nie wiem czemu,ale ci najlepsi i najsłynniejsi komicy jim carrey,robin williams(już ś.p)rowan atkinson,ben stiller czy owen wilson walczyli lub walczą z depresją.robin williams jak wiadomo z tego powodu popełnił samobójstwo,jim carrey miał takie myśli,ale na szczęście nigdy nie zdobył sie na ten krok,uratowała go podobno jakaś dieta no i nowa jego kobitka :D,a rowan atkinson zwyczajnie chyba miał dość odgrywania jasia fasoli (wiadomość z 2011 roku),wszyscy ci aktorzy,a na pewno carrey,williams czy atkinson,zwyczajnie miało już dojść,odgrywać rolę śmieszków,gdy tymczasem te role wprawiały ich w depresję,kojarząc ich wyłącznie z tymi rolami,nie dając rozwinąć skrzydeł(może z wyjątkiem williamsa,który został doceniony jako aktor dramatyczny,ale ludzie zapamiętali go głównie jako komika),reasumując komicy to najwięksi depresanci w hoolywood,co za paradoks!
Ostatnio o nim czytałam. Przykre. To jest w jakiś sposób paradoks,że ludzie którzy bawią innych sami przeżywają nierzadko depresje, dramaty.
Myślę, że dzieję się tak dlatego, że osoby które uwielbiają rozmieszać innych czerpią z tego niewyobrażalną radość. Każdy człowiek łapie gorszy dzień, a wtedy takiego komika kto może rozsmieszyc, na kogo może liczyć by go rozśmieszył. Osoby, które są uśmiechnięte, są zawsze pogodne to ich zazwyczaj dopada tak zwana depresja, a nie ludzi pochmurnych. Takie jest moje zadanie ;)
Raczej chodzi o to, że ludzie z poczuciem humoru są mniej stabilni emocjonalnie i w razie sytuacji, które ich przerastają, gorzej znoszą to zderzenie z prozą życia, niż przesadni realiści i pesymiści. Oni zawsze zakładają również tę gorszą wersję.
Nie zgodzę się z twoim zdaniem, ponieważ Ja sama jestem bardzo optymistyczna i mam poczucie humoru i w najgorszych sytuacjach potrafię znaleźć cień dobrej strony, tylko nieliczne osoby tak potrafią i są to osoby właśnie, które sa stabilni emocjonalnie, a dokładniej ujmując sa wrażliwi i maja niesamowita paletę uczuć i emocji jak tu napisałaś. A realisci : są pesymistyczni, negatywnie nastawieni na życie i zazwyczaj nie ma u nich szczęścia. Dlatego nie zgadzam się bardzo z Twoim zdaniem, ale szanuję.
Jest jedna odpowiedź takiego stanu - nie jesteś facetem, który nie będzie mieć wsparcia ze wszystkich możliwych stron
"Ludzie z poczuciem humoru są mniej stabilni emocjonalnie i w razie sytuacji, które ich przerastają, gorzej znoszą to zderzenie z prozą życia, niż przesadni realiści i pesymiści" - skąd zaczerpnęłaś to osobliwe uogólnienie?
Dobrze, że zwróciłeś na to uwage, ale temat do zamknięcia jak dla mnie. Nie wyciągajcie ludzie tych swoich domysłów zbyt śmiało, bo papieru toaletowego na to zabraknie i kupcie podręczniki. "Raczej chodzi o to, że ludzie z poczuciem humoru są mniej stabilni emocjonalnie". Że jak?
Aaa, to już wiem skąd to modne ,,stabilny emocjonalnie".
Jezu, po prostu dzisiejsi psychologowie są największymi szkodnikami tego świata. Wszystkich oznaczylibyście jakąś łatką, wszystkich podzielilibyście na kategorie, wszystkich pod tezy i uogólnienia. Oczywiście po to, żeby uwierzyli, że mają jakiś problem, a wy ich z tego uleczycie.
Wszystko byleby kabze nabić.
Możliwe. Ja nie jestem psychologiem, mówię tylko, co od takowego na ten temat słyszałam ;-) Twierdził, że ci, którzy potrafią cieszyć się życiem, mocniej także cierpią. Może nie zgadzam się z tym w stu procentach, ale wydawało mi się to całkiem dorzeczne. Zapierać się całkiem nie będę, bo aż tak mnie ten temat nie zajmuje :-)
Moje zdanie jest takie: Ci, którzy potrafią cieszyć się życiem, muszą być w jakiś sposób wrażliwsi, chociażby na otaczający ich świat, ludzi, wydarzenia. A wrażliwsi ludzie boleśniej odczuwają przykre zdarzenia. Ja wiem, że życie jest do d.py, nienawidzę go, nie cieszę się nim, żyję w nieustannym smutku i depresji, dlatego żadne przykre zdarzenie mnie nie zaskoczy. A żył będę tak długo jak chciał i zabiję się wtedy, kiedy będę chciał, a nie pod wpływem impulsu.
Myślę że aby być takim komikiem trzeba być po trochu geniuszem w skeczach, a to mocno wypala a z czasem jak wszystko przestaje cieszyć.