Marlon Brando

Marlon Brando Jr.

8,6
34 440 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Marlon Brando

Brando wiele razy podkreślał, że nie cierpi aktorstwa. Mimo to uznawany jest za jednego z
najwybitniejszych aktorów historii. Wiem, że są tacy ludzie, którzy zawody artystyczne traktują
jak konieczność. Tab było z Bachem czy Mozartem. W każdym razie nie lubię płyt obu panów.
Brando był ponadto nieznośny i każdy bał się z nim pracować. Gdybym ja nie lubił czegoś
robić, to knociłbym, ile się da. Wiem, że to głupie, ale właśnie dlatego uważam Brando za
dziwaka i strasznie powikłaną osobowość. Nie przygotowywał się do żadnej roli. Przyjeżdżał
na plan i grał nie to, co mu kazał reżyser, ale to, co mu przyszło do głowy. Jak, kur*wa,
można nawet nie przeczytać scenariusza? A on tak robił Po prostu pytał, co ma być i sobie
robił jaja przed kamerą. Z tego jednak wyszło genialne aktorstwo. Jedyny, który miał na
niego wpływ, to Eli Kazan.

Dla mnie ten facet jako aktor jest niezaprzeczalnie w czołówce, niemniej nie to całe jego EGO pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście wkład w rozwój w kina i aktorstwa miał. Ale absolutnie nie wierzę w to, że nie przygotowywał się do swoich ról. Być może po prostu wszystko ładnie i szybko wchłaniał, ale żeby posuwać się do wniosków(nawet jeżeli sam tak twierdził), że przychodził na plan, nie czytał scenariusza, pytał się co ma robić i to robił, jest mało wiarygodne.
TOP 10 mu się należy, niemniej dla mnie najwybitniejszym aktorem jest Hopkins.

użytkownik usunięty
Szajba

Powołałem się na film poświęcony jego osobie. Nadawali go chyba kiedyś na Discovery. Przygotowywanie, a w zasadzie jego brak, był największą bolączką reżyserów.

Szajba

vermes, ma rację mówiąc, iż Brando przychodził na plan nieprzygotowany.
Również oglądałam ten program na Discovery, ponadto te wiadomości znajdują potwierdzenie w słowach Liz Taylor, która pracowała z Marlonem przy filmie "W zwierciadle złego oka" i wyraziła swą irytację improwizacjami Brando i jego nonszalanckim podejściem do pracy.
Brando był uczniem Strasberga i "wyznawcą" metod Stanisławskiego co wiele tłumaczy w jego podejściu do budowania roli, inna sprawa, iż był aktorem o niezwykłych umiejętnościach kreacji i mógł sobie pozwolić na taki komfort pracy (jakkolwiek to zabrzmi)... bez pracy :D.

użytkownik usunięty
madz20

To prawda. Wielu aktorów, czy w ogóle artystów to wkurza. Wkładają maksimum wysiłku w przygotowania, a tu przychodzi dajmy na to nawalony geniusz, który nawet nie kojarzy, gdzie jest i kładzie wszystkich na łopatki. Brando, rzecz jasna, nie miał nałogów. Za to przyprawiał reżyserów o ból głowy. Podobno większość dialogów i scen w tym filmie o Wietnamie (zapomniałem tytułu) wymyślił po stanięciu przed kamerą. Tak samo było w "Ostatnim tangu w Paryżu" czy w "O.Ch.". W latach 80. nie chciano go za bardzo zatrudniać, bo bano się, że rozwali scenariusz i rozwali film. Była jak Gołota, który boksował, ale nienawidził boksu. Tylko że Gołota to prymityw i zero, a Brando perła.

Jak by nie było, zestawienie nazwisk Gołota i Brando wydają mi się bardzo nie na miejscu. A jeżeli chodzi o idee porównania to też średnia. Samo to jego gadanie, że nienawidzi grać uważam za przejaw przekomarzania siebie, bo nikt normalny nie robi tego czego nienawidzi.
Sam Brando no cóż. Czy przygotowywał się czy nie, to aktor wybitny.

użytkownik usunięty
Szajba

Nie na miejscu to jest kpina ze zmarłego na jego pogrzebie. Przytoczyłem pierwszy lepszy z brzegu przykład kogoś, kto nie lubi swojego fachu. Wcześniej podałem jako przykład Bacha. O ile pamiętam.

Po prostu nie każdy umie się zmierzyć z takim indywiduum, gdy stanie dwóch równych sobie nie ma takiego problemu.
Przecież Kazan czy Coppola lubili z nim pracować, Penn również się nie skarżył. W końcu we współpracy z tymi reżyserami Marlon stworzył wspaniałe role i filmy były wybitne.
Inna sprawa, że Marlon wielokrotnie tworzył świetne a przynajmniej bardzo dobre role nawet w filmach średnich.
Brando był po prostu jedyny w swoim rodzaju :D. Ja w każdym razie go uwielbiam, bo jako widza interesuje mnie to jaki jest na ekranie, a nie w jaki sposób wyglądała praca na planie.
Podobnie z Marilyn Monroe - dużo osób rozpisuje się o dublach i jej pedantycznej dbałości o wygląd scen (w efekcie ciągłym przerywaniu ujęć i zapominaniu tekstu z nerwów) jako widza
mnie to nie obchodzi - po ponad 50 latach te filmy się nie zestarzały właśnie dzięki męce na planie i obsesyjnemu dbaniu o każdy szczegół.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones