To jeden z tych nielicznych aktorów, którzy nie grają w filmach. On je po prostu tworzył. Bo ile na wartości straciłby wspaniały Ojciec Chrzestny, bądź Czas Apokalipsy bez genialnych kreacji Brando? Czy dalej piastowałby czołowe miejsca w każdym poważnym rankingu? Czym byłaby Herbaciarnia pod księżycem, albo Bunt na Bounty (podczas którego przekroczono budżet filmu, bo Pan Brando oczekiwał na właściwy nastrój do idealnej improwizacji), gdyby w żadnym z tych projektów udziału nie wziął Marlon?
W którym miejscu byłoby teraz kino i na czym polegałoby filmowe aktorstwo?
To on skończył przecież z deklamacją w kinie, celowo jąkając się i nie ucząc tekstu. „Dał aktorom wolność” – jak to zgrabnie na jego pogrzebie ujął Jack Nicholson.
Ilu – bez jego istnienia – w ogóle nie zostałoby aktorami? John Turturro? Johnny Depp? O ilu aktorach świat by nie usłyszał?
Czy ludzie znaliby teraz nazwisko Pacino lub De Niro?
Dziwi i druzgoce mnie dlatego ilość niepochlebnych komentarzy na tym forum, kierowanych pod jego adresem, podobnie, jak dziwią mnie opinie tych samych użytkowników na forach wysokobudżetowych pustaków, takich jak Transformers, albo 300.
Mili państwo, widzowie – co się z wami stało? Kino – Quo Vadis?!
Temat, jak inny – nic nowego nie wnosi. Ale będzie przynajmniej ładnie wyglądać na tle tej ignorancji.
Pozostaje mi tylko podpisać się pod tym wszystkimi kończynami.
"bądź Czas Apokalipsy bez genialnych kreacji Brando?"
Byłby zapewne średnim filmem ze słabą postacią Kurtza, bo podobno Coppola kompletnie spierdolił tę część scenariusza i to właśnie Marlon napisał wszystkie sceny z Kurtzem :]
8 lat przed śmiercią Brando powiedział, że nienawidzi aktorstwa. Z całym szacunkiem, ale łgał, jak pies.;-)
A co miał powiedzieć, jak był w rozpaczy, że córka mu się powiesiła. Jak Christiana zamknęli, to był tak rozpaczony, że przed dziennikarzami dużo rzeczy opowiadał, a przecież zapierał się, że nigdy nie będzie rozmawiał o sprawach prywatnych z pismakami. W rozpaczy dużo pierdół się gada.
Heh, mi się łezka w oku zakręciła jak czytałem Twojego pierwszego posta :) Nie wyobrażam sobie "Czasu Apokalipsy" albo "Tramwaju zwanego pożądaniem" bez Marlona. I ci puści-jak to wdzięcznie ująłeś-użytkownicy zepchnęli go na 5 miejsce! Za Hopkinsa czy De Niro! Stąd mój apel:
Ratujmy Marlona, niech znów powróci na należne, pierwsze miejsce!
Sesja Cię tak do tego natchnęła? :)
Nic dodać nic ująć - i faktycznie miło jest zobaczyć od czasu do czasu takiego posta na forum Marlona.
Żebyś wiedział. Podczas sesji najczęściej myślę o aktorstwie, a wiersze, z których zaliczenie mam we Wtorek, częściowo zamierzam przedstawić właśnie po Marlonowskiemu (chociaż bez jąkania się - stwierdziłem, że to byłaby jednak przesada;-)).
Z kolei Ciebie miło zobaczyć gdzieś poza blogami.
Na forum Marlona może kiedyś napisze jakiś dłuższy felieton. Ale teraz mi się na razie nie chcę - boje się poza tym, że nie wywoła on zbyt żywiołowej dyskusji.
Arrival mnie uprzedzil - nic dodac nic ujac - jeden z niewielu tematow, ktore warto przeczytac w filmwebowskim swiecie prowokacji - Marlon to geniusz kina wszelakiego - niejednokrotnie wypowiadalem sie na ten temat (nie tylko na FW), ze jest on najlepszym (tutaj mozna uzyc tego okreslenia) aktorem jakiego posiadalo swiatowe kino. Po prostu - ogladam Tramwaj zwany pozadaniem - widze zwyklego czlowieka nie aktora. Ogladam Ojca Chrzestnego - widze bossa mafii nie aktora! I to jest piekne bo nikomu innemu sie to nie udalo i prawde mowiac - nie jestem pewien czy ktos taki jeszcze sie pojawi. Moglbym sie klocic o Ala Pacino, bo on chyba podpada pod to co przed chwila napisalem - obok Nicholsia stoi najwyzej poziomem aktorskim z jeszcze zyjacych - chociaz Nicholson gra ostatnio w mierniznach, a Pacino lepiej wybiera role (wpadka - Ocean 13 - nie ogladalem ale podobno totalna pomylka). I to by bylo na tyle. Dziekuje i pozdrawiam!
