To prawda ze Marlon jest swietnym aktorem, dalem mu nawet "10".
Brando ma 4 takie bardzo słynne rolę:
Tramwaj zwany pożądaniem, Na Nadbrzeżach (Oscar), Ojciec Chrzestny (Oscar) i Czas Apokalipsy
Ale sa aktorzy ktorzy maja takich rół po dwa razy wiecej i sa o wiele bardziej nagradzani nagrodami takim jak np.oscary czy zlote globy. wystarczy wymienic np. tych artystow:
ROBERT DE NIRO -ULICE NĘDZY, OJCIEC CHRZESTNY 2, TAKSÓWKARZ,ŁOWCA JELENI, DAWNO TEMU W AMERYCE, MISJA, NIETYKALNI, CHLOPCY Z FERAJNY, KASYNO, GORACZKA,
AL PACINO- OJCIEC CHRZESTNY, PIESKIE POPOŁUDNIE, SERPICO, CZLOWIEK Z BLIZNA, ZAPACH KOBIETY, ZYCIE CARLITA, GORACZKA, DONNIE BRASCO, ADWOKAT DIABLA,
JACK NICHOLSON- LOT NAD KUKULCZYM GNIZADEM, LSNIENIE, BATMAN, LUDZIE HONORU, INFILTRACJA itd... ma on najwiecej nominacji do Oscara za wszystkich aktorow
Marlon Brando na pewno nie ma takiej filmografii jak ktorys z tych aktorow, ani nie ma tylu nagrod. nie myslcie sobie ze jestem jakims pieprzonym prowokatorem bo ja tylko stwierdzam fakty.Brando ma tylko jeden swoj film w rankingu TOP100 (Ojciec Chrzestny), a kazdy z wymienionych przez mnie aktorow ma po kilka takich filmow.
Nie tylko filmografia się liczy, ale i umiejętności.
Pacino jest pod tym względem z wymienionej przez Ciebie trójki najgorszy (co bynajmniej nie znaczy, że jest zły). Sam przyznał, że ledwo podołał roli Michaela Corleone, zrezygnowałby z niej, gdyby nie ojcowska pomoc Brando. Zagrał świetnie, ale ten film to najlepszy sposób na porównanie do siebie sylwetki obu aktorów.
Brando w ojcu wypadł znacznie lepiej, mimo że i Pacino był rewelacyjny.
Robert De Niro - aktor zaiste genialny, który poziomem dorównuje Branda, ale nie przewyższa go.
Misja to zły przykład - Misja to zły film. W Łowcy Jeleni to nie on stworzył najlepszą kreacje, ino Chris Walken, w Ulicach Nędzy nie popisał się swoim geniuszem.
Za to dodałbym jeszcze do wymienionych przez Ciebie filmów Fana, Wściekłego Byka i Przebudzenie.
Jack Nicholson - zgadzam się. Jack jest najlepszym aktorem w historii kina, choć Ludzie Honoru i Infiltracja to nie jego najlepsze rolę.
Najwspanialsze kreacje stworzył w Locie nad kukułczym gniazdem i Czarownicach z Eastwick.
Genialny był też w Honorze Prizzich, Chinatown, Porozmawiajmy o kobietach, Lepiej być nie może (mimo że film średni), About Schmidt, Zawód: Reporter i Wilku.
Do Twego panteonu najlepszych aktorów dodałbym jeszcze niedocenianego Dustina Hoffmana, który jednak nie ustępuje wielkością w/w aktorom.
Nicholson, Brando i Hoffman - to moja święta trójca.;-)
Nagrody nie odzwierciedlają wielkości aktora.
Ja pisząc 4 rolę miałem na myśli te zdecydowanie największe. Ty w swoich rozważaniach ująłeś też również rolę świetne, ale nie genialne (Ulice Nędzy, Donnie Brasco, Infiltracja itd.).
Jeżeli jednak o tym rozmawiamy, to możemy spokojnie wpisać do annałów historii także rolę Brando z Młodych Lwów, Dzikiego, Ostatniego Tanga w Paryżu, Rozgrywki.
Miejsce 1 dla Brando jest zasłużone, podobnie jak zasługują na nie Nicholson, Hoffman, De Niro, Hopkins, Quinn, Fonda, Bogart, Wayne, Connery i paru innych wielkich.
Ranking TOP 100 nadaje się tylko (kolokwialnie i metaforycznie) do podcierania dupy. Weź pod uwagę fakt, że 3/4 oceniających tu filmy, to kompletni laicy, którzy po prostu nie znają się na kinie.
Starsze, genialne filmy są w tym rankingu pominięte (w większości przypadków), a współczesne gnioty pokroju 300, Troja piastują wysokie pozycje.
Pozdrawiam.
Nie, 300 to gniot, a każdy, kto się w tej kwestii ze mną nie zgadza, błądzi.
Nie próbuj mi tu wciskać frazesu "O gustach się nie dyskutuje", bo to żaden argument.
Dla mnie film "300" to tez nie jest jakąs rewelacja. Ciesze sie ze doszedlem do porozumienia z moim przedmowca i on tez uwaza ze Brando jest dobry, ale nie najlepszy. Moglbym wkolko pisac ile jest argumentow to potwierdzajacych. Zobaczcie chociaz jak krotka jest filmografia naszeego Marlonka... I powtorze po raz kolejny nie zawiera ona takich tytulow jak ktoregos z mojej wielkiej trojcy : DeNiro-Nicholson-Pacino.
Żałuje tylko ze nie ma mlodszych aktorow, ktorzy mogli by dorownac wyzej wypisanym artysom. Mi osobiscie podoba sie ostatnio gra DiCapria. A wy kogo zaproponowalibyscie na nastepcow tych wielkich aktorow?
Podsumowujac (bedzie kontrowersyjnie) UZYTKOWNICY FILMWEBU! ZROBCIE COS BY SZANOWNY P.bRANDO OPUSCIL ZASZCZYTNE PIERWSZE MIEJSCE NA NASZYM FORUM
(tylko nie dawajcie mu samych "1" bo to tez by byla przesada).
Źle mnie zrozumiałeś. Ja nie uważam, że Brando nie jest najlepszy, ja po prostu sądzę, że są mu aktorzy równi.
Tytuły takie jak Ostatnie Tango w Paryżu nie robią wrażenia teraz, jak 20 lat temu. Podobnie za 10 lat tylko prawdziwi kinomani pamiętać będą o Gorączce...
Wcale nie chcę też by Brando opuszczał 1 pozycje, aczkolwiek większą sympatią darzę Nicholsona i Hoffmana. Mnie po prostu ten ranking zwisa i powiewa. Mam swój.;-)
Z młodych rzeczywiście - Di Caprio jest świetny, ja dodałbym jeszcze Damona, z tych trochę starszych, lecz wciąż młodych najlepszy jest Spacey, choć Pitt, Depp, Washington nie są dużo gorsi.
Pozdrawiam.
Jasne o gustach się nie dyskutuję, filmu nie widziałem, ale zwróciłem ci uwagę byś nie mówił w imieniu wszystkich, bo każdy ma na temat tego filmu odmienne zdanie a to czy błądzi bo się z tobą nie zgodzi czy z kim innym nie ma żadnego znaczenia bo nie po to wpuszczają film na ekrany kin by miłośnicy tego typu obrazów opartych na wydarzeniach historycznych sugerowali się czyimś zdaniem. Tyle tytułem wstępu. Drugą sprawą jest to, że jakby nie było Spacey nie jest wiecznie młody, nawet mówiąc to w przenośni. To,że piszesz o nim ogólnie ,,najlepszy jest Spacey'', świadczy o tym, że strasznie go faworyzujesz co nie jest niczym złym, choć to jedynie twój typ i najlepszy może być jedynie dla ciebie. Pitt, Depp, Washington nie są dużo gorsi. Jeśli chodzi o Brada Pitta, uważam, że trzyma równy poziom akurat ze Spacym, podobnie jak Depp. Co do Washingtona, to stwierdzam, że jest to aktor na tyle wyrazisty, iż porównywanie go ze Spacym jest trochę nie na miejscu.
Właśnie w tym rzecz, że o gustach się dyskutuje, a 300 był targetowany na nastoletnich idiotów i (podkreślam) w PRZEWAŻAJĄCEJ części, to właśnie nastoletnim idiotom się spodobał (są wyjątki, które tylko potwierdzają regułę;-)).
Jeżeli 300 jest filmem historycznym, to ja mam nogi Pameli Anderson.;-)
Nie faworyzuje Spacey'ego. W moim systemie oceniania aktorów niewiele jest miejsca na sympatie i antypatie. Aktorów mierzę miarą ich umiejętności.
Skorzystaj z tego linka: http://www.youtube.com/watch?v=O8JmN_-oudY&mode=related&search=
Jak obejrzysz, powiedz mi czy Depp, Pitt, lubo Washington potrafiliby coś takiego zrobić.
Spacey miał mało ról i myślę, że stąd stawianie go na poziomie z Pittem. Pitta, Deppa bardzo sobie cenie, ale aktorami od Spaceya są gorszymi.
Nie chcę Cię oceniać, ale to Twoja opinia wydaje się tu być bardziej subiektywna (lub mniej profesjonalna), gdyż, jak mniemam tylko sympatia skłoniła Cię do napisania na forum Millera, że jest średnim aktorem, podczas gdy on aktorem jest żadnym, wprost beznadziejnym - chłopak popełnia tyle błędów podczas "gry" w Prison Break, że aż żal patrzeć. Poziom Mroczka (nawet wygląda podobnie).;-)
Nie rozumiem, dlaczego według Ciebie porównanie Spaceya do Washingtona jest nie na miejscu. Jeżeli powiesz mi, że niewyrazista była rola Spaceya w Siedem, American Beauty, Podejrzanych, K-pax, Kronikach Portowych, czy choćby w Negocjatorze, to Cię wyśmieję. Wyrazistość jest jednym z atutów Spaceya.
Pozdrawiam.
Moi drodzy panowie! To nie jest forum o filmie "300" a kazdy szanujacy sie znawca kina powie Wam ze ten film to jest zwykle komercyjne gowno typu Wlady Pierscieni lub Harrego Pottera.
Mi osobiscie tez nie podoba mi sie gra D.Washingtona, a jego Oscar za Dzien Proby nie byl do konca zasluzony. Jezeli mowic o nastepcach Marlona Brando i wielkiej trojki DeNiro-Nicholson-Pacino ro na pewno trzeba wymienic takich aktorow jak:Tom Hanks, Mel Gibson, Johny Depp, Edward Norton, Brad Pitt, Russel Crowe czy przez was wymieniony Kevin Spacey, ktory jest artysta wrecz wybitnym. Dla tego mysle tez ze poronanie Washington do Spaceya nie jest na miejscu bo nasz Denzel nie dorasta Kevinowi do piet i moglby sie od niego duzo nauczyc.
A skoro chodzi o serial Prison break( ktorego jestem wielkim fanem i mam wszystkie odcinki) to gra tytulowego Michaela Scofielda ( w tej roli Wenthwort Miller, czy jakos tak to sie pisze :D) daje duzo do zyczenia i jest na prawde kiepska. Porownojac go do T-Baga, Abruzziego czy innych czlonkow obsady to nasz Miller wypada blado.
Tyle że Władce Pierścieni jesz jako tako szło obejrzeć (na tle beznadziejnej książki film prezentuje się nieźle).
Ja lubię i szanuje Washingtona, uważając go za jednego z najlepszych (obok Freemana i L.Jacksona) czarnoskórych aktorów.
Mówiąc wielka trójka nie zapominaj o genialnym Hoffmanie, tudzież o aktorach pokroju Paul Newman, Robert Redford.
Norton jest aktorem niezły i tylko niezłym. Gość ma strasznie dużo braków, rozpisywać się na ten temat tutaj nie będę, bo prowadzę dyskusje na jego forum. Jeśli chcecie - zajrzyjcie.
Gibson nie jest już taki młody, a poza tym chyba bardziej podoba mu się reżyserka.
A jeżeli chodzi o Prison Break (którego jestem zaciekłym antyfanem), to o grze tytułowego aktora powiedziałem już wszystko, na jego forum, to też skondensuje moją ocenę do dwóch słów: do dupy.
Teraz powiem ci coś Ja. Nie zapominaj, że postać ma być dopasowana do roli. Trudno wyobrazić sobie, Toma Cruisa czy nawet Edwarda Nortona w roli Scotfielda. Wiesz czemu ? Powód jest prosty, ten Miller ma w oczach stoicki spokój, który w mniemaniu reżysera i nie tylko przekłada się doskonale na graną przez niego rolę. Taka jest właśnie charakterystyka tej postaci. Spokojny, skrupulatny. Nie zapominaj, że musi do tego współgrać fabuła, skoro jesteś antyfanem, to na pewno nie wiesz, iż to swego rodzaju geniusz, który patrząc na przedmiot widzi go jako zbiór poskładanych materii oczywiście mówią tu tylko o roli filmowej. Fakt, faktem to spojrzenie uświadamia widzowi, że gra geniusza z zimną krwią. Nie spodziewaj się po takim serialowym aktorze, że on zaraz udowodni charyzmę Day-Lewisa czy Pitta, lub Quinna. Podobnie przedstawia się sprawa z naszym Zakościelnym, który po za kryminalnym serialikiem i dwóch pożal się Boże komediach romantycznych zbudował wizerunek ,,sztuczydełka'' amanta. Nicholson, Deniro i Hoffman nie zapominaj wypłynęli po poważnych rolach. Deniro ,,Taksówkarz'', Nicholson ,,Lot nad kukułczym gniazdem'' Hoffman ,,Absolwent''. Co do Petera Stormare do nie porównuj go do biednego Millera, który trudno ocenić po ,,Prison Break'', co nieźle mu nawet idzie jak na tą postać którą kreuje o czym wyżej pisałem. Stormare zdobywał pierwsze szlify u Ingmara Bergmana, czy Knepper, któremu udało się zagrać z Willisem. Chętnie zobaczył bym Millera w roli biednego emigranta, który przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych i zaprzyjaźnia się z bogatym biznesmenem w tej roli Kevin Spacey. Nie oceniaj aktora i jego doświadczeniu, bo to jest według mnie mało profesjonalna ocena. Pozdrawiam, Elo
Toma Cruise'a, ani Edwarda Nortona (akurat podałeś dwóch średnich aktorów), nie wyobrażasz sobie w roli Scofielda, ponieważ zaszufladkowałeś i Scofielda (nie dopuszczasz myśli, że można byłoby zagrać jego rolę inaczej) i Nortona oraz Cruise'a.
Dużo dywagowałem na ten temat, na forum Millera i oglądając dwa odcinki PB znam doskonale charakterystykę postaci Scofielda. Widziałem też inne rolę z filmów i seriali, w których udział wziął Miller, żeby nie skrzywdzić go przypadkiem, przy krytyce.
To że udaję geniusza, nie upoważnia go do ograniczania się do jednej miny, do ciągłego mówienia szeptem (jak ktoś trafnie stwierdził - to było jeszcze na miejscu, podczas jego pobytu w więzieniu, w drugim sezonie wypada to śmiesznie i żenująco), do reprezentowania swoim warsztatem i techniką improwizacji poziomu aktorskiego dna. Jego "gra" może odpowiadać laikom, w tej dziedzinie, jakkolwiek ja, skromnie mówiąc profesjonalista, jestem zdecydowanie nieusatysfakcjonowany tym, co prezentuje.
To bynajmniej nie jest jego pomysł na rolę. To nie wytłumaczenie. Poza tym, w innych serialach/filmach jest dokładnie taki sam.
O reszcie obsady aktorskiej Prison Breaka nie wypowiadałem się, toteż nie biorę Twojego wywodu na ten temat do siebie.
Nie jest natomiast powodem do dumy, występowanie obok Bruce'a Willisa, z tej prostej przyczyny, że Willis aktorem jest słabiutkim, niczym jabłkowy Reds.
Nie chciałbym zobaczyć Spacey'a w jednym filmie z Millerem dlatego, że byłby to pierwszy gniot w filmografii genialnego Kevina.
Proponuje zakończyć już tutaj dywagacje, na temat gry Millera, gdyż samo wspominanie nazwiska tego aktorskiego pomiotu tu, uwłacza godności majestatowi Brando.
Pozdro.
Akurat ja bym tak Pitta tutaj nie przechwalał... Wg mnie to bardzo dobry aktor ale nie będzie on następcą tych z górnej półki. Wg mnie to on bardziej dostawał role pod wygląd a nie pod umiejętności. Na moje to Pitt to aktor, który zagrał dwie wybitne kreacje właśnie w Fight Clubie i 12 małpach. Reszta ról to lepsze\gorsze\poprawne odegranie roli.
Depp z aktorstwem zamierza skończyć gdy ukończy 50 lat i jeżeli cel osiągnie to nie będziemy mieli następcy, bo ma on szanse. Powiedziałbym, że Keanu ma też szanse, Crowe, Bale, Jacknam, ma szanse, ale pewnym jest, że następcami GENIUSZY to Phoneix, Hanks, Oldman, Pean, Rush, Malkovich ...(miejsce na tych o których zapomniałem :/) no i Spacey.
Denzel jest podobno dobry, ale nie robi na mnie wrażenia, więc nie powiedziałbym, że będzie następcą.
Norton może, może ale wątpie.
Aktorzy bez szans to Cage, Willis, Clooney, Cruise i masa innych.
Pozdrawiam
Oj, nie zgodzę się, co do Pitta. A Wywiad z wampirem, a Thelma i Louise, a Siedem lat w Tybecie, a Joe Black, a Zdrada?
Malkovich to szajsmen. Rusha nie kojarzę. Hanks następcą wielkich nie będzie, podobnie, jak Jackman.
Reeves to poziom Nortona.
Osobiście stawiam na Spaceya.
Wszystko. Pzdr.
Nie wiem czy jest sens rozstrzygania sporu Pitta. O ile widziałem z nim około 20(z twojej listy nie widziałem siedem lat w Tybecie i Thelma i Louise ? albo ich po prostu nie pamiętam^^) filmów to pamiętam jego znakomite kreacje tylko z dwóch a są to Małpki i Fight Club.
"Rusha nie kojarzę" To zasięgaj mistrzu po Zatrute pióro!!!! A przekonasz się kto bardziej na Oscara zasłużył w 2000 roku :) Crowe czy Rush. Genialny dramatyczny i charakterystyczny aktor. Aktor naprawdę, obok którego przejść obojętnie nie można. http://www.filmweb.pl/Geoffrey+Rush,filmografia,Person,id=2681
Spacey i(mimo braku twojego poparcia) Hanks to już jest poziom tych najwybitniejszych tylko, to co ich "poniża" to ilość filmów na koncie(bo są młodsi). A że skoro oni już są to stawiam na Oldmana(choć nie wiem czy ten tez juz czasem nie powiniem być stawiany w pierwszym rzędzie)
Pozdrawiam :)
Ach, już wiem, kto to Rush. Zatrute pióro oglądałem - wolę Rozpustnika. Rush jest niezły, ale następcą De Niro to on nie będzie oj, nie, nie.
Podobnie jest z Hanksem. Mimo mojej sympatii dla jego ról (broniłem go, jak lew na forum Millera), to uważam, że aktorem jest bardzo dobrym, ale nie rewelacyjnym.
Oldmana też wielbię. Spacey jest trochę lepszy, Oldman to poziom DiCaprio.
Każdy z nas ma sowje(po część różne)zdanie^^ Mam nadzieje, że nie pogryziemy sie przez to, że ja wole Tonego a ty Jacka ;P
Pozdrawiam :)
Nie no co Ty. Bez odmiennych poglądów byłoby tu nudno. Jakby wszyscy kochali Brando, De Niro i Pacino jednakowo, o wiele mniej byłoby tematów do dyskusji.
Nie niemniej, racji nie masz i basta.;-)
"Nie niemniej, racji nie masz i basta.;-)"
Mogli byśmy w tą wyliczanke sie bawić w nieskończoność :) Także pozostańmy na tym, że uszanujemy swoje zdania.
Pozdrawiam :)
Uuu, Panowie, co wy za herezje tu wypisujecie???
"ten film to jest zwykle komercyjne gowno typu Wlady Pierscieni "
Dlaczego uważasz "Władcę" za gówno? Toż to pierwsza, jedyna i niepowtarzalna ekranizacja trylogii Tolkiena - Jackson zrobił to, co było prawie niemożliwe - idealnie przelał klimat z książki na ekran.
"na tle beznadziejnej książki"
Rozumiem Ja, że piszesz to tylko dlatego, gdyż nie podchodzą Ci pod gust klimaty fantasy? Choć to i tak dziwne, bo nawet anty entuzjaści tego gatunku, szanują Tolkiena za właśnie Władcę Pierścieni.
Klimaty fantasy mi pochodzą, Hobbit jest świetny, ale Władca Pierścieni to książkowy gniot pisany w więcej niż Sienkiewiczowskim stylu. Władca byłby dobrą książką, gdyby Tolkien skrócił go do góra dwóch tomów (powycinał wszystkie dłużyzny, a to 1/3 tego całego gówna). Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Film za to da się obejrzeć.
Cóż, mnie książka absolutnie nie znudziła. Zauważ, że Tolkien jest prekursorem gatunku fantasy. Pisząc "Władcę" chciał jak najbardziej zobrazować, stworzony przez niego świat - Śródziemie. Bez tej obszerności było by to niemożliwe.:]
Hehe, sprowadzając tą sytuację do filmów, ma się to trochę podobnie do tego jakbym ja powiedział, że "Łowca Jeleni", lub "Czas Apokalipsy" to filmowy gniot, ze strasznymi, nudnymi dłużyznami. Gdyby zostały wycięte, film miałby 1,5 godziny i wtedy dopiero byłby dobry...;)
Nie ma co porownywac Władcy Pierscieni do Czasu Apokalipsy, tóry zaraz po Łowcy Jeleni jest najlepszy filmem wojennym. W tych filmach sa swoiste "wprowadzenia" np. w Łowcy Jeleni cała pierwsza godzina filmu jest poswiecona imprezowaniu i weselu. Ale wlasnie takie sceny dodaja uroku calemu filmowi. A co do Scofielda czyli calego Wenthworta to powiem tyle ze tworcy Prison Break'a nie mieli kogo obsadzic w glownej roli i on dostal te role na krotko przed rozpoczeciem zdjec. Ale to i tak nic nie zmienia bo jest kiepskim aktorzyna, a caly serial nie jest zly, bo tworcy wpadli na dobry pomysl.
Nie zrozumiałeś. Ja nie porównuję do siebie KSIĄŻKI "Władca Pierścieni" i FILMU "Czas Apokalipsy", zadając pytanie "co jest lepsze?", bo byłby to czysty debilizm. Chodzi tu jeno o pewne podobne podejście, które mogłoby wystąpić w indywidualnej ocenie obu tych dzieł.
Piszesz, że Łowca Jeleni jest najlepszym filmem wojennym. Ok. Ja piszę, że "Władca Pierścieni" jest najlepszą książką fantasy, jaką było mi dane przeczytać(a trochę tego było;) ) i tyle:)
EOT!
A ja po prostu myślę, że Tolkien był wiernym uczniem Henia od Pustyń i puszcz(choć jego akurat lubię), a wytrwale studiował też Żeromskiego i Homera.
Jakby nie było, Henio dostał za twórczość Nobla, więc bycie jego wiernym uczniem to również, nie lichy wyczyn.:]
Wiesz, z Noblami to czasami jest tak, jak z Oscarami. Przyznają za "chuj wie co". Akurat Henio na Nobla sobie zasłużył, ale nie za Quo Vadis. Za Krzyżaków, za Trylogie - owszem. Quo Vadis to jednak jego najgorsza książka.
