Fortuna Oktagonem się toczy

Rozsiądźcie się wygodnie. Przed Wami oktagon. Na każdym z jego końców czeka przygoda. Tylko od gracza zależy, którą ścieżką podąży oraz na jakie wyzwania się zdecyduje. Opasłe tomiszcze świata
"Octopath Traveler" - recenzja
Rozsiądźcie się wygodnie. Przed Wami oktagon. Na każdym z jego końców czeka przygoda. Tylko od gracza zależy, którą ścieżką podąży oraz na jakie wyzwania się zdecyduje. Opasłe tomiszcze świata "Octopath Traveler" czeka na wypełnienie treścią. I to taką z najwyższej półki, przywodzącą na myśl najwspanialsze osiągnięcia ery 16-bitowych jRPGów. Tak, "Chrono Trigger", patrzę na ciebie.



Przyjrzyjmy się bliżej temu, czym wita nas "Octopath Traveler". Epicka wyprawa rozpoczyna się od wybrania jednej z ośmiu dostępnych postaci. Do dyspozycji oddano ucieleśnienia klasycznych RPG-owych klas – wojowniczego Olberica, zaczytanego w książkach Cyrusa, łotrzyka Theriona, kapłankę Ophilię, egzotyczną tancerkę Primrose, zielarza Alfyna, kramarkę Tressę oraz łowczynię H’aanit. Każdy z bohaterów ma swoją niepowtarzalną i z pozoru nudną historię. Z biegiem czasu okazuje się, że niemal za każdą z nich kryje się poważny dramat i wachlarz skrajnych emocji. Wystarczy spojrzeć na Primrose, wysoko urodzoną dziewczynę, która w wyniku nieszczęśliwego splotu okoliczności zostaje pozbawiona rodziny, majątku oraz godności, a następnie zmuszona do pracy w charakterze tancerki erotycznej. I kiedy myślałam, że to już jest dość przygnębiająca historia, pojawiła się służka Primrose, która otwarcie, w dosadnych słowach przyznała, że pracuje jako pani lekkich obyczajów, przechodzi z rąk do rąk i nikt jej nie szanuje. Ta historia to tylko początek. Każdy z protagonistów snuje swoją opowieść w czterech indywidualnych rozdziałach, w których mroczne eksperymenty przeplatają się z zemstą za zdradę, przemocą wśród dzieci, czy też zwykłym awanturniczym życiem. Mocne i przygnębiające – jak na grę dostępną od dwunastego roku życia.

   

Swoją przygodę zaczęłam od H’aanit, oschłej łuczniczki, która wiedziona złymi przeczuciami wyrusza na poszukiwania swojego zaginionego mentora. W towarzystwie dzielnego irbisa, Linde, H’aanit stawia czoło hordom przeciwników. Jak przeżyć w głuszy i nie dać się pożreć? Każda z postaci korzysta ze swoich unikalnych zdolności nie tylko w walce, ale i w terenie. Przewagą łowczyni jest umiejętność łapania dzikich zwierząt, które następnie mogą pomagać jej w walce. Z kolei umiejętnością terenową jest możliwość prowokowania do walki napotkanych postaci. Umiejętności terenowe działają de facto w parach. Wszczynaniem bójki może zająć się również Olberic. Therion i Tressa to dwie strony monety. Złodziejaszek może wykradać przedmioty z kieszeni mieszkańców, natomiast Tressa może je najzwyczajniej w świecie odkupić. Alfyn i Cyrus uzyskują od przechodniów istotne informacje dotyczące zadań pobocznych, nowego ekwipunku oraz ukrytych przedmiotów. Zależnie od preferencji, jedni będą bardziej skłonni, by porozmawiać z aptekarzem, inni zaś, by zwierzyć się uczonemu. Największe zaskoczenie spotkało mnie jednak przy zdolności Primrose i Ophilii. O ile obie potrafią przyciągać do siebie ludzi i oprowadzać ich po lokacjach, o tyle nie każdej będzie dane "zauroczyć" wszystkich wokół. Napotkany staruszek o wiele chętniej ulegnie kapłance, wyzywając jednocześnie Primrose od panienek najgorszego sortu.

