Recenzja filmu

Żony ze Stepford (2004)
Frank Oz
Elżbieta Kopocińska
Nicole Kidman
Bette Midler

Kobiety idealne

Hollywood już od dłuższego czasu stawia na sequele i nowe wersje starych kinowych przebojów, świeże, oryginalne pomysły ograniczając do minimum. Będzie się tak działo do czasu aż hity, które
Hollywood już od dłuższego czasu stawia na sequele i nowe wersje starych kinowych przebojów, świeże, oryginalne pomysły ograniczając do minimum. Będzie się tak działo do czasu aż hity, które można przerobić lub powielić w końcu się wyczerpią lub gdy widzowie przestaną na nie chodzić. Niestety, jak na razie przynoszą one zbyt duże zyski, by z nich rezygnować. Jeśli dodatkowo w remake'u pojawiają się gwiazdorskie nazwiska a scenarzysta dorzuci trochę współczesnych żartów, sukces, przynajmniej w amerykańskich kinach, jest murowany. Nie inaczej rzecz się ma z "Żonami ze Stepford", przeróbką thrillera z 1975 roku, opartego na bestsellerowej powieści Iry Levina. Bohaterką filmu jest Joanna Eberhart (Nicole Kidman), odnosząca ogromne sukcesy gwiazda stacji telewizyjnej EBS. Gdy kobieta z hukiem wylatuje z pracy, jej mąż, w obawie o nadwyrężone zdrowie psychiczne ukochanej, przeprowadza się z nią i z dwójką dzieci z Nowego Jorku do małego, uroczego miasteczka Stepford. Urocza mieścina z pięknymi, zadbanymi rezydencjami i wiecznie uśmiechniętymi, zadowolonymi z życia ludźmi, zaczyna jednak wzbudzać podejrzenia nie czującej się tam dobrze Joanny. Przyczyną niepokoju są tamtejsze kobiety - modelowe żony i matki, których życiowym wyzwaniem zdaje się być dbanie o piękny wygląd i spełnianie wszelkich, głównie kulinarno-seksualnych zachcianek swoich mężów. Podczas gdy oryginał z 1975 roku był thrillerem z elementami fantastyki, nowa wersja jest typową, lekką komedyjką z doborową obsadą, dopracowaną do perfekcji scenografią i kilkoma trickami komputerowymi. Sama fabuła, wymyślona w latach 70., której głównym celem było wyśmianie patriarchalnego społeczeństwa w obliczu budzącego się feminizmu, niewiele się zmieniła. I w tym tkwi główny problem remake'u "Żon ze Stepford" - choć akcja rozgrywa się współcześnie, marzenia i problemy bohaterów pozostały nie naruszone zębem czasu i zupełnie nie przystają do obecnie panujących realiów. Warto jednak darować sobie porównywanie dwóch wersji, bo wtedy istnieje szansa, że z oglądania "Żon ze Stepford" odniesiecie faktyczną przyjemność. Choć ja nastawiona byłam do pomysłu uczestniczenia w pokazie dość sceptycznie, odprężyły mnie już pierwsze minuty filmu, a oglądanie trio: Nicole Kidman, Bette Midler i Roger Bart było niezłą zabawą. Nie można nie zauważyć wprawdzie, że im dalej w las tym robi się nudniej, a w końcówce twórcy łopatologicznie usiłują wyjaśnić nam przebieg wydarzeń. Mimo to jestem przekonana, iż widzom, szczególnie tym mniej wymagającym lub mającym chęć po prostu się rozerwać obcując z gwiazdorską obsadą, nowy film przypadnie do gustu a z kina wyjdą roześmiani i wypoczęci.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Żony ze Stepford
"Żony ze Stepford" to film, który już od pierwszych chwil zachęca widza do jego obejrzenia. Wabi nas na... czytaj więcej
Recenzja Żony ze Stepford
"Żony ze Stepford" w reżyserii Franka Oza to remake klasycznego thrillera z 1975 roku. Powstał on na... czytaj więcej
Recenzja Żony ze Stepford
Dziś w radiu podali wiadomość, że wkrótce zostaną opublikowane nowe bajki, w których Kopciuszek będzie... czytaj więcej