Znakomity przykład aktora który posiada talent i długi.
Niestety to drugie powoduje iż zaczyna grać w coraz większych gniotach.
Już nawet nie napisze o jego minie jaką w tych obrazach prezentuje.
Szkoda....
Ale powiedzmy też sobie szczerze że Cage świecił największe triumfy w latach 90 tych kiedy to jeszcze był tzw czas dobrego kina ciekawych scenariuszy itp. Przemysł filmowy po roku 2003 diametralnie się zmienił. Lata 90te to Terminator 2, Lista Schindlera, Forest Gump , Waleczne Serce, Dzień Niepodległości, Titanic, Szeregowiec Ryan i jeszcze z 10 filmów które przeszły do historii kina. Początek lat 2000 był świetny i obiecujący to Gladiator, Helikopter w Ogniu i seria Władcy Pierścieni.
Co powstało w ostatnich latach - Hurt Locker, Slamdog Milioner z Ulicy, Jak zostać Królem to filmy Oscarowe po prostu kpina i tyle.
Wracając do Cage może i faktycznie potrzebuje kasę ale i filmowcy partolą film za filmem brak im pomysłu w końcu tyle filmów już powstało co tu wymyślić i na szybkiego piszą scenariusze na kolanie.
"Hurt Locker" - na samą myśl robi mi się niedobrze, najbardziej poprawny politycznie, w 100% amerykański kaszalot. "Slumdog" - komercha, wiadomo; jednak akademii się spodobał i szlus. "King's Speech" nie jest zły, akurat lepszy niż również nominowany "Social Network" (totalna porażka IMO).
Co do Cage'a: teraz gra we wszystkim, nie patrzy na scenariusz, ani nawet na liczbę $ jakie zarobi za daną rolę. Gość zaczyna się kompromitować tymi filmami - choć go lubię (szczególnie za "Wild at Heart", "Leaving Las Vegas" i "Red Rock West"), coraz częściej nie rozumiem czemu pogrywa w takich nędzach. Zaczęło się od "WTC": amerykański do bólu, flaga z gwiazdkami w tle. Stone chciał zarobić na ofiarach zamachu - co mi się bardzo nie spodobało - a sam film kiepski, oklepany. Potem niesławny "Wicker Man", prawdopodobnie najgorszy film z tym aktorem. Następnie nominacja do jakże prestiżowej złotej maliny za "Ghost Rider'a" i cała lista kaszanek: "Bangkok Dangerous", "Season of the Witch" i "Drive Angry 3D" - piekielna zemsta na widzu.
Czuję, że Cage skończy jak Mel Gibson czy Val Kilmer - oni są w Hollywood skończeni - Gibson za swoje wybryki, a Kilmer...przez czysty pech. Mam nadzieję, że jeszcze pokaże na co go stać.