Nie rozumiem jego fenomenu. Przeciętny wokalista i gitarzysta, a teksty jego piosenek wyglądają jak zlepek przypadkowych zdań, których jedyną funkcją jest to żeby pasowały do rytmu.
Jest wiele lepszych od niego wokalistów grunge'owych, którzy nie są nawet w połowie tak doceniani jak on, np. Layne Staley czy Andrew Wood.
Mam wrażenie, że Kurt jest tak popularny tylko dlatego, że strzelił sobie w łeb w wieku 27 lat.
Moja ocena: 1/10
Daj spokój, Kurt był zdolnym muzykiem, Layne Staley był lepszym wokalistą, ale Kurt lepiej trafiał do mnie na Unplugged, niż Staley ;)
No widzisz, a ja mam odwrotnie. Wokal Cobaina w ogóle do mnie nie trafia, w przeciwieństwie do wokalu Stanley'a :) Ale to są subiektywne opinie, a listy najlepszych muzyków różnych magazynów są tworzone przez profesjonalistów i powinny być obiektywne. Więc nie wiem co w takim razie Cobain robi na 20. miejscu najlepszych wokalistów według Hit Parader ( przed chociażby, Brianem Johnsonem czy wcześniej wymienionymi przeze mnie lepszymi od Kurta wokalistami) albo na 12. miejscu najlepszych gitarzystów według Rolling Stone z 2003 roku (wirtuoz Van Halen znalazł się na 70. miejscu, a bardzo dobry Slash w ogóle nie był na liście).
Lubię Johnny'ego Rottena, który jest jeszcze gorszym wokalistą niż Cobain ;), ale on nie jest tak przereklamowany, nikt nie robi z niego wybitnego muzyka, którym nie jest i nie wpycha na siłę na listę najlepszych muzyków i to prze tych, którym on sam nie dorównuje do pięt. Co prawda to nie Kurta wina, że jest tak przeceniany, ale jest to potwornie irytujące. No i nie mogę przeżyć tych bezsensownych, beznadziejnych tekstów piosenek (najlepszy przykład- Smells Like Tteen Spirit).
Tylko, że Kurt w przeciwieństwie do Staleya, był bardziej siłą napędową swojego zespołu, Staley był wokalistą, a Cobain był twórcą praktycznie całej Nirvany. Layne był o wiele większym wokalistą, to nie należy do żadnych wątpiwości. A co do magazynów, to ta lista Rolling Stones z 2003 roku jest faktycznie do bani. Postawili załóżmy Tupaca Shakura wyżej od Eminema, co jest wielkim żartem, gdyż ten pierwszy raper wywarł o wiele większy wpływ na pokolenia niż tamten. Moim zdaniem, najbardziej obiektywną listą muzyczną jest ta ze strony http://digitaldreamdoor.com/ Ale nawet i tam znajdziesz Nirvanę w kanionie najlepszych zespołów w ogóle.
Khekhekhekhe. Mogę gdzieś wysłać Ci moje bogate interpretacje tych "bezsensownych tekstów". Tak, te utwory mają sprawiać wrażenie chaotycznych, ale to nie jest tak, że jakiś przedszkolak sobie coś nabazgrolił, przynajmniej ja tak sądzę.
Kurt był bardzo popularny zanim popełnił samobójstwo, ekhem. To tak jakby teraz mówić o tym z Linkin Park, że jest popularny, bo się zabił...Nie. Media to lubią, ale bądźmy poważni, odróżnijmy sensację od sztuki. Album Nevermind bił rekordy popularności za życia Cobaina.
Owszem te teksty są bezsensowne co sam Kurt przyznał w jakimś wywiadzie, który przypadkiem ostatnio oglądałem na YT. Mówił, że to zlepek jakichś przypadkowych frazesów, które nie mają żadnej szczególnej głębi.
Oczywiscie.Masz racje.Stal sie "ikoną" tylko i wylącznie z powodu przedwczesnej smierci.Co prawda album "Nevermind" faktycznie stal sie światowym przebojem.Jednak gdyby zyl nadal juz jego slawa by dawno byla zakonczona.Stalby sie prawdopodobnie kolejnym artysta przecietnym ktory kiedyś nagral wielki hit.Tak juz jest na swiecie ze ludzie uzaleznieni potrafia roztrwonic swoj dorobek w "parę minut".Normalka.Ja tez tego kultu nie kumam ale ludzie juz tacy sa ze lubia dorabiac na sile ideologie do sytuacji normalnych.W ten sposob z niczego powstaje jakas dziwna "religia".Ja osobiscie nie slucham takiej muzyki."Nevermind" to dla mnie po prostu album z kilkoma mozliwymi kawalkami.Po za tym oczywiscie szkoda chlopa i tyle.Na własne zyczenie tak skonczyl.Pozdrawiam
To, że Kurt Cobain był depresyjnym wrażliwcem to jest największe przekłamanie jakie kupują wszyscy ludzie. Wszystko po to żeby usprawiedliwić jego rzekomą samobójczą śmierć.
Mozliwe,ze masz racje,ale komu zalezaloby na jego smierci? Wersja z Coutney Love,dla mnie jest BARDZO naciagana.Wykorzystano to,ze nie byla calkowicie zdrowa umyslowo.To bylo widac i slychac np.w wywiadach.Nawet na zwyklych zdjeciach.Wałkowana w taki sam sposob,jak wersja o samobojstwie wlasnie,tak intensywnie,ze az ludzie w to uwierzyli.Jak jest Twoja teoria na ten temat?
To czy popełnił samobójstwo czy go zabito raczej się nie dowiemy. Ale według mnie sprawa mocno śmierdzi. Może przypomnę jak to mniej więcej wygląda. Zaczęło się od tego, że po śmierci Kurta, prasa zaczęła nagłaśniać teorie o samobójstwie. Tak stwierdzili policjanci, którzy przybyli na miejsce. Tylko, że policja nie zbadała podstawowych dowodów m.in. odciski palców (nie było żadnych widocznych odcisków na strzelbie ani na długopisie z listu pożegnalnego - z tym, że policja oddała je do przebadania dopiero po 2 miesiącach :P), przesłuchanie osób, które były w tym czasie w domu - głównie chodzi o Michaela "Cali" DeWitta i jego dziewczynę Jessicę Hooper (DeWitt i Hooper w ogóle nie zostali przesłuchani, a byli w domu jak Cobain zginął - jak to możliwe że nie słyszeli strzałów? (ciało leżało 4 dni zanim elektryk je odnalazł) a jeśli słyszeli to czemu ulotnili się z domu zanim przyjechała policja i czemu nie zgłosili tego? Ułożenie ciała Kurta wskazywało na samobójstwo (co zawsze w przypadku narkomana można z łatwością upozorować) i tylko na tej podstawie policjanci stwierdzili, że to było samobójstwo. Ba wcześniej Courtney zgłosiła jego zaginięcie PODAJĄC SIĘ ZA JEGO MATKĘ i twierdząc, że kupił strzelbę i ma skłonności samobójcze. Dylan Carlsson, kolega Kurta, też heroinista, który kupował z nim strzelbę powiedział, że Kurt bał się włamywaczy w swoim domu, a gdyby chciał popełnić samobójstwo to "Nie pozwoliłbym mu na ten zakup". Przypominam, że Dylan to osoba, która prawdopodobnie ostatnia widziała Kurta żywego (przed śmiercią unikał on swojej żony - dziwne?!). Poziom heroiny we krwi po, którym nie byłby w stanie podnieść strzelby, czy wystrzelić, a już na pewno nie wytarłby odcisków palców :P Chyba, że nie był sam? Dużo tego jest. Tak więc policji nie chciało się prowadzić szczegółowego śledztwa, wpisali do akt samobójstwo i uprościli sprawę (nawet zdjęć ze sceny nie wywołali i nie chcą po dziś dzień, oprócz tam paru co można wyszukać na necie). Agent FBI powiedział kiedyś w jednym programie cytuje: "Najprościej jest upozorować samobójstwo narkomana i jest to jeden z najbardziej praktykowanych czynów, bo kto temu zaprzeczy że mógł przedawkować".
Także prasa rozpowszechniała teorie o samobójstwie, a wtedy wszyscy przyjaciele i rodzina Kurta, oprócz jego żony (która opowiadała potem prasie o rzekomych wcześniejszych próbach), nie mogli w jego samobójstwo uwierzyć. I stąd wzięły się plotki o zabójstwie. Ian Halperin i Max Wallace autorzy "Love and Death" i "Who killed Kurt Cobain" nie wymyślili sobie tej teorii. Takie plotki krążyły wtedy w Seattle wśród najbliższych znajomych Kurta i Courtney. Tom Grant to inna sprawa. Tak więc Grant prowadził śledztwo na zlecenie Love i był zdumiony jej pokrętną naturą i utrudnianiem dojścia do prawdy (dziwne zatrudniła go a potem utrudniała śledztwo). To ona stoi za ukryciem Michaela "Cali" DeWitta (dziwne jej mąż nie żyje, a ona ukrywa ważnego świadka). Także nie dziwię się Grantowi, po tym jak Love się zachowywała po śmierci Kurta, że zaczął ją podejrzewać o tę zbrodnię. Z racji tego, że Grant to silny konserwatysta, a tacy ludzie mają zasady koniecznie dojść do prawdy - poczytaj sobie o Grancie trochę, bardzo szanowany były policjant i detektyw.