   

Każdy z bohaterów reprezentuje jedną klasę. W obliczu czekającego nas grindu kluczowe staje się dobranie drużyny w taki sposób, by maksymalizować jej umiejętności i osiągnąć synergię. Na szczęście, w dalszej części gry możemy natknąć się na kapliczki rozwijające drugą klasę protagonistów. I to nie tylko podstawowe osiem klas, ale również kilka ukrytych, kryjących się za mocarnymi przeciwnikami. Przechodząc jednak do walki – napotkani wrogowie chronieni są przez widoczne na ekranie punkty tarczy. Zbijanie wartości następuje poprzez atakowanie bronią lub czarem, na który jest wrażliwy przeciwnik. Po zlikwidowaniu tarczy adwersarz zostaje oszołomiony, traci kolejkę i jest nadwrażliwy na miotane przez nas ataki. Dzięki umiejętności Cyrusa możemy z łatwością sprawdzić liczbę punktów życia oraz słabości przeciwników. Pomaga to zwłaszcza przy starciach z bossami, które potrafią być długie i nużące.
Twórcy serii "Bravely" od początku reklamowali swoje najnowsze dzieło jako utrzymane w technice HD-2D. Gra przywodzi na myśl tak wiekopomne dzieła kultury, jak "Final Fantasy VI", czy też "Chrono Trigger". Jednak w przeciwieństwie do nich obraz ma głębię. Nie mamy wrażenia oglądania płaskich postaci wciśniętych w większe plansze. Wkraczając do jaskini, czujemy chłód bijący z ekranu, dostrzegamy kałuże powstałe ze ściekającej z sufitu wody. Tereny pustynne są lekko rozmyte, jakbyśmy mieli zaraz paść od efektu fatamorgany. Portowe miasteczka urzekają plastyką wody, migotliwymi światełkami odbijającymi się od jej powierzchni. Moje początkowe obawy, że "piksel wybije mi oko", zostały zupełnie rozwiane już w pierwszych minutach gry. Nie ryzykowałabym jednak dockowania Switcha. Gra swój intrygujący klimat rozwija przede wszystkim w trybie mobilnym. 



Przechodząc do zarzutów, nietrudno nie zgodzić się z tym, że interakcje między bohaterami pozostawiają wiele do życzenia. Typowe jRPG-i w trakcie przerywników prezentują nam całość zrekrutowanych w danej chwili bohaterów. Świat Octopatha ogranicza się jedynie do przedstawienia przemyśleń aktualnie "rozpracowywanego" protagonisty. Jeśli ktoś prosi o pomoc zielarza, to możemy być pewni, że tylko on będzie widoczny na ekranie. Owszem, twórcy przewidzieli krótkie komentarze pozostałych bohaterów, jednak bardziej przypominają one skity znane z serii "Tales of..." niż pełnoprawne interakcje, jakich należałoby się spodziewać po jRPG-u z wyższej półki. Czy ujmuje to produkcji? Z pewnością będzie to przeszkadzać osobom, które są przyzwyczajone do opowieści epickich, traktowanych z rozmachem i stawiającym przede wszystkim na zacieśnianie więzi w drużynie. Mi osobiście rozbicie narracji na osiem oddzielnych opowieści nie przeszkadzało w żadnym stopniu. Jak już wspomniałam, każda z nich jest na tyle intensywna i angażująca, że wypełniła moje zapotrzebowanie na dramaty i emocje w stu procentach. Co dodatkowo kole w oczy, to konstrukcja świata. Pokonywane lokacje są nadzwyczaj krótkie. I znów, dla kogoś przyzwyczajonego do zaplątanych, przepastnych lochów brak licznych odnóg i ścieżek może stanowić drogę na skróty i zwykłe rozleniwienie twórców, którzy w swoich poprzednich produkcjach pokusili się nie tylko o wielopoziomowe lochy, ale nawet i o ukryte przejścia.



"Octopath Traveler" z pewnością nie zadowoli tych najbardziej wymagających fanów japońskich RPG–ów. Rozproszenie panujące w historii wspaniałej ósemki oraz powtarzalność walk i lokacji nie służą tej grze. Warto jednak docenić, że w dobie wyścigu zbrojeń graficznych znalazła się ekipa, która postawiła wszystko na jedną kartę i zdecydowała się wydać dobrego, staroszkolnego jRPG-a na konsolę, która zdolna jest podźwignąć najnowszego "Wolfensteina". To kolejna, po "Xenoblade Chronicles 2", fantastyczna, zapewniająca długie godziny grania opowieść dla posiadaczy Switcha.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones