to Gleen Close powinna dostac oscara bezapelacyjnie
Film był tak pokazany , że laik nie dowiedziałby się , tak właściwie z niego nic o życiu Margaret.Zauważyłem również , że zamiast krytykować film , wiele osób go broni bo zagrała tam Meryl , jako że maja do niej sentyment.Jestem przekonany że gdyby to nie Meryl a jakaś mniej znana , a najlepiej nieznana aktorka zagrała , film zostałby zjechany z góry na dół , albo w ogóle by się o nim nie gadało.
A ja się nie zgadzam. Ludzie w cale nie bronią filmu. To rola Meryl jest chwalona, a to jednak nie jedno i to samo. Poziom fabularny nie może być przekładany na poziom aktorstwa. Streep w "Żelaznej Dame" pokazała kawał dobrego, mocnego, niezachwianego kunsztu. Nie dość, że rewelacyjnie wcieliła się w rolę The Iron Lady, to na dodatek do perfekcji opanowała jej sposób być, mowę, gestykulację. Dosłownie wszystko. Odtworzenie postaci fikcyjnej to nie sztuka, gdyż aktor/aktorka ma ogromne pole do popisu przy kreowaniu bohatera. Odtworzenie postaci realnej, żyjącej, tzw. legendy.. Ot, to jest wyzwanie.
PRAWDA W OCZY KOLE
Film był tak pokazany , że laik nie dowiedziałby się , tak właściwie z niego nic o życiu Margaret.Zauważyłem również , że zamiast krytykować film , wiele osób go broni bo zagrała tam Meryl , jako że maja do niej sentyment.Nie mówię że zagrała zle (zagrała wręcz świtnie) ale,jestem przekonany że gdyby to nie Meryl a jakaś mniej znana , a najlepiej nieznana aktorka zagrała , film zostałby zjechany z góry na dół. Tak właśnie wygląda obiektywizm społeczny.Niestety.Jak Dla Mnie niekwestionowaną aktorką roku 2011 była Glenn Close kto nie wieży niech oglądnie "Albert Nobbs "
Ty w ogóle nie zrozumiałeś co ja napisałem w poprzednim poście. Czy stwierdziłem, że ludzie chwalą i bronią film? NIE! Napisałem jedynie, że wszyscy rozwodzą się nad rewelacyjnie ZAGRANĄ ROLĄ! Płaszczyzna fabularna, a płaszczyzna aktorska to nie jest jedno i to samo, więc przestań łączyć te dwa aspekty. Historia przedstawiona w filmie może być gorsza niż przysłowiowe dno, ale za to kreacje stworzone przez aktorów mogą sięgać poziomem najwyższej półki. Tak właśnie jest z "Żelazną damą" i nie wiem jakbyś się dwoił i troił, nie uda Ci się znaleźć mankamentów w grze MS. Zadaniem aktora jest przedstawienie bohatera, a zadaniem fabuły jest przybliżenie tego i owego. Meryl Streep wykreowała niesamowitą postać i nikt w 2011 roku nie miał z nią szans. I tak, oglądałem film "Albert Nobbs". Mimo ogromnej sympatii do Close to nie stworzyła w tej produkcji nic, co by zasługiwało na Oscara. Na liście nominowanych znalazła się jedynie z tego względu, iż nie było więcej kreacji, które mogłyby godnie walczyć o statuetkę. Niemniej jednak, szanse miała malutkie.
PS. "wierzyć", a nie "wieżyć"
Teraz to już chwytasz się ostatniej deski ratunku, co wygląda troszeczkę komicznie. Co ma do tego fakt, że nie grała postaci historycznej? Tym lepiej dla niej, gdyż miała takie pole do popisu, przy kreowaniu bohatera, że aż głowa mała. Mogła stworzyć bohatera niesamowitego, mogła wgryźć się w jego psychikę czy charakter, mogła go kształtować na wzór swojej wizji, niestety stało się tak, że nie dała z siebie 100%. Postać, będąca luźnym wymysłem jest o wiele przystępniejsza dla aktora, a to przez względy które wymieniłem. Ci, którzy podejmują się próby odegrania postaci historycznej przyjmują na siebie pewne ograniczenia i zadania, którym nie zawsze potrafią sprostać, a to przez to, że ingerencja danego artysty jest ograniczona do minimum. Close takich restrykcyjnych zakazów nie miała, ale mimo wszystko i tak nie pokazała pełni swoich możliwości.
Pożyjemy zobaczymy, ale nie wiem za co mogłaby być jeszcze nominowana ??
Chyba, że za całokształt twórczości.
Ehhh ... niedoceniona cholernie
za całokształt byłoby zbyt banalne.Miejmy nadzieje że jeszcze przyjdzie jej zagrać w czymś ambitnym podlegającym pod osad Akademii , oby w innym składzie niż dotychczas.