Wracając do przyjaciół Kurta. Krist Novoselic powiedział, że największą brednią rozpowszechnianą na temat Kurta Cobaina to fakt, że był depresyjnym geniuszem, tutaj link: https://www.youtube.com/watch?v=uV5JVswmyD4
Owszem Kurt mówił o swojej depresji w wielu wywiadach, w "About a son" też. Mówił jakie to miał ciężkie dzieciństwo itd. Ale jaką pewność mamy, że nie nadpisywał. Był bardzo wrażliwym człowiekiem z jednej strony, z drugiej sarkastyczną osobą, która ciągle się wygłupiała. Możliwe, że miał depresję dwubiegunową (faza manii i depresji na przemian) owszem ludzie z tym zaburzeniem są skłonni do samobójstw - wszystko się zgadza. Ale czemu do cholery jest tyle nie wiadomych? Czemu tak spartaczone śledztwo? Czemu Courtney tak dziwnie się zachowywała? Czemu tylko Courtney przedstawia go jako osobę skrajnie niezrównoważoną? Czy tak powinna się zachowywać żona po śmierci ukochanego męża? Czemu Courtney ciągle sądzi się z Kristem i Davem o prawa do muzyki Nirvany? Czemu zniknęły pieniądze z funduszu powierniczego Frances Bean? Czemu własna córka pozbawiła ją praw rodzicielskich w wieku 17 lat? Czemu były mąż Frances boi się teściowej po tym jak mu grożono? Czemu Frances nie zaprosiła własnej matki na swój ślub? Lista wykroczeń Courtney Love jest długa. Wszyscy wiedzą, że jest niezrównoważona, ale czy to znaczy, że byłaby w stanie zabić męża, którego ponoć kochała? Tego nikt nie może stwierdzić na pewno.
A sprawa Kristen Pfaff? Dwa miesiące po śmierci Kurta, stwierdzone zatrucie toksycznymi substancjami, potem stwierdzono samobójstwo - po tym jak chciała opuścić Hole (zespół Courtney, była basistką). Ponoć była wstrząśnięta śmiercią Kurta i dużo o tym myślała. A Love podejrzewała ją o romans z Kurtem. I ta zazdrość Courtney. A przy tym ten cały Michael "Cali" DeWitt, który był obecny zarówno przy incydencie w Rzymie jak i w domu Kurta gdy zginął. Ponoć były partner Courtney Love.
Wiemy, że Kurt przed śmiercią chciał odejść z Nirvany - co pewnie nie podobało się jego managerom czy kierownikom wytwórni - Kurt był przecież duszą Nirvany. Chciał również wykreślić Courtney z testamentu - co wiemy od Rosemary Carol (prawniczki Cobainów) i niani Frances Bean. Ba Courtney na taśmach nagranych przez Granta przyznaje, że Kurt chciał rozwodu.
Moja teoria jest taka: Kurt był bardzo wrażliwym, trochę naiwnym idealistą. Przy tym chorował na depresję dwubiegunową i brał heroinę co pogarszało jego stan i pamięć. Żył w ciągłym wyparciu, że jego ukochana żona jest wspaniałą osobą. Między czasie małżeństwo z Courtney oddalało go od przyjaciół.
Aż tu nagle z jakiegoś powodu przejrzał na oczy i planował coś zmienić, ale było za późno. W dodatku ten nałóg ściągał go na dno i nie widział w niczym nadziei. Chciał odejść z zespołu, zmienić środowisko. I to nie było na rękę wielu osobom. Więc został zamordowany, zanim zaćpał się na śmierć. Komuś nie chciało się czekać? Pewnie to była zmowa paru osób dla, których był cenniejszy bardziej martwy niż żywy. Myślę tutaj o jego managerach czy kierownictwu wytwórni płytowej, którzy zarabiali na nim krocie (w którymś wywiadzie powiedział że zarobili na nim 55 milionów). Courtney z całą pewnością nie zabiła go własnymi rękami, ale coś wie, albo się domyśla i ukrywa ten fakt, gdyż mogła by na tym ucierpieć jej kariera, a ta była dla niej zawsze najważniejsza.
Bo co innego może być wytłumaczeniem dla depresji Kurta, jego nałogu narkotykowego, dziwnym zachowaniu Courtney po jego zniknięciu i spartaczonego śledztwa przez policję SPD.
A ty jak myślisz? Ma to sens?