Powiedz mi, jak Tolkien to zrobił, że Hobbita, który miał fabułę od Władcy gorszą, napisał, jak należało (dobry, ciekawy styl), a książkę z teoretycznie lepszą fabułą - Władcę Pierścieni - spartaczył?
Wiem wiem, ale akurat za czasów Henia Nobel był jeszcze coś wart.
Hmm, może zacznijmy od tego, że to akurat Ty uważasz, że "Władca Pierścieni" jest spartaczony. Mi i ogromowi osób, jak sądzę, bardzo się ta trylogia podoba.
Hobbit jest jedynie prologiem do "Władcy Pierścieni". Krótką stosunkowo powieścią, wprowadzającą czytelnika we właściwy świat, który detalicznie opisany jest we "Władcy" i za to chwała Tolkienowi.
"Robert De Niro jest przez krytyków uważany za najlepszego aktora amerykańskiego od czasów MARLONA BRANDO"
Hehe. No i sam Marlon Brando "doczekał" się krytycznych komentarzy na tym formu. Nie było by tego, gdyby nie ranking. Ja osobiście nie umieściłbym, żadnego z wymienionych przez Ciebie aktorów na "1" miejscu. Bo gdybym miał zadecydować o pierwszej pozycjii nie zawahałbym się postawić tam Hopkinsa.
P.S Dobrze, ze nie podałeś Deppa.
P.S2 Zastanów się komu ty dałeś "1", zanim napiszesz, coś wzbudzającego poważne dyskusje.
Pozdrawiam
Hopkins rownie dobrze nie nadaje sie na pierwsze miejsce jak i Brando. Swoja 16 minutowa rola w "Milczeniu Owiec" zachwycil caly swiat. A co ty myslisz Szajbo z "Fali Zbrodni" ze taki Nicholson nie podolalby tej roli. Wedlug mnie zagralby jeszcze lepiej, bo dostal propozycje zagrania w tym filmie ale odmowil. Wiem ze Hopkins ma jeszcze wiele swietnych rol na swoim koncie, ale bez przesady... Do takiego Nicholsona albo Roberta De Niro to mu niestety troche brakuje.
Znalazł się krytyk... Posługując się twoją argumentacją moge równie dobrze napisać "Ty myślisz, że Hopkins w Lśnieniu nie podołałby tej roli??. Wg mnie zagrałby jeszcze lepiej" Wybacz ale z mojego punktu widzenia to właśnie do Hopkinsa brauje trochę DeNiro i Nicholsonowi.
Hopkins to nie tylko Lecter. Ma wiele genialnych ról na koncie. I rola, którą podałeś to jedna z wielllllllllllllllllluuuuuuuuuuuuuuuuuuu, dzięki której ustawiłbym go na miejscu numer 1.
Zgadzam się z Klinaro. Hopkins, co prawda, rozegrał w Milczeniu Owiec świetną partię, ale Jack to Jack - zrobiłby to jeszcze lepiej.
Teraz powiedz mi, Szajbo, w ilu wybitnych filmach zagrał Hopkins? Bo ja doszukałem się dwóch (Człowiek słoń i Milczenie).
Już właśnie gdzieś napisałem, że przewaga Nicholsona nad Hopkinsem napewno jest taka, że ten ma więcej lepszych filmów na koncie. Ale jako aktora uważam lepszego Hopkinsa.
Pozdrawiam.
Nie jestem zadnym krytykiem. Poprostu lubie sobie od czasu do czasu poogladac jakis dobry film. A juz takich filmow mam wiele za soba:) A tu sie pojawi na forum fan Mirka Baki i Keanu Reevesa nazywa mnie krytykiem. Nie wiem czy to byl komplement... A co do Nicholsona i Hopkinsa to porownujac ich filmy to lepsze tytuly ma ten pierwszy i jeszcze duzo przednim. Hopkins sie powoli wypala, a ogladajac zdjecia Nicholsona np. z tego rocznych oscarow to widac ze jest w sile wieku i licze ze zdobedzie jakies nominacje.
To, że jestem fanem Reevesa czy Baki nie daje mi prawa do udzielenia głosu?? Masz racje to, że jestem ich fanem to oczywiście oznacza, że nie umiem docenić geniuszu Cybulskiego, Bogarta, oraz oznacza to, że takich wybitnych dzieł jak Casablanca, Lot nad kukułczym gniazdem, Lśnienie albo Viva Zapata etc. moje oczy nie ujrzały nigdy? Swoją drogą to się tak zastanawiam co ty taki zbulwersowany tym, że uważam Tonego za aktora lepszego niż Jack?? Nawet gdyby Jack był lepszy(czego nie poprę ale zrozumieć potrafię) to różnica jest niezauważalna. Chyba, że jakiś lamer ocenia po nagrodach? Wtedy to by powiedział, że Cruise jest lepszy od Oldmana bo pierwszy ma 3 nominacje do Oscara a drugi 0.
