W 100% otrzyma nominację do Oscara no i liczę by w końcu zdobył statuetkę, na którą
naprawdę zasługuje. Za rolę w Nędznikach dałabym mu nawet dwa. Jest jednym z nielicznych
aktorów, którzy potrafią i dobrze śpiewać i dobrze grać pokazując odpowiednie gesty mimiczne
twarzy. Liczę z całego serca, że zdobędzie nagrodę.
http://www.filmweb.pl/news/%22Lincoln%22%2C+%22Poradnik+pozytywnego+my%C5%9Bleni a%22+i+%22N%C4%99dznicy%22+faworytami+aktor%C3%B3w-91426
po nominacjach Gildlii Aktorów akcje Phoenixa w wyscigu oscarowym mocno spadaja. Na nominacje oczywiscie caly czas ma szanse ale o zwyciestwie juz nie ma mowy
Phoenix zbojkotował hollywoodzkich Żydów i ma teraz to, co sam chciał. Hopkins też chyba przepadł, bo wymądrzał się, że ma gdzieś Oscary .
Chciałabym aby dostał Oscara.Powiedział prawdę razem z Hopkinsem i teraz to się na nich odbiło. Hopkins i jego "Hitchcock" pomijany w nagrodach a przecież po zwiastunie wydawał się jednym z faworytów. A niestety wydaje mi się, że DD-Lewis znów wygra i to będzie jego 3 statuetka.
Phoenix jednak otrzymał nominację do Złotego Globu czyli nie wszystko dla niego stracone. Day--Lewis idzie po trzeciego Oscara, ale na tych zwiastunach był tak bardzo płaczliwy, że mi się to aż nie podoba.
Pytanie, czy Akademia będzie chciała dać Day-Lewisowi trzeciego Oscara... Tym bardziej, że jego głównym konkurentem wydaje się obecnie Jackman, który jest w Hollywood bardzo lubiany, a statuetki (a nawet nominacji) jeszcze nie zdobył.
Jackman, a co to za aktor? Mają wygrywać najlepsi, czy amatorzy, ponieważ otrzymali pierwszą nominację? Ale niestety tak dziś działa akademia filmowa przyznająca Oscary: nagrodzimy beztalencie Bullock kosztem wybitnej kreacji Mirren w "The Last Station", bo przecież Miren już ma Oscara, a Sandra jeszcze nie. Sam przyznasz, że to było strasznie głupie posunięcie.
Wiesz, prawdę mówiąc, to mi wisi czy Day-Lewis otrzyma trzecią statuetkę. Dlaczego? Dlatego, że te Oscary stały się nudne, schematyczne, bo zbyt często nagradzają nie tych co potrzeba i zbyt często zapominają o tych najlepszych. Np. Fassbender, nowa marka na horyzoncie kina. Olany za "Wstyd", teraz prawdopodobnie będzie olany za "Prometeusza" tylko dlatego, bo film nie należy do wybitnych. Po prostu brakuje emocji i napięcia w tych nagrodach. Wiesz co mam na myśli? Mam na myśli nominację dla aktora / aktorki, kiedy wszyscy widzowie trzymają kciuki żeby to on / ona wygrał / a. Teraz już nie ma takich emocji jak np. trzecia statuetka wędrująca do Nicholsona (to było coś!) albo nagrodzenie Kevina Spacey'a za "Podejrzanych". Oscary przestały być wielkim filmowym świętem.
Troszkę dziwi mnie, że zaczynają olewać PTA i jego "Mistrza", ale tylko troszkę, bo PTA w tym filmie ostro jedzie po USA, więc to normalne, że wolą nagradzać Bigelow i jej mit o schwytaniu terrorysty numero uno. Identycznie było z "Autorem widmo" - przepadł w oscarowym wyścigu, bo Romek powiedział nieco prawdy o polityce zagranicznej USA. Ten naród nie znosi kiedy mówi się niewygodną prawdę na ich temat.
Jackman jest akurat bardzo dobrym (i niedocenionym - przez udział w koszmarkach z serii X-man) aktorem. Pasującym do tego do musicali, posiadającym bowiem dobry wokal. Nie na darmo zresztą ma w swoim dorobku nagrodę Tony - takiego teatralnego Oscara ;)
Nie zgadzam się z Twoimi argumentami personalnymi (ja akurat nie uważam Mirren za aż tak wybitną aktorkę a w wyścigu kibicowałem Carey Mulligan), zgodzę się jednak z jednym: Oscary coraz częściej stają się łatwą do przewidzenia giełdą opartą na szeregu pozafilmowych czynników. Oscary za całokształt twórczości (Freeman za "Za wszelką cenę"), Oscary wynikające z poprawności politycznej (Penn za "Milk"), Oscary przyznawane po znajomości (znów ten Penn za "Milk")... kategorie techniczne (kostiumy etc) są zwykle przyznawane w miarę obiektywnie, reszta jednak... niekoniecznie. A wszystko przez system przyznawania statuetek. Koledzy przyznają kolegom, dobry producent (Weinstein) potrafi niemal zawsze wywalczyć wyróżnienie dla promowanego przez siebie filmu...
Ale i tak będziemy to śledzić ;) Bo co nam zostało...
Co się zaś tyczy "Mistrza"... tu nie chodzi o "jazdy po USA" tylko o "jazdy po scjentologach". Biorąc pod uwagę, jak wielki odsetek członków tego kościoła należy do Akademii oczywistym było, iż filmowi temu nie będzie łatwo. Bo jazdy po USA... cóż, "Argo" (bardzo, swoją drogą, dobre) również USA nie oszczędza, ale nominacji łapie całą górę.
O Bigelow zaś w ogóle szkoda gadać - jej sukcesy oscarowe to zwykła kpina.
Jackman potrafi być dobry, ale tylko tyle. Mirren nie aż tak wybitna, to nie wiem która inna może się z nią zmierzyć ;)
Ciekawe czy McConaughey otrzyma nominację do Oscara za rolę w "Dallas Buyer's Club". W końcu schudł i gra zakażonego wirusem HIV. Gdyby natomiast schudł i zagrał pastora - geja z wirusem HIV, to pewnie byłby dla akademii już za mocny temat i bycie homo by tu nawet nie pomogło. Nie znoszę tej całej amerykańskiej obłudy :)))
Meryl Streep, Maggie Smith, Jodie Foster, Tilda Swinton... kilka innych bym jeszcze wymienił ;) Ale to już kwestia gustu :)
A o McConaugheyu (tak się to nazwisko odmienia? późna pora...) mam chyba takie zdanie, jak Ty o Jackmanie - potrafi być niezły, pewnego poziomu nigdy chyba jednak nie przeskoczy ;)
"Meryl Streep, Maggie Smith, Jodie Foster, Tilda Swinton... kilka innych bym jeszcze wymienił ;) Ale to już kwestia gustu :)"
Wszystkie są doskonałe. Tylko za Foster nie przepadam, bo zbyt często gra mocne baby ;)
W "Killer Joe" moim zdaniem McConaughey przeskoczył poziom Jackmana i jakby pokazał, że to nie koniec i ma teraz ochotę na wskoczenie do pierwszej ligi ("Dallas Buyer's Club") ;)))
Jeżeli masz na myśli Oscary, to ja nie oglądam ich na żywo już od wielu lat. Za duży cyrk się z tego zrobił. W dodatku coraz mniej sprawiedliwe są te wszystkie nagrody, nie tylko Oscary.
PTA nie otrzymał nominacji do Oscara, bo w "Mistrzu" opowiada nie tylko o człowieku, który powraca z wojny i nie bardzo wie co dalej, ale także chodzi o sektę. Nikt nie chce niebezpiecznej sekty w swoim kraju. USA woli udawać, że jest inaczej, że problem nie istnieje. Dlatego olali PTA.
To, że Fassbender nie dostał nawet nominacji - kpina. Ogólnie, to uważam, że Złote Globy są bardziej obiektywne - sam podział na aktorów i aktorki w dramacie/komedii, daje lepsze rezultaty. Ale cóż.
chcialabys aby dostal oscara a jednoczesnie piszesz ze powiedzial prawde. W takim razie skoro rowniez nie traktujesz oscarow na powaznie to niby z jakiej racji chcesz oscara dla Phoenixa? Zdecyduj sie
Chodzi mi o to aby Akademia przyznała mu Oscara za rolę w "Mistrzu" a nie sugerowała się tym że powiedział to co myśli o Oscarach to wtedy już nie dostanie nominacji do Oscara. I jak widać teraz jest pomijany w nagrodach tak samo jak Hopkins.
dlaczego Akademia ma sie nie sugerowac tym co powiedzial? Skoro nie chce w tym uczestniczyc to nikt nie bedzie na sile go uszczesliwial. A co do Hopkinsa z tego co czytam to jego rola troche jednak rozczarowala a poniewaz konkurencja w tym roku jest duza wiec jest pomijany we wszystkich nominacjach
Skoro teraz jest nominacja do BAFTY to już na 100% otrzyma nominację do Oscara. Oby zgarnął tą statuetkę. Faktycznie Day Lewis jest świetny w Lincolnie, ale niech dadzą innym szansę.
oscara to on już powinien za 'Gladiatora' dostać za drugoplanową rolę-jego Commodus był genialny. Teraz szanse ma duże biorąc zestawienie- myślę że między nim a day-lewisem sie rozstrzygnie, minimalnie lewis bedzie lepszy-pod uwagę biore Jackmana, ale to opcja rezerwowa.
Według mnie on tą nominację dostał właśnie za to, że obsmarował akademię, aż miło. Oczywiście nie zdziwię się jeśli wygra, bo Phoenix nie ma wielu sezonowych fanów, tylko takich wieloletnich. Panowie i panie z Akademii doskonale o tym wiedzą i w ten sposób chcą oczyścić się z błota.
te wszystkie spekulacje mialy by sens gdyby DDL nie zagral fenomenalnie Lincolna. A poniewaz zagral to ma oscara w kieszeni wiec nie ma sensu sie dalej rozwodzic nad tym tematem. Phoenix niech sie cieszy z nominacji bo gdy miesiac temu nie dostal nominacji Gildii aktorow to wydawalo sie ze nici z oscarowej nominacji
Jeśli przyjdzie, to całkowicie stracę do niego szacunek. Tak się zapierał, rękoma i nogami, że Oscary to szajs, więc niech teraz pokaże, że na prawdę ma to głęboko.
Ja myślę, że powinien pojawić się na rozdaniu Oscarów. Nie chodzi mi w ogóle tutaj o jego stosunek do tych nagród, tylko raczej jako zobowiązanie wobec producentów i kolegów z ekipy filmowej. O fanach nie wspominając :P
W "The Master" faktycznie powala na kolana aktorstwem. Myślę, że ma spore szanse na Oskara; nie sądzę, żeby statuetkę otrzymał Day - Lewis i tym samym stał się trzecim aktorem w historii z trzema statuetkami na koncie,chociaż może...[?] Phoenix ma wielkie szanse. Aktorstwo pierwszej ligi!
Chciałbym, żeby dostał Oscara, ale powiedzmy sobie szczerze nie ma żadnych szans w oczach jurorów.
Lewis zgarnie 3 statuetkę(Może jeszcze stać się cud).
Bardziej interesujący jest pojedynek o Drugoplanową role męska.