Ma u mnie dyche za oczko puszczone w: Harry Potter i Zakon Feniska, w minucie 10 i 57
sekundzie :) Sama słodycz :]
Coś mi się wydaje, że chciałbyś być w tym momencie na miejscu Daniela Radcliffe'a. Zresztą, kto by nie chciał. :) Jedno jest pewne - kiedy pojawia się Tonks, napięcie rośnie. ;)
W powyższym poście ja tylko żartowałam, ale teraz piszę serio. Kiedy Tonks mrugnęła do Harry'ego, przypominały mi się momenty z filmu "Niekończąca się opowieść", kiedy to Falcor, biały smok szczęścia (w filmie podobny do wielkiego psa), mrugał do Atreju. Tak mi się to skojarzyło, bo zarówno Tonks, jak i ten smok z "Niekończącej się opowieści" byli bardzo życzliwi dla swych przyjaciół, a poza tym mieli w sobie tę samą pogodę ducha i radość życia.
A czy szanowny użytkownik zauważył, że w scenie odprowadzania Harry'ego i jego przyjaciół na dworzec Tonks wyglądała niemal jak punkówa? ;)
Tyle czasu minęło od ostatniego razu z tą serią, że takie szczegóły wypadły mi absolutnie z głowy ;)
To ciekawe, bo ostatnio oglądałam "Zakon Feniksa" w nocy z soboty na niedzielę w ubiegłym tygodniu na TVN7. ;)