A może jakieś przykłady tych "wybitnych szmir"? Oczywiście z jego dorosłej kariery, bo wiadomo, że jako dziecko miał prawo grać w filmach nie najwyższych lotów. Moim zdaniem nie wszystkie jego filmy to arcydzieła, ale żadnego nie określiłabym mianem szmiry, bo to słowo w moim słowniku odnosi się do naprawdę koszmarnych produkcji w typie "Piły", "Hostelu", bądź "100 dziewczyn i ja", a on w niczym takim na szczęście nie grał.
Moim zdaniem to nie jest szmira tylko film średnich lotów- ani dobry, ani taki całkiem zły.Specyficzny amerykański humor nie każdemu odpowiada, ale widziałam mnóstwo gorszych filmów i nie porównałabym go z żadnym z przykładowo przeze mnie wymienionych.
są tacy na tym forum, ktorzy dawaliby większości filmów i aktorów "9" lub "10". ja do nich nie należę i czytam
co dana cyfra oznacza zanim kliknę. ot, foch taki.