Recenzja filmu

Dziewczyna z perłą (2003)
Peter Webber
Colin Firth
Scarlett Johansson

Dziennik panny służącej

Johannes Vermeer (czy też Jan van der Meer) to artysta, o którym niewiele wiadomo, poza tym, że żył w latach 1632-75 w holenderskim miasteczku Delft, miał jedenaścioro dzieci, z którymi mieszkał
Johannes Vermeer (czy też Jan van der Meer) to artysta, o którym niewiele wiadomo, poza tym, że żył w latach 1632-75 w holenderskim miasteczku Delft, miał jedenaścioro dzieci, z którymi mieszkał w domu swojej despotycznej teściowej i malował obrazy przedstawiające sceny z życia mieszczan. Ok. 1665 roku "popełnił" malowidło zatytułowane "Dziewczyna z perłą", do dziś zaprzątające umysły znawców i historyków sztuk. Mimo przypuszczeń, iż mogła być to córka autora, kuzynka lub po prostu żona klienta, pytanie kim jest dziewczyna z obrazu do dziś pozostaje bez odpowiedzi. Na bazie tej nierozwikłanej tajemnicy powstała książka Tracy Chevalier. Bestsellerowa powieść stała się zaś podstawą filmu Petera Webbera, który już od najbliższego piątku możemy oglądać na naszych ekranach. Pisarka stworzyła fikcyjną, aczkolwiek nie pozbawioną prawdopodobieństwa historię, osadzoną w głębokich realiach XVII-wiecznej Holandii. Główną bohaterką uczyniła Griet - dziewczynę, która zatrudnia się w domu malarza Vermeera jako służąca. Obok zakupów na targu, szorowania garnków i prania pościeli do jej obowiązków należy również sprzątanie pracowni artysty. Estetyczna wrażliwość dziewczyny nie pozostaje bez echa i Griet powoli awansuje w hierarchii malarza, nie tylko zyskując wolny dostęp do jego pracowni, ale także ciche przyzwolenie na ingerowanie w jego obrazy. Jej nowym zadaniem jest również mieszanie farb dla mistrza. Relacje tej dwójki budzą zazdrość pozostałych mieszkańców rezydencji, którzy nie są dopuszczani do tajemnic pracowni. Taka poufałość służącej z panem domu nie może zakończyć się happy endem… Tocząca się wolnym tempem opowieść podszyta jest wyraźnym erotyzmem. Napięcie pomiędzy Griet a malarzem narasta minuty na minutę, osiągając szczyt w akcie nakładania uwiecznionego na obrazie kolczyka z perłą. Relacje dwójki bohaterów nie przekraczają jednak granicy fizycznego zbliżenia czy choćby najdrobniejszego pocałunku - opierają się na niedopowiedzeniach, ukradkowych zerknięciach, prawie niezauważalnych muśnięciach rąk. Nasycenie erotyzmem film zawdzięcza w dużej mierze ograniczonej ilości dialogów, które mogłyby zepsuć kruchość i niewinność kontaktu głównych bohaterów. Wiadomo bowiem, że słowami trudno wyrazić emocje kryjące się w sercu, które najlepiej przekazywane są poprzez gesty i spojrzenia. Taki sposób narracji, nietypowy dla współczesnego kina, w którym podstawą są puste zdania rzucane przez osiłków i towarzyszące im piękności z silikonowymi biustami, wymagał nie lada wysiłku od zaangażowanych na planie "Dziewczyny z perłą" aktorów. I choć większości z nich nie można nic zarzucić (może z wyjątkiem Colina Firtha, którego zbolała mina udręczonego swą egzystencją artysty staje się po jakimś czasie irytująca) prawdziwą atrakcją jest tu Scarlett Johansson w roli Griet. Ci, którzy nie byli do końca przekonani o rozmiarze jej talentu po projekcji "Między słowami", tym razem nie będą mieli żadnych wątpliwości - Johansson to gwiazda nr 1 młodego pokolenia. Aktorka urzeka naturalnością, nie ma w niej ani śladu przerysowania, co sprawia, iż w każdej roli wypada przekonująco. I choć padają zarzuty, że jej uroda i ochrypły głos nie pasowały do stereotypu kobiety z czasów Vermeera, nikt nie zaprzeczy, że Johansson całkowicie zdominowała film, przyćmiewając wszystkich, nawet bardziej doświadczonych partnerów. Gdy znika z ekranu, od razu robi się zwyczajnie (żeby nie powiedzieć nudno), a wraz z ponownym jej pojawieniem się historia nabiera uroku i tempa, choć trudno mówić w przypadku "Dziewczyny z perłą" o burzliwej akcji. Głównym atutem filmu Webbera pozostaje jednak jego strona wizualna. Oszczędna reżyseria przy współudziale wspaniale dopracowanych aspektów kostiumowo-scenograficznych, okraszona niezwykle trafnie skomponowanymi z historią zdjęciami Eduardo Serry, oddały ducha epoki i klimat obrazów Vermeera. Przemyślane użycie światło-cieni, dobór kolorów, ustawienie kamery, troska o najdrobniejszy detal i perfekcyjny montaż opłaciły się - widz zostaje oczarowany, z uwagą i zapartym tchem chłonąc opowieść o losach Griet. Powolna akcja pozwala dodatkowo rozsmakować się w szczegółach obrazu, w efekcie dając poczucie obcowania z prawdziwą sztuką. To doznanie, którego zbyt rzadko doświadczają dziś kinomani. Tym bardziej warto film zobaczyć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Chmury nie są białe. Gdy pada na nie światło słońca, ukazują się rozmaite barwy, które chmury mają w... czytaj więcej
"Dziewczyna z perłą" w reżyserii Petera Webbera to film, który z pewnością ucieszy wszystkich miłośników... czytaj więcej
Przyznam, że bałem się konfrontacji z obrazem Petera Webbera. Niepotrzebnie. To, co do tej pory... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones