Recenzja wyd. DVD filmu

W imię zemsty (2010)
Jonathan Mossek

Bez przebaczenia

"W imię zemsty" jest filmem dość brutalnym, klaustrofobicznym, z gatunku tych, które ogląda się raczej mało przyjemnie, a zakończenie nie przynosi ukojenia...
Pierwsza scena filmu przedstawia kościół i wiernych słuchających kazania, lecz nie o zwykłe kazanie chodzi, a i zgromadzenie też nie jest takie, jakim się na pierwszy rzut oka mogło wydawać. Pastor (Brian Cox) raczy słuchaczy pełną pasji przemową, o tym, jak to należy oczyścić Amerykę z dewiacji i nienormalności, z dzikim błyskiem w oku, niedwuznacznie zachęca do nienawiści i do podjęcia działań w imię naturalnego porządku świata i prastarych zasad. Gdy popatrzymy sobie na rozmaite insygnia i czytelne swastyki tu i ówdzie w kadrze, już wiemy, czego się spodziewać po zgromadzonych "wiernych".

Kolejne sceny filmu przenoszą nas już w inne miejsce, w wielkomiejską scenerię Nowego Jorku. Bohater filmu, Ethan (Cary Elwes) jest fotoreporterem, zwyczajnym facetem, który wyprowadza psa na spacery, troszczy się o swoją córeczkę, popija kawę z papierowego kubka i nie przywiązuje wagi do swego stroju – słowem, zwyczajny facet z bloku za rogiem. Pewnego dnia, zostaje napadnięty w swoim mieszkaniu i wszystko wskazuje na to, że nie jest to zwykły rozbój; napastnikom nie chodzi wcale o pieniądze... I właściwie nie należałoby już mówić nic więcej, by nie zdradzić zbyt wielu szczegółów fabuły tego thrillera, bo im mniej się spodziewamy, tym większa niespodzianka.

"W imię zemsty" jest filmem dość brutalnym, klaustrofobicznym, z gatunku tych, które ogląda się raczej mało przyjemnie, a zakończenie nie przynosi ukojenia... Film eksploruje z jednej strony relację kat-ofiara, a z drugiej opiera się na wątku rasowej nienawiści i białej, wojującej Ameryki. Te dwa składniki posłużyły twórcom do przyrządzenia filmowego dania o zemście i pułapkach zacietrzewienia w gniewie i nienawiści. Dania zjadliwego, ale nieszczególnie wyrazistego ani smacznego.

Nie należy oczekiwać po filmie zbyt wiele; nie znajdziemy tu pogłębionych relacji psychologicznych, ani wyrafinowanego scenariusza, natkniemy się nawet na uproszczenia i kilka drobnych nielogiczności. Film sprawia też wrażenie niskobudżetowego, co jednak przy założeniu, że chodzi o opowieść o pewnej siłowej konfrontacji w zaciszu czterech ścian, nie może być raczej zarzutem... Ogólnie, realizatorzy "W imię zemsty" zapewniają dość przyzwoite napięcie i zwroty akcji; powiedzmy, że minimum sensacyjne jest.

Duża w tym zasługa aktorów; tu wyróżnia się odtwórca głównej roli, Cary Elwes (znany z "Piły" ale również z filmu "Robin Hood: Faceci w rajtuzach" czy uroczego obrazu "Lady Jane"), współczujemy jego bohaterowi nieszczęścia, trzymając kciuki za powodzenie w walce z napastnikami. Równie dobry jest Frank Whaley jako psychopatyczny dręczyciel, nieobliczalny i okrutny. Z Andie MacDowell mam kłopot... Jej kreacja jest poprawna, lecz obarczona jakimś rysem dziwacznej sztuczności, egzaltacji, przez co nie wydaje się wiarygodna.
 
Wydanie płyty DVD jest dość bogate. Mamy do wyboru wersję z napisami lub wersję z lektorem, wybór scen, a prócz tego kilka dodatków – sylwetki aktorów i autorów filmu, zwiastun kinowy i informacje o innych filmach DVD.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones