałaby krocie chirurgowi plastycznemu, aby jej załatwił taki wykrój ust.
Tak, mam fazę, dziękuję za uwagę ;)
O tak, Benowe usta są świetne: duże, naturalne, zwracające uwagę :P
http://fc02.deviantart.net/fs71/f/2014/002/d/3/benedict_cumberbatch__kiss_my_lip s_by_moniiquita-d70hr8o.jpg
Oj prawda, czasem nie wiadomo w co się wgapiać: w te niezwykłe oczy czy piękne usta. I te wspaniałe wyraziste kości policzkowe. Dlatego uważam, że on tylko na pierwszy rzut oka może wydawać się brzydki.
ale jak się odezwie, to wszelkie wątpliwości upadają ;)
i według mnie idealnie nadaje się do roli badassów ;)
Według mnie nadaje się do każdej roli - czy to badass, czy genialny socjopata czy normalny chłopak.
Ostatnio obejrzałam Sierpień w hrabstwie Osage i Ben znów mnie zachwycił. Wprawdzie mało go było na ekranie ( za mało!), ale zagrał taką uroczą, kochaną niezdarę, że przez cały czas miałam uśmiech na twarzy i serce roztopione jak wosk.