?A co do Nicholsona i Hopkinsa to porownujac ich filmy to lepsze tytuly ma ten pierwszy? I tutaj się zgodzę, ale nie znaczy to, że jest lepszym aktorem. Hopkins jest kojarzony z Lecterem bo Milczenie to chyba jego najlepszy film, który osiągnął ogromny sukces. Ale ma też inne genialne kreacje, ale niestety film nie osiągnął jakiegoś ogromnego sukcesu. Nie tak jak filmy Nicholsona.
Np. Johnny Depp jest głównie kojarzony jako Jack Sparrow i wątpię, żeby wyszedł z jego cienia tak szybko o ile w ogóle(za 7 lat kończy aktorstwo) a jak wiemy to nie jest jego najlepsza kreacja, a przynajmniej ma jeszcze dużo innych świetnych. Powiedziałbym, że Ed Wood, ale kto to powie, że Depp to Ed Wood?? Nikt bo film nie osiągnął takiego sukcesu jak Piraci z Karaibów. Chce przez to powiedzieć, że sukces filmu spowoduje, że dany aktor w nim grający będzie kojarzony z postacią, którą gra a czy to będzie najlepsza kreacja w karierze czy dobra bądź nawet słaba to nie ma znaczenia. Nicholson ma lepsze filmy, które osiągają większe sukcesy niż filmy Hopkinsa i przez to jest kojarzony z różnymi postaciami. Co nie znaczy, że Hopkins nie ma dobrych filmów bo prawda prawdą, że Nicholson ma lepsze(ale akurat on w tej kwestii jest najlepszy na świecie) ale Hopkins wcale nie ma złych. Bardzo dobre, znakomite.
?Hopkins sie powoli wypala?
Na pewno nie jego poziom aktorstwa, bo człowiek z wiekiem nabiera doświadczenia z tym co robi. Człowiek się tez niestety starzeje. Jeden się dłużej trzyma inny krócej. Ale to faktycznie był genialny argument mówiący o wyższości Nicholsona jako aktora. I jeżeli chodziło ci o ?wypalanie? się w sensie robieniu dobrych filmów to wytłumacz mi czemu wg Ciebie DeNiro góruje?? On na pewno nie kręci ostatnio wybitnych filmów.
Pozdrawiam.
"On na pewno nie kręci ostatnio wybitnych filmów. " Oj, żebyś wiedział, że kręci. Może nie filmy wybitne, bo takowe w naszych czasach w ogóle nie powstają, ale Dobry agent był bombastyczny.
Depp nie skończy z aktorstwem za 7 lat! To taki chłit marketingowy.;-) Trzeba było zwrócić na siebie uwagę, to Depp walnął, co walnął, a grać będzie jeszcze długie lata.
Johnny Depp jest zaszufladkowany w roli Sparrowa tylko przez kompletnych ignorantów, którzy nie widzieli z nim żadnego innego filmu. Choć przyznam szczerzę i bez owijania w bawłene - Sparrow to jego najlepsza rola.
Czy Hopkins się wypala czy nie, o tym dowiemy się po 8 Sierpnia, kiedy to na ekrany naszych kin wejdzie Fracture.
Pozdro.
PS - Nicholson od Hopkinsa lepszy
PPS - Taka uwaga na przyszłość. Bez urazy, rzecz jasna, ale ... nie piszemy PS2, tylko PPS.
Wg mnie to w czym DeNiro ostatnio gra daje mi do zrozumienia, że albo już mu nie zależy albo ma pecha do filmów. Ale jako aktor trzyma klase cały czas.
Depp nie potrzebuje w obecnym momencie nic aby zracić na siebie uwagę. Od 2003 roku jest na topie i nie wiem co chciał osiąnąć przez to. Boje sie, że nie zartował.
Najlepsza rola Deppa to Ed Wood.
"Johnny Depp jest zaszufladkowany w roli Sparrowa tylko przez kompletnych ignorantów, którzy nie widzieli z nim żadnego innego filmu."
Bez urazy, ale identycznie jest w przypadku Hopkinsa :)
"Czy Hopkins się wypala czy nie, o tym dowiemy się po 8 Sierpnia, kiedy to na ekrany naszych kin wejdzie Fracture"
Ja to będe mieć szybciej bo nie usiedze. 4 miesiace po światowej premierze... to żałosne. Nie wypala się, a najlepszy przykład to Prawdziwan Historia, który powstał wcale nie tak dawno bo w 2005 roku.
PS - Hopkins od Nicholsona lepszy
PSS - Dzięki. Zapamiętam :)
Pozdrawiam
Wiem ze De Niro nie ma ostatnio wybitnych roli, bo gra w filmach typu "Depresja Gangstera", "Poznaj Mojego tate", "Showtime". Ale dzieki temu pokazuje tylko jak roznorodnym jest artysta. Jego czas jeszcze przyjdzie bo po takich filmach jak "Chlopcy z Ferajny" czy "Kasyno" ma wystapic w filmie Martina Scorsese "Winter of the Frankie Machine", która fabula przypomina zwykle fimy sensacyjne, ale tu jest polaczenia Scorsese-De Niro i mysle ze wyjdzie z tgo cos wspanialego. Nie mam nic do tego ze jestes fanem Reevesa. Ja z młodych aktorow najbardziej wielbie Leonarda Di Capria. Nie wiem tylko dla czego rozmawiacie na tym forum o Deppie. A co do sporu Hopkins-Nicholson to sa oni podobnymi aktorami, ale Nicholson jest lepszy, co nie znaczy ze najlepszy :)
Ja to odebrałem jak coś w stylu ?Fan Reevesa ? czyli wg niego to najlepszy aktor na świecie i pewnie widział tylko filmy z jego udziałem, przez przypadek obejrzał sobie Milczenie owiec i już podaje Hopkinsa, więc nie mamy o czym z nim gadać? ? albo coś w tym stylu
Ponad to zaatakowałem Cie(Krytyk się znalazł?) przez ten ironiczny i głupi tekst ?Szajbo z Fali zbrodni?
Ty uważasz, że DeNiro(czy Nicholson ? nie wiem) to najlepszy aktor, a ja że Hopkins. Ok. Rozumiem, ale nie popieram. Chcesz się gryźć dalej, który lepszy?? Możemy ale jestem pewny, że jeden drugiego nie przekona do swoich poglądów. Wiedz jednak, ze widziałem dużo filmów z Nicholsonem, Pacino, Brando, Bogartem i innymi samymi wybitnościami i żaden z nich nie robił na mnie takiego wrażenia jak Hopkins. I dlatego to On jest na moim prywatnym rankingu numerem "1". I gdyby to odemnie zależało to bym takie miejsce mu dał. I nie za Owieczki ale za całokształt. Jak uważasz, ze się wypala(nie wiem w ogóle jak można zasugerować coś takiego?) to obejrzyj sobie film pt. Prawdziwa Historia. Wybitny film z wybitną kreacją Tonego ? DeNiro dawno nie nakręcił tak pięknego filmu.
Pozdrawiam :-)
Ty wolisz Hopkinsa i Reevesa, ja De Nira i DiCapria. Masz racje ze nie przekonamy sie do swoich pogladow. Ty wymieniles swoich swoich liderow, a ja swoich. Mam nadzieje ze jestes dorosly i jestes tego swiadom. Masz racje ze film "Prawdziwa historia" jest dobry. Byłem na tym nawet w kinie. Zdarzy sie ostatnio od czasu do czasu jakas dobra rola naszemu Hopkinsowi. Jednak patrzac na przebieg calej kariery to De Niro ma takich rol wiecej:) Ale nie kłoćmy sie juz o wyzszosc ktoregos z tych artystow. Nie wiem czemu uwazasz moje teksty za głupie i ironiczne, ale tacy juz sa uzytkownicy naszego forum...
"Nie wiem czemu uwazasz moje teksty za głupie i ironiczne, ale tacy juz sa uzytkownicy naszego forum..." Dlatego, ze nie widze powodu by je pisać. Powiesz mi w jakim celu napisałeś "Szajbo z Fali Zbrodni" to może cofne to co napisałem. Bo narazie sensownego powodu nie widze, natomiast ironią zalatuje na kilometr.
"Zdarzy sie ostatnio od czasu do czasu jakas dobra rola naszemu Hopkinsowi. Jednak patrzac na przebieg calej kariery to De Niro ma takich rol wiecej:)" No ja bym powiedział podobnie, tylko na miejsce DeNiro wstawiłbym Hopkinsa. Mówie podobnie bo chyba cenie DeNiro bardziej niż ty Hopkinsa z tego co widze, bo wg Ciebie on od czasu do czasu zagra jakąś dobrą role...(albo źle to odebrałem...)
I nie rób ze mnie jakiegoś małolata. Jestem w pełni świadomy swoich wypowiedzi i umiem obiektywnie podchodzić do oceniania.
Pozdrawiam :)
On nie jest "do dupy". Jego filmy: "Na nadbrzezach" "Ojciec Chrzestny" " Czas Apokalipsy" "Superman" "Tramwaj zwany porzadaninem" i wiele innych to klasyka kina. Jedni wola Branda, drudzy Nicholsona jeszcze inni De Nira albo Pacino. Wszyscy wyrazili swoje zdanie na ten temat. Jedno jest pewne. Sa to aktorzy ponad czasowi, ich filmy beda podziwiac nastepne pokolenia, a my powinnismy sie cieszyc ze wogole mozemy sie wypowiadac na forach tych znakomitych aktorow.