Recenzja filmu

Egzorcyzmy Emily Rose (2005)
Scott Derrickson
Laura Linney
Tom Wilkinson

Opętanie

Przez dwa lata, od roku 1976 do 1978, społeczeństwo niemieckie żyło "procesem egzorcystów" - postępowaniem sądowym, w którym na ławie oskarżonych zasiedli dwaj księża oraz rodzina młodej
Przez dwa lata, od roku 1976 do 1978, społeczeństwo niemieckie żyło "procesem egzorcystów" - postępowaniem sądowym, w którym na ławie oskarżonych zasiedli dwaj księża oraz rodzina młodej dziewczyny Anneliese Michel zmarłej - jak udowadniał oskarżyciel - w wyniku egzorcyzmów. Proces odbił się szerokim echem w społeczeństwie. W jego wyniku, episkopat niemiecki, który ani razu nie wystąpił w obronie oskarżonych kapłanów, wydał nieformalny zakaz odprawiania egzorcyzmów obowiązujący na terenie Niemiec do dnia dzisiejszego. Historia opętanej dziewczyny została opisana w wydanej w 1981 roku książce prof. Felicitas D. Goodman pt. "Egzorcyzmy Anneliese Michel", która z koli zainspirowała Scotta Derricksona do realizacji wchodzącego właśnie na nasze ekrany filmu "Egzorcyzmy Emily Rose". Akcja filmu rozgrywa się współcześnie w Stanach Zjednoczonych. Przed sądem staje katolicki ksiądz oskarżony o nieumyślne zabicie młodej dziewczyny - Emily Rose. Prokurator dowodzi, że zmarła ona w wyniku przeprowadzonych przez kapłana egzorcyzmów. Obrony księdza podejmuje się przebojowa i sceptycznie nastawiona do całej sprawy pani adwokat. Decyduje się na nią tylko dlatego, że wygrana przed sądem zagwarantuje jej pozycję wspólnika liczącej się kancelarii. Nie wie jednak, że ten proces będzie inny niż te, w których do tej pory brała udział. Sprawa ojca Moore'a stanie się bowiem polem bitwy pomiędzy siłami światła i ciemności. "Egzorcyzmy Emily Rose" okazały się jedną z największych, kinowych niespodzianek tego roku. Kosztujący zaledwie 19 milionów film w samych Stanach obejrzało ponad 30 milionów widzów, dzięki czemu obraz zarobił 74,5 miliona dolarów tylko nieznacznie ustępując najbardziej kasowemu horrorowi bieżącego sezonu "The Ring 2" z wynikiem $76,2 mln. Spośród wielu produkcji obraz Scotta Derricksona wyróżnia się oryginalną formułą będącą połączeniem dramatu sądowego z elementami znanymi do tej pory głównie z filmów zaliczanych do kina grozy. Większość akcji "Egzorcyzmów..." odbywa się na sali sądowej, na której adwokat i prokurator starają się przekonać ławę przysięgłych do swoich argumentów. Z wypowiedzi świadków, w retrospekcjach poznajemy natomiast historię opętanej dziewczyny. Ten pomysł sprawdza się przez większą część filmu. Obraz trzyma w napięciu i choć, w przeciwieństwie do wielu współczesnych produkcji, nie serwuje nam krwawej jatki, potrafi nieźle wystraszyć. Umiejętnie budowana atmosfera, między innymi dzięki świetnym kreacjom Laury Linney i Toma Wilkinsona, "siada" wyraźnie pod sam koniec projekcji, kiedy poznajemy historię udręczonej ofiary opowiedzianą jej własnymi słowami. Mimo, iż zgodny z prawdziwymi losami Anneliese Michel, finał "Egzorcyzmów..." u wielu widzów może zwyczajnie wzbudzić uśmiech politowania. Rozwiązanie bowiem jest tak wzniosłe, że zwyczajnie trudno w nie uwierzyć. Podkreślam jednak, że choć w filmie ono się nie sprawdza, to jeśli wierzyć "Egzorcyzmom Anneliese Michel" jest bardzo bliskie temu, co przytrafiło się bohaterce opowieści, która zainspirowała Derricksona. "Egzorcyzmy Emily Rose" to obraz w pewnym sensie wyjątkowy. Umiejętne połączenie funkcjonujących do tej pory oddzielnie gatunków filmowych, wsparte solidnymi kreacjami aktorskimi, ciekawymi zdjęciami i niepokojącą muzyką Christophera Younga zaowocowało produkcją, co prawda nie wybitną, ale wystarczająco ciekawą by poświęcić jest niecałe 2 godziny.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tak można jednym zdaniem opisać przesłanie filmu Scotta Derricksona, opowiadającego historię 19-letniej... czytaj więcej
Kiedy film "Egzorcyzmy Emily Rose" pojawił się w kinach, wielu ludzi było zachwyconych tym "wspaniałym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones