JACK NICHOLSON całe życie pracował na trzy Oscary. HENRY FONDA otrzymał dopiero pod koniec życia, a RICHARD BURTON nigdy. Tymczasem Walc ma już dwa. FASSBENDER nadal bez nominacji. Błaznowanie zawsze wychodziło Akademii najlepiej.
Bez Oscara również tacy giganci aktorstwa jak np.
- OLDMAN
- R. FIENNES,
- TIM ROTH
- MALKOVICH
- NOLTE
- DEPARDIEU
- O'TOOLE,
- SELLERS,
- OLIVER REED
i wielu innych, większych aktorów niż Walc.
Walc, oddawaj swojego Oscara HOFFMANOWI za "Mistrza"!
Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy Waltz zostanie nominowany po raz trzeci...
OLDMAN
- R. FIENNES,
- TIM ROTH
- MALKOVICH
- NOLTE
- DEPARDIEU
- O'TOOLE,
- SELLERS,
- OLIVER REED
i wielu innych, większych aktorów niż Walc.
a ja właśnie wrzucam DiCaprio ponieważ jemu też należy się oskar
tylko skoro wymieniasz te nazwiska to w takim razie napisz konkretnie za jakie role powinni otrzymac te oscary i jaką wówczas mieli konkurencje
Nie zrobi tego gdyz nie ma o tym zielonego pojecia ... To tak jakby ktos napisal ze Messiemu i ronaldo nalezy dac Mistrza Swiata ... sorry mozesz byc najlepszym w swym zawodzie ale na oscara sklada sie wiele czynnikow po za sama gra danego aktora ... liczy sie wydwiek filmu, zarysowana postac przez rezysera jaka ma aktor zagrac, konkurencje w danym roku ...
Kazdy z tych aktorow zagral jakas wybitna role, pech w tym ze w danym roku ktos nawet przecietny zagral jednak lepsza role :)
DiCaprio - proszę bardzo. oscar za "Co gryzie Gilberta Grape'a" - powinien dostać bo był milion razy lepszy niż zwyczajny Tommy lee Jones w "ściganym" - co jest jedną z większych pomyłek w historii Oscarów.
Ale Oscara nie dostał a skoro nie dostał to porównuję DiCaprio ze zwycięzcą. A poza tym on miał wtedy nominację za "Listę Schilndlera" z tego co pamiętam - wątpię by był lepszy niż DiCaprio aczkolwiek nie widziałem Listy
To cały czas młody gość jest, jeszcze dostanie na bank. Za "Infiltrację" jedynie bym mu dał, ale nie był nominowany nawet.
nie byl nominowany za Infiltracje ale byl wowczas nominowany za Krwawy diament. Przeciez dwoch nominacji za pierwszy plan nie mogl dostac
Mógł. Nominację i nagrodę powinien dostać za "Infiltrację". Whitaker był niesamowicie przeceniony wtedy, jedynie O'Toole...a właśnie wygrać powinien przecież O'Toole cudowna rola w "Venus".
Czyli jednak O'Toole nie Di Caprio w 2006. Di Caprio w 2004 za "Aviatora", tam Foxx dostał za solidne papugowanie.
To wskaz mi sytuacje kiedy ktos dostal dwie nominacje tego samego roku za pierwszy plan. Ja uwazam ze Foxx wygral wtedy zasluzenie
Napisałem dobre 1000 znaków na ten temat, ale było to cholernie nieczytelne. Przemawia przeze mnie frustracja. Każdy kto orientuje się w temacie samodzielnie porówna sobie w głowie dokonania Spacey'a, Day-Lewisa i Penna, którzy na dwa Oscary zapracowali "ODROBINKĘ" więcej od Walcusia, a obok których Waltz może się od wczorajszej gali śmiało stawiać. Seymour Hoffman jak ulał pasowałby do tej trójki, ale nie...
Oldman, Fiennes, Nolte czy nawet Pitt, którego bardzo cenię. Cała masa aktorów ze świetnymi rolami na koncie, którzy Oscary potrzymać mogli co najwyżej we śnie. A tu co? Totalnie anonimowa dla kina postać Krzyśka Waltza zgarnia już... argh, nie zniosę tego, idę zaparzyć melisę. Z całej nominowanej piątki, Waltz jest ostatnim, który na tego Oscara zasłużył.
Waltz to jakiś przekręt. Kiedy Hitler powoli zaczynał objawiać się światu, również nie był brany na serio. Tymczasem Waltza od dziś należy się bać! Bo za chwilę okaże się, że ma już trzeciego i czwartego złotego rycerzyka na koncie.
Hoffman idealnie pasował na zdobywcę. Tym bardziej, że wcześniej został całkowicie olany przez Akademię za "Synekdochę", gdzie zagrał na wysokim poziomie.
trochę przeginasz wyjeżdżając tu z Hitlerem. masz takie skojarzenie ze względu na jego austriackie (a wcześniej niemieckie) obywatelstwo?
jeśli zasłuży to niech i dostanie 10 złotych rycerzyków.
Nie, nie chodzi o narodowość, użyłem niefortunnego porównania. Czy grożą mi poważne konsekwencje? Zablokują mi konto na bank.
nie wiem, nie dbam o regulamin fb. stwierdzenie po prostu było słabe. ale jak nie o to Ci chodziło to ok.
"Synekdocha" sama w sobie została w niezrozumiały dla mnie sposób olana, a to absolutnie Oscarowy debiut Kaufmana. Pozostaje smutek. Przypuszczam, że bardziej przeżywam brak Oscara dla Hoffmana niż sam zainteresowany. :)
Hoffman pewnie sobie żartuje pod nosem. Kiedyś widziałem filmik, gdzie udawał pingwina, chodziło o plotki związane z "Batmanem". Teraz pewnie głosi wszem wobec, że Walc wygrał, bo był najlepszy ;) A swoje i tak wie.
Hoffman ma juz oscarka za Trumana (niesłusznie, imho, ale ma). Na razie wystarczy.
A wymieniony, że tak pem, "Salon Odrzuconych" - słusznie z Oldmanem na pierwszym miejscu (żeby długo nie szukać, rola w "Szpiegu" był rewelacyjna), jest powaznym i nie jedynym, nie pierwszym i nie ostatnim oskarżeniem w wiadomym kierunku. Olać tam Oscary.
Tak! Dokładnie, Hoffman nie był Trumanem w 100%. Nie wiem za co ten Oscar. Bardziej należał się za "Mistrza". Ale przecież nasz Antoś Hopkins też ma tylko jedną statuetkę, co jest warte śmiechu. Walcuś lepszy pod tym względem od Hopkinsa - ku*wa co za żenada!!!
naprawdę aż tak Cię to boli? nie masz większych problemów? ok, to była wycieczka ad personam, ale skoro aż tak bardzo nie możesz zdzierżyć tego faktu, to nie wiem...obejrzyj jakiś swój ulubiony film (widzę, że masz sporo b. dobrych pozycji w ulubionych) i get some entertainment.
Nie rozumiem dlaczego. Ok, jasne, można być zawiedzionym, bo trzymało się kciuki za kogoś innego, bo wg Ciebie Hoffman czy Jones zasłużyli bardziej (kwestia subiektywna). Ale żeby aż tak przeżywać w sytuacji, gdy wygrana ta nie wzięła się znikąd i nie jest bezpodstawna?
Chyba musisz poszukać jakiejś apteki całodobowej. ;)
A, aktor, o którym rozmawiamy nazywa się Waltz.
Oczywiście, że tak: "ROB ROY", "1900: CZŁOWIEK LEGENDA", "PLANETA MAŁP", "MŁODOŚĆ STULATKA". Roth nawet w największym gównie potrafi zagrać wybornie ("The Musketeer"). Szkoda, że Tarantino przestał z nim pracować i woli Walca.
Moim zdaniem bezbłędnie zagrał również w Czterech pokojach... Roth to b. dobry aktor. ;)
Niewątpliwie posiada ogromny talent. Odnoszę również wrażenie, że nie został właściwie wykorzystany przez kino. To jest aktor z pierwszej ligi. Za "Roba Roya" i "Człowieka legendę" powinien był zdobyć Oscara. "Rob Roy" jest ważny dla Rotha, bo na tej roli opierał później swój każdy czarny charakter z filmów kostiumowych. Z kolei w "1900: Człowiek legenda" przerósł samego siebie, wcielając się w nieśmiałego pianistę zakochanego w pięknej dziewczynie. Tą rolą pokazał, że jest w stanie zagrać dosłownie wszystko. A w "Planecie małp"? Miażdży swoją grą Serkisa i jego Golluma, bo to tylko głupi stworek wygenerowany przez komputer. Roth tymczasem jest w filmie Burtona obecny również fizycznie. Tutaj nie ma manipulacji komputerowej. Jest tylko aktor i jego kostium.
jestes komiczna i sfrustrowana postacią, ktora nie potrafi zaakcptowac tego ze nieznany nikomu austriacki aktor po 50 w ciagu 3 lat zagral dwie genialne role u Tarantino i dostal za nie dwa oscary. Akademi naleza sie wielkie brawa. Gdyby Waltz pracowal w Hollywod od kilkudziesieciu lat to bylby juz w tej chwili rekordzista oscarow. Jego skutecznosc jest niesamowita
to ze mozesz sobie tu pisac co Ci tylko slina na jezyk przyniesie jak najbardziej akceptuje bo masz do tego prawo. Po prostu kompletnie sie z Toba nie zgadzam. Przypominam tylko ze Waltz oprocz oscara wygral tez w Globach i Bafta (a to zupelnie inni ludzie decyduja o tych nagrodach) a w ankiecie filmwebu Waltz zmiazdzyl pozostala czworke nominowanych aktorow wiec oczywisice masz prawo gadac co tylko zechcesz ale wiedz ze jestes w zdecydowanej mniejszosci
"oczywisice masz prawo gadac co tylko zechcesz ale wiedz ze jestes w zdecydowanej mniejszosci"
Cieszę się, że nie należę do tej intelektualnej elity większości.
"w ciagu 3 lat zagral dwie genialne role u Tarantino i dostal za nie dwa oscary"
Co do pierwszego Oscara nie dyskutuję. Ale drugi to była IMO ewidentna kopia poprzedniej w wersji sympatycznej, że tak powiem, choć fajna.
Nie zgadzam się zupełnie! To, że mnóstwo wybitnych aktorów nie dostało Oscara, to oczywiście śmiech na sali i wstyd. Ale co ma piernik do wiatraka? Naprawdę takie beztalencia dostają te Oscary, że aż strach, a wy się akurat Waltza uczepiliście. Facet zagrał w tym filmie kapitalnie! I jego statuetka jako jedna z nielicznych sprawiedliwych i zasłużonych ratuje tegoroczne Oscary, które nie wiem, czy mogą upaść jeszcze niżej. Najlepszy film "operacja argo", najlepsza aktorka "anne hatheway" i wiele innych takich "smaczków", to dopiero jazda.