Christoph Waltz

8,8
75 006 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Christoph Waltz

W porównaniu do takich tuzów aktorstwa jak:

PAUL SCOFIELD - "Pociąg"

PETER O'TOOLE - "Noc generałów"

LAURENCE OLIVIER - "Maratończyk"

RALPH FIENNES - "Lista Schindlera"

IAN McKELLEN - "Uczeń szatana"

WILLEM DAFOE - "Zmartwychwstanie Adama"


Oskar dla Waltza, to jednak gruba przesada.

użytkownik usunięty
La_Pier

nagroda Oscar również pokryła się z Globem, Palmą, Satelitą, BAFTA, BSFC, Aktor i NSFC. Krótko mówiąc Watz zgarnął wszystko co mogło być do zgarnięcia, a tak sytuacja za często się nie zdarza. Dla mnie Hans Landa to obok Jokera i Antona z ''To nie jest kraj dla starych ludzi'' to najlepsza drugoplanowa rola z ostatniej dekady.

rola WALTZA w Bekartach znakomita. Tak w ogóle ta pierwsza scena filmu jest genialna.Swoją rolą wzbudził u mnie naprawdę wielki szacun. Ta pierwsza scena Bękartów to jedna z moich ulubionych filmowych scen. pozdrawiam

La_Pier

Rola w Bękartach Wojny jako pułkownika SS jest - mówię to śmiało i bez wahania - jedną z najlepszych, jakie było mi dane oglądać na srebrnym ekranie. Wspaniała gra, oddająca zimne wyrachowanie i brak zbędnej kalkulacji, cechującą twardego SS'mana - "Łowcy Żydów". Do tego genialne dialogi i scena początkowa, ukazująca jak skutecznie(mimo iż fikcyjnie), Hans Landa wypełniał w okupowanej Francji, powinności wobec Fuhrera.

Blok11

No faktycznie jedna z najlepszych drugoplanowych ról w historii kina. Zresztą jego rola została znakomicie "skompresowana", tzn. nie było ani jednej ciągnącej się jak kluchy sceny z nim - 100% efektywności.

La_Pier

Gośc jest aktorem od 82 ale dopiero za tą role został doceniony ! jedyny oskar z którym moge sie zgodzić poza tym gdyby nie Tarantino nikt nigdy nie poznałby Geniuszu aktorstwa Waltza !

La_Pier

Gościu te dwa łby za co ? jakoś nie widzę po tobie znawcy aktorstwa.
Mogę tylko dodać iż jego rola w Bekartach była najlepjej odzwierciedloną rolą oficera SS ze wszystkich filmów jakie powstały w historii kina - dlatego dostał za nią Oskara.

tomucho77

Zobacz O'Toole'a w "Nocy generałów", Oliviera w "Maratończyku", Fiennes'a w "Liście Schindlera", to może wówczas porozmawiamy sobie o wielkim aktorstwie i o aktorstwie tylko udającym wielkie aktorstwo (Waltz w "Bękartach wojny").

La_Pier

To aż tyle było filmów o nazistach w 2009 ŁAŁ

La_Pier

Powiedzmy sobie szczerze że aktorstwo w filmach Quentina polegaja na czym innym nż w standardowych filmach - jeżeli Tarantino zrobiłby z Bękartów film historyczny oparty na autentycznych wydarzeniach wtedy postać Landy moglibyśmy porównać do Listy Schinglera czy do Nocy Generałów ale w tym przypadkuj nie ma to sensu raczej - postać którą gra Waltz jest przerysowana, kreskówkowa, komiksowa z żartem jak sie to ma do postaci zagranych na poważnie, bardziej zastanawia mnie jednak to jak np OTooley czy Fiennes sprawdziliby sie w postaci Landy - wtedy moglibyśmy zobaczyć kto jest wielkim aktorem liub kto wielkim aktorem był

La_Pier

Zadziwiło mnie już same porównanie ról O'Toole'a i Fiennnes'a do roli Waltza. Acz widząc umieszczenie w TOP 10 najlepszych filmów wojennych: "Szeregowca Ryana" i "Cienkiej Czerwonej Linii", w zasadzie nie powinno mnie dziwić.

La_Pier

Kolego nie oglądałeś uważnie Bękartów wojny. To nie był typowy film wojenny! To był twór wojenno-podobny wyimaginowany świat stworzony przez Tarantino z dużą dawką wisielczego humoru. Jak możesz żądać od Waltza gry oficera sukinsyna skoro rola tego nie wymagała! Zastanów się, on zagrał tak jak powinien, na potrzebę tego filmu i wszystko wyszło genialnie!

La_Pier

Zgadzam się z przedmówcą, rola Waltza jest mega przerysowana ale trudno o niej powiedzieć nie powtarzalna wybitna, ale według mnie dobra, co do postaci O'Toola i Finnesa inne typy filmów i inne role, ale obie zasługujące na oscara.

tomucho77

Gościu te dwa łby za co ?. Chyba musiał zrobić laskę jakiemuś adminowi, bo jego argumentacja w stylu Zobacz Maratończyka, Listę Schindlera itp. jest żałosna

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
La_Pier

Chciałbym zacząć od tego, że powinieneś porównać Waltza do innych aktorów nominowanych w 2009. Po drugie Waltz nie grał nazisty pooglądaj wywiady. Po trzecie jest to praktycznie jego debiut w wielkim filmie, a tak udany nie zdarza się raczej komuś kto zagrał słabo. Nawet akademia, która daje oskary takim badziewiom jak slumdog czy hurt locker jest w stanie zauważyć, że była to najlepsza rola w tamtym roku. Oskar i pozostałem milion nagród za rolę Hansa Landy w pełni zasłużone.

dfab

Ja przyznałbym Oskara Plummerowi za "Ostatnią stację" i nie jest to żadna wielka tajemnica. Bo Plummer, to wybitny aktor o bogatym dorobku. GIGANT, który Oskara powinien otrzymać już dawno temu za "Informatora" Michaela Manna, gdzie niepodzielnie rządził na drugim planie. Rolą w "Informatorze", Plummer miażdży Cruise'a ("Magnolia") i Lawa ("Utalentowany pan Ripley") razem wziętych. Rola Kanadyjczyka nie jest tak dynamiczna jak tych dwóch, ale niezwykle wyważona i przemyślana. Precyzyjna. To ten typ aktorstwa, które zachwyca, a jednocześnie nie narzuca się widzowi. No a w "Ostatniej stacji", Plummer to wielki mistrz. Scena śmierci odegrana bezbłędnie.

Ale to Waltz ma Oskara, a przecież nie jest wybitnym aktorem, ani tym bardziej gigantem kina. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie i nigdy nie będzie.

La_Pier

To, że Plummer zagrał dobrze kiedyś nie znaczy, że teraz był genialny. To, że Waltz nie grał w giga produkcjach nie warunkuje jego talentu aktorskiego.

La_Pier

hmm chyba cos zle zrozumialem.. Czy wg Ciebie La_Pier oskary powinny być przyznawane za to ze ktos jest wybitnym aktorem? - hmm bo nie wydaje mi sie zeby bylo to podsumowanie "twórczości", lecz podsumowanie RÓL z danego roku. Gigantem kina jest Arnold czy to oznacza ze jest "super"aktorem? - niekoniecznie. Aktor ten jest wylacznie lubiany przez masy - w takim razie czy mozna stwierdzic ze powinien dostac oskara?. Uwazam ze twoje oceny sa czysto subiektywne.. patrzysz wylacznie pod kątem swoich ulubionych opartych na faktach, historycznych, realistycznych ble ble itd. filmów, a przeciez Bękarty nie maja nic z tym wspolnego to Pastisz, ktory my wysmiac wlasnie kreacje twoich bohaterów, pokazac z innej strony tak faworyzowany przez Ciebie gatunek i wlasnie za ta zgoła inna role nazisty, poniekad detektywa jest ten oskar. Pewnie czujesz sie urazony no jak mozna wysmiac moje filmy i ich powazny wydzwiek, no coz mozna, po to zeby tacy jak ty popatrzyli na to z dystansem, ze to tylko wizja jakiegos czlowieka a prawdziwego naziste to moznabylo w czasie wojny spotkac nie na ekranie. Druga sprawa ze to nie byl do konca typowy nazista tylko wyrachowany niemiec, który wybiera zwyciezców. Po trzecie mysle ze moge dac kredyt zaufania ludziom odpowiedzialnym za oskary, wkoncu oni maja na pewno wieksze doswiadczenie jesli chodzi o filmy niz ktokolwiek tutaj i na pewno ogladali wszystkie wymienione przez Ciebie jak i wiele innych, wkoncu oskary nie sa chyba przyznawane przez przedszkolaków :)

daredesm

"Bękarty nie maja nic z tym wspolnego to Pastisz, ktory my wysmiac wlasnie kreacje twoich bohaterów, pokazac z innej strony tak faworyzowany przez Ciebie gatunek i wlasnie za ta zgoła inna role nazisty, poniekad detektywa jest ten oskar. Pewnie czujesz sie urazony no jak mozna wysmiac moje filmy i ich powazny wydzwiek, no coz mozna, po to zeby tacy jak ty popatrzyli na to z dystansem"

Ależ to nic nowego w kinie. Obejrzyj "Dyktatora" z Chaplinem. Mistrzowska parodia, a i film z wielkim przesłaniem. Wychodzi na to, że Chaplin był zbyt słabym aktorem i Oskara nie otrzymał. Gdyby był tak doskonały jak Waltz, to pewnie dostałby od razu.

"Druga sprawa ze to nie byl do konca typowy nazista"

Zabawne. Zawsze uważałem, że gdy obcy człowiek wchodzi do twojego domu i wyżyna w pień całą twoją rodzinę, to z całą pewnością można go nazwać rasowym nazistą.

I która to już osoba próbuje mi tłumaczyć, że "Bękarty", to wojna wg. Tarantino. Ja to wiem, co nie zmienia faktu, że jest to film słaby i jak zwykle przegadany. Ma swoje plusy. Bo Pitt bawi się w najlepsze, zawsze jednak kontrolując swoją grę (czego nie da się powiedzieć o Walcu). I to on wg, mnie jest najjaśniejszą gwiazdą produkcji Tarantino.

Oskary niekiedy są przyznane przez przedszkolaków. Wystarczy spojrzeć w przeszłość. Nawet miałem na swoim blogu założony temat o tych klaunach z Akademii i licznych wpadkach. Założą te swoje peruki - czerwone, zielone, różowe oraz fioletowe, pomalują usta, do tego obowiązkowo czerwony nos i później "Zakochany Szekspir" wygrywa z "Cienką czerwoną linią" Malicka. Nawet bardziej komercyjny "Szeregowiec Ryan" poległ. Wciąż pamiętam zdziwienie malujące się na twarzy Harrisona Forda. Niespodzianki, owszem, są fajne, ale nie takie. I niby członkowie Akademii tak wielce znają się na kinie. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że to widzowie najlepiej znają się na kinie. Podkreślam, widzowie nie oglądacze.

La_Pier

Moglbys mi wyslac adres twojego bloga na Privie? - chetnie bym poczytal. Oczywiscie obejrze w najblizszym czasie Dyktatora. W kazdym razie osobiscie podobala mi sie rola Waltza, mozliwe ze nie obejrzalem w tym pamietnym roku nic bardziej ambitnego. Jesli wg Ciebie byl jakis aktor grajacy role druga planowa zaslugujacy bardziej na wyroznienie z tego roku, to chetnie nadrobie zaleglosci.

daredesm

Chodzi o mój blog na Filmwebie. Ale tematu o oskarowych wpadkach już nie ma.

Owszem, był. Plummer za "Ostatnią stację".

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
huo_sanchez

Oj chłopaczku z podwórka, dorośnij.

tomucho77

CZŁOWIEKU ALE TE ROLE CO PROPONUJESZ TO BYŁY ZUPEŁNIE INNE FILMY INNY KLIMAT A BEKARTY SĄ SPECYFICZNYM FILMEM I ROLA RÓWNIEŻ ZAGRANA SPECYFICZNIE,MI WRYŁA SIĘ W PAMIĘCI I DLA NIEGO CHCIAŁABYM JESZCZE RAZ OBEJRZEC TEN FILM!OSCAR ZASŁUŻONY!

użytkownik usunięty
La_Pier

No, ale to fajny charakter przecież. La_Pier nie znasz się :P Waltz był taki fajniutki w niektórych scenach, uśmiech i w ogóle arogancja i urok :P


;)

Przecież rola Waltza była niezła. Nie na Oskara jednak. I to jest moje główne zastrzeżenie.

La_Pier

Widzę, że jedna, dość prowokacyjna opinia rozpętała tu swoiste małe piekiełko, że tak powiem.

Porównywanie roli Waltza do kreacji Fiennesa? Panie La_Pier, nie przesadzajmy - one są niemal nieporównywalne. Nie mogę stwierdzić na czym opierają się pańskie poglądy na to, jak wyglądał "rasowy, typowy nazista" - jako osoba zainteresowana historią powiem jedynie że Landa to pułkownik SD (nie samego SS jako takiego, a naprawdę, podejrzewam że to również wpłynęło na taką a nie inną postać rzeczy) i sposób w jaki jego postać została wykreowana na ekranie jest - przynajmniej dla mnie - bardzo przekonujący (abstrahując od tego iż Bękarty są tak piramidalną bzdurą, że w czasie seansu nieomal turlałam się ze śmiechu - stąd wystawiam im wysoką ocenę, ale jedynie jako dość nietypowej parodii).


Z nieco innej beczki: Szeregowiec Ryan to gniot straszliwy; skąd 23 miejsce w rankingu światowym - istna zagadka...

KatrinL

Jak to zagadka? Dzielni amerykańscy chłopcy, wyzwoliciele Europy spod jarzma reżimu narodowosocjalistycznego. Mityczni bohaterowie, ginący w imię wolności i demokracji. Sprawiedliwi ponad wszystkimi - wszak nawet jeńca niemieckiego w tym filmie zdarzyło im się wypuścić! Całość podlana sosem tak przelukrowanym, iż nawet beczka dziegciu po tym seansie nie pozwala otrząsnąć się z tej osłody. No ale mimo wszystko - sceny batalistyczne o których już napisano wszędzie - jak najbardziej ok. Zwłaszcza pierwsza sekwencja przy odpowiednio rozkręconych i dobrych głośnikach. To trzeba przyznać. Choć i tak pewien niedosyt w postaci tak naiwnego, rzekłbym: typowo amerykańskiego, przedstawienia operacji Overlord - pozostaje.

KatrinL

Tu nie ma prowokacji. To Filmweb.pl - trzeba szczekać jak inni, bo gdy ktoś ma odmienne stanowisko, zostanie wnet pożarty przez jedynych sprawiedliwych na tym portalu.

"Landa to pułkownik SD"

Oho, zaczyna się. A hitlerowiec zawsze pozostanie hitlerowcem.

Panienka czegoś nie zrozumiała, jak zresztą pozostali. Ja nie porównuje kreacji wybitnego Fiennes'a z rolą Waltza. Tylko pragnę zauważyć, że coś niedobrego się dzieje, gdy wybitne role nie tylko nie wygrywają, ale także zostają ot tak sobie pominięte. Wszyscy zachwycają się rolą Waltza, ale przed rolą Austriaka były bardziej wartościowe kreacje. Czy to komediowe (Chaplin), czy poważne (O'Toole).

"Szeregowiec Ryan" to zacne kino. Wyreżyserowałabyś w taki sposób lądowanie na Omaha Beach? A guzik. Zresztą ja też nie, a każdy taki mądry. Inna sprawa, że nie jest to z pewnością najlepszy film wojenny w historii kina. Wiadomo, że tylko największy z największych mógł takowy obraz nakręcić i zarazem dokonać tak niezwykłej sztuki.

La_Pier

Wybacz, ton wypowiedzi sugerował, że ich porównano. A prowokacyjność komentarza rozumiem przez otwarte wyrażenie zdania odmiennego od opinii ogółu, co się chwali.

"Oho, zaczyna się". Niby co? Owszem, hitlerowiec to hitlerowiec. Czy zasugerowałam coś innego? Każdy z nich był sukinsynem, tylko nie każdy da się zagrać, bądź powinien być zagrany w stylu "plującego-wręcz-szatanem-na-bardzo-poważnie" sukinsyna, ot co. Nie lubię uproszczeń (rozpisałam się mocno na ten temat, a chyba nie powinnam).