Oj, z tym poziomem filmów, to trochę się z Tobą nie zgadzam. Zarówno Nicholson, jak i Pacino i De Niro grają ostatnio w prawie samych słabych filmach. Wyjątkiem w wypadku Pacino jest Bezsenność i Kupiec Wenecki, w wypadku Nicholsona Schmidt, Infiltracja i niezły The bucket list.
A najlepiej z nich to i tak zrobił Hoffman, zapowiadając, że swoją karierę kontynuować będzie w Europie; zapewne po projekcji najnowszego tworu Coenów zdał sobie sprawę, że Stany Zjednoczone "to nie jest kraj dla starych ludzi".;-)
Pacino ,De Niro (pisze z żalem) ,Nicholson już sie skończyli ,brak ambicji.
Chyba że Righteous Kill odniesie sukces ,ale mysle ze wyjdzie z tego parodia.
Ci trzej panowie mieli swoje okazje przewyższyć Marlona ,moim zdaniem de Niro tego dokonał ,ale to Brando wymyślił całe to aktorstwo więc to on pozostanie najlepszy i niech tak będzie.
Obecnie w najlepszej formie są Sean Penn ,D.D.Lewis ,R.Crowe ,D.Washington ,K.Spacey ,Edek Norton ,Depp ,Pitt.
Niestety, najnowszy projekt Ala i Boba może położyć reżyser, i także osoba półdolara. Ale nie martw się - ostatnim arcydziełem z Marlonem był Czas Apokalipsy, z późniejszych najlepsza, ale tylko dobra była Rozgrywka, a o Łatwej Forsie ze względu na bezgraniczne uwielbienie do Marlona się nie wypowiem.
Ale nie stawiałbym bardzo dobrego, ale tylko bardzo dobrego Deppa na równi z geniuszem, Kevina Spaceya - on już dorównał Hoffmanowi, Pacino czy Nicholsonowi.
Spacey nie dorównał i im nie dorówna. Czas mu szybko leci a za mało w zagrał w karierze. W American Beauty ,Siedem (tyle że kilka minut) ,Podejrzanych był świetny ale już takim K-Paxie tak dobrze nie było.
S.Penn więcej osiągnął i mysle że to on jest bliżej De Nirów ,Pacinów czy Hoffmanów. Takie role jak w Rzece Tajemnic ,I am sam ,21 gramów ,Przed Egzekucją to mistrzostwo świata.
Rola Spacey'a w K-PAXie nie była dobra? Czy Ty wiesz w ogóle, co mówisz?;-)
Do tego dorzućmy jeszcze "Kroniki portowe", "Tajemnice L.A.", "Wielkie życie" i prawdopodobnie Swimming with sharks (prawdopodobnie, bo nie widziałem, ale skoro sam Spacey mówi, że to była jego najlepsza rola, to coś w tym musi być).
Leci w tv raz na rok, od kilku lat (przynajmniej tyle razy go widziałem). Najlepsza może nie, świetna - tak.
" Rola Spacey'a w K-PAXie nie była dobra?"
Nie napisałem ,ze nie była dobra ,tylko nie tak dobra jak tamte...A ja znowu pod prąd.
Kevin Spacey zagrał mało ról? Otóż, jeśli się nie mylę zagrał 40 ról. Ma 48 lat. Marlon Brando mając tyle lat grał 26 rolę, jako Vito Corleone i 27 jako Paul. W dodatku przed sobą miał Czas Apokalipsy. Więc argument ilości ról odpada. Dodaj do tego jeszcze, że Kevin gra regularnie w teatrze, podczas gdy Marlon od czasu Tramwaju... nie pojawił się na deskach.
Sean Penn owszem, jest świetny, ale Kevin jest lepszy.
Sean Penn jest wielki - to fakt. No, cóż się dziwić, w końcu korzenie Brando i Penna wywodzą się z tego samego kraju. Irlandia to kraj fantastycznych aktorów.
No tak, ale żeby pisać na forum trzeba być bardziej żywym.
(taka przenośnia)
"był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się."
;-)