Owszem, przed Waltzem były bardziej wartościowe kreacje, nie neguję tego. Najwyraźniej zatriumfowały komercjalizacja i zmienne gusta członków oskarowego gremium; nie czarujmy się, nie zawsze wygrywa najlepszy (acz akurat w 2009 moim zdaniem nie było nikogo lepszego) - nie mamy na to wpływu.
Żeby nie było; Chaplinem zachwycam się również - "Dyktator" jest niesamowity. Kreację O'Toole'a znam, ale według mnie Fiennes wypadł bardziej przekonująco (cóż, może to skutek bardziej współczesnego warsztatu aktorskiego) i szkoda, że żaden z nich nie został uhonorowany przez Akademię po tak świetnych rolach.

Oczywiście, że bym nie wyreżyserowała, ale nie lubię amerykańskich propagandówek. Jak już zostało powiedziane - realizacja świetna, gorzej z przesłaniem.

KatrinL

Nie chce mi się czytać całej dyskusji, bo nie chcę sobie nerwów szarpać czytając wypowiedzi pana La_Pier, ale wg mnie także Oskar W PEŁNI zasłużony, Waltz pokazał klasę. A to, że wiele ról zostaje niezauważonych i nie otrzymują nagród to żadna nowość, nie wiem, ile tych nagród musiałoby być, żeby zadowolić każde gusta.

La_Pier

No tyś teraz powiedział. Jedna z najlepszych męskich ról ostatnich czasów, a ty piszesz, że słabo zagrał w "Bękartach wojny". Dziwne...

La_Pier

To że doyebał z tymi aktorami i to jeszcze w kontekście Oskarów. Jeżeli chodzi o Oskary to chyba cała ta wyliczanka powinna brzmić tak:

- Woody Harrelson, Stanley Tucci, Christopher Plummer, Matt Demon - bo to oni byli z Waltzem nominowani do Oscara w 2010 roku. TO tak na logikę rzecz biorąc, więc nie przejmuj się - jedni myślą szybciej drudzy wolniej, to przychodzi z czasem ;) Póki co to zawracasz dupę i myślisz że jesteś kocur, bo masz dwie pyty obok awataru, i to na dodatek na wysokości usta z tego co widzę (zmień awatar chłopie albo obróć trochę główkę)

To tytułem wstępu

La_Pier

A teraz powazniej.

Jak dla mnie to Waltz odwalił w tym filmie mistrzostwo świata i Oscar jest bezdyskusyjny, z urzędu. Tym bardziej że to Waltz uratował ten przereklamowany i zajeżdżający chłamem film amełykański. I rozdział - na wiosce francuskiej -to jedna z najlepszych scen w historii kina, bo - jeśli chodzi o grę sugestywną, to chyba nawet najlepsza. Prosze mi pokazać drugi film w którym tak znakomicie przedstawiona jest gra sugestywna. Scena w której aktor (Waltz) ma do zagrania postać... i grę kreowanej przez siebie postaci. Rewelacja.

Nie to żebym nie szanował osób o innym zdaniu ode mnie, ale ty po protu bredzisz.

La_Pier

Nie no, im mądrzej tym głupiej. Fajnie, że umiesz sie popisać znajomością powyższych aktorów, ale zwróć uwagę, że żaden z tych filmów nie konkurował z "Bękartami wojny".

Gerard_Polanski

Jeżeli ktoś wczoraj oglądał o 20 na jedynce "Ostateczne rozwiązanie", to mógł zobaczyć, jak wygląda i zachowuje się prawdziwy niemiecki łotr. BRANAGH wiedział jak i otrzymał za swoją wybitną kreację telewizyjnego Oskara. Waltz nie wiedział, nie czuł swojej postaci do końca, później stracił kontrolę i brzydko szarżował. Waltz przegrywa absolutnie z każdym aktorem wymienionym wcześniej przeze mnie.

Albo dajemy Oskara tylko najlepszym albo nikomu.

La_Pier

Nie wiem, czy zauważyłeś, ale "Bękarty..." są w pewnym sensie parodią filmów o tematyce hitlerowskiej, a Waltz jako aktor szarżujący na granicy pomiędzy powagą a parodią, wypadł lepiej niż dobrze.

Gerard_Polanski

Chaplin w "Dyktatorze" ciekawiej zagrał :)

La_Pier

Porównanie "Bękartów" z "Ostatecznym Rozwiązaniem", to tak jakby zestawić ze sobą "Stalingrad" Vilsmaiera z westernem, osadzonym w realiach II WŚ, jakim jest "Żelazny Krzyż", Peckinpaha. Czyli na dłuższą metę porównanie bezsensowne.

La_Pier

Podzielam Twoje zdanie, co do roli Waltza w "Bękartach Wojny", ale nie wydaje mi się, by porównywanie jej do wyżej wymienionych miało sens. W swoim filmie, Tarantino przedstawił obraz karykaturalny, mający niewielki związek z rzeczywistością i dostarczający widzom czystą rozrywkę. Natomiast filmy i role, które tutaj przytoczyłeś to albo dramaty, albo thrillery. Jak można to ze sobą zestawiać?

klikk12

Nie chodzi o to :) Nie chodzi o gatunki :) Chodzi o bezbłędną grę :) Chodzi o szacunek, umiejętność docenienia kunsztu aktora, gdy ten stworzył na ekranie postać, która przetrwa w umysłach widzów przez następne 100 lat. Chodzi o profesjonalizm Akademii Filmowej, której członkowie powinni posiadać niezbędną wiedzę filmową, bo w końcu teoretycznie przyznają najważniejszą filmową nagrodę świata.

Dziwacznym wydarzeniem jest, gdy nagradza się Oskarem, zupełnie tak po prostu, komedianta Waltza. Pierwsza nominacja i od razu Oskar. Nie wiem za co, bo choć rólka jest błyskotliwa i fajna, to jednak nie dostrzegłem w niej nic nadzwyczajnego. Rola jakich wiele. Akademia powinna nagradzać aktorów dramatycznych, zwłaszcza wówczas, gdy EWIDENTNIE zaprezentowali grę najwyższych lotów. Tak było z O'Toolem w "Nocy generałów", a jednak nie otrzymał nominacji. Tak było z Olivierem w "Maratończyku", który w tamtym roku nie miał sobie równych, ale jednak przegrał z Robardsem, bo ten - z całym szacunkiem dla Jasona - miał elektryzujący głos i trzymał nogi na swoim biurku. Tak było z R. Fiennesem w "Liście Schindlera", który przegrał z Lee Jonesem, ponieważ w Hollywood żądzą Żydzi, a oni przecież nie będą nagradzać za stworzenie realistycznego portretu zbrodniarza wojennego żyjącego naprawdę. To wszystko są wielkie kreacje (role, to zbyt słabe słowo) i Oskary należały się w 100%. Jak jednak się okazało, niekoniecznie. Można zawsze zgodnie z długą tradycją tych nagród, nagrodzić osobę, która na to nie zasłużyła.

Waltz stroi głupie minki, udaje wielkiego komika, którym nie jest, bo najwięksi komicy już od dawna nie żyją albo są na emeryturze i to wystarczyło. Można wcinać strucle (czy co on tam jadł) i to w dzisiejszych czasach wystarczy, aby zgarnąć Złotego Rycerza, co jest faktem przerażającym. Wystarczy nauczyć się na pamięć kilku kwestii w obcym języku, aby rozległy się zachwyty krytyków filmowych. A działa to mniej więcej w taki sposób: gdy pierwsza wrona zakracze, to pozostałe wrony muszą wykonać dokładnie taki sam ruch. Kraaaa, kraaaa, kraaaa. Nic nie szkodzi, że rola jest przeciętna. Kraaaa, kraaaa, kraaaa. Kiedy już krytycy ubzdurają sobie, że dana rola jest wielka, to nic i nikt im tego pomysłu nie wybije z głowy. Jest wielka, koniec i kropka. O mądrości przeciętnych widzów-oglądaczy nie wspomnę, bo im zawsze wszystko się podoba.

No jak rola Waltza jest wielka, skoro nie jest? Już dość tej błazenady w szeregach Akademii Filmowej. Czas skończyć raz na zawsze z rozdawaniem Oskarów ZA NIC. A tymczasem, ja zmykam i liczę, że wspólnymi siłami dobijemy do tych 100 wpisów w temacie ;)

La_Pier

To ja OT trochę.
La_Pier - chylę czoła za to jak spokojnie prowadzisz dyskusję mimo wielu ćwoków tutaj :)
Po drugie - to moja cegiełka do setki ;)
Waltz jak dla mnie rewelacja. Co do Oscarów - pora odczarować ich wyjątkowość. Wydarzenie raczej medialne. Choć i przeglądając wyniki polskich festiwali, też można otworzyć szerzej oczy ze zdziwienia.
Pozdrawiam :)

Maggie_Madison

Dzięki kobieto za miłe słowa :) Podałem mnóstwo konkretnych argumentów dlaczego aktorstwo Waltza mnie nie porwało, ale niestety większość użytkowników chyba nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Wciąż mnie torturują ;)

Oskary nie są wyjątkowe, a wielkie wpadki zdarzały się już bardzo dawno temu. Choćby taki "Zawrót głowy", po latach okazało się, że jest to najwybitniejszy obraz Mistrza Hitchcocka, ale Akademia niestety się nie popisała. A jeżeli ktoś twierdzi, że woli "Okno na podwórze" lub "Psychozę", to ok, ma do tego pełne prawo. "Okno na podwórze" i "Psychoza", filmy wybitne, również przegrały. Nie zdołały nic wygrać na rozdaniu Oskarów. Mistrz Alfred, człowiek, który stworzył dreszczowce od podstaw i wprowadził do kina nowinki techniczne, statuetki nigdy nie otrzymał. Umówmy się: nagroda za całokształt, to nagroda za nic. Kubrick bez Oskara, to znaczy z Oskarem, ale za efekty specjalne. A reżyseria? E, pewnie był słaby ;))) Niedawno wchodzę na stronę ślicznej Mii Farrow i nie dowierzam własnym oczom: aktorka NIGDY nie była nominowana do Oskara. A przecież w "Dziecku Rosemary" zagrała znakomicie i uczciwie zapracowała na nominację. Oskary czasami są bardzo niepoważne.

Dziwaczne są te całe nagrody, szaleństwo z nimi związane, reklama. Prawdziwy artysta nie tworzy pod nagrody i dlatego podziwiam takich twórców, jak np. Kubrick i Malick dla których festiwalowe szaleństwo w tanich dekoracjach nigdy nie miało większego znaczenia.

La_Pier

Nie zgodze się z LaPier, że Waltz słabo zagrał nazistę u Tarantino. Wg mnie wypadł dobrze, nawet bardzo dobrze, idealnie pasował do konwencji tego rozrywkowego przecież filmu. Ale uważam, że taki Ralph Fiennes faktycznie zasłużył na Oscara, Ian McKellen pewnie też, choć może nie za rolę hitlerowca a bardziej za wybitną kreację w "Bogowie i potwory". Ale dyskusja wywiązała się tu całkiem żywa:P

Thommy

Sergi Lopez, hiszpański potwór w "Labiryncie fauna" - to jest prawdziwe aktorstwo. Łotr zagrany wspaniale. Waltz naprawdę był niezły w "Bękartach", lecz to nie jest ta rola :D Gra Waltza nie pozostanie mi na długo w pamięci.

La_Pier

No w sumie zgodzę się, że Lopez zagrał świetnie bezlitosnego kapitana. Ale akurat jego nominacja do Oscara ominęła:/

Thommy

Ale to przez język, gdyby rola była w języku angielskim, to kto wie, być może Lopez dostałby nominację. Dobrze mówię? :) Te dziwaczne przepisy.

La_Pier

A tu się chyba mylisz, bo nie jest to kwestia języka, jak sądzę. Zobacz np. na Roberto Benigniego - gadał w jezyku włoskim w "Życie jest piękne" a dostał Oscara za rolę pierwszoplanową. No i Penelope Cruz, też dostała statuetkę za "Vicky Cristina Barcelona" gdzie gadała głównie po hiszpańsku o ile dobrze pamiętam.